Wzrasta liczba samochodów elektrycznych w Polsce
Na koniec października 2023 r. po polskich drogach jeździły 90 902 samochody elektryczne, to wzrost o 69 proc. r/r – wynika z opublikowanego w piątek przez Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego (PZPM) raportu „Licznik Elektromobilności”.
Liczba samochodów elektrycznych w Polsce rośnie
.Jak wskazano w raporcie, w pełni elektrycznych osobowych aut elektrycznych (BEV, ang. battery electric vehicles) było na koniec października br. 46 888, a park hybryd typu plug-in (PHEV, ang. plug-in hybrid electric vehicles) liczył 44 014 szt. To wzrost o 69 proc. r/r. – wyjaśniono.
Zgodnie z publikacją liczba samochodów dostawczych i ciężarowych z napędem elektrycznym wynosiła 5 464 szt. Podano również, że rośnie liczba elektrycznych motorowerów i motocykli, osiągając na koniec października 19 211 szt. W październiku liczba osobowych i dostawczych aut hybrydowych w Polsce powiększyła się do 639 382 szt., a autobusów elektrycznych do 1083 szt. – wskazano w raporcie o elektromobilności.
Autorzy raportu poinformowali, że rozwija się też infrastruktura ładowania. Pod koniec października 2023 r. w Polsce funkcjonowało 3166 ogólnodostępnych stacji ładowania pojazdów elektrycznych (6378 punktów). 33 proc. z nich stanowiły szybkie stacje ładowania prądem stałym (DC), a 67 proc. – wolne ładowarki prądu przemiennego (AC) o mocy mniejszej lub równej 22 kW. W październiku uruchomiono 98 nowych, ogólnodostępnych stacji ładowania (219 punktów) – dodano.
Jak wynika z raportu, w październiku odnotowano bardzo wyraźny wzrost prawie wszystkich kategorii pojazdów elektrycznych. Park pojazdów zeroemisyjnych rośnie w porównaniu z zeszłym rokiem od 50 proc. do 100 proc., w zależności od segmentu – wskazał Jakub Faryś, prezes PZPM.
Infrastruktura dla samochodów elektrycznych
.„Nie zmienia to jednak faktu, że prawdziwe wyzwania są dopiero przed nami. Nowy rząd będzie miał wielkie pole do popisu, bo nie tylko będzie musiał być kontynuowany program +Mój elektryk+, ale konieczne będzie poszerzenie go i objęcie dotacjami również pojazdów ciężarowych. Najwyższy czas, aby także podnieść limit ceny pojazdów osobowych i dostawczych kwalifikujących się do tego programu” – dodał Faryś, cytowany w informacji prasowej.
Zaznaczył, że wyzwaniem będzie wypełnienie wymagań rozporządzenia AFIR, czyli budowy infrastruktury stacji ładowania i tankowania wodoru dla samochodów osobowych i dostawczych. „Ponadto, jeśli chcemy utrzymać silną pozycję kraju, w którym są produkowane również pojazdy zeroemisyjne, trzeba się będzie zmierzyć z zapewnieniem przemysłowi motoryzacyjnemu stabilnych dostaw taniej i zielonej energii” – zauważył Faryś.
Dyrektor zarządzający Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych Maciej Mazur wskazał na konieczność wsparcia rozwoju segmentu ciężarówek elektrycznych (eHDV).
„W 2023 r. obserwujemy rekordowe zainteresowanie elektrycznymi samochodami ciężarowymi – sprzedało się ich kilkukrotnie więcej niż łącznie w całym wcześniejszym okresie. Twarde liczby niestety pozostają symboliczne – po polskich drogach wciąż jeździ mniej niż 100 eHDV. Elektryczne ciężarówki są już dostępne w Polsce (oferta obejmuje ok. 30 wariantów modelowych), czas na ruch administracji publicznej i odpowiednie wsparcie elektryfikacji sektora transportu ciężkiego” – zaznaczył Mazur, cytowany w informacji prasowej.
Jego zdaniem park eHDV w Polsce może liczyć nawet ok. 160 tys. szt. do 2035 r. „Nie będzie to jednak możliwe bez wprowadzenia subsydiów, zmian prawnych (w tym zniesienia opłat drogowych dla elektrycznych ciężarówek oraz podniesienia ich DMC na gruncie regulacyjnym) oraz rozbudowy dedykowanej infrastruktury ładowania wysokiej mocy” – zastrzegł.
Komunikacyjne wyzwanie dla polskich miast
.Samochody elektryczne – będące dobrym rozwiązaniem dla bezpieczeństwa i ekologii komunikacji w miastach – stają się coraz bardziej popularne. Niektóre miasta już wprowadzają strefy zakazu poruszania się samochodów spalinowych na rzecz ruchu samochodów elektrycznych. Czy pomoże to usprawnić poruszanie się w centrach miast? Jak wskazuje Jacek MOSAKOWSKI do takiej poprawy konieczne są nie tylko atrakcyjne samochody elektryczne, ale i niezawodny transport zbiorowy. Mosakowski wskazał jednak na trudności, na które napotyka polski transport miejski.
„Publiczne systemy transportowe nie są dochodowe. Nawet przed pandemią zyski z biletów pokrywały tylko część kosztów, a resztę trzeba było dopłacać z miejskich kas. Odwrócenie się pasażerów od komunikacji zbiorowej te wyniki jeszcze pogorszyło. W 2019 r. w Warszawie wpływy z przejazdów finansowały blisko 40 proc. wydatków, w Krakowie trochę ponad 50. W 2020 r. wartości te spadły do odpowiednio 25 i 40 proc. Przyniosło to olbrzymie dziury budżetowe: w stolicy dodatkowa strata wyniosła ok. 300 milionów zł, w Grodzie Kraka ponad 100. Te dziury trzeba było załatać. Możliwe rozwiązania były trzy: albo zwiększyć dotacje z budżetu (kosztem innych zadań i inwestycji), albo ograniczyć ofertę komunikacyjną, albo podwyższyć opłaty za przejazd. Niektóre miasta zresztą zdecydowały się na połączenie tych sposobów” – wskazał Jacek Mosakowski.
PAP/Wszystko co Najważniejsze/ŻT