Zapach siarki nad Polską
Zanieczyszczenia znajdują się w wysokich partii atmosfery i niewielka ich ilość może migrować do dolnej troposfery – powiedział prof. dr hab. inż. Artur Badyda, ekspert w ocenie oddziaływań na środowisko. Dane przekazane przez GIOŚ potwierdzają, ze nie zanotowano znacznego wzrostu stężenia SO2 w strefie, w której żyją i oddychają ludzie. Tym samym w wyniku wybuchu wulkanu na Islandii nad Polskę może nadejść zapach siarki.
Zapach siarki z wulkanu na Islandii
.W rozmowie profesor Politechniki Warszawskiej podkreślił, że z wulkanu, który wybuchł na Islandii, wydostały się ogromne ilości pyłów, w tym znaczne ilości dwutlenku siarki, a także szereg innych zanieczyszczeń.
Podkreślił jednak, że „wulkan ma tak dużą siłę wyrzutu tych zanieczyszczeń, że trafiają one do wysokich partii atmosfery, i nawet jak przemieszczają się na dalekiej odległości, to jedynie niewielka ich część migruje do dolnej troposfery”, czyli – jak powiedział ekspert – „tej części atmosfery, w której odbywa się większość aktywności człowieka”.
Prof. Badyda podkreślił, że pojawiające się w mediach mapy i ilustracje zanieczyszczenia są prawdziwe. Trzeba jednak doprecyzować, że znajdują się one powyżej „strefy oddychania ludzi”. „Ryzyko negatywnego wpływu na ludzi przemieszczania się chmury dwutlenku siarki można uznać za marginalne” – podsumował profesor.
Rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska Maciej Karczyński przekazał, że prognozy CAMS nie wskazują na wystąpienie wysokich, zagrażających zdrowiu stężeń dwutlenku siarki w strefie oddychania ludzi. Doprecyzował, że „prognozowane stężenia tego zanieczyszczenia na obszarze Polski przy powierzchni gruntu zawierają się w zakresie 0-2 µg/m3, lokalnie mogą być wyższe w zakresie 2-5 µg/m3”. Jak podkreślił, „są to wartości mieszczące się w kategorii «bardzo dobry» Polskiego indeksu jakości powietrza dla SO2”.
Szósty wybuch wulkanu na Islandii od grudnia 2023 r.
.Rzecznik GIOŚ doprecyzował, że „napływ smugi wysokich stężeń dwutlenku siarki nad Polskę w dniu 26 sierpnia 2024 r., obrazowany na mapach prognoz udostępnianych przez Copernicus Atmosphere Monitoring Service, wskazuje na wystąpienie podwyższonych stężeń tego zanieczyszczenia w atmosferze na wysokości ok. 1500 m.”
Jak przekazał Karczyński, również wyniki pomiarów stężeń dwutlenku siarki na stacjach monitoringu jakości powietrza GIOŚ, monitorujące jakość powietrza w strefie oddychania, na wysokości ok. 1,5-4 m nad poziomem gruntu, potwierdzają dane pochodzące z prognoz. „Aktualnie wyniki pomiarów w północno-zachodniej Polsce, na kierunku napływu smugi, wskazują na niskie stężenia dwutlenku siarki” – napisał.
O erupcji wulkanu na półwyspie Reykjanes w południowo-zachodniej Islandii miejscowe służby meteorologiczne poinformowały 22 sierpnia. To już szósty wybuch wulkanu na półwyspie od grudnia zeszłego roku. Wulkan wybuchł tam również na początku czerwca, a jego erupcja trwała wtedy 24 dni. Od 2021 r. na Reykjanes doszło do dziewięciu erupcji. Wybuchy tamtejszych wulkanów to tak zwane erupcje szczelinowe, które zwykle nie zakłócają ruchu lotniczego, ponieważ nie powodują dużych eksplozji ani znacznego rozprzestrzeniania się popiołu w stratosferze.
Potrzeba ekologicznego nawrócenia
.Na temat konieczności ochrony środowiska naturalnego oraz zrównoważanego korzystania z zasobów naturalnych na łamach „Wszystko Co Najważniejsze” pisze prof. Zdzisława PIĄTEK w tekście „Ekologiczne nawrócenie.Radykalna zmiana stosunku człowieka do przyrody„.
„Powyżej przedstawiłam poglądy uzasadniające rabunkową, panująco-dominującą postawę gatunku ludzkiego wobec przyrody ożywionej i nieożywionej. Nasuwa się pytanie, co się wydarzyło, co było przyczyną zmiany, którą obserwujemy od połowy ubiegłego wieku, zmiany polegającej na tym, że problematyka ochrony środowiska i poszukiwanie mechanizmów zrównoważonego współistnienia z biosferą staje się dominującym problemem etyki, polityki i ekonomii. Sądzę, że na ten przełom światopoglądowo-etyczno-ekonomiczny, nazywany także nawróceniem ekologicznym, złożyło się wiele czynników. Ich analiza zajmuje tomy, wyliczę tylko niektóre z nich”.
„Pierwszym był rozwój nauk ewolucyjnych i wiedza, w świetle której nie da się utrzymać teza aroganckiego antropocentryzmu, że pozaludzkie organizmy żywe wyewoluowały dla człowieka, gdyż pojawienie się gatunku ludzkiego było celem przebiegu procesów ewolucyjnych. Współczesny ewolucjonizm wykazuje, że ewolucja nie ma celu, mimo że w procesie ewolucji powstają organizmy celowo zorganizowane. W punkcie startowym ziemskiej ewolucji pojawienie się gatunku ludzkiego było równie prawdopodobne jak jego nieobecność. Ewolucja nie była brzemienna, pojawienie się człowieka – jak to określił J. Monod – było wielką wygraną na ruletce natury”.
.„Z kolei wiedza z dziedziny ekologii podważyła wywodzącą się od Arystotelesa antropomorficzną hierarchię bytów, przedstawianą jako „drabina jestestw”, w której wartość istot żywych była tym większa, im bardziej podobne były do człowieka; na dole tej drabiny znajdowały się rośliny i obiekty przyrody nieożywionej. Wbrew temu nauki ekologiczne wykazały, że wartość (witalna) organizmów żywych zależy od funkcji, jaką pełnią w krążeniu materii i energii w naturalnych ekosystemach, a nie od ich większego bądź mniejszego podobieństwa do człowieka. Zgodnie z tym poglądem, odniesionym do funkcjonowania biosfery, największą wartość mają rośliny, które w procesie fotosyntezy wiążą energię słoneczną; jest to energia podtrzymująca życie organizmów w całej biosferze. Po odrzuceniu „drabiny jestestw” teoria ewolucji rozważa wyścig o przeżycie organizmów żywych, używając metafory biegu przełajowego, a nie antropomorficznej metafory biegu sztafetowego, gdyż ta pierwsza lepiej oddaje działanie mechanizmów ewolucyjnych. W biegu przełajowym gatunek ludzki jest takim samym uczestnikiem biegu jak wszystkie pozostałe gatunki, które w nim uczestniczą, a na starcie nie można przewidzieć zwycięzców” – pisze prof. Zdzisława PIĄTEK.
PAP/WszystkocoNajważniejsze/MJ