Zegar księżycowy ciągle w nas tyka, ale sztuczne światło ciągle go zaburza

Większość zwierząt, w tym człowiek, posiada wewnętrzny „zegar księżycowy”, zsynchronizowany z 29-dniowym rytmem cyklu obiegu Księżyca wokół Ziemi. Jednak w dobie coraz powszechniejszego zanieczyszczenia światłem ten zegar tyka w nas coraz ciszej, co mocno przekłada się na problemy zdrowotne ludzi i ekosystemy całej planety.
Jak działa w nas zegar księżycowy?
.O tym jak działa w nas i w zwierzętach zegar księżycowy pisze w brytyjskiej edycji magazynu „The Conversation” Stefano Arlaud – doktorant w dziedzinie metaprzetwarzania czasu na Queen Mary University w Londynie. Nie tylko opisuje, jak wpływa na wszystkie organizmy żywe cykl obiegu Księżyca, ale również to, jak oddziałują na nie zakłócenia generowane przez działalność ludzi, przede wszystkim przez coraz powszechniejsze zanieczyszczenie światłem. „W epoce sztucznego światła ten dawny sygnał zanika — rozmyty przez blask miast, ekranów i satelitów” – pisze Arlaud.
Przez większą część historii ludzkości to właśnie światło Księżyca było najjaśniejszym nocnym źródłem światła. Dziś rywalizuje ono z poświatą miast, widoczną nawet z kosmosu. Według World Atlas of Artificial Night Sky Brightness ponad 80 proc. mieszkańców Ziemi – a niemal wszyscy w Europie i USA – żyje pod niebem tak rozjaśnionym, że nie widać na nim Drogi Mlecznej. W Singapurze czy Kuwejcie nie ma już miejsc pozbawionych intensywnego światła. W USA krążą opowieści o mieszkańcach Nowego Jorku i okolic, którzy podczas wielkiej awarii prądu w tym regionie w sierpniu 2003 r. dzwonili na numery alarmowe zaniepokojeni „dziwnym blaskiem na niebie”. Okazało się, że przestraszyli się, gdy po raz pierwszy w życiu zobaczyli nad swoim miastem… Drogę Mleczną.
W artykule na łamach „The Conversation” Stefano Arlaud wyjaśnia, że tak jak rytm dobowy odpowiada cyklowi obrotu Ziemi, tak wszystkie organizmy śledzą również o wiele wolniejszy rytm Księżyca. Oba systemy opierają się na wskazówkach świetlnych, lecz – jak pokazują badania – w miarę jak planeta staje się coraz jaśniejsza, „naturalne kontrasty, które kiedyś kształtowały biologiczny czas, ulegają zatarciu”.
Brytyjski naukowiec przytacza przeprowadzone wśród społeczności rdzennych mieszkańców Toba (Qom) w Argentynie w 2011 r. badania. Wykazały one, że w kilka nocy poprzedzających pełnię ludzie kładli się spać od 30 do 80 minut później i spali krócej o 20–90 minut. Podobne, choć słabsze zależności odnotowano wśród studentów z Seattle – i to pomimo silnego zanieczyszczenia światłem. To sugeruje, że elektryczne oświetlenie „może osłabiać, ale nie usuwać całkowicie efekt działania zegara księżycowego”.
Być może najbardziej wymowne dowody na istnienie księżycowego rytmu u ludzi przyniosła analiza wieloletnich zapisów cykli menstruacyjnych 176 kobiet z Europy i USA. Przed rokiem 2010, zanim powszechnie używano diod LED i smartfonów, wiele kobiet rozpoczynało cykl w czasie pełni lub nowiu. Po tej dacie synchronizacja ta „w dużej mierze zanikła”, utrzymując się jedynie w styczniu, gdy oddziaływanie grawitacyjne Słońca i Księżyca jest najsilniejsze. Nie obyło się to bez wpływu na układ hormonalny kobiet.
Wszystko przez obecne w ekranach LED i smartfonach światło o wysokiej zawartości niebieskiej barwy, które hamuje wydzielanie melatoniny – hormonu regulującego sen, regenerację, rytm dobowy ale również mającego znaczenie w procesach rozrodczych ludzi. Wpływa ona bowiem na wydzielanie hormonów płciowych i dojrzewanie komórek jajowych.
Zaburzenie jej rytmu może prowadzić do rozregulowania cyklu menstruacyjnego, co obserwowano m.in. u kobiet pracujących na nocne zmiany lub często korzystających z urządzeń emitujących światło przed snem. Badania epidemiologiczne wskazują na większą częstość nieregularnych miesiączek, zespołu policystycznych jajników (PCOS) oraz trudności z zajściem w ciążę u kobiet chronicznie narażonych na nocne oświetlenie. I choć zaburzenia zagara księżycowego są jedynie jednym z czynników zakłócających płodność, trudno pominąć ich znaczenie.
Zdaniem Stefano Arlauda utrata tego powolnego, miesięcznego sygnału może oznaczać, że „nasze wewnętrzne zegary działają teraz w spłaszczonym krajobrazie czasowym, z coraz mniejszą liczbą naturalnych wskazówek”. Ostatecznie, jak podkreśla, „księżycowy zegar ciągle w nas tyka”, nawet jeśli coraz słabiej to jednak mierzalnie”, kształtując przypływy, sen i rytmy życia na Ziemi. Jednak wraz z rozjaśnianiem się nocnego nieba ryzykujemy utratę nie tylko gwiazd, lecz także „cichego pulsu, który niegdyś łączył życie na Ziemi z ruchem Księżyca”.

Problemy z zanieczyszczeniem światłem
.Na całym świecie przybywa prac naukowych opisujących wpływ ALAN (Artificial Light At Night – ang. sztuczne światło nocą) na zdrowie ludzi. ALAN obejmuje wszystkie źródła sztucznego światła, które rozpraszają nocną ciemność — od latarni ulicznych i reklam po ekrany telefonów i komputerów. Brak ciemności w nocy oraz emisja niebieskiego światła przez ekrany LED zakłóca zarówno rytm dobowy, jak i wydzielanie melatoniny. Efektem tych zakłóceń są zatem zaburzenia snu, w tym bezsenność, mocno skorelowane z nimi zaburzeniom nastroju i depresja, powstawanie otyłości, insulinooporności, cukrzycy typu 2 i choroby sercowo-naczyniowe. U kobiet obserwuje się także rozregulowanie cyklu menstruacyjnego, a co za tym idzie również problemy z zajściem w ciążę. Zanieczyszczenie światłem jest też powiązane z osłabieniem odporności i pogorszeniem regeneracji organizmu.
Problem zanieczyszczenia światłem widoczny jest również w Polsce, gdzie – według ostatnich badań, z wykorzystaniem danych satelitarnych, nie ma już ani jednego miejsca, w którym problem by nie istniał. – Nawet tam, gdzie to niebo jest najciemniejsze, czyli w Bieszczadach, mimo że niebo w zenicie jest naturalnie ciemne, to im bliżej horyzontu, tym bardziej jest zanieczyszczone światłem. Gdyby chcieć zrobić profesjonalne zdjęcie nieba z zarejestrowanym horyzontem dookoła, to w Polsce już nie znajdziemy miejsca, gdzie na takim zdjęciu nie byłoby łun światła znad okolicznych miejscowości – mówił cytowany na łamach „Wszystko co Najważniejsze” dr Grzegorz Iwanicki z Katedry Geografii Społeczno-Ekonomicznej Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie.
Zanieczyszenie światłem zwiększyło się w Polsce wraz z zastępowaniem latarni sodowych latarniami ledowymi nawet w małych miejscowościach. Wprawdzie są one tańsze w zużyciu prądu, ale generują światło o wiele silniejsze, co tylko zwiększa problemy zdrowotne generowane przez zanieczyszczenie światłem.
Anna Druś


