Piotr KOŚCIŃSKI: Obrona Grodna przed Sowietami

Obrona Grodna przed Sowietami

Photo of Piotr KOŚCIŃSKI

Piotr KOŚCIŃSKI

Prezes Fundacji Joachima Lelewela. Dziennikarz (ponad 20 lat w „Rzeczpospolitej"), autor kilku powieści historycznych, analityk ds. międzynarodowych. Obecnie adiunkt w AFiB Vistula.

zobacz inne teksty Autora

Gdy kilka lat temu tworzyliśmy film o obronie Grodna przed Sowietami we wrześniu 1939 r., myśleliśmy przede wszystkim o polskim widzu. Jednak później powstała białoruska wersja filmu, a w końcu także angielska, dzięki której trafi on do tych, którzy o sowieckiej agresji z 1939 r. nie wiedzą nic – pisze Piotr KOŚCIŃSKI

.Film powstał na prośbę Polaków z Grodna. Trzeba pamiętać, że Aleksander Łukaszenko i jego współpracownicy upowszechniają sowieckie widzenie historii. 17 września 1939 r. nie było więc żadnej agresji – była jedynie „bratnia pomoc” dla narodów białoruskiego i ukraińskiego. Dziś w Grodnie czczeni są zatem nie obrońcy, tylko najeźdźcy – jak choćby pierwszy zabity, politruk Gornowych, który w Grodnie ma swój pomniczek nad Niemnem i ulicę swego imienia.

Własnymi siłami

.Blisko półgodzinny film tworzony był w miarę możliwości w sposób profesjonalny. Fundacja Joachima Lelewela – główny producent wraz z firmą Lunar Six – część środków zebrała poprzez crowdfunding; produkcję wspomogły też Muzeum II Wojny Światowej oraz Urząd Miasta Wrocławia, z kolei Związek Polaków na Białorusi zbierał środki kopiejkami po wsiach – ostatecznie udało się zebrać równowartość około 9 tys. złotych.

Rolę grodzieńskich koszarów oraz domów w mieście odgrywała Twierdza Modlin. Występowali rekonstruktorzy – „Polacy” (m.in. z Grajewa i Osowca), „Sowieci” (z grupy Kalina Krasnaja) oraz „Niemcy” (z Warszawy).

Na jednej z dróg sowieccy żołnierze zatrzymali samochód, którym jechał gen. Józef Olszyna-Wilczyński – został on przez nich zamordowany. Przy drodze stał drogowskaz z napisami – „Grodno” i „Sopoćkinie”.

Autor tego artykułu wcielił się w postać wiceprezydenta Grodna Romana Sawickiego, którego postawa miała duże znaczenie podczas obrony miasta i który przeżył czasy „pierwszego Sowieta” (czyli pierwszej sowieckiej okupacji w latach 1939–1941), ale później został zastrzelony przez Niemców. Odgrywanie sceny rozstrzelania było traumatycznym przeżyciem, bo rekonstruktorzy zachowywali się bardzo autentycznie…

Film uzupełniono wypowiedziami historyków – polskiego, prof. Czesława Grzelaka, białoruskiego, Ihara Melnikau, i Polaka z Grodna, Józefa Porzeckiego. Niewielka ekipa wyjechała na zdjęcia także na Białoruś. Działają tam rekonstruktorzy „Białorusini w Wojsku Polskim”. Zapytani, czy mogą się pojawić w Grodnie w polskich mundurach, pod zamkiem Stefana Batorego, powiedzieli: „Oczywiście, możemy. Ale czy wyciągniecie nas z aresztu KGB?”. Ostatecznie operator wziął ze sobą dobry aparat fotograficzny, który mógł zastąpić kamerę, a trzyosobowa ekipa udawała grupkę turystów…

Do obejrzenia na YouTube

.Film został pokazany w Grodnie i wzbudził duże zainteresowanie. Do Związku Polaków na Białorusi trafiło kilkadziesiąt płytek z filmem. Grodnianie wreszcie mogli zobaczyć to, czego nie da się przeczytać w miejscowych podręcznikach do historii ani obejrzeć w białoruskiej telewizji – ich miasto przez trzy dni odpierało ataki sowieckie, niszcząc kilkadziesiąt czołgów i pojazdów pancernych. Sowieci, zdobywając miasto 22 września, dokonali masakry, zabijając kilkuset jego mieszkańców.

Film „Krew na bruku. Grodno 1939” był kilkakrotnie emitowany w programie TVP Historia. Telewizja Biełsat pokazywała go z białoruskimi napisami. Wreszcie trafił na YouTube, gdzie obejrzało go 150 tys. osób. Teraz w wersji angielskiej przygotowanej przez Kamila Śliwkę z Nox Studio – lektorem jest John Beauchamp – będą mogli obejrzeć go nie tylko przedstawiciele Polonii z całego świata, ale również wszyscy zainteresowani historią.

Piotr Kościński

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 17 września 2021