Prof. Wojciech ROSZKOWSKI: Antypolonizm musi mieć swoje granice

Antypolonizm musi mieć swoje granice

Photo of Prof. Wojciech ROSZKOWSKI

Prof. Wojciech ROSZKOWSKI

Profesor zwyczajny nauk humanistycznych, nauczyciel akademicki, profesor Instytutu Studiów Politycznych PAN. Autor publikacji na temat historii Polski XX wieku. Kawaler Orderu Orła Białego.

Ryc.Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autora

Wedle prawa cywilizowanych państw odszkodowania za straty płaci sprawca tych strat. W naszym przypadku sprawcy są doskonale znani – pisze prof. Wojciech ROSZKOWSKI

.Podstawą agresywnej propagandy jest stałe powtarzanie kłamstw wedle zasady, że mimo sprostowań zawsze coś w pamięci odbiorcy pozostanie, oraz zasady, iż w małe kłamstwa mało kto wierzy, a przed wielkim kłamstwem trudno się obronić. Jeśli stale słyszymy, że Polska ponosi odpowiedzialność za Holocaust, a nawet za wybuch II wojny światowej, to trzeba sobie powiedzieć wprost, że mamy do czynienia z konsekwentną i agresywną propagandą antypolską, czyli antypolonizmem. Warto zadać sobie też pytanie, jaki jest cel tych działań, ale o to trzeba by pytać przede wszystkim nadawców całej tej kłamliwej propagandy.

Osobom mniej znającym historię II wojny światowej przypomnijmy podstawowe fakty. We wrześniu 1939 roku armie niemieckiej III Rzeszy i ZSRR dokonały niczym niesprowokowanej agresji na Polskę na podstawie dwustronnego porozumienia, podpisanego 23 sierpnia 1939 roku przez ministrów Joachima von Ribbentropa i Wiaczesława Mołotowa. Polska zawarła uprzednio pakty o nieagresji z obydwoma tymi sąsiadami i konsekwentnie odmawiała dwustronnej współpracy z którymś z nich przeciw drugiemu. W rezultacie agresji niemieckiej z 1 września 1939 roku i sowieckiej z 17 września tego samego roku państwo polskie przetrwało jedynie w formie rządu emigracyjnego, urzędującego najpierw we Francji, a po 1940 roku – w Londynie. Ziemie polskiej II Rzeczypospolitej były okupowane, a jej obywatele zostali poddani bezprzykładnemu terrorowi – byli mordowani, wywłaszczani i wywożeni do obozów koncentracyjnych, a w wyniku wojny majątek na ziemiach polskich został zniszczony w stopniu niewyobrażalnym na Zachodzie. Co więcej, po wojnie Polska znalazła się w roli państwa alianckiego, ale pokonanego przez jednego z sojuszników – stalinowski ZSRR. Jeden ze sprawców wojennej tragedii stanął w szeregu zwycięzców, a Polsce narzucono siłą system totalitarny, w którym dokonano powszechnej nacjonalizacji, a odbudowę zniszczeń przeprowadzano siłami obywateli, ale ze środków państwowych, pozyskiwanych nie tylko z normalnych podatków, lecz często z grabieży mieszkańców.

Losy majątku istniejącego na terenie II Rzeczypospolitej były niezwykle skomplikowane. Uległ on zniszczeniom wojennym, których sprawcami były wojska III Rzeszy i ZSRR, oraz grabieży przez organa tych państw, a także ich przedstawicieli. Po wojnie zaś ani właścicielom, będącym obywatelami II Rzeczypospolitej, ani ich spadkobiercom komuniści nie wypłacili żadnych odszkodowań. Na mocy umowy poczdamskiej komunistyczne państwo polskie, czyli Polska Rzeczpospolita Ludowa (PRL), miało uzyskać niewielkie odszkodowania od Niemiec za pośrednictwem ZSRR, co dobrze ukazuje wasalny stosunek PRL wobec ZSRR. O wielkości tych odszkodowań uzyskanych z Moskwy milczą źródła. Między bajki można także włożyć tezę, iż władze PRL zrezygnowały z tych odszkodowań. Ślady takiej decyzji są bardzo wątpliwe, a jej podstawa – prawo do takiej decyzji – jest wątpliwa jeszcze bardziej. Na domiar złego pod koniec rządów komunistycznych doszło w wielu przypadkach do żywiołowej i często bezprawnej prywatyzacji majątku znacjonalizowanego przez komunistów, a po wojnie odbudowanego siłami społeczeństwa.

W wyniku wojny zginęło około 6 milionów obywateli II Rzeczypospolitej, w tym około 3 milionów Żydów, będących jej obywatelami. Państwo polskie w żadnej mierze nie odpowiada za śmierć swoich obywateli z rąk niemieckich lub sowieckich, bo nie miało żadnego wpływu na to, co robili okupanci na jego terenie. Stosunek obywateli II Rzeczypospolitej do tragedii Holocaustu trudno dokładnie ocenić, gdyż nie ma na to żadnych dokładnych źródeł. Pewna część tych obywateli zachowała się heroicznie, dając swym żydowskim współobywatelom schronienie przed Niemcami, inni zachowali się haniebnie, wydając ich prześladowcom, ale zasadnicza większość zachowała się biernie z powodu obawy o własne życie, gdyż za chronienie Żydów Niemcy karali śmiercią całe rodziny chroniących. Między innymi taki był przypadek rodziny Ulmów z Markowej. Jeśli ktoś dziś widzi tylko tych, którzy zachowali się haniebnie, a nie widzi bohaterów upamiętnianych w Muzeum Yad Vashem, to kieruje się złą wolą.

Jeśli powodem stałego powtarzania kłamstw o „polskich obozach koncentracyjnych”, o nazistach, a nie Niemcach będących sprawcami zbrodni na ziemiach polskich, a także oskarżeń Polski o współudział w Holocauście i doprowadzenie do wybuchu wojny w ogóle jest chęć odzyskania majątku utraconego przez żydowskich obywateli II Rzeczypospolitej, a zwłaszcza majątku bezspadkowego, to trzeba powiedzieć, co następuje.

Wedle prawa cywilizowanych państw odszkodowania za straty płaci sprawca tych strat. W naszym przypadku sprawcy są doskonale znani. Są to III Rzesza niemiecka oraz ZSRR, które w wyniku zmowy i wspólnej napaści na Polskę w 1939 roku doprowadziły na ziemiach polskich do potwornych zniszczeń materialnych, nie mówiąc już o śmierci ponad 6 milionów obywateli II Rzeczypospolitej. Jeśli więc ktoś miałby pokrywać roszczenia dotyczące utraty praw majątkowych i wartości z nimi związanych, to winni to być ich prawni sukcesorzy, a nie współczesne państwo polskie, czyli w konsekwencji współczesny podatnik polski.

Kluczem do uniknięcia spłaty roszczeń bez pokrycia przez prawdziwych winowajców jest dobrze przeprowadzona reprywatyzacja. Brak ustawy reprywatyzacyjnej po odzyskaniu przez Polskę wolności w 1989 roku wynikał z ogromu trudności w tej materii, o czym była mowa powyżej.

Zasadą ogólną w ocenie wartości należnych odszkodowań jest wartość wszelkiego rodzaju nieruchomości w 1939 roku, pomniejszona o obciążenia hipoteczne istniejące w tym momencie oraz rozmiary zniszczeń z lat 1939–1945. Zniszczenia wojenne są w terminologii ubezpieczeniowej „siłą wyższą” i żaden ubezpieczyciel nie zwraca ich kosztów ubezpieczonemu. W tej sytuacji nieważne jest nawet, czy zniszczony majątek był ubezpieczony przed 1939 rokiem. Adresatem roszczeń co do tych zniszczeń mogą być jedynie ich sprawcy. Ustalanie wartości nieruchomości na podstawie współczesnej wyceny podnosi tę wartość o koszty odbudowy, które poniosło całe polskie społeczeństwo ze względu na upaństwowienie gospodarki po II wojnie światowej, a także wzrost cen nieruchomości w wyniku rozwoju gospodarczego. Aby więc uniknąć ogromnych kosztów, związanych z perspektywą wypłaty odszkodowań bez należnej Polsce rekompensaty, należałoby ustalić dla każdej nieruchomości „operat reparacyjno-reprywatyzacyjny” oparty na obliczeniu wartości roszczenia wedle wartości przedwojennej, pomniejszonej o obciążenia hipoteczne, spadek wartości w wyniku zniszczeń oraz zmian poziomu cen po 1939 roku, a także kierować podmioty zgłaszające roszczenia co do wartości majątku zniszczonego do dziedziców sprawców tych zniszczeń, czyli rządów Niemiec i Federacji Rosyjskiej.

.Jeśli ktoś chciałby żądać dzisiejszej wartości mienia utraconego po 1939 roku od dzisiejszego państwa polskiego, czyli jego podatników – trudno by było znaleźć większy absurd i większą niesprawiedliwość. Antypolonizm musi mieć granice.

Wojciech Roszkowski

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 17 września 2021
Fot. FoKa / Forum