Henri-Christian GIRAUD: Charles de Gaulle postawił na Polskę komunistyczną

Charles de Gaulle postawił na Polskę komunistyczną

Photo of Henri-Christian GIRAUD

Henri-Christian GIRAUD

Publicysta, historyk, pisarz. Były szef magazynu dziennika „Le Figaro”. Autor głośnej we Francji książki „De Gaulle i komuniści” oraz „Tajne porozumienie z Baden-Baden”. Wnuk generała Henri Giraud, uczestnika obu wojen światowych, współprzewodniczącego Francuskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego i rywala gen. Charles’a de Gaulle’a.

Fot. Louis MONIER / Rue des Archives / Forum

Trzej generałowie, Sikorski, Mihailović i Giraud, którzy znali się dobrze sprzed wojny, byli zagorzałymi antykomunistami, a przede wszystkim zdeterminowanymi zwolennikami otwarcia drugiego frontu w dolinie Dunaju, stanowili główną przeszkodę dla ambicji Stalina w Europie Środkowej – mówi Henri-Christian GIRAUD Katarzynie STAŃKO

.Legendę gen. Charles’a de Gaulle’a dekonstruuje pisarz, eseista, autor głośnej we Francji książki „De Gaulle i komuniści”, były redaktor naczelny „Le Figaro Magazine” Henri-Christian Giraud. Jego zdaniem de Gaulle zawarł ze Stalinem tajny pakt, pomógł otworzyć drugi front walki z Niemcami daleko od granic Polski oraz wzmocnił partie komunistyczne po II wojnie światowej.

Henri-Christian Giraud, który jest wnukiem generała Henriego Girauda, uczestnika obu wojen światowych, współprzewodniczącego Francuskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego i największego politycznego rywala gen. Charles’a de Gaulle’a, od lat dokumentuje życie i dokonania swego antykomunistycznego dziadka, który przeżył trzy zamachy na swoje życie. Jeden z nich jako dziecko przeżył również Henri-Christian. Jak głosi rodzinna legenda, dziadka i wnuka łączy szczególna więź, która być może uratowała życie gen. Giraudowi. Bezpardonowa rywalizacja obu francuskich wojskowych stoi u początków IV i V Republiki, takiej, jaką znamy dziś. Historia mogła jednak wyglądać zupełnie inaczej.

Henri-Christian GIRAUD w swoim mieszkaniu w Marsylii. Fot. Katarzyna STAŃKO

– Katarzyna STAŃKO: W swoich licznych publikacjach pisze Pan, że gen. Charles de Gaulle z własnej inicjatywy rozpoczął współpracę ze Stalinem. Kiedy i jak de Gaulle i Stalin zaczęli ze sobą współpracować? Dlaczego de Gaulle wybrał Stalina i dlaczego Stalin wybrał de Gaulle’a?

Henri-Christian GIRAUD: Wszystko zaczęło się bardzo wcześnie z inicjatywy de Gaulle’a, w listopadzie 1940 r. Przywódca Wolnej Francji oddelegował swojego szefa sztabu Gastona Palewskiego do Iwana Majskiego, sowieckiego ambasadora w Londynie. To otwarcie dyplomatyczne spotkało się z gorącym przyjęciem ze strony Majskiego. Należy pamiętać, że listopad 1940 r. to nie tylko czas, kiedy nazistowskie Niemcy wydają się niezwyciężone; był to także czas, kiedy ZSRR był z Niemcami związany paktem niemiecko-sowieckim.

Zapewniony jednak, że pewnego dnia zobaczy, iż ZSRR zwróci się przeciwko Niemcom, de Gaulle rozpoczął swoją przygodę z Kremlem. Zdając sobie jednak sprawę z tego, że jego decyzja o nawiązaniu takich relacji w środku niemiecko-sowieckiego miesiąca miodowego może szokować, zwłaszcza po gratulacjach Mołotowa dla Hitlera po zwycięstwie nad Francją, de Gaulle stara się ukryć relacje z sowiecką ambasadą w Londynie przed otoczeniem, w tym m.in. przed swoim doradcą dyplomatycznym, René Cassinem, gdyż ten ostatni pisze w swoich pamiętnikach, że znał Majskiego z Ligi Narodów, ale nie było wówczas mowy o żadnej wymianie z ambasadą sowiecką w Londynie i nie było „moralnie niedopuszczalnych” wizyt. Palewski zadowolił się zatem ujawnieniem istnienia tego „nieformalnego związku”, nie mówiąc nic więcej. De Gaulle w ogóle go nie ujawnił. Ale ten początek był szczególnie owocny, a dyplomacja gaullistowsko-sowiecka ma kilka etapów.

Co było kolejnym etapem relacji de Gaulle’a i Sowietów?

– 24 czerwca 1941 r., tuż po ataku Niemiec na ZSRR, z Damaszku, gdzie Brytyjczycy praktycznie przejęli kontrolę nad Syrią, de Gaulle poinstruował René Cassina i Maurice’a Dejeana, dyrektora ds. politycznych Wolnej Francji, telegramem o potrzebie nawiązania oficjalnych stosunków z ZSRR, mających na celu wymianę delegatów wojskowych. Prosi ich również o poinformowanie Ministerstwa Spraw Zagranicznych o swoim podejściu.

Tak więc w lipcu 1941 r. nie waha się stwierdzić, że „ZSRR przedstawił liczne dowody swoich pokojowych usposobień”, podczas gdy czas sojuszu niemiecko-sowieckiego charakteryzował się wręcz serią brutalnych aneksji terytorialnych Moskwy: zajęciem trzech państw bałtyckich, ponad jednej trzeciej Polski i części Finlandii, Besarabii i Północnej Bukowiny. Pisano, że obecność ZSRR w obozie alianckim przynosi „element równowagi”, z którego zamierza skorzystać.

Latem 1941 r. Stany Zjednoczone nie były jeszcze w stanie wojny. Stalin naciskał na Brytyjczyków, na otwarcie drugiego frontu zachodniego, co odciążyłoby jego własne armie. Churchill jednak się temu sprzeciwił – podczas gdy Kreml chciał, aby ten drugi front otworzył się jak najdalej na zachód, dokładnie na północy Francji (o to prosił w lipcu 1941 r. generał Golikow, szef GRU, wywiadu Armii Czerwonej). Brytyjski premier zamierza jednak doprowadzić do otwarcia drugiego frontu w rejonie Bałkanów, „miękkim podbrzuszu Europy”, jak sam mówił, aby jak najbardziej ograniczyć marsz Armii Czerwonej przez kontynent. Cała polityka Brytyjczyków opiera się na prostej zasadzie – zapewnić, by drugi front stanowił początkowo ulgę dla ZSRR (Wielka Brytania była zainteresowana utrzymaniem tego frontu jak najdłużej, pod rygorem konieczności stawienia czoła Niemcom w pojedynkę), ale w późniejszym czasie doprowadzić do tego, by ten drugi front stanowił również przeszkodę dla stalinowskiego imperializmu. To właśnie w tym gigantycznym przeciąganiu liny między Stalinem i Churchillem de Gaulle widział okazję dla siebie.

Co na to Anglicy?

– De Gaulle starał się przekonać ich listem z 29 września 1941 r. do brytyjskiego ambasadora w Waszyngtonie i do René Plevena, delegata Wolnej Francji w Stanach Zjednoczonych, że porozumienie zawarte między nim a Stalinem „nie ma innego zobowiązania niż to, które wynika z tekstów publicznych, a mianowicie – kontynuowanie walki aż do ostatecznego zwycięstwa wszelkimi środkami, jakimi dysponujemy”. Jednak bliskość powiązań między Wolną Francją a Kremlem bardzo szybko stała się taka jak we wrześniu 1942 r., faktem naprawdę zdumiewającym.

Stalin zostawił de Gaulle’owi napisanie tekstu dyplomatycznego wyrażającego uznanie Moskwy dla walczącej Francji. W międzyczasie gaulliści zwrócą się do Kremla o pomoc w nawiązaniu kontaktu z Komunistyczną Partią Francji, a Moskwa postawi warunek „demokratyzacji” wolnej Francji… De Gaulle deklaruje, że walcząca Francja „jest wyznaczonym sojusznikiem nowej Rosji” (aluzja do ody do Nowej Rosji ze strony bardzo prosowieckiego Édouarda Herriota w 1922 r.). Jest więc zrozumiałe, że jeśli oficjalna umowa z 26 września 1941 r. nie zawierała żadnego innego „zobowiązania” poza wspólną walką, to z drugiej strony tajne porozumienie de Gaulle-Stalin rodziło kilka innych skutków.

Czy de Gaulle wiedział o zbrodniach Stalina?

– Wszyscy we Francji wiedzieli o zbrodniach Stalina, zwłaszcza od czasu publikacji książki André Gide’a Powrót ZSRR, która zdobyła wielki rozgłos. De Gaulle wiedział, czym była sowiecka polityka terroru, ponieważ jego byłym towarzyszem w niewoli w Ingolstadt (Bawaria) podczas wojny 1914–1918 był Michaił Tuchaczewski, który od tego czasu został marszałkiem, ale był także ofiarą wielkich stalinowskich czystek. W 1937 r. został rozstrzelany za zdradę stanu i szpiegostwo – w tym samym czasie co dwóch innych marszałków (tj. trzech marszałków z pięciu), 14 generałów armii (z 16), 8 admirałów, 136 generałów majorów (spośród 199), 231 generałów brygady (spośród 397) oraz 35 000 oficerów (spośród 77 000), nie wspominając o 11 zastępcach komisarzy ds. obrony i 75 członkach (z 80) Najwyższej Rady Wojskowej.

Jakie były stosunki de Gaulle-Sikorski?

– Na początku dobre. De Gaulle pisał w swoich pamiętnikach, że mieli „stałe i nieprzerwane relacje”. Ale po 1942 r. nie było już im po drodze.

Sikorski przestrzegał Francuzów przed zbyt bliską polityką z Sowietami i zarzucał de Gaulle’owi niewystarczającą obronę sprawy polskiej. De Gaulle przyznał nawet, że odmówił wypowiedzenia się za roszczeniami Polski na Wschodzie.

Czy w swoich badaniach lub archiwach napotkał Pan na informacje dotyczące śmierci gen. Sikorskiego? Komisja powołana do zbadania sprawy wykluczyła zamach, podając wersję o usterce technicznej samolotu. Jednak niektórzy zamachu nie wykluczają.

– Nie mam konkretnych informacji na temat śmierci generała Sikorskiego, ale jego śmierć kojarzy mi się z zamachem. Nie mogę nie powiązać zniknięcia generała Sikorskiego z eliminacją serbskiego generała Mihailovicia spowodowanego przez NKWD na korzyść Tity i odsunięciem gen. Girauda ze stanowiska naczelnego wodza w kwietniu 1944 r., a następnie zamachem na jego życie 28 sierpnia 1944 r.

Trzej generałowie, Sikorski, Mihailović i Giraud, którzy znali się dobrze sprzed wojny, byli zagorzałymi antykomunistami, a przede wszystkim zdeterminowanymi zwolennikami otwarcia drugiego frontu w dolinie Dunaju, stanowili więc główną przeszkodę dla ambicji Stalina w Europie Środkowej. Przypadkowo również Patton, który mówił o swoim sprzeciwie wobec sowieckich ambicji w tym europejskim regionie, zginął w wypadku samochodowym. Cztery zbiegi okoliczności – to dużo.

Generał Henri Giraud. Fot. archiwum rodzinne

Jakie było stanowisko gen. Girauda?

– Giraud był szantażowany przez rząd Vichy. Uciekł, aby wznowić walkę. Hitler wydał rozkaz rozstrzelania go (jak ujawnił generał Lahousen podczas procesów norymberskich). Giraud ukrył się i nawiązał kontakt z Rooseveltem w lipcu 1942 r. (umowa Giraud-Murphy). Wywieziony z Francji angielską łodzią podwodną dotarł 5 listopada 1942 r. do kwatery głównej Eisenhowera w Gibraltarze, aby wspólnie z nim opracować wykorzystanie armii francuskiej w wojnie. Tymczasem 4 grudnia de Gaulle swoją rozmowę z Majskim kończy słowami: „Mam nadzieję, że Rosjanie będą w Berlinie przed Amerykanami”, czyli: Moskwa może liczyć na to, że będę dalej walczyć o otwarcie drugiego frontu we Francji. Dla przypomnienia – Jean-Baptiste Duroselle, który zarchiwizował ten dokument i zrelacjonował go w swojej książce L’abîme: 1939–1945, wyraził swoje zdziwienie tym „ciekawym zakończeniem rozmowy”. Ale nie wiedział jeszcze o sowieckich archiwach, które zostaną otwarte później.

Tak czy inaczej, ta gaullistowska nadzieja zobaczenia „Rosjan w Berlinie przed Amerykanami” jest bezpośrednio przeciwna strategii Churchilla, a także strategii generała Girauda. Obóz zwolenników ofensywy naddunajskiej umacniał się, więc Moskwa się niepokoiła. Zwłaszcza że wybór lądowania aliantów we Włoszech potwierdzał generalny plan ataku od południa. W samych Włoszech siły francusko-brytyjskie wynosiły 25 dywizji z 27, a tandem Giraud-Churchill rozważał w tym samym czasie lądowanie na wybrzeżu Dalmacji. Giraud nawiązał również kontakty z niekomunistycznym jugosłowiańskim ruchem oporu generała Mihailovicia 11 listopada 1942 roku.

Czy uważa Pan, że Francja zdradziła Polskę podczas II wojny światowej?

– Francja poszła na wojnę m.in. za Polskę, nie wolno nam o tym zapomnieć. Ale prawdą jest, że generał de Gaulle w czasie wojny stopniowo dystansował się od polskiego rządu na uchodźstwie w Londynie, z którym na początku miał dobre stosunki.

Porzucając polski rząd na uchodźstwie, by promować swoje osobiste awanse polityczne, de Gaulle odwrócił się od legalnej i prawowitej Polski. Fakt jest taki – wybrał rewolucyjną, komunistyczną Polskę. Polscy komuniści oczywiście przyjęli to z zadowoleniem. Inni nie. Osądzenie stosunku generała de Gaulle’a do Polski należy dziś do Polaków.

Czy atakuje Pan francuskie tabu, atakując de Gaulle’a?

– Atakuję francuskie tabu o tyle, o ile atakuję legendę gaullistów. Ale sam de Gaulle powiedział: „Nie pisze się historii prawdą”. Przepisał więc swoją historię, usuwając wszystko, co mogło zepsuć jego aureolę. W swoich wspomnieniach nie mówi nic, absolutnie nic o swoim tajnym sojuszu ze Stalinem, który bardzo przyczynił się do jego umocnienia. Wszyscy historycy wiedzą, że wspomnienia de Gaulle’a są pomnikiem jego własnej chwały, na który należy patrzeć krytycznie.

Jak de Gaulle, który po wojnie wzmocnił PCF, stał się człowiekiem prawicy?

– Dlaczego wzmocnił komunistów? De Gaulle nigdy nie uważał siebie za człowieka prawicy czy lewicy. To ludzie prawicy dziś niesłusznie przywłaszczają go sobie pod pretekstem polityki suwerenności. Ale na szczęście są też lewicowi suwereniści.

De Gaulle był na innym poziomie – chciał być wcieleniem Francji i chciał, aby komuniści służyli jej, służąc jemu. Ale komuniści byli posłuszni tylko jednemu człowiekowi – Stalinowi. Wprowadzając komunistów do aparatu państwowego, de Gaulle spełnił tylko jeden z dwóch warunków postawionych przez Stalina w 1941 r. To wprowadzenie komunistycznych ministrów do aparatu państwowego było zjawiskiem bezprecedensowym, ponieważ nawet w okresie Frontu Ludowego nie brali oni udziału w rządzie. Dla Léona Bluma partia komunistyczna była „zagraniczną partią nacjonalistyczną”, a Guy Mollet powiedział: „Komuniści nie są na lewicy, oni są na Wschodzie”.

Czy Francuzi nadal kochają de Gaulle’a?

Wszyscy francuscy politycy, od skrajnej lewicy do skrajnej prawicy, nazywają siebie gaullistami. To oczywiście rodzi pytanie, czy wszyscy mają ten sam powód. Wydaje mi się, że jest jedna rzecz, która może wyjaśnić to zjawisko. De Gaulle powiedział: „Każdy jest, był lub będzie gaullistą”. Dlatego jest rzeczą normalną, że każdy może pewnego dnia, w określonym punkcie, zostać gaullistą. Jednak na własne ryzyko. Znamy pogardę, jaką de Gaulle żywił wobec swoich wyznawców: „Szanuję tylko tych, którzy mi się sprzeciwiają, ale nie mogę ich znieść”. Naród francuski niezaprzeczalnie podziwia de Gaulle’a, ale jest to de Gaulle zrewidowany z poprawioną przez niego legendą.

Proszę opowiedzieć o historii swojej rodziny podczas II wojny światowej.

– Po ucieczce gen. Girauda Hitler wziął rodzinę Giraudów jako zakładników. 18 grudnia 1942 r. część rodziny, która znajdowała się we Francji metropolitalnej (10 osób: żona, trzy córki, zięć, troje wnuków, brat Fernand i szwagierka), została poddana aresztowi domowemu w Vals-les-Bains, a następnie Saint-Romain-de-Lerps. Natomiast część rodziny (najstarsza córka Renée i czwórka dzieci w wieku od jednego roku do dziesięciu lat), która mieszkała w okupowanym przez Niemców Tunisie, została deportowana do Niemiec, do Friedrichrody (Turyngia), gdzie Renée zmarła 24 września 1943 r. Dla przypomnienia – naziści zatrzymali francuskiego lekarza, dr. Claoué, aby przeprowadził jej sekcję zwłok. Dr Claoué odmówił, ponieważ nie była to jego specjalność, ale ostatecznie zgodził się podpisać protokół z sekcji zwłok pod warunkiem, że będzie mógł zabrać ze sobą czwórkę dzieci do Francji. Kaltenbrunner, szef Gestapo, zgodził się, ale po ich przybyciu do Francji Berlin nakazał odesłanie dzieci z powrotem do Niemiec. I wreszcie cała rodzina Giraudów (15 osób) została deportowana do Niemiec. Hitler w ten sposób zemścił się na gen. Giraudzie, który tymczasem zwycięsko dowodził armią francuską w kampaniach w Tunezji, na Korsyce i we Włoszech. Pomimo pomocy szwajcarskiego Czerwonego Krzyża i Watykanu (zwłaszcza kardynała Montiniego, przyszłego papieża Pawła VI) Giraud nie był w stanie dowiedzieć się, gdzie jest jego rodzina i w jakiej sytuacji się znalazła z jego powodu. Uderzyło go to mocno podczas rywalizacji z de Gaulle’em, który wykorzystał tę mękę, by osłabić jego pozycję i go usunąć. Dopiero w kwietniu 1945 r. dzięki pułkownikowi Mathonowi, szefowi szwajcarskiego wywiadu i jednemu z jego byłych uczniów w École de Guerre, Giraud mógł odnaleźć swoją rodzinę.

Generał Henri Giraud w Tunisie. Fot. Archwium rodzinne

Jest Pan wnukiem gen. Girauda, wielkiego rywala generała de Gaulle’a. Czy Pana korzenie wpływają na Pana badania historyczne?

– Poproszę o przypisanie mi pewnej autonomii myślenia w stosunku do moich początków (miałam 45 lat, kiedy rozpoczynałam to śledztwo historyczne, a dziś mam o wiele więcej). Jedyne, co mogę zrobić, to poprosić o osądzenie mojej historii na papierze, obiektywnie. Po prostu dlatego, że moja historia zawsze zaczyna się od świadectw postaci historycznych – Gastona Palewskiego, Gérauda Jouve’a, Rogera Garreau, Maurice’a Dejeana itp. Cytuję archiwa francuskie oraz archiwa sowieckie. One są dostępne dla wszystkich i doskonale się pokrywają. Wbrew temu, co można by powiedzieć lub w co można by uwierzyć, moje imię zobowiązuje mnie do rygoru badań historycznych. Wiem, że najmniejszy błąd zdyskredytowałby moją pracę.

Na koniec osobiste pytanie: co stało się impulsem do Pana badań?

– Być może jest to wynik wydarzenia, które miało miejsce 28 sierpnia 1944 roku. Tego dnia generał Giraud padł ofiarą ataku w Mazagran podczas spaceru w towarzystwie swojej pięknej córki Jacqueline, mojej matki. A ja tam byłem, w wózku, który matka pchała przed sobą.

Miałem niewiele ponad trzy miesiące. Zamachowiec Bouali Miloud strzelił w plecy Girauda, ale ja musiałem w tym momencie krzyknąć i dziadek poruszył lekko głową – zamiast trafić go w szyję, kula trafiła pod szczękę i wyszła przez policzek, uszkadzając oprócz zęba tylko części ust. Szczęście, baraka, jak mówią Arabowie. Giraud był zdecydowanie szczęściarzem – był w życiu trzykrotnie ranny (m.in. 30 sierpnia 1914 r. w bitwie pod Guise). Zawsze wychodził żywy z tarapatów.

Moja matka krzyknęła: „Uważaj!”. Zamachowiec, który miał znowu strzelać, uciekł. Dziadek zatkał tętnicę, bo myślał, że jest uszkodzona – widział podczas swoich wojennych przygód, jak żołnierze w ciągu kilku minut się wykrwawiają. Ale tak się nie stało i kilka dni później był już na nogach. W tamtym czasie sprawa oczywiście wywołała poruszenie w Waszyngtonie, Londynie i innych stolicach.

Ale wróćmy do mnie – według rodzinnej historii uratowałem dziadkowi życie. Kula przeszła przez mój wózek. W każdym razie już jako dziecko musiałem być wrażliwy na te wszystkie historie, a moja podświadomość musiała zarejestrować całe zamieszanie. Mój dziadek był również moim ojcem chrzestnym, a ja byłem też pierwszym z jego wszystkich 26 wnuków. Kiedy zmarł w 1949 roku, moi rodzice sami odwrócili kolejność moich imion: Henri przed Christianem (moje imię na chrzcie).

.Podsumowując i nie wchodząc w psychologię, można powiedzieć, że to zdarzenie stworzyło między dziadkiem a wnukiem szczególną więź, a faktem jest, że zawsze chciałem opowiedzieć o jego życiu pełnym przygód jak życie bohaterów Aleksandra Dumasa.

Rozmawiała: Katarzyna STAŃKO
Marsylia

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 29 sierpnia 2021