Czerwone wino i ból głowy – dlaczego przyjemność kosztuje?
„Wino jest zabutelkowaną poezją”
Robert Louis Stevenson
W opublikowanym ostatnio w czasopiśmie „Scientific Reports” artykule amerykańscy naukowcy z Kalifornii zajmujący się na co dzień neurologią i enologią próbują wytłumaczyć, dlaczego spożycie czerwonego wina często powoduje ból głowy, i to niekiedy już nawet 30 minut po pierwszym kieliszku – pisze prof. Piotr CZAUDERNA
.Co więcej, bóle te mogą występować u osób, które nie reagują w podobny sposób na spożycie innego alkoholu. Jak znakomicie napisał w swoim omówieniu wspomnianej pracy dr Perry Wilson z Yale School of Medicine: „Piłem wina proste, eleganckie i bezpretensjonalne jak poezja Emily Dickinson oraz pełne pasji i tajemnicze jak wiersze Pabla Nerudy. Piłem też wina bardziej przypominające limeryki, które można przeczytać na ścianie łazienki. Od nich boli mnie głowa. W tym tygodniu nie mogę się doczekać winnych bólów głowy, nie tylko ze względu na nadchodzącą falę beaujolais nouveau, ale także z powodu nowego badania, które w końcu wyjaśniło związek między spożyciem wina a bólami głowy – i najwyraźniej nie odpowiada za to sam alkohol”.
Bóle głowy są stosunkowo częstą przypadłością w ogólnej populacji, gdyż występują u blisko 40 proc. osób. Najczęstszymi elementami dietetycznymi kojarzonymi z bólami głowy są napoje alkoholowe. Według Międzynarodowego Towarzystwa Bólów Głowy napoje alkoholowe są powiązane z dwoma rodzajami bólów głowy. Pierwszym z nich jest natychmiastowy lub pierwotny ból głowy, który rozpoczyna się w ciągu 3 godzin od spożycia alkoholu i ustępuje w ciągu 72 godzin po zaprzestaniu jego spożywania. Drugim jest tzw. opóźniony ból głowy wywołany alkoholem, znany jako kac, który rozwija się w ciągu 5–12 godzin od spożycia alkoholu i ustępuje także w ciągu 72 godzin.
.Wszyscy doskonale wiemy, że alkohol spożywany w dużych ilościach powoduje bóle głowy. Przypisuje się to bezpośredniemu działaniu alkoholu, za co odpowiada jego metabolizm w organizmie, na co z kolei może wpływać aparat genetyczny danej osoby, w tym obecność odmiennych postaci danego enzymu, czyli tzw. izoform. Alkohol w procesie swojego metabolizmu ulega przemianie w wątrobie do octanów w procesie dwuetapowym: alkohol (etanol) jest przekształcany w aldehyd octowy przez dehydrogenazę alkoholową (ADH), a następnie aldehyd octowy ulega dalszemu przekształceniu w octan przez dehydrogenazę aldehydową (ALDH). Przy wyższych stężeniach etanolu we krwi następuje jego szybka konwersja, w wyniku czego w organizmie gromadzi się aldehyd octowy. To właśnie aldehyd octowy może powodować nieprzyjemne objawy kaca, takie jak nudności, pocenie się, zmiany skórne, rumień i ból głowy. Leki wymuszające abstynencję, zwane wszywkami, od sposobu ich zastosowania, np. disulfiram, czyli popularny Esperal, hamują metabolizm aldehydu, powodując nasilenie objawów kaca i w ten sposób zniechęcając do dalszej konsumpcji alkoholu. U ok. 40 proc. mieszkańców Azji Wschodniej, w tym Chińczyków, Japończyków i Koreańczyków, występuje inna postać (izoforma) enzymu ALDH, przez co wykazuje on zmniejszoną aktywność, co wywołuje znacznie wyższe (nawet 10-krotnie) stężenia aldehydu octowego we krwi, co z kolei skutkuje zaczerwienieniem twarzy, bólami głowy, tachykardią i nudnościami, czyli objawami ciężkiego kaca.
Jednak w przypadku bólów głowy po spożyciu czerwonego wina mamy do czynienia jeszcze z innym mechanizmem. Przypisywano to działaniu wielu możliwych składników, m.in. niejednokrotnie spotykanemu wysokiemu poziomowi fenoli w czerwonym winie, ale było to dyskusyjne. Jak wynika ze wspomnianych badań amerykańskich naukowców, czerwone wino zawiera znacznie wyższy niż białe wino czy inne napoje alkoholowe poziom kwercetyny i jej glikozydów. Przeprowadzone badania wykazały, że krążący metabolit kwercetyny hamuje ALDH z dość dużą siłą, czyli działa nieco podobnie jak disulfiram.
W przeglądzie badań międzynarodowych dotyczących zaburzeń związanych ze spożywaniem alkoholu potwierdzono w przypadku 28 proc. osób, że główne czynniki wyzwalające ból głowy to wino czerwone, następnie alkohole wysokoprocentowe (14 proc.), wino białe (10 proc.) i piwo/wino musujące (10 proc.), przy czym nie trzeba spożycia nadmiernej ilości wina, aby ból się pojawił. Może on być wywołany wypiciem tylko jednego lub dwóch kieliszków wina. I choć donoszono, że różnorakie składniki wina, takie jak aminy biogenne, siarczyny, flawonoidy fenolowe lub inne garbniki, mogą być przyczyną bólów głowy, to jednak żaden składnik chemiczny nie został wyraźnie uznany za główny czynnik je wyzwalający. Wiemy jednak, że w winie czerwonym występuje dziesięciokrotnie więcej związków fenolowych, zwłaszcza flawonoidów, w porównaniu z białym winem, co mogłoby czynić z nich głównego pretendenta odpowiedzialnego za bóle głowy. Wiadomo także, iż samych fenoli nie wiązano dotąd z bólami głowy. Niektóre fenole z czerwonego wina, takie jak kwercetyna i resweratrol, wpływają na aktywność ALDH, a sama kwercetyna jest silnym inhibitorem tego enzymu. Aby ocenić ten możliwy mechanizm bólów głowy, badacze przeanalizowali hamowanie mitochondrialnego enzymu ALDH2 przez flawonoidy czerwonego wina, zwłaszcza pochodne kwercetyny, przy użyciu testu enzymatycznego in vitro, potwierdzając, że 3-glukuronid kwercetyny, pochodzący z różnych form kwercetyny występujących w czerwonym winie, hamuje ALDH2, co powoduje podwyższony poziom aldehydu octowego i późniejsze pojawienie się bólu głowy u osób podatnych.
Kwercetyna jest barwnikiem nadającym kolor winogronom. Czerwone winogrona wytwarzają więcej kwercetyny, gdy są wystawione na działanie promieni słonecznych. A to z kolei oznaczałoby, że to właśnie droższe, a nie tanie wina czerwone byłyby gorsze dla osób podatnych na bóle głowy, jak powiedział telewizji BBC News jeden z badaczy, profesor Andrew Waterhouse. „Tanie odmiany winorośli uprawia się na krzewach o bardzo dużych koronach i dużej ilości liści, dzięki czemu nie mają tak dużo słońca – powiedział – podczas gdy wysokiej jakości winogrona pochodzą z mniejszych upraw o mniejszej ilości liści. Z reguły starannie zarządza się ilością światła słonecznego, aby poprawić jakość wina”.
Inni naukowcy są jednak sceptyczni co do powyższych odkryć. Profesor Roger Corder, ekspert w dziedzinie terapii eksperymentalnych na Uniwersytecie Queen Mary w Londynie, powiedział BBC News, że anegdotyczne dowody sugerują, że tańsze wina w mniejszym stopniu wywołują ból głowy, za co mogą odpowiadać niektóre dodatki stosowane do produkcji tanich czerwonych win dostępnych na rynku masowym. Mogą należeć do nich np. pektynazy przyspieszające uwalnianie antocyjanów, co z kolei przyspiesza produkcję wina poprzez uwolnienie koloru, bez powolnych procesów maceracji charakterystycznych dla tradycyjnego winiarstwa. Są one metylohydrolazami, więc produktem ubocznym ich działania jest metanol. Z kolei diwęglan dimetylu bywa stosowany jako środek konserwujący w tańszych winach, szczególnie tych wysyłanych w dużych pojemnikach do butelkowania w kraju docelowym, i on rozkłada się również, tworząc metanol. Na dodatek kwercetynę zawierają też inne pokarmy, np. czerwona cebula, kapary czy borówki, lecz jakoś nie słychać, by były one powiązane z bólami głowy, więc hipoteza amerykańskich badaczy z pewnością wymaga weryfikacji.
Osobom, które czasami cierpią na „winne bóle głowy”, zaleca się ścisłe przestrzeganie pewnych zachowań zapobiegających bólom przed wypiciem i po wypiciu czerwonego wina. Należą do nich: picie wystarczającej ilości wody, dobry sen i spożycie trzech posiłków dziennie.
.Nie należy jednak zapominać, iż picie dużych ilości alkoholu w krótkim czasie lub w celu upicia się może mieć poważne konsekwencje dla zdrowia w perspektywie krótko- i długoterminowej. Regularne picie więcej niż 14 jednostek alkoholu tygodniowo – czyli około sześciu litrów piwa o średniej mocy lub 10 małych kieliszków wina o mniejszej mocy (rodzaj alkoholu nie ma tu znaczenia) – może uszkodzić wątrobę i spowodować inne problemy zdrowotne, w tym udary i choroby serca. Alkohol powoduje także siedem różnych rodzajów raka – ryzyko wzrasta z każdym wypitym kieliszkiem, na przykład jeden na dziesięć przypadków raka piersi jest spowodowany piciem alkoholu.
Jak słusznie postulują autorzy omawianej pracy, aby potwierdzić ich odkrycia, potrzebne są dalsze badania, tym razem na ludziach. Ochotników z pewnością nie zabraknie…