Przebudzenie Afryki? Kapitał afrykański poza kontynentem wynosi około biliona dolarów
Konieczna jest rewolucja mentalności, odrzucenie stereotypów oraz modeli konsumpcji importowanych z Zachodu – pisze Zyad LIMAM
Powtarzam to wszystkim napotkanym afrosceptykom i afropesymistom: Afryka naprawdę się zmienia, dzieje się bardzo dużo, co zresztą widać gołym okiem.
Afryka lat 80. XX wieku i Afryka dzisiejsza to dwa różne kontynenty. Modernizująca się infrastruktura wraz z postępującą urbanizacją zmieniają styl życia mieszkańców kontynentu. Kobiety emancypują się. Młodzi przedsiębiorcy budują afrykański kapitalizm, często na bazie nowych technologii. Coś drgnęło. Ale daleko nam jeszcze do odrodzenia (hasło powtarzane na początku wieku) czy też obiecanego skoku cywilizacyjnego.
Spójrzmy więc realistycznie na te zapowiedzi o świetlanej przyszłości Afryki.
Szacuje się, że PKB kontynentu w 2018 roku wyniesie około trzech bilionów dolarów (wiedząc, że statystyki afrykańskie nie do końca są wiarygodne). Cała Afryka, ze swoimi „gigantami”, czyli Nigerią, Egiptem i Republiką Południowej Afryki, ze swoimi możliwościami, bogactwem rozmaitych złóż, potencjałem rolniczym, krótko mówiąc, cała ta ogromna Afryka „ciąży” ciut więcej niż taki kraj jak Francja (67 milionów mieszkańców) i tyle samo co Niemcy (82 miliony mieszkańców). Taka jest rzeczywista siła ekonomiczna kontynentu.
Co jednak niepokoi, mimo twierdzeń o przebudzeniu bieda nie znika. Wzrost gospodarczy jest faktem, ale korzystają z niego jedynie ci, którzy i tak „już mają” (wielkie metropolie i miasta portowe, bezpośrednio powiązane z globalną gospodarką). Swoje robi również wysoki wskaźnik demograficzny.
Gdy wyjedziemy z któregokolwiek z dużych miast, już po kilku kilometrach widzimy, że postęp nie dociera wszędzie. Że gaśnie światło, brakuje wody pitnej, panoszy się nędza. Różne badania szacują, że ponad pięćset milionów Afrykańczyków „żyje” poniżej progu ubóstwa, czyli za mniej niż dwa dolary dziennie. Dwieście milionów osób – za dwa – cztery dolary. Jest to ta osławiona „płynna klasa średnia”, którą bardzo niewiele dzieli od przepaści. Widać więc, że ponad siedemset milionów Afrykańczyków jest biednych lub bardzo biednych. Czyli 60% populacji kontynentu.
Prognozy demograficzne uzmysławiają nam ogrom wyzwania: w 2050 roku populacja Afryki będzie wynosić od dwóch do trzech miliardów ludzi, a w 2100 roku prawie cztery i pół miliarda. Żaden wzrost gospodarczy, nawet najbardziej inkluzywny społecznie, nie będzie w stanie zaspokoić wszystkich potrzeb.
Afryka jutra musi być Afryką bez wszechobecnej biedy. Rozwój oparty wyłącznie na konsumpcji trzystu milionów Afrykańczyków (mniej lub bardziej wypłacalnych czy też mniej lub bardziej uprzywilejowanych) jedynie pogłębi nierówności, powiększając biedę i sprowadzając ryzyko destabilizacji, a nawet katastrofy politycznej. Kontynent afrykański nie może rozwijać się jedynie poprzez konsumpcję takich dóbr, jak telefonia komórkowa, telewizja satelitarna i produkty importowane – często bardzo tanie, dewastujące i tak już wątłą istniejącą tkankę przemysłową. Afryka nie może żyć tylko ze swoich elit i tych nielicznych uprzywilejowanych, którzy mają możliwość podróżowania po świecie i którzy sami „reprodukują się” u władzy, faworyzując, świadomie lub nie, rozkwit polityki klasowej.
Afryka przyszłości musi umieścić walkę z ubóstwem w sercu swoich strategii, nie szczędząc na nią sił i środków. Konieczna jest rewolucja mentalności, odrzucenie stereotypów oraz modeli konsumpcji importowanych z Zachodu. Trzeba odchodzić od inwestycji o charakterze prestiżowym i proponować coś więcej niż tylko zaklęcia demograficzne („mamy dużo miejsca, mamy tradycje…”). Należy powstrzymać dalsze niszczenie kontynentu przez efekty nieudolnego rządzenia i korupcji, za co społeczeństwa płacą zbyt wysoką cenę.
Koncentrujmy energię na tym, co istotne. Afryka uczyniła już wiele na polu szkolnictwa podstawowego, ale kompetencje pozostawiają wiele do życzenia. Jest w tej dziedzinie jeszcze wiele do zrobienia. Trzeba skupiać uwagę, kreatywność i środki na tej historycznej misji, jaką jest rozwój kapitału ludzkiego. To samo dotyczy inwestycji w sektory gwarantujące produktywność i zaopatrzenie dość chłonnych rynków lokalnych. Idźmy szybciej do przodu! Dbajmy o atrakcyjność. Twórzmy ramy prawne i podatkowe. Wykazujmy aktywność tam, gdzie jesteśmy najbardziej konkurencyjni. Dajmy sobie szansę. Myślę na przykład o bioróżnorodności, o ochronie gatunkowej zwierząt. To mogłoby przyciągnąć do nas dodatkową energię i kapitał.
.Afryka powinna oczywiście liczyć na pomoc z zewnątrz, choć wiąże się to z ryzykiem takim jak przyrost długu czy torowanie drogi nowemu kolonializmowi. Ale Afryka powinna liczyć przede wszystkim na siebie. Niech ilustracją tego, o czym piszę, będzie jedna liczba: szacuje się, że wysokość kapitału afrykańskiego ulokowanego poza kontynentem wynosi około biliona dolarów.
Zyiad Limam
Tekst opublikowany w nr. 12 miesięcznika opinii „Wszystko Co Najważniejsze” [LINK].