Czym jest zanieczyszczanie światłem?

Nadmiar światła w nocy szkodzi ludziom, zwierzętom, roślinom, utrudnia obserwacje astronomiczne i jest marnotrawieniem energii. Dlatego zdaniem eksperta potrzeba uregulowań prawnych, by zapobiegać lub eliminować zanieczyszczanie światłem, ale świadomość problemu jest wciąż niewielka.
Zanieczyszczenie światłem – problem współczesności
.Zanieczyszczenie światłem w praktyce oznacza nadmierną, niepotrzebną emisję światła w środowisku nocnym. Obecność emitowanego przez człowieka światła w nocy zakłóca naturalny cykl noc-dzień, a to ma wpływ m.in. na nasze zdrowie – tłumaczy dr Grzegorz Iwanicki z Katedry Geografii Społeczno-Ekonomicznej Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie.
Jak dodał, szkodliwość „zaśmiecania” światłem dla ludzi i zwierząt, a także roślin potwierdzają liczne badania i obserwacje naukowców.
Początkowo zanieczyszczenie światłem dotyczyło głównie miast i utrudniało obserwację nocnego nieba. – Obserwatoria astronomiczne musiały się przenosić coraz dalej od siedzib ludzkich, aż w końcu wylądowały… na pustyni w Chile, na różnych wysokich szczytach górskich czy w półpustynnych obszarach Republiki Południowej Afryki. Tam są umieszczone te najbardziej cenne naukowo instrumenty, bo w pobliżu miast obserwacje teleskopami optycznymi subtelnych struktur kosmosu są niemożliwe – mówi Iwanicki.
Według ostatnich badań, z wykorzystaniem danych satelitarnych, w Polsce nie ma już miejsca, gdzie nie byłoby zanieczyszczenia światłem. – Nawet tam, gdzie to niebo jest najciemniejsze, czyli w Bieszczadach, mimo że niebo w zenicie jest naturalnie ciemne, to im bliżej horyzontu, tym bardziej jest zanieczyszczone światłem. Gdyby chcieć zrobić profesjonalne zdjęcie nieba z zarejestrowanym horyzontem dookoła, to w Polsce już nie znajdziemy miejsca, gdzie na takim zdjęciu nie byłoby łun światła znad okolicznych miejscowości – tłumaczy.
Zaśmiecanie światłem szkodzi człowiekowi, którego organizm podlega naturalnym cyklom noc-dzień. Gdy te cykle są zaburzone, rozregulowuje się wewnętrzny zegar biologiczny, co powoduje zaburzenia gospodarki hormonalnej. – Jest już dowiedzione naukowo, że część chorób cywilizacyjnych to skutek „kąpania się” w świetle w porze nocnej, gdy powinniśmy już przechodzić na tryb odpoczynku, ale siedzimy np. przed telewizorem czy komputerem. Chodzi o to, żeby nasze receptory, które reagują na zmiany światła nawet, gdy mamy zamknięte oczy, nie były w porze nocnej „bombardowane” światłem, zwłaszcza tym o chłodnej barwie, białej i niebieskiej – podkreśla ekspert.
Zaśmiecanie światłem to też np. sytuacja, gdy latarnia uliczna świeci nam prosto w okno sypialni. Iwanicki powiedział, że wielu lekarzy zaleca dbanie o higienę snu, a to oznacza nie tylko wydłużenie snu z 5-6 godzin do 7-8, ale również zadbanie o zasłonięcie okien, niewłączanie ekranów telewizora i telefonu na godzinę przed snem, odcięcie od światła. – My to, że się nie wysypiamy i jesteśmy zmęczeni, zrzucamy na karb zbyt wielu obowiązków i pracy. Może się jednak okazać, że po prostu mamy rozregulowaną gospodarkę hormonalną i nawet jeśli śpimy, to nie pełnym, głębokim snem – dodał.
Zanieczyszczenie światłem wpływa na środowisko
.Zanieczyszczenia światłem wpływają destrukcyjnie na ekosystemy i widoczne jest już u niektórych gatunków zwierząt. Ekspert przywołał przykład żółwi morskich, które wykluwają się z jaj złożonych na plażach i po wykluciu wchodzą w nocy do wody, kierując się do światła księżyca odbitego w falach morskich. – Jeśli jednak dookoła są np. oświetlone kurorty turystyczne, to żółwie, które nie rozróżniają źródła światła, kierują się tam, gdzie jest jaśniej. Wtedy dużo z nich ginie albo rozjechanych przez samochody, albo pożartych przez drapieżniki – opisał Iwanicki.
Inny przykład to ptaki wędrowne, które cyklicznie migrują, nawet na znacznie oddalone tereny. Jednak gdy przelatują obok oświetlonych budynków, mostów, wież, to tracą orientację, uderzają w te budowle i giną na skutek zderzenia z nimi. – Niektóre szacunki mówią o milionach ptaków, które giną w ten sposób – zaznaczył Iwanicki. Z podobnych przyczyn masowo giną także owady przyciągane przez wiele źródeł światła, w tym oprawy latarni ulicznych.
Zaśmiecanie światłem to także marnowanie energii. Iwanicki wskazał tu na oświetlenie uliczne, które w ostatnich latach, także na wsiach, zmodernizowano – tradycyjne oprawy sodowe zamieniono na energooszczędne źródła LED. – Często jednak zamontowano LED-owe dużo silniejsze niż sodowe. Rachunki za prąd się obniżyły, ale gminy pozwalały sobie na więcej, niż potrzebowały, co zwiększyło zanieczyszczenie światłem – powiedział ekspert. Ponadto, jak dodał, źle zamontowane silne światła uliczne w niektórych miejscach wręcz oślepiają kierowców, obniżając bezpieczeństwo na drogach.
Do zanieczyszczania światłem przyczynia się także rodzaj lamp, które oprócz drogi, pobocza i chodnika oświetlają okoliczne pola czy domy. Przykładem najmniej efektywnych są lampy w kształcie kul, popularne w wielu parkach w Polsce, z których wiele także świeci niepotrzebnie „w koronach drzew”. – Niestety 60 procent energii elektrycznej tego światła, które emitują, jest marnotrawione – mówi ekspert.
Według Iwanickiego świadomość problemu zanieczyszczenia światłem jest wciąż niewielka. Badania pokazują, że w Polsce o tym zjawisku słyszało tylko około 5 proc. społeczeństwa. – My raczej kojarzymy światło z cywilizacją, z rozwojem, z bezpieczeństwem, a to nie jest tak do końca. Ludzie nie są świadomi tych różnych konsekwencji, tj. wpływu na ekosystemy, na zdrowie, na marnowanie energii elektrycznej, która przecież kosztuje – wyjaśnia dr Iwanicki.
Jego zdaniem brakuje w Polsce regulacji prawnych w tym zakresie. Istnieją one już w innych krajach, m.in. we Francji, Słowenii. Dotyczą np. montowania w oświetleniu ulicznym takich opraw, które kierują światło tylko w dół, obejmują też normy natężenia światła (aby nie było zbyt silne) albo normy barwy światła. – Montowane są energooszczędne oprawy LED, ale muszą one mieć temperaturę barwową bliską światłu żółtemu, a w niektórych przypadkach tzw. bursztynowemu – dodaje ekspert.
Podkreślił, że w polskim prawodawstwie nie ma definicji zanieczyszczenia światłem. W przypadku oświetlenia ulicznego są ustalone minima, dla zapewnienia bezpieczeństwa na drodze, ale określone w fakultatywnej, tzw. normie technicznej, wartości są często nieadekwatne i w dodatku brakuje instytucji, które by te wartości monitorowały. Według Iwanickiego jednym obecnie narzędziem prawnym, jakie można w praktyce z sukcesem wykorzystać, może być uchwała krajobrazowa, którą może uchwalić gmina i w której mogą być określone maksymalne wartości np. iluminacji billboardów, oświetlenia ścian, budynków.
– Każdy z nas sam może zadbać o minimalizowanie skutków zaśmiecania światłem i na przykład zasłaniać okna w sypialni nocą czy zlikwidować lub skierować w dół światło, które jest zbyt silne, a które mamy na swojej posesji. Można też zmienić je na model z czujnikiem ruchu, żeby nie świeciło się przez całą noc, tylko wtedy, gdy jest potrzebne. Szczegółowe wytyczne można znaleźć na stronach organizacji zajmujących się ochroną ciemnego nieba i minimalizacją skutków zanieczyszczenia światłem – mówi Iwanicki.
O problemie skutków zanieczyszczenia światłem w miastach pisaliśmy na łamach „Wszystko co Najważniesze” wieolkrotnie, przywołując badania wielu naukowców nad skutkami tego zjawiska. Na uwagę zasługują m.in. badania, według których nocna ekspozycja na sztuczne i jasne światło wiąże się z wyższym ryzykiem udaru mózgu oraz innych chorób naczyniowo-mózgowych.
PAP/Renata Chrzanowska/ad