Wielka Brytania musi pokonać rosnącą nienawiść do Żydów [Keir Starmer]

W Wielkiej Brytanii nienawiść do Żydów rośnie i dlatego po raz kolejny należy ją pokonać – oświadczył brytyjski premier Keir Starmer, komentując atak terrorystyczny, do którego doszło przed synagoga w Manchesterze.

„W imieniu naszego kraju wyrażam naszą solidarność, ale także smutek, że wciąż musicie żyć w lęku”

.Policja otrzymały rano zgłoszenie o samochodzie, który kierował się w stronę przechodniów przed synagogą Heaton Park Hebrew Congregation w dzielnicy Crumpsall, w północnej części miasta. Na miejscu funkcjonariusze potwierdzili, że auto wjechało w ludzi; okazało się też, że jeden mężczyzna został pchnięty nożem.

W wyniku ataku trzy osoby nie żyją, w tym napastnik, który został postrzelony przez funkcjonariusza. Stan czterech osób rannych określany jest jako poważny.

Policja jak dotąd nie ujawniła personaliów sprawcy, ze względu na dobro prowadzonego śledztwa. Dwie osoby zostały zatrzymane w związku ze sprawą.

Szef rządu, przemawiając po posiedzeniu sztabu kryzysowego COBRA na Downing Street, stwierdził, że w czwartek rano „nikczemny osobnik dopuścił się ataku terrorystycznego”. W jego opinii, mężczyzna ten „zaatakował Żydów, bo są Żydami, i zaatakował Wielką Brytanię z powodu naszych wartości”.

Starmer zapewnił, że Wielka Brytania jest krajem, który przyjął społeczności żydowskie, zapewnił im schronienie i dom. Jednocześnie podkreślił, że budynki żydowskie wymagają całodobowej ochrony, a praca specjalistów ds. bezpieczeństwa jest konieczna „ze względu na codzienne zagrożenie nienawiścią na tle antysemickim”.

Polityk stwierdził, że nie jest to nowa nienawiść, lecz coś, co „odradza się po raz kolejny” i co Wielka Brytania musi „pokonać po raz kolejny”.

Podczas wystąpienia złożył kondolencje rodzinom ofiar, a także podziękował służbom ratunkowym za pomoc w zapobiegnięciu „jeszcze większej tragedii”.

– W imieniu naszego kraju wyrażam naszą solidarność, ale także smutek, że wciąż musicie żyć w lęku – zwrócił się Starmer bezpośrednio do społeczności żydowskiej. Dodał, że zrobi wszystko, co w jego mocy, aby „zagwarantować (Żydom) bezpieczeństwo, na jakie zasługują” i zapewnił ich, że wkrótce zobaczą „Wielka Brytanię pełną przyzwoitości, współczucia i miłości”. – Pokażemy wam, że Wielka Brytania to kraj, w którym wy i wasze rodziny możecie czuć się bezpiecznie i czuć się jak u siebie – podkreślił premier.

Premier Izraela Benjamin Netanjahu na platformie X oświadczył, że jego kraj „łączy się w bólu z żydowską społecznością w Wielkiej Brytanii” po „barbarzyńskim ataku terrorystycznym” w Manchesterze.

„Jak ostrzegałem (podczas wystąpienia na szczycie) ONZ: słabość w obliczu terroryzmu przynosi jedynie więcej terroryzmu. Tylko siła i jedność mogą go pokonać” – dodał szef izraelskiego rządu.

Nienawiść do Żydów była podłożem ostatniego ataku

.Wcześniej oświadczenie wydał minister spraw zagranicznych Izraela Gideon Saar, który oznajmił, że społeczność żydowska w Wielkiej Brytanii zmaga się z „przerażającą falą antysemityzmu”.

„Prawda musi zostać ujawniona: jawne i powszechne podżeganie do antysemityzmu i antyizraelskich działań, a także nawoływania do popierania terroru stały się ostatnio powszechnym zjawiskiem na ulicach Londynu, w miastach w całej Wielkiej Brytanii oraz na kampusach uniwersyteckich” – stwierdził szef izraelskiej dyplomacji.

Zażądał on do rządu Starmera „skutecznych działań i egzekwowania prawa w obliczu szerzącego się w Wielkiej Brytanii antysemickiego i antyizraelskiego podżegania”.

Brytyjski rząd zapowiedział już wcześniej, że w związku z zamachem w Manchesterze zwiększy ochronę synagog w całej Wielkiej Brytanii.

Do ataku doszło w Jom Kipur – najświętszym dniu w żydowskim kalendarzu religijnym. W tym dniu duża liczba Żydów uczęszcza do synagog oraz pości. Atak nastąpił w momencie, gdy w synagodze trwało poranne nabożeństwo modlitewne.

Antysemityzm powraca do debaty politycznej

.Myśleliśmy, że te czasy są już za nami, na zawsze. Niestety, tak nie jest. Po okropieństwach II wojny światowej, kto by pomyślał, że prawdziwi wrogowie społeczności żydowskiej będą tak blisko władzy, a przynajmniej w stanie mieć znaczący wpływ na skład następnego Zgromadzenia Narodowego? Mowa oczywiście o skrajnej lewicy, a w szczególności o La France Insoumise.

Przez dziesięciolecia Front Narodowy Jean-Marie le Pena był wyznaczonym i niezbyt wymagającym celem działaczy antyrasistowskich i antydyskryminacyjnych. Trzeba powiedzieć, że założyciel FN urodził się w czasach, gdy antysemityzm był znacznie bardziej rozpowszechniony w kręgach politycznych, intelektualnych i literackich niż obecnie, i lubił to uświadamiać, gdy był przewodniczącym partii, o której mowa. Jego żarty i inne „bon mots” na temat Żydów i obcokrajowców, a także jego upodobanie do prowokacji, doprowadziły go do ostracyzmu z życia politycznego.

Jednak ani antysemityzm, ani antysyjonizm nie znalazły się w programie FN, ani za prezydentury Jean-Marie le Pena, ani jego córki, Marine le Pen. Walka z masową imigracją arabsko-muzułmańską i afrykańską była i nadal jest najważniejszą bitwą prowadzoną przez to, co od dawna nazywane jest „skrajną prawicą”. W rezultacie RN została również nazwane partią rasistowską i ksenofobiczną.

Pojawienie się nowej formy antysemityzmu i jego drastyczny wzrost od drugiej połowy lat 2000 stopniowo uświadomiły Francuzom, że francuscy Żydzi zaczynają odczuwać nowe zagrożenie. Zagrożenie, które nie miało już wiele wspólnego z tym z poprzednich stuleci, najpierw chrześcijańskim, a następnie nacjonalistycznym. Obecnie ataki na Żydów są popełniane przez inną kategorię ludności, którą znacznie trudniej nazwać po imieniu ze względu na jej szczególny status ofiary europejskiego kolonializmu: imigrantów i potomków imigrantów z cywilizacji muzułmańskich i afrykańskich. Fakt ten był przez długi czas ukrywany, zarówno przez żydowskie instytucje, które są zazwyczaj lewicowe, jak i przez francuskie media i przywódców politycznych. W latach 2000 i do połowy lat 2010 każdy, kto próbował powiązać wzrost antysemityzmu z przestępczością wśród imigrantów, był natychmiast wrzucany do kategorii „skrajnej prawicy”.

To przytrafiło się mnie. Kiedy podczas debaty zapytałem przedstawiciela LICRA, który powiedział, że musimy być niezwykle surowi i bezkompromisowi wobec antysemitów, czy dotyczy to również osób odpowiedzialnych za nowy antysemityzm i czy nie powinniśmy próbować ograniczyć masowej imigracji arabsko-muzułmańskiej i afrykańskiej, zostałem nazwany ksenofobem i powiedziano mi, że jestem „hańbą dla wartości judaizmu i wartości Republiki”.

Od tego czasu wiele się zmieniło. Nie tylko prawicowy antysemityzm w dużej mierze zniknął (nadal istnieje kilka zmarginalizowanych ugrupowań nacjonalistycznych, które nie popełniają już żadnych znaczących aktów antysemickich), ale lewicowy i skrajnie lewicowy antysemityzm powrócił na pierwszy plan. „Powrócił”, ponieważ w czasie II wojny światowej i po jej zakończeniu nie był widoczny, a nawet zanikł. Nie należy zapominać, że Karol Marks napisał tekst o bezprecedensowej przemocy wobec Żydów, oskarżając ich o bycie przeszkodą w rozprzestrzenianiu się rewolucyjnych idei. Kierując się tą logiką, Sowieci deportowali dziesiątki tysięcy Żydów z okupowanych terytoriów Polski i krajów bałtyckich w latach 1939-1941, nazywając ich „wrogami rewolucji”. Sam Stalin gardził nimi i odmówił uznania ich szczególnego losu podczas II wojny światowej.

Lewica, która widziała, jak jej historyczny elektorat (klasa robotnicza) kurczy się, a następnie przesuwa w kierunku Rassemblement National, musiała wpaść w panikę i znaleźć elektorat zastępczy: imigrantów. Aby przyciągnąć tę część populacji, która w niewielkim stopniu angażuje się we francuską politykę, liderzy skrajnie lewicowych ugrupowań zradykalizowali swój dyskurs, zwłaszcza na temat Izraela. Antysyjonizm stał się argumentem wyborczym jak każdy inny. Krytyka państwa żydowskiego została naturalnie dobrze przyjęta przez ludzi wrażliwych na kwestię palestyńską. Dziś 69 proc. muzułmanów głosuje na La France Insoumise, co jest dowodem na to, że projekt zadziałał.

Możemy zatem zaobserwować interesującą polaryzację głosów religijnych: głosy muzułmanów przesuwają się w lewo, w odpowiedzi na co głosy żydowskie (bardzo marginalne pod względem liczby) przesuwają się w prawo. Jest to tym łatwiejsze, że Marine le Pen oczyściła swoją partię z kontrowersyjnych elementów i wielokrotnie deklarowała, że jej polityka zwiększy bezpieczeństwo Żydów, którzy zostali dotknięci falą niezwykle brutalnej przemocy w latach 2010. Nie należy również lekceważyć roli Erica Zemmoura. Przyciągnął on do siebie dużą liczbę żydowskich wyborców, którzy wciąż wahali się, czy głosować na Le Pen, ale odmawiali dalszego głosowania na lewicę lub centroprawicę. Wezwanie przewodniczącego Reconquête do głosowania na Marine le Pen w drugiej turze wyborów prezydenckich w 2022 r. było sygnałem dla tego elektoratu.

Dwa lata później antysyjonistyczna retoryka La France Insoumise przybrała niepokojący obrót, zwłaszcza po ataku terrorystycznym Hamasu z 7 października 2023 r., podobnie jak tolerancja dla „przedmiejskiego antysemityzmu”. Zmusiło to kilka znanych postaci z francuskiej społeczności żydowskiej, w tym Serge’a Klarsfelda, jego syna Arno (który udzielił wywiadu na ten temat „Wszystko co Najwazniejsze”) i Alaina Finkielkrauta, do publicznego rozważenia głosowania na RN w przypadku pojedynku z LFI. Inni liderzy gminy wyznaniowej, którzy zawsze byli zagorzałymi przeciwnikami „skrajnej prawicy”, teraz stawiają Melenchonistów na równi z Lepénistami.

Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/nathaniel-garstecka-antysemityzm-powraca-do-debaty-politycznej

PAP/MB

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 2 października 2025