
I co z tym polskim antysemityzmem?
Kwestia Żydów i antysemityzmu w Polsce od dawna jest drażliwa. Świadczą o tym bieżące wydarzenia. Ponieważ jestem w kontakcie z żydowskimi i izraelskimi przyjaciółmi, regularnie jestem proszony o wyjaśnienie tego, czego nie są w stanie dowiedzieć się z mediów głównego nurtu. Zapisuję tutaj jedną z tych rozmów, ponieważ uważam, że ważne jest, aby wyjaśnić kilka rzeczy – pisze Nathaniel GARSTECKA
Działania posła Brauna dowodzą, że antysemityzm wciąż jest obecny w polskiej polityce.
Właściwie nie tak bardzo. Grzegorz Braun z pewnością jest antysemitą, ale w dużej mierze odosobnionym. Cała polska klasa polityczna potępiła jego działania, a mianowicie atak na świecznik chanukowy w Sejmie i zakłócenie minuty ciszy w Parlamencie Europejskim w dniu upamiętniającym ofiary Zagłady. Został zawieszony, a następnie wyrzucony z Konfederacji, koalicji partii narodowo-libertariańskich, do której należał.
Co więcej, można sądzić, że jego prowokacje mają bardzo konkretny cel: walkę o wpływy w swoim środowisku, a także sposób na zaistnienie w kontekście zbliżających się wyborów prezydenckich. Ogłosił on swoją kandydaturę, mimo że przedstawiono już kandydaturę Sławomira Mentzena na reprezentanta Konfederacji. To, że ekscesy Grzegorza Brauna są tak bulwersujące, świadczy o tym, że antysemityzm nie jest aż tak powszechny.
Ale Polacy to lubią, prawda?
Grzegorz Braun jest jedynym kandydatem, który uczynił antysemityzm jednym z głównych punktów swojej kampanii wyborczej. Łatwo więc zobaczyć, jak duże znaczenie ma on dla społeczeństwa. Wynik jest jasny: 2–3 proc. według najnowszych sondaży przed wyborami prezydenckimi. To nie oznacza, że w Polsce jest tylko 2 proc. antysemitów. Oznacza to, że jest tylko 2 proc. Polaków, dla których nienawiść do Żydów dyktuje ich wybory polityczne. To bardzo mała liczba. Antysyjonistyczna retoryka La France Insoumise przyciąga znacznie więcej ludzi. Jako Francuzi nie mamy czego uczyć Polaków w tej kwestii.
A jednak antysemityzm jest wszędzie w Polsce.
Nie. W zeszłym miesiącu opisałem ceremonię zapalania świec chanukowych w Sejmie i na ulicy w Warszawie. Ochrona była minimalna i nikt nie zakłócił tego wydarzenia. Żydzi są w Polsce bezpieczni. Nie są ofiarami ataków czy morderstw. Można bez obaw iść na nacjonalistyczny wiec w jarmułce. Prawdopodobnie sądzisz tak na podstawie wiadomości publikowanych w sieciach społecznościowych lub graffiti na ulicy. To nie jest najlepszy sposób na wyrobienie sobie opinii. Portale społecznościowe działają jak szkło powiększające skierowane na hałaśliwe mniejszości, ale w żaden sposób nie reprezentują całej populacji. Jeśli chodzi o graffiti, często są dziełem chuliganów i kiboli. Tak samo jest na całym świecie. Spróbuj prześledzić, jak wmówiono ci, że Polacy są potencjalnymi antysemitami. Zobaczysz, że to manipulacja.
Polacy pomagali nazistom w eksterminacji Żydów.
To jedna z manipulacji, o których wspominałem. To niestety bardzo powszechny błąd. Mówiąc prościej – i mógłbym zagłębić się w szczegóły, jeśli chcesz – ani Polska jako państwo, ani Polacy jako naród nie mogą być pociągnięci do odpowiedzialności za zbrodnie popełnione przez Niemców na ich ziemi.
Przez wieki Polska przyjmowała prześladowanych Żydów z całej Europy. W przededniu wojny stanowili oni 10 proc. ludności II RP, czyli prawie 3,5 miliona osób. Osiągnięcie takiej liczby byłoby niemożliwe w kraju skrajnie antysemickim.
Ale w ZSRR też było ich wielu.
Z innego powodu. Pod koniec XVIII wieku Rosja, Prusy i Austria dokonały rozbiorów Polski. Kraj został wymazany z mapy na ponad 120 lat. Wcześniej w Imperium Rosyjskim nie było Żydów, ponieważ nie wolno im było tam się osiedlać. Wszyscy znajdowali się w Rzeczypospolitej Obojga Narodów, czyli unii Polski i Litwy. Z dnia na dzień Rosja stała się państwem z masami Żydów, milionami, w sztetlach wschodniej Polski, Litwy, Białorusi i zachodniej Ukrainy. Katarzyna II zmusiła tak „odziedziczonych” Żydów do pozostania na terytoriach, na których mieszkali do tej pory. Była to słynna „strefa zamieszkania”. Tylko w indywidualnych przypadkach przyznawano im prawo do osiedlania się w głównych miastach imperium, takich jak Petersburg i Moskwa.
W rzeczywistości większość Żydów w ZSRR była potomkami polskich Żydów, których terytoria zostały podbite przez Rosję, a nie rosyjskich Żydów, którzy praktycznie nie istnieli.
A Zagłada?
Wróćmy więc do II wojny światowej. Przede wszystkim – 10 proc. ludności Polski stanowili Żydzi, więc nie możemy mówić o historycznym antysemityzmie. Następnie Polska została zaatakowana przez Niemcy i ZSRR we wrześniu 1939 roku, które wdrożyły totalitarną i ludobójczą politykę w kilku aspektach. Początkowo Żydzi i polskie elity były głównymi celami nazistowskiego barbarzyństwa. Polacy mieli zostać zlikwidowani po Żydach, aby zrobić miejsce dla germańskich osadników w ramach „Lebensraum”. Sowieci ze swojej strony polowali na „wrogów rewolucji”. Obejmowało to Polaków, którzy uniemożliwili Leninowi eksport bolszewizmu do całej Europy w 1921 roku, ale także elity, syjonistów, intelektualistów, kupców itp., czyli także wielu Żydów. Polska doświadczyła barbarzyńskiego rozpętania dwóch wielkich totalitaryzmów XX wieku i straciła 20 proc. swojej populacji podczas wojny, w tym 90 proc. Żydów.
Niemcy uprzemysłowili zabijanie Żydów, najpierw zamykając ich w gettach, a następnie deportując do obozów zagłady. Ponadto, gdy 22 czerwca 1941 r. Niemcy najechali ZSRR, dokonali masakry wszystkich Żydów w Europie Wschodniej, którzy znaleźli się na ich drodze. To była „Zagłada przez kule”.
Tak naprawdę nie potrzebowali do tego wszystkiego Polaków. Nie obchodziła ich polska opinia publiczna, ponieważ ona nie istniała dla nich. Dla Niemców Polacy byli jedynie podrasą, którą nie należało się przejmować, w przeciwieństwie do innych narodów Europy Środkowej, takich jak częściowo zgermanizowani Czesi, sprzymierzeni z nimi Słowacy, Bułgarzy i Węgrzy czy Bałtowie, którzy mogli ewentualnie kolaborować i mieli germańską przeszłość. Polskie władze odmówiły sojuszu z Trzecią Rzeszą i kontynuowały walkę na emigracji w Londynie. W innych krajach Niemcy mieli do czynienia z kolaborującymi rządami, które czasami same deportowały Żydów, jak reżim Tisy na Słowacji, Antonescu w Rumunii czy Quislinga w Norwegii. A nawet reżim Pétaina we Francji. Nic takiego nie miało miejsca w Polsce. Ludność polska została pozostawiona sama sobie, z biedą i niemieckimi masakrami. W Polsce miały miejsce setki masakr, jak w Oradour i Lidicach. W tych warunkach i przy zaostrzeniu napięć etnicznych zaaranżowanych przez Sowietów i Niemców (zasada divide et impera) tak, to prawda, że zdarzało się, że Polacy popełniali w niektórych miejscach zbrodnie na Żydach, szczególnie w odległych wioskach, gdzie Niemcy skazywali na śmierć tych, którzy ukrywali Żydów lub obiecywali chleb tym, którzy ich wydadzą.
W tamtym czasie była to wojna wszystkich przeciwko wszystkim. Polacy i Ukraińcy krwawo się ścierali, z ludobójczymi czystkami etnicznymi na Wołyniu, to samo było między Litwinami i Polakami, Ukraińcami i Żydami, Biały Terror w odpowiedzi na Czerwony Terror etc. Wszystko to służyło interesom okupantów.
No właśnie. Choć prawdą jest, że niektórzy Polacy dopuszczali się okrucieństw w określonych miejscach, nie ma to nic wspólnego z polityką kolaboracji prowadzoną przez rządy innych krajów europejskich. Powodem, dla którego tak łatwo jest uwierzyć, że Polacy kolaborowali z Niemcami, jest to, że Polska była domem dla największej liczby Żydów, więc to tam tragedie były najbardziej prawdopodobne i to tam Niemcy założyli obozy zagłady.
Moja babcia przeżyła Holokaust w Polsce i mówiła mi, że najbardziej bała się Polaków.
Nie kwestionuję słów Twojej babci, która przeżyła horror i traumę. To jednak tylko indywidualna relacja, a jej odczucia są wypadkową wielu czynników. Wśród Polaków byli oczywiście donosiciele na Żydów, szmalcownicy i prawdziwi antysemici. Było ich jednak bardzo niewielu, więc trzeba było być bardzo ostrożnym. Z Niemcami było łatwiej, jeśli mogę tak powiedzieć: byli w mundurach. Ich ludobójcze intencje można było rozpoznać po samym ubraniu. To naturalne, że bardziej uważamy na to, co niejasne, niż na to, co widać z daleka.
Ponadto świadectwo Twojej babci jest tylko jej osobistym doświadczeniem. Wielu innych Żydów, tak jak moja babcia, było ukrywanych i ratowanych przez Polaków.
Polska chce tuszować historię, zabraniając wspominania o zbrodniach popełnionych przez Polaków.
Sprawa jest bardziej skomplikowana. Polska słusznie uważa, że wyrażenie „polskie obozy śmierci” jest rewizjonistyczne. Obozy zostały zbudowane przez Niemców na terytorium okupowanej Polski, a Polacy nie mieli nic do powiedzenia w tej sprawie. W rzeczywistości wielu Polaków zostało zamordowanych w tych obozach. Ustawodawstwa przeciwko negacjonizmowi i rewizjonizmowi istnieją we wszystkich krajach, w tym we Francji i Niemczech. Nie jesteśmy w stanie pouczać Polaków na ten temat.
Jeśli chodzi o kolaborację, to również jest to skomplikowane. Nie zapominajmy, że Polska jest jednym z narodów, które padły ofiarą barbarzyństwa, a nie jednym z narodów za nie odpowiedzialnych. Państwo polskie jako jedno z nielicznych kontynuowało walkę przez całą wojnę. Skazywało na śmierć kolaborantów, w tym tych, którzy denuncjowali Żydów. Wielu Polaków pomagało Żydom, często ryzykując życie. Zdecydowana większość Polaków starała się po prostu przetrwać w okolicznościach, które były znacznie bardziej dramatyczne niż we Francji czy innych krajach. Nie można zrzucać odpowiedzialności za postępowanie garstki złych ludzi na cały naród, zwłaszcza jeśli jest to naród, który sam wiele wycierpiał. Polaków nie należy stawiać na równi z węgierskimi strzałokrzyżowcami, rumuńskim Narodowym Państwem Legionowym czy reżimem Vichy. W związku z tym naturalne jest, że starają się bronić przed oskarżeniami o masowy udział w Zagładzie. Polska jest naprawdę szczególnym przypadkiem i uproszczeniem jest stosowanie do niej tej samej interpretacji co do innych krajów okupowanej Europy.
Dlaczego bronisz Polski, skoro jesteś Żydem?
Narodowość nie odgrywa tu żadnej roli. Po prostu interesuję się historią i mogę zaakceptować argumenty obu stron. Można nawet powiedzieć, że jako Żyd i Polak jestem w stanie zrozumieć stanowisko każdego. Prawda nigdy nie jest czarno-biała i wszystko jest kwestią niuansów, zwłaszcza w tak delikatnym temacie.
Zarówno Polacy, jak i Izraelczycy oparli swoją współczesną tożsamość na kwestiach pamięci. Polacy poprzez traumę i kolejne okupacje, Żydzi poprzez Szoah. Nieuchronnie, gdy zderzają się dwie polityki pamięci, debaty są zajadłe, a przyznanie się do cierpienia innych jest skomplikowane. Zwłaszcza gdy żyło się obok siebie przez tysiąc lat. Dotyczy to również innych krajów, takich jak Ukraina. Faktem jest również, że zbrodniom Polaków poświęcono mniej uwagi niż Zagładzie. Ta ostatnia jest oczywiście wyjątkowa pod względem mechanizmu i skali i stanowi absolutną zbrodnię II wojny światowej, ale nie zapominajmy, że Polacy byli następni w kolejce i że Niemcy też planowali ich wszystkich wyniszczyć.
Wreszcie – moja żydowska tożsamość wcale nie stoi w sprzeczności z moją polską tożsamością. Wbrew temu, co mówi wiele osób, nie są to tożsamości nie do pogodzenia. Tysiąc lat wspólnej historii, kilka pięknych kart i z pewnością kilka ciemniejszych, wpływy międzykulturowe, ta sama walka z totalitaryzmem… Mamy wszystko do zyskania, porządkując nasze stosunki, prostując sprawy między ludźmi dobrej woli i wspólnie patrząc w przyszłość.
Nathaniel Garstecka
Tekst pochodzi z autorskiej kroniki „Reflexions na Niedzielę” publikowanej co tydzień na łamach tygodnika „Gazeta na Niedzielę” [LINK].