
Dziedzictwo przemocy. Historia imperium brytyjskiego
W ciągu nieco ponad stu lat w swym imperialnym bricolage’u Wielka Brytania pokonała drogę od osiemnastowiecznych roszczeń terytorialnych w Bengalu do panowania nad prawie jedną czwartą globu, czyli nad mniej więcej trzydziestoma sześcioma milionami kilometrów kwadratowych powierzchni ziemi. Pod koniec panowania królowa Wiktoria sprawowała władzę nad ponad czterystu pięćdziesięcioma milionami poddanych na całym świecie – pisze Caroline ELKINS
.Wielka Brytania rościła sobie prawo do oszałamiającej liczby podmiotów politycznych, które obejmowały kolonie, protektoraty, zwierzchnictwa, sfery wpływów, porty traktatowe, konsulaty, bazy wojskowe i księstwa. Imperium brytyjskie epoki wiktoriańskiej było ogromne i zróżnicowane. Na jednym końcu politycznego spektrum znajdowały się Indie, gdzie Wielka Brytania rządziła jako następczyni dynastii Wielkich Mogołów. Na drugim końcu było Pitcairn, maleńka wyspa na południowym Pacyfiku o powierzchni około pięciu kilometrów kwadratowych, której populacja, potomkowie buntowników oraz ich tahitańskich towarzyszek, liczyła maksymalnie około dwustu mieszkańców. Między nimi mieściły się konstelacje czerwonych pasm, plam i kropek na mapach świata, które przedstawiały brytyjskie posiadłości na wszystkich kontynentach oprócz Australii.
Od Kapsztadu po Bombaj wiktoriańska architektura przybierała postać gmachów sądów oraz dworców kolejowych i nadawała wyraźnie brytyjskie oblicze istniejącemu wcześniej kosmopolityzmowi ośrodków miejskich imperium, natomiast inne ośrodki handlowe położone na wielowiekowych szlakach trwały z kilkoma zaledwie chatami z gliny i wikliny. Niektóre protektoraty, takie jak Beczuana, były względnie jednorodne; inne kolonie, jak Nigeria, obejmowały mnóstwo grup etnicznych, często z własnymi językami i miejscowymi wierzeniami. Z jednej strony były miasta stanowiące ośrodki handlu, a z drugiej Maseru w Basuto, gdzie po ulicach hulał wiatr. Imperium było równie zróżnicowane pod względem geograficznym. Cuda natury, takie jak Nil i Niger, masyw Kenia, Wielkie Rowy Afrykańskie oraz części Sahary i Namibu, wzbudzały imperialną dumę i zachęcały do odkrywania i turystyki.
.Okres panowania królowej Wiktorii obfitował w innowacje techniczne i naukowe, a w kolejnych dekadach ich liczba wzrosła. Rewolucyjne zmiany w transporcie i systemie łączności powiązały wyspiarskie państwo z jego odległymi terytoriami, a wszystko to dzięki nowym lokomotywom parowym, podwodnym kablom i telegrafom. Inne obszary, w tym te położone w głębi Gambii oraz wiele z ośmiuset czterdziestu wysp tworzących archipelag Fidżi, przez dziesiątki lat pozostawały w oderwaniu od większej imperialnej całości. Brytyjskie lokomotywy parowe przemierzały odległe okolice i były źródłem dumy w kraju. Linie kolejowe przecinały niektóre kolonie, a Indie i Australia mogły się pochwalić wspaniałymi kolejami, podczas gdy takie placówki jak Honduras Brytyjski nie miały ani jednego toru.
W sumie jednak inżynierskie osiągnięcia pozwalały ujarzmić krajobraz i otworzyły dostęp do rozległych obszarów w głębi Afryki i Azji. Brytyjscy inżynierowie doprowadzili drogi różnej kategorii aż do Wielkich Rowów Afrykańskich, a linie kolejowe na pagórkowate tereny Birmy. Tuż po śmierci królowej Wiktorii inżynierowie i oszałamiająca rzesza robotników zaczęli budować słynny most kolejowy nad wodospadami Wiktorii. Po ukończeniu miał on połączyć Rodezję Północną z Południową, dwie sąsiadujące ze sobą kolonie w Afryce nazwane na cześć Cecila Rhodesa, i dostarczyć niezliczonych obrazów na plakaty epoki kolonialnej, które zwiastowały brytyjski podbój grzmiących wodospadów w Afryce Środkowej.
Na zboczach cejlońskich wzgórz rozciągały się plantacje, a w południowoafrykańskich kopalniach wydobywano minerały i kamienie szlachetne. W XX wieku uprawy rynkowe kawy, kakao, herbaty i kauczuku zajmowały niezmierzone połacie ziemi. Równocześnie Wielka Brytania utrzymywała swoją pozycję światowego bankiera dzięki stałemu napływowi złota pochodzącego z południowoafrykańskiego Witwatersrandu. Na polach uprawnych Wielkiej Brytanii i w jej kopalniach trudziły się zmieniające się jak w kalejdoskopie szeregi robotników, których zróżnicowanie płciowe, pokoleniowe, etniczne, rasowe i wyznaniowe niemal nie znało granic. Niektórzy z tych mających problemy finansowe migrantów pochodzili ze stosunkowo jałowych kolonii, takich jak Niasa, i przez wiele miesięcy, a nawet lat przebywali w barakach kopalnianych i plantacyjnych. Na rynku siły roboczej imperium brytyjscy poddani mówili setkami różnych języków, praktykowali rozmaite religie, w tym islam, chrześcijaństwo, hinduizm, buddyzm oraz szereg lokalnych wyznań. A ich dzieje sięgały kalifatów, takich jak Sokoto, oraz portów przeładunkowych, jak Zanzibar, oraz skromniejszych wiosek i sieci wymiany towarów na niewielką skalę.
Kikuju zbierający herbatę, Chińczycy wydobywający cynę, indyjscy zbieracze kauczuku, Zulusi zatrudnieni w kopalniach złota, libańscy sklepikarze i malajscy rybacy byli wśród milionów, które miały doświadczyć wpływu brytyjskich rządów. Przedstawiciele imperium sami też nie tworzyli jednolitej grupy. Biali osadnicy, żarliwi chrześcijańscy misjonarze, poszukiwacze przygód, rozbitkowie życiowi, dyplomaci wysokiego szczebla, kolonialni urzędnicy o dziecięcych twarzach, dowódcy, żołnierze z poboru, przedsiębiorcy przez duże P, prostytutki i skazańcy krążyli po imperium brytyjskim i uczynili je swoim domem.
Czynnikiem jednoczącym to imperium była rozwijająca się spójność ideologiczna zakorzeniona w imperialnym liberalnym wzorze, a szerzej w wyobrażeniach narodu o sobie samym. Rozszerzenie globalnej władzy i dominacji Wielkiej Brytanii w XIX wieku przyniosło dyskusje o uniwersalnych zasadach, wolnych rynkach, ochronie własności oraz, co ważne, rządach prawa. Myśl liberalna, rodząca się w początkach XIX wieku, na długo przed procesem Hastingsa rozwinęła się w Europie i zbiegła z powstawaniem imperiów. Wzajemnie konstytutywny związek między liberalizmem a imperializmem miał głębokie konsekwencje dla brytyjskich koncepcji wolności, postępu i rządzenia zarówno w kraju, jak i za granicą.
Liberalizm jako doktryna był silnie kwestionowany i bardzo niejednorodny, a tworzył się i rozprzestrzeniał stopniowo. Stanowił projekt uniwersalistyczny, w którym jednostki i społeczeństwa dało się resocjalizować i przemieniać takimi środkami jak wolny handel, edukacja i prawo. Niezależni, obdarzeni prawami z tytułu urodzenia ludzie mieli fundamentalne znaczenie dla klasycznego liberalizmu. Ci ludzie razem tworzyli społeczeństwo poprzez sumę swoich działań. Żeby zdać sobie sprawę ze swojego pełnego potencjału jako napędzanych siłą charakteru, racjonalnych i autonomicznych istot, ludzie musieli zostać wyswobodzeni z anachronicznych więzi z despotami, feudalnymi arystokratami i apodyktycznymi księżmi. Tempo i zakres reform potrzebnych, żeby zmienić hierarchie ustalane w drodze protekcji, były silnie kwestionowane. Mimo wszystko, w wieku rewolucji, reformistyczny impuls liberalizmu w kraju działał. Znakami rozpoznawczymi liberalizmu były nacisk na indywidualizm, cnoty kształtowania siebie poprzez dyscyplinę i cierpienie za sprawą swoich niepowodzeń. Liberałowie uważali prywatny majątek za wykładnik sukcesu, wolne rynki za drogę do dobra wspólnego, a naukę i technikę, a wraz z nimi rozum i metodę, za fundament postępu ludzkości.
Imperialistyczna ekspansja, gdy na nią spojrzeć historycznie, była nierozerwalnie związana z ideologią uniwersalistycznych pojęć postępu, rozszerzenia kapitalizmu i roszczeń moralnych, o czym świadczy sytuacja w rozległym imperium pod panowaniem królowej Wiktorii.
.Owe uniwersalistyczne roszczenia zanikły jednak w konfrontacji z wyobrażeniami Indii oraz innych części imperium, które ukształtowały się w następstwie procesu Hastingsa. Cywilizacja była zachodnia a priori, a rasa stała się fizyczną oznaką odmienności. Liberalny imperializm miał być mechanizmem narzucania zachodnich wartości osobliwym populacjom z ich dziwnymi kulturami i odmiennymi kolorami skóry. W oderwaniu od podzielonej sceny politycznej w kraju liberalizm pogłębił jedność w imperium, która miała przetrwać pod sztandarem „misji cywilizacyjnej” o charakterze zarówno reformistycznym, jak i aktywistycznym. W miejscach takich jak Indie reforma wymagała wielorakich planów, w miarę jak instytucje i praktyki, które określały brytyjską cywilizację, przeszczepiano na wschodni grunt. Wśród nich główną stanowiły rządy prawa, a wraz z nimi usankcjonowana przemoc potrzebna, by chronić państwo przed zagrożeniami i zapewnić zachowanie własności prywatnej, stały napływ siły roboczej oraz rozszerzenie opieki społecznej i projektów rozwojowych. Choć reformistyczny impuls Wielkiej Brytanii był kształtowany w nadchodzącym stuleciu, reformizm miał być dominującą strukturą ideologiczną, w ramach której rozumiano i projektowano imperialne strategie. Potrzeba przymusu i legalności tkwiła jednak w istocie liberalizmu i brytyjscy filozofowie oraz mężowie stanu dalej zmagali się z tym faktem, obmyślając, co dobre rządzenie znaczyło dla brytyjskiego imperium.
„Despotyzm jest uprawnioną formą rządu między barbarzyńskiemi narody; a jeśli ma ich dobro na celu, wtedy despotyczne środki usprawiedliwia istotne osiągnięcie dobra”. Te słowa napisał John Stuart Mill, syn słynnego filozofa, w 1859 roku. W dwóch kanonicznych tekstach, O wolności (1859) oraz O rządzie reprezentacyjnym (1861), zestawił cywilizację i barbarzyństwo, by stworzyć nowe idiomy ideologiczne, opowiadając się za narracją o rozwoju człowieka, który był ściśle związany z misją cywilizacyjną Wielkiej Brytanii. Brytyjczycy, mający już za sobą żmudną cywilizacyjną wspinaczkę, usadowili się bezpiecznie na swoim miejscu na szczycie hierarchii oraz w roli samozwańczych pasterzy resocjalizacji. Dla kontrastu Mill obdarzył ludność nieeuropejską z imperium dziecinnymi cechami i zestawił je z postępowymi obrazami Brytyjczyków. Podobnie jak dzieci, niezachodnie populacje nie były jeszcze przygotowane na wolność, która „może być tylko zastosowaną do osób, będących już w użyciu pełnych swych sił i dojrzałości. (…) możemy wykluczyć z zakresu tych badań owe w tyle pozostałe stany społeczeństwa, w których jeszcze cały szczep niejako w niemowlęctwie pozostaje”.
W XIX wieku ta analogia z Indiami drepczącymi ku cywilizacji była dominującym kierunkiem debaty, a Mill wyobrażał sobie Brytyjczyków narzucających „rząd, że tak powiem, prowadzący na pasku, [który] może najlepiej dopomóc podobnemu ludowi do zrobienia o ile możności jak najrychlej pierwszego kroku na drodze do społecznego postępu”. W tym celu dobry rząd w imperium musiał być dostosowany do lokalnych „wieków cywilizacyi”, więc Mill opowiadał się za „ojcowskim despotyzmem”, by dawać lekcje dzieciom imperium. „W takim razie rząd cywilizowany, chcąc być rządem rzeczywiście zbawiennym, będzie musiał okazać się do wysokiego stopnia despotycznym – pisał Mill – nie poddawać się żadnej kontroli ze strony ludu i w każdym razie gdy się tego okaże potrzeba nałożyć nań silny przymus legalny”.
Uniwersalistyczne idee ustąpiły miejsca kulturze i historii warunkującym ludzki charakter. Niebawem rozpoczęły się spory o to, kto jest zdolny zaakceptować pojęcia racjonalności i postępu społeczno-gospodarczego. Jeśli w rodzącej się społeczności obywateli świata kiedykolwiek miało się wytworzyć poczucie przynależności, to stopniowo.
„Przypuszczenie, że takie same międzynarodowe zwyczaje i takie same zasady międzynarodowej moralności mogą mieć zastosowanie między jednym cywilizowanym ludem a drugim oraz między cywilizowanymi ludami a barbarzyńcami – pisał Mill – jest poważnym błędem, błędem, którego nie może popełnić żaden mąż stanu, choć może tak być z tymi, którzy z bezpiecznego i niewymagającego odpowiedzialności miejsca mężów stanu krytykują”.

.Choć te słowa zostały napisane w połowie epoki wiktoriańskiej, echa wykluczenia „barbarzyńców” z grona „cywilizowanych ludów”, do których odnoszą się zasady „międzynarodowej moralności”, pobrzmiewały w XX wieku, gdy poddanym imperium odmawiano praw humanitarnych i praw człowieka.
Fragment książki: Dziedzictwo przemocy. Historia imperium brytyjskiego, wyd. Znak Horyzont, Kraków 2025 [LINK]