Dlaczego Putin zaatakował Ukrainę?
Przez miesiące przed inwazją niezliczeni eksperci i zachodni politycy twierdzili, że groźby płynące z Kremla to blef, gdyż jak wyjaśniali, „Putin jest w końcu pragmatyczny”. Jeden z takich dyplomatów tak bardzo w to wierzył, że w dniu inwazji był w Kijowie. Był przekonany, że Ukraińcy nie mają czego się obawiać. Ostatecznie musiał zostać ewakuowany – mówił Radosław SIKORSKI w Międzynarodowym Instytucie Studiów Strategicznych (IISS) w Singapurze.
.Powiedziano mi, że w tym budynku jest cukiernia upamiętniająca Josepha Conrada. Conrad przyjechał tu niegdyś i później wspominał o tym hotelu w jednej ze swoich powieści. Jest powszechnie uznawany za jednego z najbardziej wpływowych pisarzy anglojęzycznych wszech czasów. Być może nie wszyscy wiedzą, że Conrad tak naprawdę był Polakiem z urodzenia. Conrad to było jego imię, a jego nazwisko brzmiało Korzeniowski. Żył w tej nie tak odległej epoce, gdy wielkie mocarstwa rywalizowały o panowanie nad światem, ale jego ojczyzna była w tym czasie częścią Imperium Rosyjskiego.
Conrad doświadczył na własnej skórze ciężkiej ręki rosyjskiego imperializmu, gdy jego ojciec został uwięziony za udział w jednym z naszych nieudanych antyrosyjskich powstań. Później, jako marynarz brytyjskiej marynarki handlowej, był świadkiem szczytu kolonializmu w Azji i Afryce. Jądro ciemności, jak zapewne Państwo wiedzą, zostało zainspirowane jego podróżą do Konga, a ta książka z kolei była inspiracją do powstania filmu Czas apokalipsy.
Poprzez jedną ze swoich postaci wydał taki oto gorzki osąd działań zachodnich imperiów kolonialnych: „Zdobywanie ziemi, polegające przeważnie na tym, że się ją odbiera ludziom o odmiennej cerze lub trochę bardziej płaskich nosach, nie jest rzeczą piękną, jeśli się w nią wejrzy zbyt blisko”.
Ukraińskie ofiary mają oczywiście ten sam kolor skóry co rosyjscy agresorzy, ale to nie powstrzymało Władimira Putina przed odmówieniem im prawa do własnego kraju, tak jak nie powstrzymało poprzednich rosyjskich przywódców przed odmówieniem tego samego prawa dziesiątkom narodów na peryferiach Rosji.
Jeśli ktoś chce dowiedzieć się więcej o tym, jak Rosja próbowała podbić i zrusyfikować Ukrainę już wcześniej, to bardzo dobrze byłoby przeczytać książkę mojej żony zatytułowaną Czerwony głód. W XIX w. język ukraiński był w Rosji faktycznie zakazany, a w latach 30. wieku XX Stalin celowo wywołał głód, w którego wyniku zmarło 5 milionów ludzi, a 200 000 nosicieli ukraińskiej kultury zostało fizycznie eksterminowanych. 24 lutego 2022 r. imperializm uderzył ponownie z użyciem bomb spadających na ukraińskie domy, ogrody, szkoły i szpitale – w wyniku czego wiele osób zginęło, jeszcze więcej uciekło i od tamtej pory nadal ucieka i umiera. Szczególnie jest to widoczne w tej chwili – właśnie teraz trwa atak powietrzny na Ukrainę. Władimir Putin, przywódca zdecydowanie największego państwa na Ziemi, zaatakował sąsiedni kraj, aby zdobyć jeszcze więcej ziemi.
.Model biznesowy Władimira Putina jest dokładnie odwrotny od modelu biznesowego Singapuru. Singapur to mały kraj bez wielkich zasobów naturalnych, któremu udało się sprawić, że jego obywatele są zamożni i wpływowi. Putin ma bardzo duży kraj z ogromnymi zasobami naturalnymi i udało mu się zubożyć swoich obywateli – to wydaje się absurdalne. Rosja ma mnóstwo ziemi, na której może wykorzystywać swoje zasoby, nie potrzebuje cudzych.
Więc co sprowokowało Putina do rozpoczęcia największej wojny w Europie od 1945 roku? Przez miesiące przed inwazją niezliczeni eksperci i zachodni politycy twierdzili, że groźby płynące z Kremla to blef, gdyż jak wyjaśniali, „Putin jest w końcu pragmatyczny”. Jeden z takich dyplomatów tak bardzo w to wierzył, że w dniu inwazji był w Kijowie. Był przekonany, że Ukraińcy nie mają czego się obawiać. Ostatecznie musiał zostać ewakuowany.
Do wniosku, że inwazja jest nieuchronna, doszedłem już w sierpniu 2021 roku. Byłem wtedy członkiem Parlamentu Europejskiego i nie miałem dostępu do tajnych danych wywiadowczych, ale czytałem gazety i natknąłem się na długi esej Władimira Putina, w którym niezmiennie przekręcając i reinterpretując fakty historyczne, argumentował, że Ukraińcy są w rzeczywistości Rosjanami i że Ukraina nie ma prawa do suwerenności, a nawet istnienia, wyjąwszy regionalny folklor. Dowiedziałem się wtedy też, że Putin nakazał przeczytać ten esej wszystkim zawodowym żołnierzom rosyjskim, i wówczas zadałem sobie pytanie: dlaczego coś takiego nakazał? I już wiedziałem, że nadchodzi inwazja.
Historia, narracja historyczna to potężna broń – może kształtować światopogląd ludzi, a tym samym ich działania. Może łączyć narody, ale może też je rozdzielać, może uspokoić niespokojne wody stosunków międzynarodowych, ale może też rozpętać potężną burzę. Potężne narzędzie w niewłaściwych rękach może zaszczepić nienawiść, rozpocząć wojny, usprawiedliwić morderstwa i eksterminację.
.Chciałbym wskazać na jedną konkretną wymówkę dla rozpoczęcia tej inwazji, ponieważ wiem, że narracje te są rozpowszechniane szczególnie na tak zwanym globalnym Południu, i wiem, że to kontrowersyjna koncepcja. Mianowicie mam na myśli to, że w jakiś sposób prezydent Putin został sprowokowany do inwazji na Ukrainę z powodu rozszerzenia NATO. Podam tylko kilka dat.
1991 r. – Związek Radziecki nadal istnieje, na Ukrainie odbywa się referendum w sprawie niepodległości. Ukraińcy głosują za niepodległością, wliczywszy Donbas oraz Krym. Jestem dumny z tego, że Polska była pierwszym krajem, który uznał Ukrainę za niepodległe państwo.
Następna ważna data to rok 1993. Który kraj jako pierwszy dał Ukrainie gwarancje niepodległości i nienaruszalności granic? Federacja Rosyjska. Sygnatariuszami memorandum budapeszteńskiego, na mocy którego Ukraina oddała trzeci co do wielkości arsenał nuklearny na świecie, były Federacja Rosyjska, Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i pośrednio Francja i Chiny.
2004 r. – proszę zgadnąć, kto podpisał traktat po wyznaczeniu granicy państwowej między Ukrainą a Federacją Rosyjską, a następnie również go ratyfikował? Władimir Putin.
2007 r. – prezydent Putin wygłasza przemówienie na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa, które nie tylko było wrogie wobec Zachodu, ale było pierwszym przypadkiem, kiedy publicznie stwierdził, że Ukraina jest sztucznym państwem, które być może nie przetrwa długo na tym świecie.
2008 r. – podobnie jak prezydent Putin, byłem wtedy na szczycie NATO w Bukareszcie. Czasem pojawiają się oskarżenia, że rzekomo nie zawiązaliśmy z Rosją wystarczająco mocnej współpracy. Ale skoro tak, to dlaczego prezydent Putin był wtedy na szczycie NATO? Spóźnił się wówczas, tak jak zawsze, każąc wszystkim czekać 45 minut. Dlaczego był wtedy na szczycie NATO? Ponieważ Rosja wchodziła w skład koalicji afgańskiej, która została utworzona przez NATO we współpracy z innymi krajami. I co zrobił Władimir Putin w czasie tego szczytu? Wygłosił kolejne przemówienie, w którym twierdził, że Ukraina jest sztucznym tworem, który być może nie będzie długo istniał na tym świecie. Byłem wtedy na sali i słyszałem to.
2014 r. – Ukrainą rządził wtedy prezydent Wiktor Janukowycz, który zmienił ukraińską konstytucję. Cóż takiego mówiła ta nowa konstytucja Ukrainy? Że Ukraina jest krajem niezaangażowanym, wyłączonym z członkostwa w sojuszach wojskowych. I co robi wtedy prezydent Władimir Putin? Dokonuje anschlussu Krymu, zajmując tym samym suwerenne terytorium innego kraju – mimo że konstytucja uniemożliwiała Ukrainie przystąpienie do NATO.
A potem oczywiście mamy odwrotny przykład Szwecji i Finlandii przystępujących do NATO. Jeśli teoria głosząca, że przystąpienie do NATO nieuchronnie wiąże się z tym, że dany kraj zostanie najechany przez Rosję, to dlaczego Rosja nie najechała Finlandii i Szwecji? Każda wojna agresywna jest zawsze rozpoczynana rzekomo w samoobronie i Rosja powinna o tym doskonale wiedzieć. Kiedy Wehrmacht zgodnie z planem Barbarossa wkroczył do Związku Radzieckiego w czerwcu 1941 r., ambasador radziecki został wezwany do niemieckiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych i powiedziano mu, że Niemcy najeżdżają Związek Radziecki w samoobronie. Polska rzekomo też została zaatakowana w samoobronie. W początkowym okresie wojny na Ukrainie Amerykanie zdołali uprzedzić niektóre z zaplanowanych prowokacji, dzięki którym Rosja chciała uzyskać casus belli w samoobronie.
Nie ma uzasadnionego powodu do inwazji na inny kraj w ramach samoobrony. Nie, Putin nie zaatakował Ukrainy dlatego, że Ukraina miała dołączyć do NATO, ponieważ w żadnym wypadku nie zbliżała się do NATO. Putin zaatakował Ukrainę, ponieważ chce Ukrainy – to egoistyczny kaprys dyktatora. Siergiej Ławrow publicznie powiedział, że prezydent Putin ma teraz trzech kluczowych doradców: Iwana Groźnego, Piotra Wielkiego i Katarzynę Wielką – nie byli to do końca pokojowo nastawieni ludzie. Egoistyczny kaprys dyktatora nie jest uzasadnionym powodem ani pretekstem do wojny.
.W dniach wokół inwazji – nie pamiętam teraz, czy było to trzy dni przed nią, czy trzy dni po niej – kenijski ambasador przy Organizacji Narodów Zjednoczonych, a wydaje mi się, że Kenia była wtedy w Radzie Bezpieczeństwa, wygłosił bardzo mocne przemówienie, które zainspirowało mnie do wygłoszenia własnego przemówienia w Radzie Bezpieczeństwa na początku tego roku. Jak powiedział w nim kenijski ambasador: „Zachodni kolonialiści zostawili nas w Afryce z absurdalnymi granicami, które nie szanują żadnych realiów etnicznych, historycznych ani geograficznych, a po uzyskaniu niepodległości mieliśmy wybór: albo zacząć to naprawiać, co byłoby receptą na wojnę, wieczną wojnę wszystkich przeciwko wszystkim innym, albo po prostu żyć z granicami, które odziedziczyliśmy”.
W Azji czy w Europie nie jest inaczej. Czy można wskazać granicę jakiegokolwiek państwa narodowego, która nie jest sztuczna, jeśli nie jest to wyspa? Zjednoczone Królestwo jest wyspą, a mimo to jego granice są w rzeczywistości sztuczne. Stoczyliśmy dwie krwawe wojny światowe, szczególnie drugą, która zaczęła się pod pretekstem pomocy rodakom po drugiej stronie granicy państwowej, i ustanowiliśmy tabu, że nie wolno tego robić.
Jeśli ktoś ma problem z traktowaniem swojej mniejszości narodowej, udaje się do ONZ, zwraca się do Rady Europy, powołuje się na konwencję Rady Europy o ochronie mniejszości narodowych, która mówi, że mniejszości mają prawo do nauczania swojego języka w szkole, podwójnych znaków na drogach, języka urzędowego w sądach i tak dalej. Mamy prawo domagać się tego wszystkiego. Nie wolno jednak wysyłać armii. To tabu musi zostać przywrócone, w przeciwnym razie będą kłopoty – nie tylko w Europie.
Polska i Singapur to dwa narody, które udowodniły, że potrafią dobrze wykorzystać wolność, którą zyskały po kolonialnym zwierzchnictwie. Przez ostatnie dekady staraliśmy się poprawić sytuację naszych obywateli, jednocześnie przyczyniając się do rozwoju naszych regionów. Te historie sukcesu nie byłyby możliwe bez szerszych ram, z których wszyscy skorzystaliśmy: porządku międzynarodowego opartego na zasadach, który zastąpił imperialistyczną grę o władzę.
Wszyscy mieliśmy swoje żale i nierozstrzygnięte spory, ale mimo to postanowiliśmy współpracować. Poszanowanie suwerenności i granic państwowych, swoboda handlu i żeglugi, pokojowe rozwiązywanie sporów, globalna współpraca i postęp na niespotykaną dotąd skalę były wynikającymi z tego korzyściami.
Utrzymanie tego porządku leży w najlepszym interesie naszych krajów. Musimy uznać jego podstawowe zasady, poszanowanie integralności terytorialnej suwerennych państw w granicach uznanych przez społeczność międzynarodową, rządy prawa i otwartą współpracę gospodarczą na równych zasadach. Tylko takie systemy mogą zapewnić każdemu krajowi, bez względu na jego wielkość, prawo do wyboru własnej drogi do dobrobytu. To jest dokładnie to, o co walczą teraz Ukraińcy: możliwość wyboru własnego przeznaczenia – za czym wszyscy powinniśmy się opowiadać, ponieważ wszyscy żyjemy w sąsiedztwie potężnych, czasem nieprzewidywalnych państw o globalnych ambicjach.
Wspierając Ukrainę, nie tylko pomagamy ofierze niesprowokowanej agresji, ale także bronimy zasad Karty Narodów Zjednoczonych, z których korzystamy. Dziś zasady te znajdują się w punkcie krytycznym. Podczas gdy w ciągu ostatnich 80 lat miały miejsce liczne konflikty, nigdy wcześniej stały członek Rady Bezpieczeństwa ONZ nie podważał przynależności państwowej suwerennego narodu i innego członka ani nie próbował zmienić granic uznanych na arenie międzynarodowej. Jeśli takie działania pozostaną niezakwestionowane, bezpieczeństwo wielu małych i średnich państw będzie zagrożone. Imperialistyczne zwycięstwo w jednym miejscu ośmieli imperialistów na całym świecie, dlatego aby zachować prawo do podążania własną ścieżką, musimy uniemożliwić rewizjonistycznym mocarstwom łamanie zasad i niszczenie systemu opartego na prawie międzynarodowym.
.Może to być wadliwy i przestarzały system, ale odpowiedzią na te słabości jest reforma, a nie wojna. Wielki polski poeta i laureat Literackiej Nagrody Nobla Czesław Miłosz napisał kiedyś coś, co można odnieść do mniejszych krajów: „Lawina bieg od tego zmienia, / Po jakich toczy się kamieniach”.
Wasz znany premier Lee Kuan Yew mądrze argumentował, że „naród jest wielki nie tylko przez swoją wielkość. To wola, spójność, wytrwałość, dyscyplina ludzi i jakość ich przywódców zapewniają mu zaszczytne miejsce w historii”. Dziś ciężar historii spoczywa na nas po raz kolejny. Wszystko, co musimy zrobić, to działać razem, podczas gdy niektórzy wzywają do zwrotu w kierunku izolacjonizmu. W rzeczywistości potrzebujemy czegoś dokładnie przeciwnego. Większa solidarność międzynarodowa nigdy nie powstrzymała nieuczciwych mocarstw. Imperializm w Europie, Ameryce Południowej, Afryce i tutaj, w Azji, zawsze nagradzał nielicznych i uciskał wielu. Multilateralizm – choć niedoskonały – jest jedyną realną i sprawiedliwą alternatywą dla globalnej społeczności.
.Wojna na Ukrainie nie jest jakąś regionalną sprzeczką. To brutalna wojna kolonialna o globalnych konsekwencjach, w której zginęło lub zostało rannych już ponad milion osób. Gdyby Putin podbił Ukrainę, inni przywódcy z imperialnymi ambicjami poszliby w jego ślady i wszyscy mieliby własne historyczne uzasadnienia dla roszczeń terytorialnych. Widzieliśmy już ten film i wiemy, jak się kończy, ale nie jesteśmy skazani na sequel – historia powtórzy się tylko wtedy, gdy na to pozwolimy. A nie powinniśmy.
Radosław Sikorski
Treść wykładu wygłoszonego w Międzynarodowym Instytucie Studiów Strategicznych (IISS) w Singapurze, 2 września 2024 roku.