Robert KOSTRO: Laboratorium kształtowania się Europy

Laboratorium kształtowania się Europy

Photo of Robert KOSTRO

Robert KOSTRO

Historyk. Dyrektor Muzeum Historii Polski.

Ryc. Fabien CLAIREFOND

zobacz inne teksty Autora

W powstaniu styczniowym pojawiła się mocna szansa na rozerwanie solidarności trzech zaborców oraz uzyskanie wsparcia zachodnich mocarstw – Francji i Wielkiej Brytanii – pisze Robert KOSTRO

.Insurekcja styczniowa wybuchła 22 stycznia 1863 r. Powstańcy ruszyli w bój słabo uzbrojeni. Nie zdołali zdobyć żadnego kluczowego miasta ani trwale opanować większego regionu. Mimo to irredenta styczniowa była największym i najdłużej trwającym polskim zrywem niepodległościowym w okresie zaborów. Zgromadziła aż 200 tysięcy uczestników.

Powstanie nie przyjęło charakteru regularnej wojny, za to niemal całość ziem polskich została pokryta siecią konspiracyjnej struktury, która działała jako cywilne zaplecze dla ukrywających się w lasach oddziałów. Działał tajemny rząd, zbierane były podatki, organizowano tajną pocztę i prasę. Powstańcy posiadali również swoich zagranicznych przedstawicieli. Przy silnym zaangażowaniu arystokratycznych rodzin Czartoryskich i Zamoyskich Hotel Lambert zbudował sieć placówek i kontaktów w całej Europie. Emigracyjna ekspozytura powstańcza zajmowała się pozyskiwaniem pieniędzy i broni, ale także, co nie mniej ważne, organizowaniem wsparcia politycznego za granicą.

Kryzys międzynarodowy szansą dla Polski

.Debatując o szansach odzyskania przez Polskę niepodległości w XIX wieku, zwykle wskazuje się na powstanie listopadowe jako to, które miało największe szanse powodzenia. Patrząc wyłącznie na potencjał wojskowy, tak było niewątpliwie. Jeśli jednak przyglądamy się sytuacji międzynarodowej, rację mają ci, którzy dowodzą, że to okres powstania styczniowego był dla niepodległościowego zrywu korzystniejszy. To właśnie wtedy pojawiła się szansa na rozerwanie solidarności trzech zaborców oraz uzyskanie wsparcia zachodnich mocarstw – Francji i Wielkiej Brytanii.

Sytuacja na przełomie lat 50. i 60. XIX w. nie była dla Polaków korzystna. Francja, która od czasów Napoleona I stanowiła główne oparcie polityczne dla europejskich ruchów narodowych i niepodległościowych, po wojnie krymskiej zbliżyła się do Rosji. Między mocarstwami istniały jednak istotne różnice. O ile Rosja była zainteresowana podtrzymaniem ówczesnego ładu międzynarodowego, Francji zależało na jego rozmontowaniu. Napoleon III dążył do oparcia granic państwa na Renie, a to mogło się odbyć jedynie kosztem Prus. Dodatkowo francuska opinia publiczna stopniowo odwracała się od Rosji z uwagi na sprawę polską. Głośnym echem w Europie odbiła się manifestacja 8 kwietnia 1861 r., podczas której Rosjanie użyli broni, zabijając ponad stu polskich patriotów. Wypadki warszawskie prowokowały sympatię francuskiej i europejskiej opinii publicznej.

Początkowo Napoleon III wywierał dyplomatyczną presję na Rosję, starając się nie psuć relacji z carem. Punktem zwrotnym stała się konwencja Alvenslebena, podpisana przez Rosję i Prusy kilka tygodni po wybuchu powstania styczniowego. Umowa mówiła o współpracy pomiędzy państwami w tłumieniu insurekcji. Z punktu widzenia Francji sojusz rosyjsko-pruski groził zachwianiem równowagi sił w Europie i oddalał nadzieje Napoleona III na oparcie granic państwa na Renie. Paryż zdecydowanie wystąpił przeciwko rządowi w Berlinie, ostrzegając, że jeżeli wojska pruskie wezmą udział w tłumieniu polskiego powstania, Francja nie pozostanie bezczynna.

Również Austria i Wielka Brytania czuły się zaniepokojone współpracą rosyjsko-pruską, co czyniło z nich potencjalnych sojuszników dla Francji. 17 kwietnia doszło do interwencji dyplomatycznej owych państw w sprawie polskiej. Ponieważ były to trzy odrębne wystąpienia, a nie jedno wspólne stanowisko, rosyjski minister spraw zagranicznych Gorczakow zagrał na zwłokę, pytając o propozycje zachodnich państw dotyczące rozwiązania kryzysu w Królestwie Polskim. Kiedy w czerwcu trzy mocarstwa przedstawiły sześciopunktowy plan dotyczący pokojowego zakończenia powstania i przywrócenia autonomii w Królestwie, Rosja odmówiła prowadzenia dalszych dyplomatycznych konsultacji. Francja zaczęła wówczas sondować Wielką Brytanię i Austrię, sprawdzając, czy gotowe byłyby do wystąpienia militarnego przeciwko Rosji.

Austria, kluczowa z punktu widzenia ewentualnego wsparcia dla powstania, podjęła negocjacje, ale ostatecznie nie zdecydowała się na ryzyko rozpętania europejskiej wojny. Sam wybuch powstania oznaczał z punktu widzenia Wiednia silne osłabienie Rosji. Wielka Brytania również nie paliła się do wojskowego przymierza z Francją. Rząd lorda Palmerstona obawiał się, że zwycięska wojna może zapewnić Paryżowi hegemonię na kontynencie. Ostatnią próbę działania w sprawie polskiej podjął Napoleon III w listopadzie, występując z międzynarodową inicjatywą zwołania europejskiej konferencji, która rozwiązałaby wszystkie ważniejsze zagadnienia bezpieczeństwa europejskiego. Ta inicjatywa była przychylnie przyjęta przez wiele państw, łącznie z Prusami, została jednak storpedowana przez dyplomację brytyjską.

Opinia francuska przychylna Polakom

.Przychylność Napoleona III wobec sprawy polskiej wynikała nie tylko z czynników geopolitycznych. Istotna była także silna pozycja polityczna polskiej emigracji we Francji. Wpływową postacią francuskiej polityki był choćby nieślubny syn Napoleona I i pani Walewskiej, Aleksander Colonna-Walewski, w latach 50. minister spraw zagranicznych Francji, a w okresie powstania deputowany i minister kultury. Polska arystokracja miała dostęp do Napoleona III oraz wpływy wśród innych środowisk – w tym legitymistów oraz Kościoła. Z kolei środowiska demokratycznej emigracji mogły liczyć na wsparcie francuskich środowisk republikańskich.

Silnego wsparcia polskiemu powstaniu udzielała francuska prasa. Istotne były działania Hotelu Lambert, który finansował przychylne Polsce publikacje. Przyjazny sprawie polskiej był zarówno „L’Opinion Nationale” związany z Napoleonem, jak i dziennik „Le Siècle”, czołowe pismo republikańskiej opozycji. Liczne rysunki i karykatury ośmieszające Rosję ukazywały się w satyrycznym piśmie „Le Charivari”. Do czołowych publicystów ważnego magazynu intelektualnego tego okresu „Revue des Deux Mondes” należał Polak Julian Klaczko. Jeden z wpływowych dzienników paryskich „Le Temps” został założony przez polskiego emigranta Edmunda Chojeckiego. Pismo to, podobnie jak „L’Opinion Nationale” i „Le Progres de Lyon”, miało swojego korespondenta w Polsce, Paula Arganta.

Sprawę polską wspierali także wybitni intelektualiści, m.in. Jules Michelet i Edgar Quinet. Pisząc w marcu 1863 do „L’Opinion Nationale”, Michelet stwierdził: „Rosja zawsze pozostanie sobą. Zmienność osoby cara nie wprowadza żadnego nowego elementu. Za Aleksandra II, rzeczywistej inkarnacji wiecznego cara na Kremlu, ohydna biurokracja przewyższyła samą siebie z czasów Mikołaja. Rosja jest ciągle taka sama: jako naród rozpasana, grabi, morduje, niszczy. Taką widzieliśmy ją w czasie rzezi na ulicach Warszawy, taką ją widzimy w marcu 1863 roku. Polska to druga Francja, ze wszystkimi naszymi dawnymi wadami i zaletami, ale z dodanym męczeństwem, ze szczególnymi darami podniesionymi do ekstazy”.

Swoje poparcie dla walki Polaków wyraził również Wiktor Hugo. W lutym 1863 napisał apel do carskich żołnierzy, w którym znalazły się słowa: „Żołnierze rosyjscy. Niech Polacy będą waszym natchnieniem, nie walczcie z nimi. Macie przed sobą w Polsce nie wroga, ale wzór”. Francuska wersja odezwy ukazała się m.in. w „La Presse” i „Le Courrier du Dimanche”. Pośród publicystów katolickich jednym z czołowych rzeczników sprawy polskiej był hr. Charles de Montalembert, autor publikacji „Une nation en deuil: la Pologne en 1861” (1861) i „Le pape et la Pologne” (1864).

Francuskie sympatie wobec powstania były wyrażane również na polu walki. Historycy odnotowali przeszło siedemdziesięciu francuskich ochotników, którzy walczyli przeciwko Rosji. Wspomniany wcześniej Leon Young de Blankenheim w kwietniu 1863 r. poległ w bitwie pod Brdowem. Inny Francuz, François de Rochebrune, utworzył oddział „żuawów śmierci”. Żuawi stanowili doborową jednostkę, której żołnierze przysięgali, że nie cofną się podczas ataku. Żołnierze Rochebrune’a odznaczyli się między innymi w bitwie pod Miechowem i pod Grochowiskami.

Zdystansowana Wielka Brytania

.Brytyjskie zainteresowanie sytuacją w Polsce narastało od czasu masakry na placu Zamkowym 8 kwietnia 1861 roku. Tamtejszy minister spraw zagranicznych John Russell potępił działania rosyjskich władz podczas wystąpienia w Izbie Gmin. Po wybuchu powstania, 27 lutego 1863 r., odbyła się w parlamencie debata poświęcona wypadkom w Polsce. Jak pisał lord Palmerston: „Izba Gmin była jednomyślnie propolska, a Seymour Fitzgerald był nawet skłonny do wojny. Opinia co do postawy Rosji była zgodna, Walpole jednak ostrzegał ostrożnie przed wyrywaniem inicjatywy z rąk rządu”. Elity brytyjskie – zarówno rządzący liberałowie, jak i konserwatyści – zachowywały się przy tym ostrożnie i na ogół przeciwne były militarnej interwencji na rzecz Polski. Gesty brytyjskiego rządu wobec Polaków były związane nie tylko z sympatią, lecz również z wolą rozbicia sojuszu francusko-rosyjskiego, niekorzystnego dla brytyjskich interesów.

Kiedy Francja zerwała z Rosją, zainteresowanie brytyjskiej klasy politycznej powstaniem wyraźnie osłabło. W kwietniu 1863 r. ambasador brytyjski w Petersburgu Lord Napier argumentował, że odtworzenie Polski będzie skutkowało dążeniami do przywrócenia historycznych granic, a silna katolicka Polska będzie naturalnym sojusznikiem Francji. Zbliżony do rządu „The Times”, który początkowo deklarował poparcie dla sprawy polskiej, opublikował w sierpniu artykuł, w którym podważał sens finansowania ewentualnej akcji wojskowej oraz narażania na śmierć brytyjskich żołnierzy. We wrześniu John Russell ponownie krytykował działania władz rosyjskich, ale jednocześnie stwierdzał, że Wielka Brytania nie jest w stanie wymóc na Rosji żadnych ustępstw.

Sprawa polska uzyskała jednak spore poparcie zwykłych Brytyjczyków. Popierające Polskę wiece i demonstracje odbywały się niemal w każdym większym mieście. Podczas wielu z nich występował polski przedstawiciel w Wielkiej Brytanii, Władysław Zamoyski. W lipcu powstała Liga Narodowa na Rzecz Niepodległości Polski, na czele której stanął Edmond Beales. Wśród rzeczników polskiej sprawy był również m.in. wybitny liberalny filozof John Stuart Mill.

Najsilniejsze poparcie polska insurekcja uzyskała w środowiskach związkowych i w reprezentującym ją tygodniku „The Bee-Hive”. Jednym z publicystów nawołujących do wsparcia polskiego powstania był wpływowy historyk i filozof Edward Spencer Beesly. Podczas wielkiej manifestacji w St. James Hall 22 lipca oprócz brytyjskich deputowanych i działaczy związkowych pojawiła się silna delegacja francuskich robotników. Wspólne wystąpienie brytyjskich i francuskich związkowców zapoczątkowało współpracę, której kolejnym etapem było utworzenie we wrześniu 1864 I Międzynarodówki. Panująca w brytyjskim ruchu związkowym atmosfera udzieliła się również mieszkającemu w Londynie Karolowi Marksowi, który wyrażał swoją sympatię dla powstania. Jego życzliwy stosunek do Polski wynikał zarówno z postrzegania Rosji jako siły wstecznej, jak i z oceny Prus jako siły odgrywającej negatywną rolę w Niemczech, a odbudowa Polski wiązałaby się z osłabieniem Prus.

Włosi i Węgrzy z ogromem sympatii i wsparcia

.Powstanie styczniowe zyskało zainteresowanie i sympatię we Włoszech. Wzajemne związki włoskiego ruchu risorgimento i polskiej demokratycznej emigracji datowały się od ruchów węglarskich lat 30. i 40. Włosi wciąż dążyli do uwolnienia tych regionów, które znajdowały się pod władzą Habsburgów. Polacy podziwiali sukcesy włoskiego ruchu narodowego. Garibaldi stał się drugim po Napoleonie obcym bohaterem silnie obecnym w polskiej dziewiętnastowiecznej tradycji niepodległościowej. W Genui, a potem w Cuneo funkcjonowała polska szkoła wojskowa, której absolwenci zasilili szeregi powstańcze. Włosi pomagali polskim konspiratorom w zakupie broni. Około pięćdziesięciu włoskich ochotników zasiliło oddziały powstańcze. Wśród nich był bliski Garibaldiemu Francesco Nullo, który zginął wkrótce po przekroczeniu granicy Królestwa. Snuto plany włoskiego desantu na wybrzeżach Morza Czarnego. Do głębszej współpracy politycznej pomiędzy Rządem Narodowym a Garibaldim jednak nie doszło, ponieważ Włosi byli zainteresowani akcją przeciwko Austriakom, a Polacy starali się o zbudowanie sojuszu francusko-austriackiego, który mógłby doprowadzić do europejskiej wojny, a w jej konsekwencji odbudowy wolnej Polski.

Zwrot nastąpił dopiero na początku 1864 roku, kiedy pogorszyły się relacje francusko-austriackie, a Austria zaczęła zbliżać się politycznie do Rosji i Prus. Rząd Narodowy kierowany przez Romualda Traugutta podjął rozmowy, które miały na celu pozyskanie Włochów i Węgrów do powstania przeciwko Austrii. 6 czerwca 1864 formalny traktat zapowiadający wspólne wystąpienie podpisał z Garibaldim przedstawiciel Rządu Narodowego Józef Ordęga. Była to jednak w istocie deklaracja woli, której żadna ze stron nie była w stanie wykonać.

Powstanie styczniowe cieszyło się wielką sympatią na Węgrzech. Co najmniej stu ochotników trafiło do Polski znad Dunaju, a Lajos Kossuth planował powołanie węgierskiego legionu ochotniczego. Ostatecznie jednak do szerszej współpracy z Węgrami nie doszło. Podobnie jak w przypadku Włochów, Węgrzy byli zainteresowani przede wszystkim walką przeciwko Austrii, tymczasem do początku 1864 roku Polacy liczyli na udział Austrii w wojnie przeciwko Rosji. Podpisana w marcu 1864 przez Józefa Ordęgę i Györgya Klapkę z Narodowego Komitetu Węgierskiego umowa o wspólnej walce przeciwko Austrii i Rosji nie mogła już wpłynąć na losy powstania.

* * *

.Powstanie styczniowe wiązało się z procesem modernizacji politycznego kształtu Europy. Stary Kontynent, w którym do rewolucji francuskiej ład oparty był na zasadzie dynastycznej, stopniowo przeobrażał się w Europę konstytucyjnych i republikańskich państw narodowych. Dlatego do powstania zgłosiło się również wielu ochotników spośród narodów walczących o utworzenie lub umocnienie swoich państw Węgrów i Włochów, walczyli po polskiej stronie również Rosjanie, którzy chcieli przekształcenia swojego kraju w nowoczesne państwo konstytucyjne.

.Zarówno w powstaniu listopadowym, jak i styczniowym zabrakło ważnego czynnika. W 1830 r. nie było odpowiedniego międzynarodowego wsparcia, a w 1863 r. brakowało regularnej armii. Być może gdyby Polacy dysponowali armią porównywalną z tą, która toczyła wojnę z Rosją w okresie 1830–31, decyzja o wsparciu Polski byłaby łatwiejsza. Tylko te dwa czynniki razem mogły sprawić, by Polska oparła się armii rosyjskiej. Ale porażka w powstaniu styczniowym nie była wyłącznie klęską Polaków. Jak pokazują wypadki kolejnych kilku lat, profitentem braku decyzji Zachodu okazała się nie tylko Rosja, ale również Prusy. Już dwa lata po upadku powstania Bismarck zadał klęskę Austrii pod Sadową, a w 1870 r. Francja pokonana została pod Sedanem. Dwa spośród trzech mocarstw, które nie podjęły interwencji na rzecz Polski, stały się ofiarami własnego braku zdecydowania.

Robert Kostro
Tekst ukazał się w nr 49 miesięcznika opinii „Wszystko co Najważniejsze” [LINK: www.SklepIdei.pl/wcn]

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 20 stycznia 2023