Polski mesjanizm versus mesjanizm europejski
Mesjanizm polski zdaje się (mimo wszystko) konkluzją nie tyle ukształtowanych już europejskich mesjanizmów, ile całej religijnej nowożytności upływającej w cieniu myślenia mesjanistyczno-millenarystycznego – pisze Karol SAMSEL
.W podstawowej po dziś dzień pracy na temat brytyjskiego mesjanizmu, Millenarianism and Messianism in English Literature and Thought 1650–1800 Richarda H. Popkina, nie zabrakło wątku polskiego. Jak wskazał Popkin, mesjanizm polski zdaje się (mimo wszystko) konkluzją nie tyle ukształtowanych już europejskich mesjanizmów, ile całej religijnej nowożytności upływającej w cieniu myślenia mesjanistyczno-millenarystycznego.
Popkin napomyka o studencie jego seminarium, który nie chce dać wiary wynurzeniom profesora dotyczącym ideologii apokaliptycznej (owocującej powstawaniem bractw, towarzystw czy sekt), ideologii mającej ewoluować w Europie od okresu reformacji po czas Wielkiej Rewolucji Francuskiej i wojny o niepodległość Stanów Zjednoczonych. Badacz zapewnia młodego człowieka, że powodów do zdziwienia z pewnością długo mu nie zabraknie. Wszystko, co postrzega na gruncie społeczno-ekonomiczno-politycznym, wynika bowiem z mesjanistycznego gruntu, w tym bezkrwawa, antykomunistyczna rewolucja w Polsce (książka Popkina została wydana w 1988 roku). Popkin zamyka pouczającą scenkę słowami: „W jednym momencie on, a wraz z nim inni szydercy i wątpiący zmuszeni zostają do tego, by uzmysłowić sobie, że wszystko – od dnia codziennego polityków w Ameryce aż po świeckie i religijne konflikty w Izraelu, odrodzenie szyizmu jako wyraz potęgi świata muzułmańskiego, rewolucje zbliżające się do Polski, protestancki i katolicki nacjonalizm w Irlandii Północnej (i dużo więcej) – zostało głęboko wplątane w millenarystyczne i mesjanistyczne idee” (tłum. Karol Samsel).
Ciekawie jest odczytać konkluzję Popkina w perspektywie ważnego szkicu Marii Janion, wobec mesjanizmu całkowicie sceptycznego, Zmierzchu paradygmatu. Autorka Romantyzmu i historii dzieli się w nim silną wiarą w rekonstrukcję kultury polskiej na wzór havlowski. W tym celu przywołuje odważne słowa Vaclava Havla, deklarującego: „Z państwem czecho-słowackim nie wiążą mnie żadne sentymentalne więzi” i dodającego – w charakterze wyjaśnienia niejako – „Najwyższą wartością dla mnie jest nie państwo, ale człowiek i ludzkość”. Nowy, antymesjanistyczny punkt wyjścia ma więc być (zdaniem Janion) nie kolektywny, lecz indywidualistyczno-pluralistyczny.
Niebezpośrednią pochwałą havlowskiego pluralizmu kulturowego okazał się również wpis z Dziennika pisanego nocą z 25 lutego 1994 roku, autorstwa Gustawa Herlinga-Grudzińskiego. Podobnie jak Stanisław Brzozowski, był wrażliwy na to, co ten drugi określał fałszem „mesjanizmu estradowego”, czemu dał wyraz w Nocie o Brzozowskim: „Nie – mimo całej czci dla Wyspiańskiego, mimo pewności, że jest w nim coś z Ajschyla i Danta, mimo uwielbienia dla Żeromskiego, podziwu dla Norwida – nie w nich, nie w żadnej literaturze szukajcie »koncepcji polskiej«, skończcie z tym mesjanizmem estradowym, z tym całym polskim Oberammergau”. Gustaw Herling-Grudziński sugerował, że „prezydent Havel powinien – czy to w drodze głosowania parlamentarnego, czy to w drodze dekretu specjalnego – zobowiązać gazety czeskie do drukowania codziennie w odcinkach Prousta, Kafki, Faulknera, Płatonowa, Camusa i Joyce’a”.
To ważny, pozornie wyłącznie mało istotny punkt na drodze przekształcania się „mesjanizmu estradowego” (z którym walczą Gustaw Herling-Grudziński przed 1989 rokiem i Maria Janion po 1989 roku) w „mesjanizm niewydolny i szkodliwy”, produkt czasów dzisiejszych. Popkinowski model mesjanizmu wskazuje, że nie istniałoby nic, co dałoby się nazwać realnym zmierzchem jego paradygmatu. Jest zamiast tego – jego stabilizacja, symplifikacja (o której Jarosław Ławski pisał w Romantyzmie i nowoczesności) lub regeneracja, jest jego uniwersalizacja oraz komplikacja. Z mesjanizmem dziać się więc może wiele, właściwie wszystko – oprócz jego wygaśnięcia – jak wykazuje Popkin – echa myślenia mesjanistyczno-millenarystycznego zdradzają nawet (po 1900 roku) realiści logiczni Bertrand Russell (w swojej teorii typów i teorii deskrypcji) oraz George Edward Moore (w koncepcji filozofii analitycznej).
.Jak pisze Norman Cohn w fundamentalnym The Pursuit of the Millenium, źródłem millenaryzmu brytyjskiego jest pragnienie egalitaryzmu wyrażone po raz pierwszy w 1381 roku w trakcie rewolucji chłopskiej w Anglii. Millenaryzm brytyjski – innymi słowy – wyrasta jako artykulacja nowej mitologii społecznej i powołuje do istnienia w tym czasie m.in. (jeżeli można tak powiedzieć, oczywiście – avant la lettre) londyński i podlondyński „proletariat”. To bardzo oryginalny rodowód… Cohn zestawia rebelię chłopską roku 1381 m.in. z powstaniem husyckim w Czechach, przypominając przy okazji o inspiracjach Jana Husa Johnem Wycliffe’em, którego traktat De civili domino poprzedza wydarzenia roku 1381 zaledwie o siedem lat. Wiele lat później podążą tym tropem angielscy marksiści, tacy jak Eric Hobsbawm, sugerujący w tomie Primitive Rebels, że millenaryzm nie tylko legitymuje się proweniencją uniwersalistyczną, lecz także – prymitywistyczną. Aby skrzyżować ze sobą związki mesjanizmu z uniwersalizmem i prymitywizmem, Hobsbawm analizuje m.in. „ruch Lazzarettiego w południowej Toskanii, andaluzyjskich wiejskich anarchistów oraz sycylijskie ruchy chłopskie”.
Warto na tym tle przywołać odrębny głos Adama Mickiewicza, udokumentowany w 1849 roku na łamach „La Tribune des Peuples” („Trybuny Ludów”) w specjalnym, trzyczęściowym szkicu Chłopi. „Czas, by chłop zrozumiał, że ducha prawdziwie religijnego nie może już napotkać w stowarzyszeniach rzekomo religijnych; chłop musi nauczyć się znać i cenić samego siebie; musi mieć odwagę powiedzieć samemu sobie i obwieścić w wyborach, że to właśnie on, chłop, jest prawdziwym reprezentantem uczucia religijnego”. I chociaż autor prelekcji paryskich zapewne tego by nie przyznał explicite, gdy wyznaje, że „chłop w niczym nie jest podobny do tej urojonej istoty, do której się zwracają okólniki księży, ajentów rządowych”, mógłby – na mocy wyżej przywoływanych stwierdzeń – powiedzieć, że podobnie również „chłop” w niczym podobny nie jest do tego, którego w ramach własnej koncepcji „religii chłopskiego tchnienia” w Biesiadzie przedstawiał lider Koła Sprawy Bożej Andrzej Towiański: „Jakim jest więc orężem czystość, pokora, skrucha, kiedy jedno czyste westchnienie Pastuszka sprowadza Jemu światłą Kolumnę”. Traktat Towiańskiego wpisywałby się bowiem tu jeszcze w specyficzny mariaż mesjanizmu z mistycznym prymitywizmem.
Artykuły autora Pana Tadeusza dla „Trybuny Ludów” tymczasem symbolizują już coś nowego, innego: charakterystyczny zwrot, mądre odejście od regresu relacji mesjanizm-prymitywizm – w przyszłość, a więc ku kształtowaniu więzi mesjanistycznej nowego typu – i jej widoczny progres: mesjanizm-socjalizm. Czy to miał na myśli Gustaw Herling-Grudziński, gdy w kontekście idei prelekcji paryskich wygłaszanych przez poetę w Collège de France w latach 1840–1844 pisał na temat prekursorstwa Mickiewiczowskiego socjalizmu (socjalizmu chrześcijańskiego, jego zdaniem), że: „[ów] miał spełnić rolę tarana uderzającego w twierdzę despotyzmu europejskiego, był ruchem na wskroś dynamicznym, ruchem o niesłabnącym ani na chwilę napięciu rewolucyjnym, nie zrywając jednocześnie więzów z tym, co uosabiało tradycję kultury i historii europejskiej”.
Niestety, relacja millenaryzm-socjalizm nie zyskała swojego odpowiednika w kontekście brytyjskiego mesjanizmu. Co jeszcze bardziej godne pożałowania – w polskim przypadku – bardzo szybko straciła szansę na pogłębienie oraz przedłużenie. Herling-Grudziński w swojej interpretacji Wyzwolenia Stanisława Wyspiańskiego wskazuje na znamienny, „egocentryczny” wymiar monumentalnego dramatu dążącego (przynajmniej na poziomie deklaracji) do szerokiego rozliczenia z polskim mesjanizmem utopijnym. Co się okazuje jednak? W kontraście do brytyjskiego nawoływania do syntezy mesjanizmu z egalitaryzmem Wyzwolenie daje się odczytać w duchu całkowicie przeciwstawnym, tzn. antyegalitarnym, jako bardzo osobliwy „kontrmesjanizm elit”, co dobrze ujął autor Innego świata: „Dla ludzi, którzy odbudowywali państwowość polską po pierwszej wojnie światowej, Wyzwolenie musiało być zapewne czymś w rodzaju natchnionego dialogu politycznego. Dla ludzi, którzy w trosce o umocnienie tej państwowości skłonni byli ideę całego narodu odpowiedzialnego za losy państwa zamienić na płaski slogan całego narodu, posłusznego wskazaniom paru »obdarzonych charakterem i wolą siły mężów opatrznościowych«, Wyzwolenie było zapewne kartką rozgrzeszającą na kredyt i bez spowiedzi. Najzabawniejszą i najbardziej paradoksalną stroną tego »polskiego Oberammergau« było to, że ciągano zawsze do konfesjonału cały naród, a rozgrzeszenie brali tylko ukryci w cieniu i »pogrążeni w zadumie« nieliczni Konradowie”.
.Dostrzeżone przez autora Dziennika pisanego nocą związki (właściwie sprzężenie) mesjanizmu z egocentryzmem oraz millenaryzmu z egalitaryzmem to oczywiście temat na oddzielne rozważania. Z pewnością – traktując rzecz jak najszerzej – mówią coś ważnego o specyfice polskiego ekskluzywizmu narodowego (którego wierną ekspresją przez lata oraz wieki pozostaje literatura) na tle ekskluzywizmów Europy (częściej „komerażowanych” z historią idei). To jednak temat na odrębne rozważania…
Karol Samsel