Dla osób przewlekle chorych groźna jest każda infekcja

Dla osób cierpiących na choroby przewlekłe każda infekcja jest szczególnie niebezpieczna – ostrzegają eksperci. Przekonują, że osoby z wielochorobowością oraz seniorzy powinny się szczepić przeciwko zakażeniom takim jak grypa, Covid-19 oraz inne infekcje układu oddechowego.
„Dzięki szczepieniom możemy zapobiec infekcjom jak też ich powikłaniom”
.Wielochorobowość jest wśród Polaków powszechna, szczególnie wśród osób starszych. „Po 60-65. roku życia większość Polaków to pacjenci wielochorobowi. A wraz z wiekiem jesteśmy bardziej podatni na infekcje i często mają one cięższy przebieg” – ostrzegł w informacji przekazanej PAP prof. Artur Mamcarz, kierownik III Kliniki Chorób Wewnętrznych i Kardiologii Wydziału Lekarskiego WUM.
Eksperci dodali, że błędne jest przekonanie, że skoro dotąd się nie chorowało, to nadal jest się odporny na zakażenia układu oddechowego. „Wielu seniorów myśli o sobie: »Ja nie choruję«, »Ja tylko lekko choruję«. Ale wraz z wiekiem infekcje zdarzają się częściej, a każda choroba pozostawia ślad w organizmie” – tłumaczył zastępca przewodniczącego Polskiego Towarzystwa Wakcynologii prof. Leszek Szenborn, kierownik Katedry i Kliniki Pediatrii i Chorób Infekcyjnych Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.
Specjalista ostrzegł, że początkowo możemy tego nie dostrzec, jednak po pewnym czasie zauważamy, że szybciej się męczymy, dostajemy zadyszki po zrobieniu krótszego dystansu. To mogą być skutki starzenia się, różnych schorzeń, jak też powikłania zakażeń układu oddechowego.
„Stan gorączkowy, przyspieszenie częstości rytmu serca, nasilenie problemów związanych z układem oddechowym: infekcja generuje ryzyko zaostrzenia choroby: metabolicznej, kardiologicznej, pulmonologicznej. Często konieczna jest hospitalizacja, a chociaż dzięki pobytowi w szpitalu ratujemy życie pacjenta, to każda hospitalizacja oznacza pogorszenie rokowania w chorobie przewlekłej” – zwrócił uwagę prof. Mamcarz.
Z wiekiem słabnie sprawność układu immunologicznego, co zwiększa podatność na różnego rodzaju infekcje. Ale pogarsza się też ogólna sprawność naszego organizmu, co również ma ogromne znaczenie. „W naszej umiejętności bronienia się przed infekcjami istotną rolę odgrywa zarówno układ immunologiczny, jak i bariery ochronne nieimmunologiczne, np. skóra, łzy, ślina, wydzielina oskrzelowa i nabłonek śluzowo-rzęskowy dróg oddechowych, który odpowiada za oczyszczanie płuc” – wyjaśnił krajowy konsultant w dziedzinie geriatrii. prof. Tomasz Targowski.
Specjalista podkreślił, że wraz z wiekiem te wszystkie elementy starzeją się, zmniejsza się nasza ochrona przed infekcjami, a nasz układ odpornościowy ma słabszą zdolność „uczenia się” nowych patogenów. „Jesteśmy bardziej wrażliwi na infekcje, chorujemy częściej i ciężej. Zjawisko te nazywamy immunosenescencją, czyli starzeniem się układu immunologicznego” – zaznacza.
Infekcjami i ich powikłaniami najbardziej zagrożenie osoby cierpiące na nadciśnienie tętnicze, hipercholesterolemię, cukrzycę, zespół metaboliczny oraz niewydolność serca, a dotyczy większości dorosłych, w tym szczególnie seniorów. Według prof. Mamcarza ponad 12 mln osób ma w naszym kraju nadciśnienie tętnicze, 18 mln osób – zaburzenia lipidowe, a 4 mln – cukrzycę typu 2. Badanie PolSenior wykazało, że 41 proc. osób powyżej 65 lat ma cztery i więcej chorób przewlekłych, a spośród osób powyżej 80 lat – 64 proc. choruje na cztery i więcej chorób przewlekłych.
„Dzięki szczepieniom możemy zapobiec infekcjom jak też ich powikłaniom, zaostrzeniom choroby przewlekłej, a także wielu odległym skutkom. Powinniśmy się zatem szczepić, żeby unikać czegoś, czego możemy uniknąć” – przekonywał prof. Szenborn.
Gdy ciało jest osłabiona, każda infekcja może być groźna
.Warto zaszczepić się szczególnie przeciw tym patogenom powodującym ciężkie zakażenia dróg oddechowych: przeciwko grypie, Covid-19, pneumokokom oraz wirusowi RS. „Warto też zaszczepić się przeciw półpaścowi, gdyż wraz z wiekiem rośnie ryzyko reaktywacji wirusa ospy wietrznej” – dodał prof. Targowski.
Specjaliści przekonywali, że nowoczesne szczepionki są skuteczne u osób z wielochorobowością oraz u seniorów. „U osoby starszej cały organizm pracuje gorzej. Nawet przez mięsień, w który chcemy podać szczepionkę, gorzej przepływa krew. Również komórki układu odpornościowego gorzej rozpoznają nowe antygeny. Dlatego nowoczesne szczepionki przeciw chorobom, które stają się groźne po 60. roku życia, są wyposażone w substancje wzmacniające, adiuwanty, tzw. wspomagacze, które mają wspomóc układ odpornościowy, by lepiej rozpoznał antygen, zapamiętał go i wytworzył przeciwciała, które pomogą zwalczyć chorobę, jeśli ona się pojawi” – tłumaczył prof. Szenborn. Jak wyjaśnił, adiuwanty są po to, by układ odpornościowy lepiej rozpoznał antygeny, dzięki temu szczepionki zawierają ich mniej. Antygeny i adiuwanty w szczepionkach są różne, dlatego szczepionki różnią się skutecznością.
Przykładem jest nowa szczepionka przeciw półpaścowi. „Zawiera ona adiuwant i rekombinowane białko, co pozwala na używanie jej nawet u osób z obniżoną odpornością. Tak więc w Polsce od razu zaczęliśmy stosować najlepszą szczepionkę przeciw półpaścowi. Nowoczesne szczepionki są odpowiedzią współczesnej medycyny na nasze zmieniające się, wraz z wiekiem, potrzeby” – wskazał prof. Szenborn.
Specjalista przypomniał, że szczepienie jest najbezpieczniejszą procedurą medyczną. „Im bardziej chory jest pacjent, im większą ma wielochorobowość, tym korzyści ze szczepienia są dla niego większe. Nie ma osób »zbyt chorych« na szczepienie” – podkreślił prof. Leszek Szenborn.
W Polsce zwiększa się dostępność do szczepień. Coraz więcej szczepionek jest częściowo refundowanych lub nawet całkowicie bezpłatnych dla osób powyżej 65. roku życia. Obecnie są to szczepionki: przeciw półpaścowi, pneumokokom, COVID-19, RSV i grypie (dwie pierwsze dla seniorów z chorobami współistniejącymi).
„Coraz więcej szczepień jest dostępnych za darmo dla osób powyżej 65. roku życia lub z dużą redukcją cenową, tak więc bariera finansowa jest coraz bardziej niwelowana” – zaznaczyła konsultant wojewódzka w dziedzinie epidemiologii na Mazowszu prof. Aneta Nitsch-Osuch, kierownik Zakładu Medycyny Społecznej i Zdrowia Publicznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Nobel z medycyny? Nominacje 2025
.Kto mógłby otrzymać Nagrodę Nobla z medycyny w roku 2025? Do czasu ogłoszenia możemy jedynie spekulować i typować kandydatów na noblistów na podstawie ich kariery naukowej oraz wpływu ich przełomowych odkryć na medycynę. Istotne jest także, czy zdobyli oni już inne ważne, prestiżowe nagrody (np. Nagrodę Laskera, Nagrodę Przełomu czy Nagrodę Wolfa). Wtedy ich szanse rosną – pisze prof. Piotr CZAUDERNA.
Nominacje i obrady Komitetu Noblowskiego są utrzymywane w ścisłej tajemnicy od 50 lat i nie jest łatwo odgadnąć, kto dostanie Nagrodę Nobla, zwłaszcza że często bywa ona przyznawana po wielu latach od dokonanych odkryć. Ma to swoisty sens, bo to zwykle czas weryfikuje rzeczywistą doniosłość odkryć naukowych i niekiedy dopiero po wielu latach, mierzonych nawet dekadami, można się przekonać, które z nich przetrwały próbę czasu.
Może na początek warto opisać, jak właściwie działa ten proces. Komitet Noblowski wysyła najpierw poufne formularze nominacji do nagrody tysiącom profesorów, laureatów z przeszłości i członków akademii naukowych na całym świecie. Następnie zaproszone osoby zgłaszają swoje nominacje. Po tym etapie następuje ocena ekspertów, z pomocą których Komitet weryfikuje nominacje i tworzy krótką listę kandydatów. Wreszcie następuje głosowanie końcowe, w którym 50 członków Zgromadzenia Noblowskiego w sztokholmskim Instytucie Karolinska głosuje na zwycięzcę/zwycięzców na początku października i wtedy następuje ogłoszenie nazwisk noblistów. Cały ten proces utrzymywany jest w ścisłej tajemnicy.
Do czasu ogłoszenia możemy jedynie spekulować i typować kandydatów na noblistów na podstawie ich kariery naukowej oraz wpływu ich przełomowych odkryć na medycynę. Istotne jest także, czy zdobyli oni już inne ważne, prestiżowe nagrody (np. Nagrodę Laskera, Nagrodę Przełomu czy Nagrodę Wolfa). Wtedy ich szanse rosną. Wielu z kandydatów mogło być wymienianych w tzw. „spekulacjach noblowskich” przez ekspertów i dziennikarzy naukowych. Laureaci nagrody Clarivate Citation 2025 wyróżniają 22 badaczy z potencjałem do Nagrody Nobla.
Moim typem nr jeden są odkrywcy hormonów głodu, sytości, snu i czuwania (greliny, leptyny i oreksyny): Jeffrey M. Friedman (z Uniwersytetu Rockefellera), Masayasu Kojima (z Uniwersytetu w Kobe), Masashi Yanagisawa (wówczas z Uniwersytetu Teksańskiego w Dallas, a obecnie z Uniwersytetu w Tsukubie) i Thomas S. Kilduff (ze Stanford Research w Menlo Park w Kalifornii) oraz Larry Overeen i J. John Sakurai (z brytyjskiego Uniwersytetu w Loughborough). Pewnym problemem jest stosunkowo duża liczba naukowców zaangażowanych w te odkrycia, których w większości dokonano w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych. Upłynęło więc dość dużo czasu, by docenić ich znaczenie dla medycyny, pozwalające istotnie poprawić nasze rozumienie regulacji apetytu, otyłości i zaburzeń metabolicznych.
Friedman odkrył w 1994 r. leptynę, „hormon sytości”. Grelina natomiast, którą w 1999 r. odkrył Kojima, to „hormon głodu”. Z kolei w roku 1998 dwa niezależne zespoły niemal w tym samym czasie ogłosiły odkrycie tego samego neuroprzekaźnika, zwanego oreksyną, a więc hormonu stanu snu i czuwania oraz apetytu. Były to zespół Masashi Yanagisawy i Thomasa S. Kilduffa oraz zespół Larry’ego Overeena i Johna Sakurai.
Nazwa grelina pochodzi od słowa ghre (rosnąć), co ma związek z jej zdolnością stymulowania wydzielania hormonu wzrostu. I choć już przed 1999 rokiem wiedziano, że żołądek musi wysyłać do mózgu sygnały głodu, to nie znano konkretnej cząsteczki, która za to odpowiada. Odkrycie greliny jako pierwszego krążącego hormonu głodu było przełomem w endokrynologii i neurobiologii. Grelina jest wytwarzana głównie przez żołądek (a także w mniejszych ilościach przez jelita, trzustkę i mózg), a jej głównym zadaniem jest poinformowanie mózgu, że jest się głodnym i że czas coś zjeść.
Z kolei leptyna jest kluczowym hormonem w regulacji naszej wagi i bilansu energetycznego. Jest wytwarzana głównie przez komórki tłuszczowe, czyli adipocyty, a jej głównym zadaniem jest poinformowanie mózgu, że rezerwy energii, czyli tłuszczu, są wystarczające i że nie musimy już więcej jeść. Równowaga między tymi dwoma hormonami jest kluczowa dla utrzymania prawidłowej wagi. Kiedy przybieramy na wadze i mamy więcej tkanki tłuszczowej, komórki tłuszczowe produkują więcej leptyny i do naszego mózgu wędruje sygnał, aby zmniejszyć apetyt i zwiększyć spalanie tłuszczu. Kiedy chudniemy i tracimy tkankę tłuszczową, produkcja leptyny spada. Jej niski poziom jest dla naszego mózgu sygnałem alarmowym, że zapasy energii maleją i że należy zwiększyć uczucie głodu oraz oszczędzać energię. To dlatego właśnie na diecie odchudzającej czujemy się głodni i mamy mniej siły.
U niektórych osób z otyłością rozwija się jednak problem oporności na leptynę, wskutek czego mózg przestaje „widzieć” wysoki poziom leptyny we krwi i myśli, że organizm pomimo dużych zapasów energii jest w stanie głodu, i to błędne koło napędza dalsze przybieranie na wadze. Leptyna jest zatem jakby naszym wewnętrznym licznikiem zasobów tłuszczu.
Oreksyna z kolei, zwana także hipokretyną, jest niezwykle ważnym neuroprzekaźnikiem w naszym mózgu. Jest ona kluczowym regulatorem stanu czuwania i apetytu. Jest produkowana w podwzgórzu, czyli części mózgu, która odpowiada za podstawowe funkcje życiowe, takie jak głód, pragnienie i rytm dobowy. Oreksyna jest niejako naturalnym przełącznikiem, który utrzymuje mózg w stanie czuwania i gotowości do działania. Stabilne wydzielanie oreksyny w ciągu dnia zapewnia nam energię i koncentrację. Kiedy jej poziom spada (wieczorem), stajemy się senni. Nazwa oreksyna pochodzi od greckiego słowa orexis, które oznacza apetyt. Hormon ten stymuluje uczucie głodu i poszukiwanie pokarmu. Najlepszym przykładem kluczowej roli oreksyny jest narkolepsja typu 1, która skutkuje nadmierną sennością w ciągu dnia oraz napadami tzw. katapleksji, czyli nagłej, krótkotrwałej utraty napięcia mięśniowego (w postaci np. opadania głowy czy uginania się kolan). A więc oreksyna to jakby dyrygent stanu czuwania naszego mózgu. Kiedy oreksyny jest wystarczająco dużo, jesteśmy pobudzeni, skoncentrowani, głodni i aktywni. Kiedy oreksyny jest za mało, pojawiają się niekontrolowana senność i zaburzenia snu.
Co ciekawe, ponieważ oreksynę odkryły dwa niezależne i konkurencyjne zespoły naukowe, to nadały jej one dwie różne nazwy: oreksyna i hipokretyna (od hypothalamic secretin; została odkryta w podwzgórzu, łac. hypothalamus, i ma strukturalne podobieństwo do rodziny hormonów sekretyny). Dziś w literaturze naukowej obie nazwy są używane zamiennie, choć nazwa oreksyna jest częściej używana w kontekście jej roli w apetycie i metabolizmie, a hipokretyna – raczej w kontekście jej roli w regulacji snu i chorób, takich jak narkolepsja.
Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/prof-piotr-czauderna-nobel-z-medycyny-2026
PAP/MB


