Najstarszy prezydent na świecie nie zamierza oddać władzy

Wiek polityków, którzy decydują o losach krajów często bywa tematem społecznego dyskursu. Trudno znaleźć miejsce wolne od tego problemu – młodzi obywatele domagający się zmian żądają odmłodzenia klasy politycznej, a ta z kolei sprzeciwia się jakimkolwiek ustępstwom. Nigdzie nie jest to tak widoczne jak w Kamerunie, gdzie rządzi najstarszy prezydent na świecie. 92-letni Paul Biya nadal rządzi twardą ręką, i prawdopodobnie wygra kolejne wybory.
Paul Biya zorganizował tylko jeden wiec wyborczy. Najstarszy prezydent na świecie jest pewny zwycięstwa
.Do grona politycznych przeciwników, którzy sami chcą zająć jego miejsce w pałacu prezydenckim, należy m.in. były rzecznik rządu, 76-letni Issa Tchiroma, który zmobilizował duże tłumy domagające się zakończenia długiej kadencji Biyi, zyskując tym samym poparcie niektórych partii opozycyjnych i grup obywatelskich.
Mimo to sondaże wskazują, że najstarszy prezydent na świecie, 92-letni Paul Biya, który sprawuje władzę od 1982 roku, prawdopodobnie wygra swoje kolejne wybory. Na jego korzyść działa silna kontrolę nad instytucjami państwowymi, oraz duże rozdrobnienie opozycji, która w tych wyborach wystawiła aż dziewięciu różnych kandydatów.
„Nic nie jest pewne. Poczekajmy i zobaczmy. Poczekajmy na nazwisko zwycięzcy” – w ten sposób najstarszy prezydent na świecie komentował swoje szanse w tych wyborach. Jego największy przeciwnik mówił z kolei, że „te wybory odbywają się w momencie, gdy cały naród pragnie zmian”.
Wszystko wskazuje jednak na to, że polityk, który w 2008 roku zniósł ograniczenia ilości kadencji prezydenta, zwycięży w wyborach, które w przeciwieństwie do wielu krajów, mają tylko jedną turę. Dzięki temu systemowi Paul Biya, który od lat stosuje taktykę “dziel i rządź”, nie musi martwić się, że w drugiej turze wyborów zwolennicy opozycji zjednoczą się, i zagłosują za kandydatem który dotarł do kolejnej tury.
Pod hasłem „Wielkość i nadzieja” Biya zorganizował tylko jeden wiec wyborczy w północnym mieście Maroua, zamiast tego opierając się na ściśle kontrolowanych państwowych mediach i wpisach w mediach społecznościowych, podczas gdy jego ekipa obiecuje dalszy rozwój gospodarczy. Najstarszy prezydent na świecie jest zdecydowanie pewny zwycięstwa.
Maciej Bzura
Dlaczego powinniśmy interesować się tym, co dzieje się w Afryce?
.Ostatnie wydarzenia w Nigrze są szeroko komentowane na świecie, szczególnie we Francji. Mało jednak mówi się o tym w Polsce. A przecież jeśli Polska chce być krajem liczącym się w Europie, będzie musiała zająć się problemem afrykańskim, bo to jeden z obszarów, na którym Rosja prowadzi z nami wojnę – pisze Nathaniel GARSTECKA
Zamach stanu w Nigrze w lipcu 2023 r. pogrążył Afrykę Zachodnią w chaosie. Wybrany w 2021 r. prezydent Bazoum został obalony przez generała Omara Tchianiego i spiskowców z elitarnej Gwardii Prezydenckiej. Od tego czasu prezydent i jego rodzina są więzieni, a kraje członkowskie ECOWAS (Wspólnota Gospodarcza Państw Afryki Zachodniej) zastanawiają się, jak zareagować na zamach stanu, który został potępiony przez Unię Afrykańską, Unię Europejską i Stany Zjednoczone.
To, co dzieje się obecnie, jest kolejnym epizodem długiej serii wstrząsów geopolitycznych, które miały miejsce w tej części świata w ostatnich latach. Francja, była potęga kolonialna, która stara się utrzymać swoje wpływy, staje w obliczu coraz bardziej otwartej konkurencji ze strony Chin, a przede wszystkim Rosji. Rosja ma tradycję infiltracji krajów afrykańskich od czasów sowieckich, postrzega osłabienie Francji jako okazję do rozszerzenia swojej strefy wpływów kosztem Zachodu i zdobycia bogactwa tych krajów. Rosja dąży również do rozwoju sieci handlowych i wojskowych poprzez instalację baz i obecność grup paramilitarnych, a także do eksportu swojego przemysłu nuklearnego i gazowego.
Rosyjska retoryka schlebia afrykańskiej goryczy i niechęci do Francji. Prezydent Federacji Rosyjskiej, Władimir Putin, regularnie wygłasza hasła, które można określić jako dekolonialne i antyzachodnie. Na przykład na ostatnim szczycie Rosja-Afryka porównał „walkę Afryki o wolność” do „walki ZSRR o wolność”, dodając, że to Zachód (zwłaszcza Francja) jest odpowiedzialny za trudności, jakich doświadczają kraje afrykańskie. Ta retoryka, która staje się coraz wyraźniejsza, jest podejmowana i powtarzana przez rosyjskie sieci wpływów w krajach będących celem Moskwy. Tak było w szczególności w Mali, gdzie w 2021 r. doszło do zamachu stanu i przejęcia władzy przez juntę wojskową, która nie zawahała się „zaprosić” rosyjskiej grupy paramilitarnej „Wagner” (nazwanej tak przez Jewgienija Prigożyna i Dmitrija Utkina w hołdzie dla słynnego kompozytora, ponieważ był on ulubieńcem Adolfa Hitlera) do zastąpienia francuskich żołnierzy sił Barkhane, którzy walczyli z organizacjami islamistycznymi w Sahelu, w szczególności z Al-Kaidą Islamskiego Maghrebu i Państwem Islamskim w Wielkiej Saharze. W 2022 r. Francja została zmuszona do zakończenia operacji Barkhane i ewakuacji swoich baz, które zostały natychmiast zajęte przez najemników Wagnera. W trakcie tego procesu wagnerowcy rozpowszechniali kłamstwa o rzekomym zaangażowaniu Francji w zbrodnie wojenne, narażając życie żołnierzy Barkhane.
Wrogość wobec Francji jest również widoczna w Nigrze, gdzie demonstranci skandują hasła na rzecz Rosji. Moskwa wzmocniła już swoją obecność w Republice Środkowoafrykańskiej, Libii i Sudanie, ale także w krajach Maghrebu, zwłaszcza w Algierii. Ten szybki postęp zaczyna niepokoić Francję, której wpływy w Afryce kurczą się z roku na rok w wyniku bezsilności jej kolejnych przywódców. Oprócz osłabienia sojusznika (Francja i Polska są członkami Unii Europejskiej i NATO) Polska ma kilka powodów do zaniepokojenia tym, co dzieje się w Afryce.
Po pierwsze, nawet jeśli, jak wspomniano powyżej, kontynent afrykański nie jest kluczowym partnerem gospodarczym Polski, wolumen wymiany handlowej w ostatnich latach systematycznie rośnie, osiągając poziom 8 miliardów dolarów do 2021 roku. Głównymi zaangażowanymi krajami są Maroko, Egipt i Nigeria. Polska była niegdyś obecna w Afryce: Księstwo Kurlandii, lenno Rzeczypospolitej Obojga Narodów, przez kilka lat (1650–1660) posiadało placówki handlowe w Gambii, u ujścia rzeki Gambii.
Wzrost niepokojów na kontynencie, zwłaszcza na zachodzie i północy, może uderzyć w handel między Polską a tymi krajami, zwłaszcza Nigerią, która podpisała umowę o współpracy wojskowej z Moskwą w 2021 r. i obecnie toczy krwawą wojnę z islamistyczną organizacją Boko Haram.
Handel między Polską a niektórymi krajami afrykańskimi to najmniejszy z problemów. Ważniejsza jest możliwość przejęcia przez Rosję kontroli nad zasobami naturalnymi kontynentu. Przykładowo Republika Środkowoafrykańska posiada liczne złoża złota i diamentów. Grupa Wagnera próbowała już zakładać spółki w celu eksploatacji tych złóż. Tymczasem Niger jest bogaty w uran. Jest szóstym co do wielkości producentem tego metalu na świecie. Uran jest wykorzystywany jako paliwo w reaktorach elektrowni jądrowych, a także w przemyśle lotniczym i wojskowym. Perspektywa czerpania przez Rosję korzyści z tych zasobów powinna niepokoić władze krajów, których nie uważa ona za „przyjazne”.
Rosja jest w stanie wojny z Ukrainą od 2014 roku, po sprowokowaniu separatyzmu na Krymie i w Donbasie, a następnie aneksji tych regionów i próbie obalenia ukraińskiego rządu i zastąpienia go reżimem satelickim, takim jak ten rządzący na Białorusi. Rosja prowadzi „operację wojskową” w pobliżu granic Polski, a historia wielokrotnie pokazała, że państwo rosyjskie ma tendencję do ekspansji jak najdalej na zachód, zagrażając krajom Europy Środkowej. W każdym razie jest to kierunek, w którym podąża kraj pod rządami Władimira Putina.
Innym poważnym powodem do niepokoju jest masowa imigracja z krajów afrykańskich. Przez lata kraje Europy Zachodniej musiały radzić sobie z nielegalną imigracją na dużą skalę. Oprócz wstrząsów demograficznych i kulturowych spowodowanych masowym napływem ludności spoza Europy, zarówno legalnym, jak i nielegalnym, imigracja ta stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa wielu krajów, takich jak Francja, Wielka Brytania, Belgia i Niemcy. Liczne błędy popełnione przez Francję, na przykład w Libii, doprowadziły do napływu kilku fal nielegalnych imigrantów, z których największa miała miejsce w 2014 roku.
Przez długi czas Polacy myśleli, że ta kwestia ich nie dotyczy, że jest to problem wyłącznie Zachodu, że Polska jest chroniona przez swoje stosunkowe „zacofanie” gospodarcze i społeczne. Oczywiście tak nie jest. Po pierwsze, polska gospodarka kwitnie. Wskaźniki w większości są pozytywne, a luka w stosunku do krajów Europy Zachodniej, choć istnieje, jest niwelowana. Kraj może sobie teraz pozwolić nawet na uruchomienie programów społecznych, a gdy nagle przybyło do niego ponad 2 milionów ukraińskich uchodźców, udowodnił, że ma środki, aby okazać solidarność i ducha integracji. Polska nie jest już biednym krajem, którego imigranci unikają jak zarazy. Wręcz przeciwnie, zaczyna sprowadzać zagranicznych pracowników (w tym Afrykańczyków i Azjatów), aby zaspokoić rosnące zapotrzebowanie na siłę roboczą.
Po drugie, przez ostatnie dwa lata Polska doświadczała na swojej wschodniej granicy presji migracyjnej, zorganizowanej przez Białoruś i Rosję w ramach wojny hybrydowej prowadzonej przeciwko Zachodowi. Każdego dnia polska i litewska straż graniczna powstrzymuje dziesiątki, jeśli nie setki nielegalnych imigrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu przed nielegalnym przekroczeniem granicy. Migranci są przewożeni drogą powietrzną do Mińska, doprowadzani do granicy i wyposażani przez rosyjskie i białoruskie służby specjalne. Presja jest tak duża, że Polska i Litwa zostały zmuszone do budowy ogrodzeń, aby zapobiec nielegalnemu przekraczaniu granicy.
Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/nathaniel-garstecka-kontynent-afrykanski/
PAP/MB