Co nas czeka w 2025 roku?
Pierwszą połowę roku z pewnością zdominują sprawy wyborów prezydenckich. Niestety, kampania przedwyborcza będzie obfitowała w stronniczą arogancję mediów i agresywne wypowiedzi polityków, czego doświadczamy już obecnie. Miejmy nadzieję, że nie zastąpi to całkowicie debaty merytorycznej, bo przecież to ona powinna zadecydować o rezultacie wyborów prezydenckich – pisze prof. Michał KLEIBER
.Przewidywanie wydarzeń mających nastąpić w zbliżającym się nowym roku jest zawsze trudne, a zrobienie tego obecnie, w kontekście roku 2025, jawi się jako zadanie jeszcze bardziej skomplikowane, niż było to w wielu poprzednich latach.
Powodów obecnych trudności jest bardzo dużo. Należą do nich z pewnością trwające w wielu miejscach świata konflikty i wojny, trudno przewidywalne międzynarodowe konsekwencje polityki, jaką będzie prowadził niedawno wybrany prezydent USA, powszechnie już dostrzegane problemy Unii Europejskiej poważnie grożące jej stabilnemu funkcjonowaniu, rosnąca siła Chin i jej partnerów w organizacjach takich jak BRICS, niekontrolowany rozwój nowych technologii, w szczególności tych wykorzystujących sztuczną inteligencję, rosnące zagrożenia nielegalnych migracji i próby ich zwalczania, nasilające się problemy pogodowe i ich wpływ na politykę klimatyczną, możliwość kolejnych globalnych pandemii.
Zacznijmy od czekających nas wydarzeń na świecie. Kluczowymi elementami przyszłorocznych wydarzeń politycznych będą z pewnością rozwój wydarzeń w Ukrainie i Strefie Gazy oraz konsekwencje przejęcia przez Donalda Trumpa prezydentury w Stanach Zjednoczonych.
Powodem takiej opinii jest powszechnie uznawany fakt, iż świat znajduje się obecnie w najbardziej niebezpiecznej sytuacji od czasu zakończenia zimnej wojny, a polityka największej globalnej potęgi gospodarczej i militarnej świata ma fundamentalne znaczenie dla zażegnywania istniejących i zapewne też nowych zagrożeń.
Musimy pamiętać, że pandemia i wojna w Ukrainie były czynnikami tylko pogłębiającymi proces polaryzacji świata trwający już od dłuższego czasu. Chodzi oczywiście o próby podważania dominacji w dzisiejszym świecie demokratycznych systemów politycznych, panujących z niewielkimi różnicami na całym Zachodzie, przez autokratyczne systemy polityczne panujące w Rosji, Chinach, Korei Północnej czy Iranie, a także o rosnące aspiracje państw globalnego Południa. Państwom tym udaje się niestety coraz bardziej rozbijać jedność świata zachodniego, a przy wszystkich obecnych problemach dodatkowym elementem w tej rywalizacji będzie w nieodległej przyszłości niekorzystna dla Zachodu demografia.
Rosnąć będzie w tej sytuacji przyszłoroczna rywalizacja USA z Chinami, trwać będą zbrojne konflikty w Ukrainie i na Bliskim Wschodzie, największe państwa autokratyczne będą wzmacniać współpracę na rzecz osłabiania Zachodu, coraz szerzej lekceważone będą globalne umowy dotyczące bezpieczeństwa międzynarodowego, trwać będzie presja migracyjna będąca w oczywistym konflikcie z ograniczeniami wjazdowymi wprowadzanymi przez państwa Zachodu. Wobec kluczowej dla świata roli USA ważne będzie pogodzenie przez prezydenta Trumpa obiecywanej przez niego w wyborach szybkiej poprawy wewnętrznej sytuacji w kraju z troską o bezpieczeństwo całego świata.
.W obu sprawach nieuchronnie pojawią się niestety kłopoty mające ogólnoświatowy wydźwięk i interpretowane zarówno przez sojuszników, jak i wrogów USA jako rezultat realizowanego przez Trumpa hasła „America first”.
Niepewne są konsekwencje planowanej polityki gospodarczej, a w szczególności nowych wysokich ceł, które uderzą w gospodarki krajów z największą wymianą handlową ze Stanami Zjednoczonymi, czyli Meksyku, Kanady i Chin, łącznie osiągających niemal połowę obrotów handlowych z USA i mających znaczną nadwyżkę w tych obrotach, w przypadku Chin sięgającą nawet 300 mld dolarów rocznie. Przy ocenie tak zaplanowanych działań pod uwagę trzeba wziąć fakt, iż USA mają obecnie wiele wewnętrznych problemów gospodarczych, takich jak wysoka inflacja, wysokie podatki, przesadnie duża federalna administracja, narastająca bieda części społeczeństwa czy problemy kulturowe symbolizowane obecnie przerażającym używaniem narkotyków, a szczególnie fentanylu.
Wiarygodność obietnic poprawy dobrostanu wszystkich mieszkańców Stanów Zjednoczonych, ważna dla globalnego wizerunku tego kraju, będzie przy tym poddawana trudnej próbie wprowadzania wielu daleko idących zmian przez nowych decydentów, określanych często mianem oligarchów, deklarujących niewiarygodnie szerokie wsparcie dla najbiedniejszych.
Działania na rzecz poprawy światowego bezpieczeństwa będą z kolei utrudnione przez bardzo skomplikowaną sytuację międzynarodową. Niełatwo uwierzyć w zapewnienia prezydenta Trumpa o realności jego planu błyskawicznego zakończenia wojny w Ukrainie. Wiarę w to uniemożliwiają ciągle demonstrowane przez obie strony konfliktu całkowicie sprzeczne wyobrażenia o warunkach zawieszenia działań wojennych. Mimo popierania przez większość Ukraińców w nadziei na pokój planu rezygnacji, być może czasowej, z zajętych przez Rosję terytoriów nawet ostatnia niespodziewanie koncyliacyjna deklaracja prezydenta Zełenskiego, po raz pierwszy dopuszczająca takie rozwiązanie pod warunkiem zgody na ochronę przez wojska NATO reszty terytorium Ukrainy, została błyskawicznie przez Rosję odrzucona.
Pojawiają się eksperckie głosy, że żaden kompromis nie jest tu możliwy i jedynym sposobem zakończenia wojny będzie pełne zwycięstwo jednej ze stron. Dla świata Zachodu oznacza to konieczność znacznie silniejszego niż dotychczas wsparcia Ukrainy. Czy można w tej sprawie liczyć na wiodący udział USA i wspólne poparcie wszystkich państw Unii, jest pytaniem niemającym na razie definitywnej odpowiedzi.
Trudno także wierzyć w skuteczność amerykańskich posunięć na rzecz zażegnania konfliktu na Bliskim Wschodzie – prawdopodobne pełne wsparcie dla Izraela może w nadchodzącym roku pomóc w zawieszeniu działań wojennych w Strefie Gazy, ale problemy w relacjach z Syrią, Libanem i Iranem oraz sprawa braku drogi do stworzenia niezależnego państwa palestyńskiego nie zakończą się z pewnością w przyszłym roku.
Możliwe są też trudne do dyplomatycznego rozwiązania problemy dotyczące Tajwanu i Morza Południowochińskiego. Do przyszłorocznych dramatycznych wydarzeń zaliczyć będzie można trwający od prawie dwu lat konflikt wewnętrzny w Sudanie, który doprowadził już do głodu połowę z ponad 50 mln swoich mieszkańców, wśród których 10 mln jest wręcz w stanie krytycznym.
Do powyższych spraw o globalnym znaczeniu dochodzi jeszcze jeden niezwykle ważny problem, dotyczący bezpieczeństwa i decyzji o funkcjonowaniu NATO. Przyszłoroczne decyzje dotyczące zwiększenia wydatków na obronność w wielu państwach i związana z tym presja Donalda Trumpa mają w sobie zalążek poważnego konfliktu o olbrzymich w czasach globalnego chaosu konsekwencjach. Istotne dla światowego porządku będą również możliwe protesty społeczne w wielu krajach, takich jak Indie, Korea Południowa, Tajwan czy nawet Francja, w których nowo tworzone koalicje rządowe nie gwarantują politycznego spokoju.
.Ważne będą też oczywiście kwestie rozwoju i wdrożeń nowych technologii oraz walki ze zmianami klimatycznymi. W obu obszarach jednym z kluczowych elementów jest fakt, że państwa Zachodu z jednej strony przesadnie szybko i często w nieprzemyślany do końca sposób wprowadzają trudne gospodarczo nowe regulacje klimatyczne, a z drugiej strony wyraźnie przegrywają rywalizację dotyczącą produkcji urządzeń niezbędnych w ekologicznie zorientowanym biznesie. Ciekawa sytuacja będzie w obszarze sztucznej inteligencji, niezwykle szeroko dzisiaj komentowanej, ale wymagającej pilnych międzynarodowych uregulowań i ciągle czekającej na przewidywane wdrożenia gruntownie zmieniające gospodarkę.
Krótko mówiąc, wyzwań na nadchodzący rok dla międzynarodowej polityki jest bardzo wiele i byłoby dobrze, gdyby udało się trwale zaradzić choćby części z nich. Skalę trudności leżących u podstaw tych wyzwań dobrze odzwierciedlają niestety takie fakty jak to, że według raportów ONZ ponad 800 milionów ludzi na świecie jest dotkniętych głodem, a trwających obecnie prawie 30 poważnych konfliktów nie rokuje nadziei na ich szybkie zakończenie.
Bezpośrednio nas dotycząca sytuacja w Europie, a w Unii Europejskiej przede wszystkim też nie pozwala na przesadny optymizm. Ważne będą decyzje dotyczące relacji ze Stanami Zjednoczonymi, niełatwe z powodów wyżej sugerowanych. Ukraina pozostanie w przyszłym roku wspólnym europejskim zmartwieniem, także ze względu na brak jedności państw członkowskich w tej sprawie, a hybrydowe działania Rosji z wykorzystaniem internetu i wielu innych dzisiejszych możliwości prowadzenia wrogich działań, w rodzaju przecinania kabli na dnie Bałtyku, będą naszym stałym problemem.
Dodatkowe obawy budzą trwające komplikacje w funkcjonowaniu Unii. Ich konsekwencją w nadchodzącym roku będą stałe i obfitujące w wiele kontrowersji debaty nad niezbędnymi zmianami, utrudniającymi m.in. szybką poprawę uwidocznionych przez rosyjską agresję poważnych niedostatków w unijnej infrastrukturze energetycznej i militarnej. Symbolicznym wydarzeniem dotyczącym Europy i jej sporów z Rosją jest sytuacja w Gruzji, gdzie prorosyjski rząd jest i będzie z pewnością w przyszłym roku gwałtownie atakowany przez proeuropejską opozycję. Podobne powody społecznej niezgody występują także w paru innych państwach Europy Wschodniej, co jednoznacznie świadczy o potrzebie prowadzenia w nadchodzącym roku przemyślanej i zgodnej polityki przez państwa członkowskie Unii. Kolejnym problemem Unii będzie w przyszłym roku uzgodnienie budzących olbrzymie kontrowersje zasad polityki klimatycznej i rolnej, dotyczących m.in. strategii Zielonego Ładu i umowy UE-Mercosur.
Mówiąc o wewnątrzunijnych kontrowersjach, musimy pamiętać, że warunkiem skutecznego stawienia przez Unię czoła gospodarczym wyzwaniom globalnej konkurencji są działania Unii jako zgodnego bloku, czyli realizacja idei tzw. gospodarki skali. Mówiąc zaś o problemach Unii, nie sposób nie wspomnieć o pewnych dodatkowych ważnych elementach, które kształtować będą jej działania w nadchodzącym roku. Są nimi niewątpliwie takie sprawy jak głęboki kryzys gospodarczy w Niemczech czy niezwykle skomplikowana sytuacja polityczna w Niemczech i Francji, dwu największych państwach unijnych. Narastającym problemem będzie z pewnością praktyczna nieobecność unijnych firm w globalnym przemyśle wysokich technologii. Ma to wpływ na niską innowacyjność unijnego biznesu, a ze względu na głęboko zakorzenione powody tej słabości poprawa sytuacji jest niezwykle trudna.
.Dodajmy, że wewnątrzunijne spory, niskie wskaźniki wzrostu gospodarki, fatalna sytuacja w zakresie rozwoju i wdrażania innowacji, szybko zmniejszająca się liczba rodzimej ludności w państwach członkowskich, od lat kompensowana jedynie przez bardzo problematyczną politykę migracyjną, to tylko przykłady unijnych kłopotów.
Mimo że zadania na przyszły rok są trudne, nie powinniśmy wątpić w istnienie w dynamicznie zmieniającym się świecie takiej formuły funkcjonowania Unii, która przekonująco dbałaby o interesy społeczeństw wszystkich państw członkowskich, zapewniając im oraz całej Unii miejsce zgodne z naszymi wspólnymi aspiracjami.
Do głównych przyszłorocznych zadań z pewnością należą np.: podjęcie próby precyzyjnego oddzielenia zakresu decyzji podejmowanych na szczeblu unijnym od decyzji pozostawionych w gestii poszczególnych państw, zapewnienie większej profesjonalności działania unijnych organów, nadanie priorytetu polityce unijnej w zakresie bezpieczeństwa oraz wzrostu gospodarczej konkurencyjności państw członkowskich, podjęcie aktywnych działań na rzecz społeczeństwa wiedzy i wdrożeń nowych technologii, większa rozwaga w postępowaniu wobec zbyt szybko postępujących zmian kulturowych. Nie można także zapominać o bezpieczeństwie zdrowotnym, szczególnie w aspekcie możliwych globalnych pandemii, groźnych ze względu na globalną mobilność ludzi i brak w wielu państwach świata adekwatnej opieki zdrowotnej.
W tym kontekście trzeba wspomnieć, bynajmniej nie żartobliwie, o narastającej pandemii uzależnień młodego pokolenia od urządzeń cyfrowych, a smartfonów w szczególności. To wbrew pozorom groźne zjawisko, bo nieustanne scrollowanie telefonu tworzy myślowy chaos w głowach i ma fatalny wpływ na zdolność do konstruowania własnych poglądów. Sprawa ma też aspekt czysto medyczny, ponieważ według wiarygodnych badań nadmierny czas spędzany przed ekranem prowadzi do zmian w mózgu zwiększających ryzyko przyspieszonej neurodegeneracji, oznaczającej prawdopodobieństwo wcześniejszego pojawienia się amnezji bądź demencji. Jest w głęboko rozumianym publicznym interesie, abyśmy wszyscy znajdowali czas na zniechęcanie młodzieży do nieustannego wpatrywania się w smartfony, najlepiej oczywiście przez proponowanie interesujących innych możliwości spędzania czasu.
.Powyższe problemy w mniejszym czy większym stopniu dotyczą też naszego kraju, a mamy niestety dostatecznie dużo własnych kłopotów. Pierwszą połowę roku z pewnością zdominują sprawy wyborów prezydenckich. Niestety, kampania przedwyborcza będzie obfitowała w stronniczą arogancję mediów i agresywne wypowiedzi polityków, czego doświadczamy już obecnie. Miejmy nadzieję, że nie zastąpi to całkowicie debaty merytorycznej, bo przecież to ona powinna zadecydować o rezultacie wyborów prezydenckich.
Wydaje się, że w kraju tak skłóconym i zdominowanym przez ugrupowania o skrajnie przeciwstawnych poglądach wyborem gwarantującym większy publiczny spokój do czasu uspokojenia się nastrojów, czyli chyba jeszcze długo, byłaby kontynuacja politycznej kohabitacji, czyli współistnienia prezydenta i rządu reprezentujących różne środowiska polityczne, nie wspominając już nawet o idei prezydenta całkowicie niepolitycznego. O szybkie uspokojenie nastrojów nie będzie na pewno łatwo, gdyż wiele powodów do dalszych sporów dawać będzie zarówno polityka wewnętrzna, jak i polityka zagraniczna. Grożący nam wzrost inflacji, rosnący deficyt budżetowy czy regulacje klimatyczne, a także wybór preferowanych partnerów zagranicznych stwarzać będą w nadchodzącym roku wiele przesłanek do odmiennych stanowisk, u nas już tradycyjnie skrajnie artykułowanych.
W pierwszym półroczu z uwagą obserwować będziemy prezydencję naszego kraju w Unii Europejskiej. Funkcja ta stwarza szansę na zademonstrowanie państwom członkowskim naszych poglądów i celów politycznych oraz, przy odpowiednio przekonującej artykulacji tych przekonań, wywarcie realnego wpływu na przyszłą politykę Unii. Sednem negocjowanych zmian powinny być wspomniane wyżej sprawy bezpieczeństwa oraz unijne regulacje dotyczące Zielonego Ładu i umowy UE-Mercosur. Wielkie znaczenie przypisać także należy innym elementom naszej polityki zagranicznej. Dotyczy to w szczególności reakcji na możliwe osłabienie relacji Unii z USA i budzących dzisiaj kontrowersje decyzji w zakresie współpracy gospodarczej z Chinami.
Fatalny poziom innowacyjności polskich firm przesądza, że w przyszłym roku słyszeć będziemy w Polsce narastające polityczne i eksperckie głosy wskazujące na konieczność szybkiego podjęcia działań na rzecz zmiany tego stanu rzeczy. Fakty są rzeczywiście przygnebiające – o ile nasz PKB plasuje nas zaraz po dwudziestu największych potęgach gospodarczych, najnowszy globalny indeks innowacyjności przydziela nam w tym obszarze niepokojące miejsce czterdzieste. Sytuacja ta staje się zagrożeniem dla przyszłości naszego kraju i trzeba mieć nadzieję, że coraz dobitniejsze poglądy w tej sprawie spowodują już w przyszłym roku podjęcie odpowiednich decyzji politycznych dotyczących regulacji i finansowania działań innowacyjnych.
W centrum uwagi rządzących znajdzie się zapewne także sprawa funkcjonowania opieki zdrowotnej, będącej dzisiaj w poważnym kryzysie. Wobec ogromu i powagi wymienionych wyżej i niestety wielu innych stojących przed nami wyzwań musimy jednak zachować optymizm pozwalający nam, obywatelom i politykom, na spokojne merytoryczne debaty i wzajemne przekonywanie się do wyboru najlepszych rozwiązań – i o to powinniśmy wszyscy w nadchodzącym roku zadbać.
Michał Kleiber