Agaton KOZIŃSKI: Program Czyste Powietrze. Porażka polskiego państwa

Program Czyste Powietrze. Porażka polskiego państwa

Photo of Agaton KOZIŃSKI

Agaton KOZIŃSKI

Publicysta. Wcześniej pracował we "Wszystko co Najważniejsze", "Polska The Times", redakcji zagranicznej PAP oraz tygodniku "Wprost". Absolwent dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego. Płocczanin.

Ryc.Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autora

Donald Tusk zapowiadał, że wyczyści „stajnię Augiasza w ochronie środowiska”. Ale jedyne, co czyści, to sprawnie działające programy poprawiające jakość powietrza w Polsce – piesze Agaton KOZIŃSKI

.Rok 2019, spotkanie z dziennikarzami w Ministerstwie Przedsiębiorczości i Technologii, na którego czele stała wtedy Jadwiga Emilewicz. Temat? Raport o konsekwencjach smogu w Polsce. Brzmi banalnie, ale tamto spotkanie – choć uczestniczyłem pewnie w kilkuset podobnych – do dziś świetnie pamiętam. Ale też nigdy wcześniej nie spotkałem się z sytuacją, by rząd (jakikolwiek rząd) z własnej nieprzymuszonej woli publikował dane, które okażą się dla niego tak kłopotliwe. Wiadomo, że w polityce obowiązuje doktryna uśmiechu – zawsze wszystko jest super. Tymczasem resort przedstawił dane, z których niezbicie wynikało, że super nie jest absolutnie.

Z prezentowanego wtedy raportu wynikało, że w Polsce co roku umiera 43 tys. osób z powodu złej jakości powietrza. Jego autorzy absolutnie nie brali jeńców. Powietrze w Polsce jest jednym z najbardziej zanieczyszczonych w Europie” – napisano w dokumencie, który prezentowali przedstawiciele rządu. A pani minister precyzyjnie opowiadała, jak wielkim jest to problemem dla nas wszystkich.

.Ciąg dalszy łatwo można było sobie wyobrazić – i sekwencja zdarzeń wyglądała dokładnie tak samo jak te wyobrażenia. Ówczesna opozycja liczbę 43 tys. przedwczesnych zgonów powtarzała przy każdej okazji do wyborów w 2023 r., wskazując na opieszałość i zaniedbania rządzących w walce ze smogiem. Zresztą do dziś ona powraca właściwie przy każdej okazji – taka jest opiniotwórcza siła dobrze napisanego raportu. Dlatego byłem tak zaskoczony, że ministerstwo samo z siebie promowało taki dokument. Rzadko się spotyka sytuację, w której polityk daje swoim konkurentom do ręki bicz, którym można go okładać.

Oddzielna sprawa, że przed wyborami 15 października 2023 r. kwestii związanych z ekologią w naszym życiu publicznym było mnóstwo. Nie tylko smog. Proszę sobie przypomnieć choćby sytuację z rybami w Odrze. Gdy w 2022 i 2023 r. doszło do masowego ich śnięcia, ówczesna opozycja grzmiała o winie rządu (najdalej posunęła się ówczesna marszałek województwa lubuskiego Elżbieta Polak, mówiąc o zatruciu rtęcią i opowiadając o rybakach, którzy na brzegu Odry palą znicze). Podobnie było z „bombami ekologicznymi”. W 2023 r. przez kolejne media przetaczały się fale informacji o składowiskach śmieci pełnych różnego rodzaju chemikaliów podrzucanych tam nie wiadomo przez kogo i nie wiadomo kiedy.

Gdyby traktować ówczesne doniesienia dosłownie, oznaczałyby one, że Polska właściwie jest krajem na skraju ekologicznej apokalipsy. Szacowano, że niebezpieczne odpady znajdują się w co najmniej 800 miejscach w kraju, a koszt ich likwidacji to 16 mld zł (takie dane podał NFOŚiGW w październiku 2023 r.). Dla zobrazowania tej sumy – 16 mld to prawie 2,5 proc. budżetu Polski. A działać trzeba było przecież natychmiast, bo groził nam środowiskowy armagedon. „Skończymy z nielegalnym importem śmieci do Polski. Za rządów PiS Polska stała się śmietniskiem Europy. Będziemy stanowczo egzekwować prawo, dając stosownym organom większe uprawnienia” – tak brzmiał jeden ze 100 konkretów, które Koalicja Obywatelska (jeszcze będąc w opozycji) obiecywała zrealizować natychmiast po objęciu władzy. Jaśniej się nie da.

Koalicja władzę przejęła, sprawuje ją już dwa lata. I jak się udało stawić czoła ekologicznym wyzwaniom? W lipcu 2025 r. resort klimatu i środowiska ogłosił, że tworzy specjalny program likwidacji „bomb ekologicznych”. Jego wartość? 400 mln zł na trzy lata. W dodatku duża część tych pieniędzy została rozdysponowana już w chwili ogłoszenia programu, gdyż z tego budżetu będą finansowane koszty oczyszczania kilku dawnych zakładów chemicznych. Na śmietniska pełne różnego rodzaju toksyn (przypomnijmy: łącznie 800 miejsc w całym kraju) pozostanie niewielka część całego budżetu.

Udało się uratować Odrę? Złota alga, która była główną przyczyną masowego śnięcia ryb, zaatakowała także w 2024 r. – ale wtedy nikomu nie przyszło do głowy robić z tego powodu histerii. Elżbieta Polak, która po wyborach 15 października awansowała ze stanowiska marszałka województwa na fotel posła Koalicji Obywatelskiej, barwnymi cytatami życia publicznego już nam nie ozdabiała. Ot, katastrofa, jakich wiele. Do dziś w kwestii Odry (pomijam oddolne działania organizacji ekologicznych) nie rozwiązano.

I smog. Liczba 43 tysiące ofiar ciągle powraca – i cały czas jest aktualna. W 2018 r. ruszył program „Czyste powietrze”, służący poprawie jakości środowiska przede wszystkim poprzez wymianę niskiej jakości pieców (tzw. kopciuchów) do ogrzewania domów. W 2019 r. zaprezentowano raport, by uzasadnić konieczność jego rozszerzenia. Ale długo to nie potrwało. W listopadzie 2024 r. został on zawieszony – tuż po tym, jak złożono do niego rekordowe sto kilkadziesiąt tysięcy wniosków.

„Czyste powietrze” przywrócono dopiero w marcu 2025 r. – ale też jego rewitalizacja wypadła bardzo blado. Liczba zatwierdzonych wniosków zmniejszyła się o 80 proc. Eksperci jasno podkreślają błędy w jego konstrukcji – a przede wszystkim utratę zaufania do państwa. Trudno uznać, by dla władzy jak najszybsza likwidacja 2,5 mln kopciuchów ciągle zatruwających Polskę była priorytetem.

.Miało być zupełnie inaczej. Retoryka opozycji przed 15 października 2023 r. jasno mówiła, że ekologia jest dla niej celem absolutnie nadrzędnym. Dokładnie to samo akcentował Donald Tusk w exposé 13 grudnia 2023 r. „Użyłem już tego terminu stajnia Augiasza, ale chyba w ochronie środowiska mamy tu prawie dosłownie z czymś takim do czynienia” – grzmiał premier. Generalnie w tamtym exposé próbował się przedstawić jako mityczny Herakles, oczyszczający Polskę po rządach PiS. Ale z oczyszczania wyszło mu tyle, że stworzony za rządów poprzedników program został skutecznie zgaszony – a nic nowego w jego miejsce się nie pojawiło.

Tusk, który dziś chętnie powtarza o tym, że „robi, a nie gada”, odwołał się w exposé do metafory z czyszczeniem stajni Augiasza. Mało kto pamięta, że ta praca nie została Heraklesowi zaliczona – musiał w zamian za nią wytrzebić stado zabójczych ptaków stymfalijskich. I w tym miejscu widać największą różnicę między mitem o pracach Heraklesa i bieżącą polityką. Donald Tusk też swojej pracy z czyszczeniem stajni w ochronie środowiska nie zalicza. Ale jeśli tego nie zmieni, to Polacy na pewno nie poproszą go o to, by zamiast niej wykonał pracę inną. Znajdą innego wykonawcę – takiego, który będzie naprawdę robił, a nie tylko o robocie gadał.

Agaton Koziński

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 12 października 2025