
Jak Konfederacja zdobyła serca młodych
W eurowyborach prawie jedna trzecia najmłodszych wyborców postawiła na Konfederację. Ów sukces partia zawdzięcza nie tylko skutecznej – jak widać – kampanii, ale przede wszystkim ostatnim ekscesom samej Unii Europejskiej.
.Całkowitym przypadkiem w wyborczą niedzielę byłam w teatrze na dość mocno nowoczesnej interpretacji Cesarza Kapuścińskiego i muszę powiedzieć, że odczuwam pewną analogię pomiędzy stanem, który ogarnął mnie pod koniec spektaklu, a tym, kiedy po 21.00 pokazano wyniki exit poll. Przedstawienie zakończone, aktorzy zrzucają maski, otrzepują kolana zakurzone od czołgania się po scenie i uśmiechają się do klaszczącej publiczności, a ja siedzę na tym niewygodnym fotelu i zastanawiam się, czego ja, u licha, właśnie byłam świadkiem.
Gdyby o wynikach eurowyborów w Polsce decydowały wyłącznie głosy najmłodszej grupy wiekowej (18–29 lat), to zwyciężyłaby Konfederacja. Według exit poll Ipsos na tę partię zagłosowała prawie jedna trzecia moich rówieśników; jedna czwarta wybrała Koalicję Obywatelską; na trzecim i czwartym miejscu natomiast, obie z wynikiem nieco ponad 15 proc., uplasowały się PiS oraz Lewica.
Oczywiście, moje pokolenie (jeszcze) o kształcie świata nie decyduje, a więc w Polsce jak zwykle na dwóch pierwszych miejscach łeb w łeb stanęły PO i PiS, ale masowy zwrot w prawo daje się zauważyć w wielu innych i – pod względem dynamiki Unii – ważniejszych państwach europejskich. We Włoszech, Francji i Austrii wygrała skrajna prawica, a w Niemczech zajęła drugie miejsce. Nawet oko wujaszka Joe zwróciło się w stronę naszego podwórka: Biały Dom „zaniepokoił się” wynikami wyborów w Europie, a wśród lewicującej społeczności Tumblra, mej internetowej ojczyzny, która zwykle ma w nosie wszystko poza Ameryką, teraz zapanowało poruszenie. Okazuje się, że internauci zza wielkiej wody potrafią jednak odróżnić Poland od Holland, kiedy którąś z nich zalewa nazistowska zaraza.
Stawiając sprawę jasno – byłabym tak samo zaniepokojona, gdyby wybory wygrała Lewica, ponieważ centryści są raczej z natury podejrzliwi wobec skrajności; zresztą te dwa ugrupowania mają ze sobą więcej wspólnego, niż którekolwiek z nich zechciałoby przyznać. Ale nadal prawie jedna trzecia moich rówieśników zagłosowała na ugrupowanie, którego jeden przedstawiciel groził podłożeniem bomby w budynku Sejmu, a drugi ma na koncie dewastację cudzego sprzętu elektronicznego, kilku symboli religijnych oraz co najmniej jednej flagi, jak również naruszenie nietykalności cielesnej innego posła. W tej sytuacji aż trudno jest nie zadać cisnącego się na usta pytania: co tu się wydarzyło?
PiS-PO jedno zło?
.Pierwszą najczęściej wysuwaną teorią jest naturalna skłonność młodzieży do grawitowania ku skrajnościom, ale nie jestem pewna, czy jak dotąd się ona w Polsce potwierdzała. W 2019 r. zarówno w wyborach do Europarlamentu, jak i do Sejmu i Senatu w grupie wiekowej 18–29 lat zwyciężyło PiS, natomiast w ostatnich wyborach parlamentarnych – KO. I gdzież ten młodzieżowy bunt przeciw status quo? Z roku na rok poparcie moich rówieśników dla Lewicy i Konfederacji rośnie, ale ostatnia niedziela była pierwszym momentem, kiedy którakolwiek z tych partii wyprzedziła głównych graczy na pierwszym miejscu.
Innym potencjalnym powodem miałoby być zamrożenie sceny politycznej w Polsce, zarówno w układzie, jak i w czasie. Od dwudziestu lat szczyty władzy niepodzielnie obsadzają dwa te same ugrupowania albo od dwudziestu lat o najwyższe krzesło bije się dwóch tych samych panów. Połowa bohaterów piosenek satyryczno-politycznych z okolic roku 2005, na których odchowali mnie rodzice, wciąż urzęduje na Wiejskiej. Najniższa średnia wieku posłów obecnej kadencji jest w Lewicy i Konfederacji – ale to nadal odpowiednio 44 i 48 lat (wobec 51 lat ogólnie). Poniżej 30 lat ma tylko trójka posłów; po wyborach w 2019 r. było ich kilkunastu.
Ale nie to było moim zdaniem kluczowe dla zaistnienia zjawiska, które obecnie obserwujemy. Lewica i Konfederacja są dla siebie nawzajem mrocznym lustrem, co można było dostrzec, patrząc na wyniki październikowych wyborów parlamentarnych wśród młodych ludzi z podziałem na płeć. Poparcie dla każdego z nich w pokoleniu Z rozkładało się jak dotąd w miarę równomiernie. Nie, tu się zadziało coś innego – i na razie moją roboczą tezą jest to, że ugrupowaniom prawicowym kampanię wyborczą zrobiła sama Unia Europejska.
Politykom brak odwagi
.Pomijając nawet specyficzną sytuację Polski związaną z awanturą o praworządność, ostatnie decyzje UE były, mówiąc delikatnie, mocno wątpliwe. Zielony Ład, pakt migracyjny, projekt zmiany traktatów i zniesienia jednomyślności – skonfrontowane z obecną sytuacją międzynarodową – te pomysły w głowach wielu osób zapaliły nie tyle czerwone lampki, ile reflektory. Wojna zaraz za płotem, nagła konieczność odcięcia się od rosyjskich surowców i maksymalnego uniezależnienia się energetycznie, a my się mamy teraz bawić w net zero? W „europejskie siły zbrojne”? To już nie są rzeczy, które obchodzą tylko Młodzież Wszechpolską; teraz przeciętny, szary obywatel – który z natury statystyki ma raczej umiarkowane poglądy – też sprzeciwia się likwidowaniu narodowych sił zbrojnych, osłabianiu głosu swych własnych przedstawicieli w Europarlamencie czy opłatom za emisje, podczas gdy Rosja prowadzi z nami wojnę na energetyczne wyniszczenie.
Tyle że żadna partia poza tą, na którą zwykle głosuje Młodzież Wszechpolska, owych nastrojów nie odzwierciedla.
W polskiej polityce – i zresztą ogólnie w dyskursie społecznym – zdaje się panować przekonanie, że Unię krytykują tylko eurosceptycy. Jak coś się nie podoba, to polexit. UE jest albo świetlistą idyllą dobrostanu, ładu i postępu, albo najgorszym rynsztokiem deprawacji i zamordyzmu. Nic pomiędzy. A więc wszyscy boją się choć słowem wychynąć poza swoją wyrobioną koleinę, i nie ma mocnego, który odważyłby się tupnąć nogą w jednej kwestii, a przyklasnąć w innej.
I tak PiS zgodziło się na Zielony Ład, KO broni migrantów, Lewica popiera pomysł zmian traktatów. Trzecia Droga miała być trzecią drogą, ale stała się wewnętrznie skłóconą przystawką Platformy. A zetki patrzą. Ustaliliśmy, że „PiS-PO jedno zło” dostatecznie się już młodzieży ograło, a w przypadku braku alternatywy, jaką miała być Polska 2050, zostają nam partie skrajne. Nie umyka mojej uwadze, że Polska to jednak kraj konserwatywny, ale (Nowa) Lewica naprawdę wydaje się wydmuszką samej siebie – jakby męstwa starczało jej tylko na wygłaszanie swych poniekąd odważnych postulatów, ale już nie na walkę o ich realizację.
.No i jeszcze na deser te nakrętki, które stały się memem, zanim dyrektywa na dobre weszła w życie. Oczywiście zbieżność czasu była najpewniej przypadkowa, ale zadziałała genialnie, bo to naprawdę jest pars pro toto obecnego stanu Unii Europejskiej – Putin zaraz wjedzie tu jak na swoje, podczas gdy my będziemy doczepiać korki do butelek. Przedsięwzięcie na miarę naszego wieku. Jak dobrze, że przynajmniej powstrzyma katastrofę klimatyczną, zamiast być kompletną stratą czasu!
