Katarzyna DOMAŃSKA: Postanowienia noworoczne. Jak postanawiać, żeby się udało?

Postanowienia noworoczne.
Jak postanawiać, żeby się udało?

Photo of Katarzyna DOMAŃSKA

Katarzyna DOMAŃSKA

Absolwentka filozofii na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego oraz London School of Public Relations. Dyplomowany coach chrześcijański i doradca filozoficzny. Wykładowca akademicki. Ekspert w dziedzinie zarządzania, marketingu i PR. Członkini Towarzystwa im. Edyty Stein we Wrocławiu oraz Fundacji Komisariat Ziemi Świętej.

Mogą to być np. częstsze zabawy„Skromnie przyjmować, spokojnie tracić”. 

.Marek Aureliusz, rzymski cesarz i filozof, proponuje nam regułę polegającą na wewnętrznym spokoju. Ten stan bierze się z nastawienia do świata, akceptacji tego, co on oferuje. Wszystko, co niesie los, należy przyjmować z głębokim spokojem i pokorą, zarówno to, co dobre, jak i to, co złe. Przyjmować wszystko z wdzięcznością i bez przywiązania. Jeśli się nie przywiążemy, będziemy wolni; gromadzenie, zdobywanie nie jest źródłem szczęścia. A spokojnie tracić? To znaczy odpuszczać. Z pokorą i lekkością puszczać wolno.

O ile prostsze byłoby życie, gdybyśmy formułę Marka Aureliusza zastosowali, zanim podejmiemy kolejną próbę spisania postanowień noworocznych. Może wówczas uniknęlibyśmy powielania zachowania podobnego do tego, które znamy z popularnego filmu Dziennik Bridget Jones. Tytułowa Bridget skrupulatnie zapisuje w sekretnym dzienniku swoje postanowienia. Zbierze ich łącznie trzydzieści trzy, wśród nich znajdziemy takie jak np. „wkładać zdjęcia do albumów” oraz „nauczyć się programować magnetowid”. Bohaterka zapisuje je z przekonaniem, że są ważne, słuszne i potrzebne, a ich spełnienie uczyni ją szczęśliwszą. Podobnie jak Bridget, chcielibyśmy liczyć na to, że tym razem się uda.

Od czego zaczęlibyśmy naszą listę? Prawdopodobnie od tego, czego się nam nie udało zrobić w minionym roku, głęboko wierząc, że rok następny będzie dla nas bardziej życzliwy, a może wręcz przełomowy. Nowy rok to przecież nowe możliwości, nowe perspektywy – 1 stycznia jawi się nam niczym przekroczenie mitycznego Rubikonu. Co zrobić, by tym razem się udało?

Przede wszystkim zaakceptujmy fakt, że tak naprawdę żaden przełom nie następuje w związku ze zmianą daty. Przekonanie o tym, że świętując nadejście nowego roku, wkraczamy w „nowe” życie, sami sobie narzucamy. W gruncie rzeczy, gdyby tak sięgnąć do lat ubiegłych, czy coś się w naszym życiu zmieniło tylko dlatego, że datą graniczną był 31 grudnia? Dlaczego mielibyśmy zaczynać wprowadzać jakieś zmiany właśnie od stycznia? Nowy rok i tak się zacznie, czy tego chcemy, czy nie, ale czy od razu musimy poddawać się presji sporządzania listy postanowień? Zresztą najlepszym okresem na zmiany nie jest przełom grudnia i stycznia, lecz… sierpień. Wówczas bowiem mamy najwięcej energii i motywacji. Jeśli jednak chcemy poddać się magii nowego roku i naprawdę pragniemy coś w nim zmienić, to najpierw zastanówmy się, po co chcemy to robić, czemu ta zmiana ma służyć i czy to jest aby na pewno nasza potrzeba, a nie potrzeba męża albo teściowej czy przyjaciółki.

Warto przemyśleć, czy czas, w którym chcemy wprowadzić (zrealizować) nasze postanowienie, jest odpowiedni. Czy mentalnie, fizycznie, emocjonalnie jesteśmy na to przygotowani. Jeśli na przykład chcemy zrzucić parę kilogramów, to czy styczeń będzie dobrym czasem, by te kilogramy zacząć gubić? Może lepiej zimą do tego zrzucania się przygotować, spróbować oswoić organizm z większym wysiłkiem, jak spacery, narty, łyżwy czy wspólne zabawy na dworze z dziećmi? Gdy jest zimno, mięśnie wykorzystują energię do ogrzania organizmu, a więc spalają więcej kalorii. Im więcej wysiłku podczas chłodnych dni, tym spalanie kalorii będzie efektywniejsze i tym łatwiej będzie nam przygotować się do kolejnego kroku, np. wiosennego detoksu. Wówczas dążenie do celu nie będzie dla nas takie przytłaczające. Takie podejście to jedna z najskuteczniejszych metod wprowadzania zmian, nazywana metodą małych kroków albo filozofią Kaizen. Kaizen wywodzi się z Japonii i jest praktyką zarządzania stosowaną w takich firmach, jak Toyota, Honda, Sony. To nic innego jak systematyczne działanie i codzienne, acz niewielkie (dlatego mówimy o małych krokach) poprawianie, doskonalenie naszych działań w pracy i życiu osobistym. Warto też zastanowić się, nad czym chcemy popracować w nowym roku, a co niekoniecznie ma być jakąś konkretną zmianą czy celem z ustaloną datą. Mogą to być np. częstsze zabawy z dzieckiem albo podreperowanie kontaktów koleżeńskich. Często popełniamy błąd, gdy myślimy tylko kategoriami „cel, plan, realizacja”, zamiast zastanowić się na przykład nad poprawą relacji, która jest dla nas ważna.

.Na odchudzanie przyjdzie jeszcze czas, ale czy starczy go nam na pielęgnowanie więzi? Może zamiast robić kolejną listę postanowień, zacznijmy udoskonalać metodami małych kroków te obszary, które dla nas mają najwyższy priorytet. A jeśli mielibyśmy wybrać jakieś postanowienie, to może zamiast podejmowania kolejnej próby ćwiczeń na siłowni wybierzmy bycie lepszym, bardziej kochającym. Jak mówi Marek Aureliusz: „Nie żyj tak, jakbyś miał żyć lat dziesięć tysięcy. Los wisi nad tobą. Dopóki żyjesz, dopóki można, bądź dobrym”.

Katarzyna Domańska

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 31 grudnia 2017