Oparty na archaicznym resentymencie zwrot ku wzmacnianiu państwa narodowego, ale też ideologiczna i pragmatyczna niechęć w stosunku do liberalnej demokracji wyrażana przez polską politykę będą nas kierować ku peryferiom Unii Europejskiej – pisze Rafał DUTKIEWICZ
.Po raz pierwszy od dawna jestem pesymistą.
To moja odpowiedź na pytanie o to, jak wyobrażam sobie rok 2018 – rok stulecia polskiej niepodległości.
Wprawdzie niewiele wydarzy się istotnych dla nas spraw na Wschodzie, gdzie jedna z najbardziej niebezpiecznych postaci pierwszej połowy XXI wieku będzie zajęta kampanią wyborczą. Polska nie będzie ważną częścią tej kampanii. Jeśli jednakowoż będzie się w niej pojawiać, to nie jako pozytywny bohater tamtejszej narracji.
To pierwszy obszar złych prognoz dla nas. Ten – bez naszej winy.
Drugi – już wywołany naszymi przewinami – dotyczy zachodniego sąsiedztwa.
Tutaj będzie się pogłębiać izolowanie Polski, związane z naszym politycznym dystansem do idei europejskiej integracji, idei otwartości, europejskiej waluty, koncepcji sieciowej współpracy.
Oparty na archaicznym resentymencie zwrot ku wzmacnianiu państwa narodowego, ale też ideologiczna i pragmatyczna niechęć w stosunku do liberalnej demokracji wyrażana przez polską politykę będą nas kierować ku peryferiom Unii Europejskiej. Nie jest to – oczywiście – proces, który dokona się w ciągu jednego roku. Dynamika tego procesu objawi nam się jednak w 2018 roku wyraźnie. Tym bardziej, że instytucjonalne reakcje Unii na nasze dotychczasowe legislacyjne dokonania będą w kraju opacznie społecznie tłumaczone i przyjmowane.
Ten niebezpieczny europejski dryf, w który jesteśmy wprowadzani ze względu na podporządkowanie polityki zagranicznej doraźnym, a nie perspektywicznym interesom polityki wewnętrznej, ma jeszcze dwa aspekty.
Pierwszy jest związany z iluzoryczną nadzieją, że wolno nam osłabiać europejskie powiązania, bo mamy silnego partnera za oceanem.
Nic bardziej mylnego. Moje prognozy dotyczące 2018 roku także w tej kwestii nie są optymistyczne. Z faktu, że prezydent Donald Trump w 2017 roku odwiedził Polskę, nic nie wynika. W najbliższym czasie Ameryka będzie nas coraz mniej widzieć. Już to dlatego, że będzie zajęta sobą samą w gęstniejącej dyskusji wobec populistycznego eksperymentu, na jaki sobie pozwoliła, będąc najsilniejszą demokracją świata. Ale też po prostu dlatego, że dość daleko nam do bycia mocarstwem, a nasz malejący europejski autorytet sprawi, że – naprawdę – z waszyngtońskiej perspektywy będziemy niezauważalni.
Drugi zaś aspekt owego zjawiska dotyczy kwestii, która także dotknie nas w 2018 roku, a która ma programowe znaczenie dla wielu sprawujących obecnie władzę moich przyjaciół i kolegów. Otóż redefiniując paradygmaty polskiej polityki, wychodzą oni ze słusznego założenia o konieczności instytucjonalnego wzmacniania państwa polskiego. Albo też odpowiadają na intuicję mówiącą, że powinniśmy wzmacniać państwowe instytucje.
W rzeczywistości będziemy w 2018 roku obserwować jedynie nadmierne nasycenie państwem życia społecznego. Będziemy też świadkami dalszego upartyjniania i zmniejszania autorytetu tych części aparatu państwowego, które są związane z naszą obronnością, reprezentowaniem kraju na zewnątrz i utrzymywaniem ładu prawnego.
Będziemy aktywnymi lub biernymi uczestnikami faktycznego osłabiania państwa polskiego.
Te wydarzenia, a właściwie tendencje, które uwyraźnią się w Polsce i dla Polski w 2018 roku, są częścią światowego zjawiska. Owego populistycznego i narodowego „ciągu”, w który weszliśmy już jakiś czas temu. Nie sposób powiedzieć, czy uda nam się z niego wydźwignąć przed 2019 rokiem.
Najprawdopodobniej nie.
Tak widzę rok 2018 – rok stulecia polskiej niepodległości.
Będą jednak i dobre odcienie.
Najpierw te związane z wybitną grą polskiej reprezentacji piłkarskiej.
Potem te obejmujące sporo ważnych i głębokich wzruszeń, refleksji właśnie wokół obchodów stulecia niepodległości*.
I wreszcie te w samorządowych wyborach w 2018 roku, mimo coraz bardziej agresywnych prób rozmontowania jednego z naszych największych osiągnięć po roku 1989. Polacy to naród przekorny i hardy. I akurat tej wolności moim zdaniem nie uda się stłamsić. Bo prawdziwym dowodem na skuteczność demokracji w Polsce są wyzwania rodzące się w miastach polskich. I tych wielkich metropoliach, i tych małych miasteczkach i gminach. W lokalnych społecznościach.
Rafał Dutkiewicz
- Zapraszam na wystawę opowiadającą o intelektualnym i kulturowym wkładzie Polski i Polaków w historię świata w ostatnich stu latach. Stu latach Niepodległej.