Prof. Michał KLEIBER: Refleksje u progu roku 2018

Refleksje u progu roku 2018

Photo of Prof. Michał KLEIBER

Prof. Michał KLEIBER

Redaktor naczelny "Wszystko Co Najważniejsze". Profesor zwyczajny w Polskiej Akademii Nauk. Prezes PAN 2007-2015, minister nauki i informatyzacji 2001-2005, w latach 2006–2010 doradca społeczny prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Przewodniczący Polskiego Komitetu ds. UNESCO. Kawaler Orderu Orła Białego.

Ryc.: Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autora

Lepszy nastrój za rok zapewnić nam mogą wyłącznie politycy odwołujący się do wartości, które łączą ludzi, a nie do tych, które ich dzielą – pisze prof. Michał Kleiber

.Natłok ważnych dla nas, a przy tym niepewnych co do dalszego swego przebiegu wydarzeń w Polsce, Europie i na całym świecie niejako w naturalny sposób skłania do zadumy nad tym, co nas czeka w nadchodzącym roku. Narastająca liczba znaków zapytania i ciekawość jutra nakazuje podjąć ten wysiłek, nawet jeśli stać nas tylko na ogólne uwagi o narosłych przez lata wyzwaniach i szansach – w końcu lepiej być świadomym różnych możliwych sytuacji, niż dać się zaskoczyć wydarzeniom zupełnie nieprzewidzianym. Faktem jest, że w dzisiejszym skomplikowanym świecie nie sposób wiarygodnie przewidywać przebieg wielu sporów i konfliktów. Skoncentrujemy więc uwagę tylko na wskazaniu spraw zasługujących na baczną obserwację, sugerując jedynie niekiedy najbardziej prawdopodobny rozwój sytuacji. Podzielimy nasze refleksje na te dotyczące Polski, Europy i całego świata, oczywiście ze świadomością, iż wiele spraw nie daje się w ten prosty sposób rozgraniczyć.

Zacznijmy od Polski. W swym exposé nowy premier przedstawił szeroki i bardzo ambitny plan obejmujący prawie całość zadań stojących przed rządem. Rozpatrując poszczególne poruszone w strategii wątki, trudno nie pochwalić premiera za jasno zarysowaną wolę umacniania dotychczasowych, dobrze realizowanych priorytetów aktualnej władzy, czyli spraw związanych z rozwojem gospodarczym, stabilizacją finansów publicznych i polityką społeczną. Także wśród pozostałych spraw niełatwo byłoby znaleźć takie, których z konieczności zwarta prezentacja domagałaby się krytycznego komentarza. Mimo tego pozytywnego wrażenia trudno jednak po wysłuchaniu exposé być jednoznacznym optymistą, ambitne zamierzenia szczegółowe niełatwo bowiem przełożyć na realny plan spójnej polityki godzącej potrzeby rozwojowe poszczególnych sektorów funkcjonowania państwa. Konkretnych przykładów czekających nas trudności nie brakuje – jak dbać o środowisko i czystość powietrza, kontynuując wsparcie dla branży wydobywczej, jak lepiej zadbać o zdrowie obywateli bez szybkiego wzrostu budżetowych nakładów i wprowadzenia daleko idących udoskonaleń administracyjnych w tym sektorze, jak zwiększyć innowacyjność naszych przedsiębiorstw bez istotnego zwiększenia środków na badania i rozwój, jak skutecznie informatyzować poszczególne sektory życia publicznego bez skutecznej koordynacji podejmowanych działań, jak pogodzić zwiększające się wydatki na bezpieczeństwo państwa z innymi potrzebami czytelnie zarysowanymi w expose, jak odgrywać ważną rolę w ramach Unii Europejskiej, kontynuując te elementy krajowej polityki, które silnie antagonizują nas z opiniotwórczymi europejskimi instytucjami?

Czego powinniśmy sobie w tej sytuacji życzyć? Oto moje marzenia. W Polsce zaczyna dominować bardziej obywatelskie, a mniej partyjne nastawienie polityków. Biorąc pod uwagę nagromadzone emocje, oznacza to cofnięcie się stron sporu z dzisiejszych pozycji o znaczący krok. Po stronie większości parlamentarnej oznaczałoby to gotowość do bardziej życzliwej debaty z opozycją i uwzględniania bez nadmiernych emocji jej niektórych postulatów (nie mam wątpliwości, że zbiorowa mądrość to pojęcie mające zastosowanie także do naszego życia parlamentarnego!). Opozycja musiałaby zaś przestrzegać demokratycznych standardów wyrażania krytyki, odcinając się w szczególności od działań drastycznie brutalizujących nasze życie publiczne. Czyżby naprawdę takie postępowanie wykraczało poza możliwości osób wybranych przez nas do politycznego reprezentowania całego społeczeństwa? Czyżby nasi politycy naprawdę nie czuli, że w obliczu najróżniejszych międzynarodowych zagrożeń – dotyczących przecież także naszego kraju – utrzymywanie w społeczeństwie takiego emocjonalnego napięcia jest prawdziwym igraniem z ogniem?

Nie ma wątpliwości, że istotne dla nas wydarzenia rozgrywać się będą na forum Unii Europejskiej. Najważniejszym z nich jest chyba rozwój sytuacji związanej z rosnącymi tendencjami separatystycznymi europejskich regionów i całych państw. Katalonia jest tu najbardziej aktualnym przykładem, ale także niesłabnące spory Flamandów z Walonami w Belgii czy aspiracje Basków w Hiszpanii i we Francji są kolejnymi i bynajmniej nie jedynymi zapowiedziami dalszych kłopotów. Nie mówiąc już o przykładzie stworzonym przez brexit – jest wprawdzie szansa na w miarę zgodne zakończenie negocjacji w tej sprawie, ale złożoność sprawy i jej olbrzymi wymiar finansowy nie pozwalają tu być przesadnym optymistą. Ponadto zaś, niezależnie od wyniku negocjacji, brexit będzie miał istotny wpływ na tak przecież dla nas ważne przyszłe transfery środków finansowych w ramach samej Unii. Wbrew może pozorom istotny dla nas będzie także przebieg działań w sprawie udoskonalenia funkcjonowania strefy euro. Po pierwsze dlatego, że uzgodnienia będące przedmiotem obecnych dyskusji powinny wpłynąć na ważną także dla nas stabilność unijnej sytuacji gospodarczej, po drugie zaś dlatego, że od rezultatu tych uzgodnień zależeć będzie z pewnością przyszła strategia najbardziej wpływowych państw Unii, czyli Niemiec i Francji, dotycząca rozszerzania strefy euro i w istocie cała problematyka tzw. Unii dwu prędkości. Musimy być także uważnym obserwatorem i zdecydowanym negocjatorem w sprawie tworzenia wspólnej polityki obronnej państw Unii. O ile pewien poziom uwspólnienia unijnego potencjału militarnego z pewnością zasługuje na nasze poparcie, o tyle działania podważające znaczenie NATO (wyartykułowane np. przez szefa niemieckich socjaldemokratów M. Schultza, partii być może niebawem współtworzącej rząd) muszą budzić naszą daleko idącą rezerwę. No i oczywiście sprawa unijnej polityki imigracyjnej – trwanie w największych państwach Unii przy szczytnych ideałach liberalnej demokracji wobec dramatu uchodźców, napływu milionowych rzesz kulturowo odmiennych migrantów ekonomicznych i coraz częstszych aktów terroru urasta do nieznanego w historii wyzwania o kolosalnym znaczeniu dla przyszłości całej Europy.

Wśród kluczowych spraw, których w nadchodzącym roku należy życzyć Unii Europejskiej (czyli także nam!), są na pewno skuteczne uzgodnienia głównych kierunków wspólnej polityki zagranicznej, w szczególności dotyczących Rosji, udane starania o lepszą legitymizację swych poczynań przez unijne instytucje z konsekwentnym stosowaniem (nigdy dotychczas precyzyjnie niezdefiniowanej) zasady pomocniczości, postępy w (a nie odwrót od) realizacji idei czterech rynkowych wolności dotyczących przepływu towarów, usług, finansów i osób czy skuteczne finansowanie z unijnego budżetu działań proinnowacyjnych z dbałością o modernizację struktury gospodarek we wszystkich państwach członkowskich.

Spośród czekających nas wydarzeń na świecie nie sposób nie wymienić na pierwszym miejscu skomplikowanej sytuacji politycznej w Stanach Zjednoczonych, rzutującej ze względu na globalną rolę tego kraju na sprawy kluczowe dla przyszłości całego świata. Kontrowersyjne i szeroko kontestowane za granicą decyzje prezydenta Stanów Zjednoczonych o wycofywaniu się z międzynarodowych paktów o wolnym handlu czy przeniesieniu ambasady z Tel Awiwu do Jerozolimy oraz trwające śledztwo w sprawie rosyjskich kontaktów przedwyborczych ekipy Donalda Trumpa, w połączeniu z potężną krytyką prezydenta we własnym kraju (czego niedawnym symbolicznym potwierdzeniem był wybór do senatu kandydata demokratów w stanie Alabama, co zdarzyło się tam po raz pierwszy od przeszło ćwierćwiecza), stają się poważnym problemem o możliwych globalnych konsekwencjach. Skuteczność amerykańskiej polityki jest bowiem niewątpliwie głównym czynnikiem determinującym przebieg najważniejszych światowych wydarzeń, wśród których w nadchodzącym roku eskalacja konfliktu z reżimem w Korei Płn. będzie z pewnością przyciągała największą uwagę.

Wspomniany wyżej „rosyjski” kłopot Amerykanów prowadzi nas do szerszego zjawiska o potencjalnie kolosalnym znaczeniu politycznym dla całego demokratycznego świata. Są nim kolejne oskarżenia pod adresem różnych niedemokratycznie rządzonych państw, głównie Chin i Rosji, a ostatnio także Korei Płn., o ukrytą ingerencję w wewnętrzne sprawy innych państw. W Australii powszechny jest np. pogląd o bezprecedensowych próbach wpływania na ważne polityczne i gospodarcze sprawy tego kraju przez chińskie służby. Różnorodne dywersyjne działania tego typu, prowadzone m.in. z pomocą szeroko wykorzystywanych portali społecznościowych, dostrzegane są także w Niemczech, Wielkiej Brytanii, Nowej Zelandii i paru innych krajach. Wszystkie je łączy przekonanie o agresywnie prowadzonej przez Chiny i Rosję polityce pod sformułowanym przez ważnego australijskiego polityka hasłem „Namawiaj, przekupuj, a jeśli trzeba, to zmuszaj do akceptacji naszych wpływów”.

Globalne znaczenie, o szczególnej wadze dla Polski, ma oczywiście dalszy przebieg konfliktu rosyjsko-ukraińskiego, a także rozwój sytuacji na Bliskim Wschodzie. Ważna może się okazać kontynuacja sporów wielu krajów o zagospodarowanie Morza Południowochińskiego i kolejne zaostrzenie rosyjsko-japońskiego kryzysu dotyczącego Wysp Kurylskich (zwanych w Japonii Terytoriami Północnymi). Zdecydowana artykulacja stanowiska w tej drugiej sprawie przez premiera Abe trafia w próżnię, co nie dziwi, jeśli pamięta się, że Rosja zawsze wolała raczej przejmować nowe terytoria, niż je oddawać.

Wymieniliśmy powyżej trzy największe mocarstwa na świecie – Stany Zjednoczone, Chiny i Rosję. Nadchodzący rok będzie czasem dalszych prób realizacji ich wielkich projektów geopolitycznych. Dla Stanów Zjednoczonych to utrzymanie pozycji lidera i decydenta we wszystkich głównych konfliktach na świecie, dla Rosji chęć zdominowania całego obszaru eurazjatyckiego, dla Chin odbudowa Jedwabnego Szlaku jako ważnego elementu budowy globalnej potęgi tego państwa. Warto się przyglądać zachodzącym owym procesom tym bardziej, że Polska – ze względu na swoje położenie – jest bezpośrednio zainteresowana wszystkimi wydarzeniami wynikającymi z tej mocarstwowej polityki.

Światową politykę kształtować będą w nadchodzącym roku dziesiątki spraw, w tym w szczególności problematyka gospodarcza. Ciekawy będzie według mnie rozwój debaty i działań związanych z globalnymi migracjami ludności (co ma oczywiście ważny wymiar europejski), realizacją polityki klimatycznej, dalszym przebiegiem uzgodnień dotyczących otwartości poszczególnych państw i regionów na współpracę gospodarczą, zagrożeniami spekulacyjnymi ze strony kryptowalut (tylko w ciągu ostatnich czterech lat bitcoin zyskał stukrotnie na swej wartości!), czy wpływem mediów społecznościowych i „fake news” na demokrację i, szerzej, na cały świat polityki. Niewątpliwie narastać będzie problem wyboru kierunku, w którym zmierzać powinna globalizacja w powiązaniu z problematyką zakresu ponadnarodowych struktur władzy. Samego zjawiska globalizacji, naturalnego wobec rozwoju nowych technologii, całkowicie zmieniających metody międzyludzkiej komunikacji i współpracy, nie sposób oczywiście kwestionować, tym bardziej że dzięki niemu świat przeżywa bezprecedensowy okres prosperity. Rozumianej jako sumaryczny wzrost gospodarczy i zmniejszające się obszary skrajnego ubóstwa. Niestety, bardzo liczne wyjątki od tego pozytywnego obrazu, dotyczące osób nieodczuwających nawet w najbogatszych krajach poprawy swego losu z jednej strony, a całych państw uważających się za pominięte w korzyściach płynących z aktualnych trendów rozwojowych z drugiej, każą postawić wielki znak zapytania co do dalszego przebiegu procesów globalizacyjnych. Sceptycy mówią dzisiaj wręcz, że globalizacja wprawdzie łączy, ale raczej nasze wspólne rozczarowanie niż nasz optymizm na przyszłość. Krótko mówiąc, jesteśmy w ważnym momencie rozstrzygania się kluczowych spraw dotyczących charakteru przyszłych międzyludzkich i międzypaństwowych relacji – warto obserwować uważnie dalszy rozwój tego procesu.

W tym kontekście warto będzie w nadchodzącym roku mocno trzymać kciuki za utrzymanie układu sił gwarantującego niemożność wywołania globalnego konfliktu i ograniczanie wojen regionalnych, za mobilizację rządów i opinii publicznej całego świata na rzecz aktywnego zwalczania terroryzmu, za sukcesy w negocjacjach gospodarczych, harmonijny rozwój procesów globalizacyjnych z uczciwą dbałością o interesy krajów biedniejszych, wprowadzenie w życie solidarnych uzgodnień dotyczących walki ze zmianami klimatu, rozwój globalnego społeczeństwa informacyjnego w warunkach zapewniających bezpieczeństwo w cyberprzestrzeni.

.W podsumowaniu powyższych uwag powiedzmy, że wobec tylu problemów trapiących współczesny świat jedna konkluzja, szczególnie dobitnie pasująca do sytuacji w naszym kraju, wydaje się najwłaściwsza – lepszy nastrój za rok zapewnić nam mogą wyłącznie politycy odwołujący się do wartości, które łączą ludzi, a nie do tych, które ich dzielą. Wspólne przecież marzenia nas wszystkich o dostatnim i spokojnym jutrze muszą zacząć brać górę nad istniejącymi konfliktami i niezdolnością do racjonalnych kompromisów, bo to jedyna droga do wspólnej, normalnej przyszłości na poziomie poszczególnych państw, wszystkich kontynentów i całego świata. Różnice poglądów są naturalne i wręcz niezbędne do prawidłowego funkcjonowania demokratycznych społeczeństw, jest wszakże jeden warunek – musi temu towarzyszyć na końcu chęć i wiara w możliwość osiągnięcia porozumienia w sprawie ogólnej wizji wspólnej przyszłości. Ze sporami dotyczącymi szczegółów realizacji tej wizji, a nie podstaw pokojowego współistnienia i solidarnej współpracy. Życzmy sobie, aby rok 2018 okazał się choćby małym krokiem w tym kierunku.

Michał Kleiber

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 29 grudnia 2017