
Chopin i jego wielbiciele z Dalekiego Wschodu
Gorąca krew, bunt, rebelia przeciw narzuconemu porządkowi – to obce kulturowemu DNA ludów Dalekiego Wschodu. Podobnie życie osobiste Chopina i jego przełamujący konwenanse epoki związek z George Sand – nie jest to świat zrozumiały i oczywisty dla Azjatów wychowanych w duchu konfucjańskiego kolektywizmu, uczącego powściągliwości wobec emocji i podporządkowania jednostki wspólnocie – pisze Marta ARENDT
.W październikowy, jesienny wieczór w Warszawie, w 176. rocznicę śmierci Fryderyka Chopina, na Krakowskim Przedmieściu rozegrały się sceny niemal oniryczne – pełne zadumy, wzruszenia, a chwilami wręcz surrealistyczne. Tonący w półmroku i otoczony scenografią do filmu Lalka kościół Świętego Krzyża, w którego wnętrzu spoczywa serce kompozytora, wypełnił się pielgrzymami z Japonii, Korei i Chin. Przybyli, by uczcić pamięć twórcy, który pozostawił światu zaledwie nieco ponad dziesięć godzin muzyki. A jednak to wystarczyło, by jego dzieło na trwałe wpisało się w kanon estetyczny bliski sercom mieszkańców Dalekiego Wschodu.
Paradoksalna miłość
Fryderyk Chopin, obdarzony iskrą Bożą w postaci genialnego talentu, pozostał dzieckiem swojej epoki. Jego życiorys wpisany został w nurt wielkiej historii. Napięcie związane ze zniewoleniem Polski przenikało jego życie wewnętrzne, a wydarzenia polityczne zdefiniowały jego losy, skłaniając do opuszczenia ojczyzny na zawsze. Stał się częścią środowiska Wielkiej Emigracji w Paryżu.
Gdy w 1831 roku dotarła do niego wiadomość o upadku Powstania Listopadowego, zapisał w Stuttgarcie słowa, w których wybrzmiewa cała emocjonalność wiernego sprawie polskiej romantyka:
Pisałem poprzednie karty nic nie wiedząc – że wróg w domu – [Jedna linia skreślona.] Przedmieścia zburzone – spalone – Jaś! – Wiluś na wałach pewno zginął – Marcela widzę w niewoli – Sowiński, ten poczciwiec, w ręku tych szelmów! – O Boże, jesteś ty! – Jesteś i nie mścisz się! – Czy jeszcze ci nie dość zbrodni moskiewskich – albo – alboś sam Moskal! – Mój biedny Ojciec! – Mój poczciwiec, może głodny, nie ma za co matce chleba kupić! – Może siostry moje uległy wściekłości rozhukanego łajdactwa moskiewskiego! Paszkiewicz, jeden psiak z Mohilewa, dobywa siedziby pierwszych monarchów Europy?! Moskal panem świata? [Dwa słowa skreślone.] – O Ojcze, takież to przyjemności na twoje stare lata! – Matko, cierpiąca, tkliwa matko, przeżyłaś córkę, żeby się doczekać jak Moskal po jej kościach wpadnie gnębić [Ciebie – skreślone.] was. Ach, Powązki! Grób jej szanowali? Zdeptany – tysiąc innych trupów przywaliło mogiłę. Spalili miasto!! – Ach, czemuż choć jednego Moskala zabić nie mogłem! O Tytusie – Tytusie!
W tym fragmencie objawia się wszystko, co obce kulturowemu DNA ludów Dalekiego Wschodu – gorąca krew, bunt, rebelia przeciw narzuconemu porządkowi.
Podobnie gdy spojrzymy na życie osobiste Chopina i jego przełamujący konwenanse epoki związek z George Sand, dostrzeżemy bez trudu, że nie jest to świat zrozumiały i oczywisty dla Azjatów wychowanych w duchu konfucjańskiego kolektywizmu, uczącego powściągliwości wobec emocji i podporządkowania jednostki wspólnocie.
A przecież to właśnie pejzaż przeżyć wewnętrznych Chopina i jego osobisty sposób postrzegania świata inspirowały kolejne kompozycje wielkiego artysty.
Piękno jako język uniwersalny
W kompozycjach Chopina odnajdujemy ład, proporcję i harmonię, lecz kompozytor nie waha się je naruszyć, gdy wymaga tego wyraz muzycznej myśli – wtedy pojawia się piękno symetrii przełamanej.
Być może właśnie ten element sprawia, że jego muzyka stała się dla mieszkańców Dalekiego Wschodu przestrzenią, w której odnajdują duchową i emocjonalną przystań.
Znawca kultury japońskiej Donald Keene zauważa, że dla estetyki japońskiej kluczowa jest nieregularność – odejście od symetrii i przewidywalności, które ograniczają moc sugestii.
W tym sensie ideał japoński wabi-sabi – afirmujący prostotę, ciszę, organiczny związek z naturą i urok przemijania – tworzy duchowe podłoże, na którym muzyka Chopina mogła zakorzenić się tak głęboko. Są to jedynie nieporadne spekulacje i próby uchwycenie fenomenu przeżywania piękna.
Piękno absolutne pozostaje bowiem tajemnicą, wobec której – jak wobec muzyki Chopina – pozostaje nam tylko milczenie i pokorna zgoda na to, że nie da się jej w pełni pojąć. W nagrodę otrzymujemy przestrzeń do przeżywania zachwytu.
Edukacja ma znaczenie!
Fenomen popularności Chopina w krajach Dalekiego Wschodu nie wiąże się jedynie z wysublimowanym estetycznym. Jest on także ugruntowany w świadomym podejściu do edukacji, która od pokoleń widzi w muzyce ścieżkę rozwoju intelektualnego.
W Chinach szacuje się, że naukę gry na fortepianie podejmuje od 30 do 40 milionów dzieci, a instrument ten uznawany jest za jeden z filarów prestiżowego wychowania. W Japonii zorganizowana edukacja muzyczna ma rangę niemal narodowego projektu – tylko szkoły Yamaha Music School wychowały już ponad 5,5 miliona uczniów, a wciąż uczy się w nich kilkaset tysięcy dzieci rocznie. W Korei Południowej, gdzie niemal połowa dzieci poniżej szóstego roku życia uczęszcza do prywatnych szkół (hagwonów), lekcje gry na pianinie należą do najczęściej wybieranych form zajęć pozalekcyjnych.
Muzyka w tym kontekście nie jest jedynie formą ekspresji, lecz mechanizmem pobudzającym potencjał umysłu. Badania neurokognitywne dowodzą, że trening muzyczny rozwija neuroplastyczność mózgu, wzmacnia obszary odpowiedzialne za pamięć, koncentrację i myślenie analityczne, a także poprawia zdolność uczenia się języków i przetwarzania dźwięków. Dla wielu rodzin w Azji edukacja muzyczna stała się więc nie tyle luksusem, co inwestycją w rozwój intelektualny i kulturowy dziecka.
Wagę i znaczenie takiego podejścia dostrzegamy nie tylko, obserwując dominację azjatyckich pianistów na Konkursie Chopinowskim, ale również szerzej – w nauce, gospodarce i kulturze, gdzie dyscyplina i swoiście rozumiana innowacyjność stają się częścią szerszego wzoru cywilizacyjnego. Niesie on również nieoczywiste geopolityczne konsekwencje dla tej Europy, której kultura niegdyś uformowała Chopina i ofiarowała go światu.
Marta Arendt