Paulina MATYSIAK: "Pocztówki z historią (1): Café Hawelka"

"Pocztówki z historią (1)

Photo of Paulina MATYSIAK

Paulina MATYSIAK

Filolożka i filozofka. Posłanka na Sejm IX i X kadencji. Przewodnicząca Parlamentarnego Zespołu ds. Walki z Wykluczeniem Transportowym. 

Ryc. Fabien CLAIREFOND

zobacz inne teksty Autorki

Dziś pocztówki to rarytas i rzadkość. Większość osób, które otwierają swoje skrzynki pocztowe, wyjmuje z nich rachunki i ulotki reklamowe. Kartka pocztowa to niecodzienność, ukłon w stronę dawnych czasów. Każda pocztówka niesie w sobie jakąś opowieść – niekiedy o miejscu, z którego została wysłana, czasem to historia człowieka, który kartkę wysyła. Każda otrzymana przeze mnie pocztówka sprawia, że na chwilę się zatrzymuję i myślami przenoszę gdzieś indziej.

Opowiem Wam dziś historię Leopolda Hawelki, który wraz ze swoją żoną – Josefine, założył Café Hawelka. Stała się ona jedną z najsłynniejszych wiedeńskich kawiarni, porównywanych do paryskich Les Deux Magots czy Café de Flore.

Café Hawelka otwarto w 1939 roku, ale już po roku działalności musiała zostać zamknięta – właściciel Leopold został powołany do Wehrmachtu. Po jego szczęśliwym powrocie (przeżył walki o Stalingrad) kawiarnia została uruchomiona na nowo.

Był to ciężki czas dla Austrii, która została podzielona na cztery strefy okupacyjne, borykała się także z wieloma problemami gospodarczymi i ekonomicznymi. Nic dziwnego, że Café Hawelka była przystanią, do której chętnie trafiali artyści i intelektualiści. Swoje triumfy kawiarnia święciła w latach 50. i 60. XX wieku. Do bywalców zaliczali się Henry i Arthur Miller, Andy Warhol, dyrygent Nikolaus Harnoncourt. Potrafię sobie wyobrazić te zażarte dyskusje, kłótnie o idee, żonglerkę pomysłami – a wszystko to pośród gwaru rozmów, papierosowego dymu, wśród którego lawirowali kelnerzy z filiżankami pełnymi mocnej wiedeńskiej kawy…

Tęsknię do tego czasu, kiedy kawiarnia była miejscem pracy, a jednocześnie dyskusji, służyła wymianie myśli. Gdzie dochodziło do kłótni o idee, gdzie miały miejsce radości w trakcie rozmowy. Dziś siedzimy w sieciówkach, popijając kawę w papierowych kubkach z nagryzmolonym niezdarnie naszym imieniem, wpatrzeni w ekrany swoich smartfonów. Czasy, gdy podchodził do nas kelner w liberii z pytaniem, czego się napijemy – minęły. I nie wrócą.

Ale o intelektualny ferment można i należy zadbać samemu. Będąc w Wiedniu warto skręcić na Dorotheergasse 6. Może są miejsca, których duch nie gaśnie i nigdy nie umiera?

Wnętrze Café Hawelka ukazane jest na pocztówce, którą otrzymałam, w ramach projektu PostCrossing, od Claudii z Wiednia.

Paulina Matysiak

 

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 5 września 2014