Astronomia i kosmologia wciąż wzbudzają szerokie zainteresowanie

astronomia i kosmos

Astronomia jest ciągle popularna wśród laików, bo do obserwacji nieba nie potrzeba wiele. Jednak ze względu na kryzys gospodarczy, spowodowany m.in. przez pandemię, nauki podstawowe, w tym astronomię, mogą czekać chudsze lata – ocenił prof. Willy Benz.

.Szwajcarski astrofizyk prof. Willy Benz zasiada w zarządzie Międzynarodowej Unii Astronomicznej (International Astronomical Union), pełni funkcję prezydenta elekta. Ta największa organizacja astronomiczna na świecie istnieje od 1919 r. W jej skład wchodzi ponad 80 krajów i ponad 13 tys. indywidualnych członków. Prof. Benz był gościem Światowego Kongresu Kopernikańskiego, który odbywał się od niedzieli do wtorku w Toruniu.

Astronomia i kosmologia – przyczyny popularności

.Naukowiec został zapytany, czy w jego ocenie astronomia i kosmologia są nadal popularne wśród szerokiego odbiorcy. „Astronomia jest popularna, bo do obserwacji nieba nie potrzeba wiele. Wychodzisz na zewnątrz, patrzysz do góry i widzisz niebo – gwiazdy, planety nawet gołym okiem, bo nie potrzebujesz teleskopu” – zwrócił uwagę.

„To jest coś, co przemawia do szerokiego odbiorcy. Każdy może przecież to zrobić. Nie trzeba być badaczem, nie trzeba mieć dużych instrumentów. Możesz oglądać niebo gołym okiem lub z pomocą małego teleskopu czy lornetki” – wskazał. Dlatego, w jego ocenie, astronomowie mają łatwiej, jeśli chodzi o popularyzację swoich badań. „Zupełnie inaczej jest w przypadku fizyki cząstek elementarnych, gdzie potrzeba np. akceleratora (by je wykryć)” – zwrócił uwagę.

Astronomia i kosmologia a młode pokolenie

.Prof. Benz powiedział, że astronomia jest wdzięcznym tematem do tego, aby zachęcać młode pokolenie, dzieci do zajęcia się naukami podstawowymi, takimi jak astronomia i kosmologia. Zwrócił również uwagę na to, że astronomia wyzwala wielkie pytania: gdzie jest nasze miejsce w Wszechświecie, czy ludzie i życie na Ziemi to coś wyjątkowego?

„To dziedzina, która przyciąga uwagę bardzo szybko wielu ludzi, bo każdy może mieć na ten temat swoje własne zdanie” – dodał. Zapytany, czy zauważył zmniejszenie nakładów na astronomię, powiedział: „Nie widziałem znaków wskazujących na to”. Zwrócił jednak uwagę na problem walki o stan ekonomii po pandemii na całym świecie.

„Myślę, że cięcia w nauce, w wielu jej domenach, dopiero są zaczynają” – ocenił. Powiedział, że skutki kryzysu dopiero staną się odczuwalne dla naukowców, bo państwa zadłużyły się, aby np. wspierać budżet i przyjdzie pora, by te długi spłacać.

Projekt Ekstremalnie Wielkiego Teleskopu (ELT)

.Współczesna astronomia wymaga olbrzymich nakładów. Jak je uzasadnić? „Uważam, że nauki podstawowe przyczyniają się do postępu” – stwierdził naukowiec. I dodał, że społeczeństwa z większą wiedzą są po prostu bogatsze. Przyznał, że astronomowie chcieliby mieć jeszcze potężniejsze teleskopy i urządzenia, ale ten głód potrzeb jest ciągły, a większe środki są zawsze mile widziane. „Mamy jednak współpracę międzynarodową właśnie po to, aby budować duże instrumenty” – zauważył astrofizyk. Wskazał na przykład na projekt budowy Extremely Large Telescope (ELT), czyli Ekstremalnie Wielkiego Teleskopu.

Ze średnicą zwierciadła ponad 39 metrów będzie to największy teleskop optyczny świata. Polska jest zaangażowana w budowę tego teleskopu przyszłości finansowo, ponosząc część kosztów budowy. Ale polski wkład to nie tylko finanse. Nasze instytuty naukowe zaangażowane są w konsorcjum budujące spektrograf wysokiej rozdzielczości ANDES dla Ekstremalnie Wielkiego Teleskopu. Z kolei kontrakty przemysłowe przy budowie ELT są realizowane przez podmioty z naszego kraju. Prof. Benz przypomniał, że urządzenie ma być oddane do użytku w 2028 r.

„Uruchomienie nowych instrumentów zawsze wiodło do odkryć, często niespodziewanych” – zauważył. W jego ocenie podobnie może być i z ELT, bo jego średnica jest kilkukrotnie większa od podobnych urządzeń używanych do tej pory. Wspomniał też o Kosmicznym Teleskopie Jamesa Webba należącym do NASA. Zwrócił jednak uwagę na to, że wiele krajów partycypowało w tym przedsięwzięciu. „Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba kosztował 10 mld dolarów, ale działa tak dobrze, że niemal wszyscy zapomnieli, ile kosztował” – zakończył prof. Benz.

Wielkie programy kosmiczne

.Na temat Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba oraz programu Artemis na łamach „Wszystko Co Najważniejsze” pisze prof. Piotr ORLEAŃSKI w tekście „Kosmos coraz bliżej, także z Polakami„.

„W 2022 roku pierwszy raz udało się ustawić wszystkie 18 luster Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba. Stanowią one razem zwierciadło o rozpiętości 6,5 metra. Każde z luster musi być oddzielnie wyjustowane, by móc dobrze zobrazować dane, które pozyskuje. W lipcu 2022 roku zobaczyliśmy pierwsze zachwycające zdjęcia różnego rodzaju obiektów kosmicznych. NASA opublikowało specjalną animację, na której można porównać zdjęcia tych samych obiektów pozyskane za pomocą teleskopu Hubble’a i Webba. Dopiero gdy się porównuje zdjęcia, widać, jaka jest różnica między tymi teleskopami”.

„Teleskopy Hubble’a i Webba różnią się dwoma rzeczami. Nowszy z nich jest większy, w związku z tym jest w stanie obserwować mniejsze obiekty, głównie te, które znajdują się dalej od nas. Widziane przez nas w ten sposób kosmiczne zdarzenia zachodziły w przeszłości – światło potrzebowało milionów lat, by do nas dotrzeć i byśmy mogli te zdarzenia teraz zaobserwować. Można powiedzieć, że widzimy to, co działo się np. 13,5 miliarda lat temu. W przypadku teleskopu Hubble’a było to 12 miliardów lat. Ale nawet obiekty wcześniej zaobserwowane przez teleskop Hubble’a widzimy dziś dzięki teleskopowi Webba znacznie bardziej szczegółowo. Tym, co różni te teleskopy, jest również to, że instrumenty teleskopu Hubble’a pracują w zakresie widzialnym, natomiast Webba w podczerwieni. To jest zupełnie inne spektrum fali elektromagnetycznej. Również dzięki temu można więcej zobaczyć. Jednak tym, co znacznie różni te twa teleskopy, jest ich wielkość – starszy ma dwa metry średnicy, nowszy ponad sześć”.

.”Drugim znaczącym wydarzeniem w działaniach człowieka w kosmosie było rozpoczęcie programu Artemis. Od zakończenia programu Apollo, kiedy człowiek chodził po Księżycu, minęło 50 lat. Wiele czynników wpłynęło na to, że nie podejmowano kolejnych wypraw na naturalnego satelitę Ziemi. Znaczące było to, że program Apollo był szalenie drogi. Amerykanie przestawili się na program wahadłowców, które też dużo kosztowały, ale służyły do wielu celów. Nie byli w stanie prowadzić dwóch takich przedsięwzięć jednocześnie. Poza tym program Apollo był rezultatem polityki. Amerykanom zależało na tym, by jako pierwsi mogli postawić nogę na Księżycu, i to im się udało. Późniejsze kryzysy ekonomiczne, brak podtekstu politycznego i konkurentów, którzy również mogliby wylądować na Księżycu, w pewnym sensie oddalił perspektywę powrotu tam człowieka. Problemy z wahadłowcami, później z rakietami nośnymi, utrudniały realizację podobnych programów. Dziś mamy początek kolejnej ery wyścigu kosmicznego. Tym razem między Stanami Zjednoczonymi a Chinami. Państwo Środka ma bardzo rozbudowany program kosmiczny i jako pierwsze wysłało łazik na ciemną stronę Księżyca” – pisze prof. Piotr ORLEAŃSKI.

PAP/Szymon Zdziebłowski/WszystkoCoNajważniejsze/MJ

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 22 lutego 2023