Bezdech senny. Co można zrobić?

Bezdech senny

Obturacyjny bezdech senny jest najczęstszym zaburzeniem snu. Na świecie cierpi na niego prawie miliard osób, a w Polsce nawet 20 proc. populacji. Dr hab. Helena Martynowicz z Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu podkreśliła, że nieleczony zwiększa ryzyko zawału, udaru mózgu, a także wypadków komunikacyjnych.

Bezdech senny – jakie ma objawy?

.W rozmowie profesor UMW zauważyła, że większość przypadków obturacyjnego bezdechu sennego, bo tak brzmi pełna nazwa tego schorzenia, pozostaje niezdiagnozowana. W kraju jest bowiem niewiele ośrodków i lekarzy zajmujących się tą dolegliwością. Do tego objawy, z jakimi najczęściej wiąże się bezdech, bywają bagatelizowane.

– Zarówno pacjenci, jak i ich rodziny uważają, że chrapanie to przypadłość niegroźna, czasami nawet zabawna, a tymczasem może być oznaką poważnej choroby. Jeżeli towarzyszy mu konieczność częstego oddawania moczu w nocy, nadmierna senność w ciągu dnia, otyłość i nadciśnienie, prawdopodobieństwo wystąpienia bezdechu jest bardzo wysokie – zaznaczyła. Jednak nie każde chrapanie oznacza bezdech. – Może to być tzw. chrapanie proste, występujące np. tylko w pozycji na plecach albo po spożyciu alkoholu. Natomiast głośne, uciążliwe i nieregularne chrapanie zawsze wymaga diagnostyki w kierunku bezdechu sennego – wskazała ekspertka.

Powikłania zdrowotne bezdechu sennego

.Obturacyjny bezdech senny wiąże się z licznymi powikłaniami zdrowotnymi, przy czym 80 proc. z nich dotyczy układu sercowo-naczyniowego. Najczęstszą komplikacją jest nadciśnienie tętnicze. Jak przypomniała prof. Helena Martynowicz, około połowa pacjentów z nadciśnieniem tętniczym cierpi na nierozpoznany bezdech senny, a połowa chorych z bezdechem ma nadciśnienie.

Choroba może też prowadzić do zaburzeń rytmu serca, przede wszystkim migotania przedsionków i bloków przedsionkowo-komorowych. Migotanie przedsionków zwiększa ryzyko udaru mózgu i niewydolności serca, a bloki przedsionkowo-komorowe mogą powodować groźne omdlenia, a nawet prowadzić do nagłego zatrzymania krążenia.

Bezdech senny zwiększa także ryzyko rozwoju miażdżycy oraz zawału serca, który w wielu przypadkach kończy się zgonem. – Do takich zdarzeń dochodzi najczęściej nad ranem, kiedy pacjenci przebywają w fazie snu REM i występują u nich największe spadki poziomu tlenu we krwi – wyjaśniła prof. Helena Martynowicz.

Do powikłań bezdechu należą również kłopoty z pamięcią i koncentracją oraz nadmierna senność w ciągu dnia. Ekspertka powiedziała, że według szacunków w Stanach Zjednoczonych nawet 40 proc. wypadków na autostradach może się wiązać z nadmierną sennością, typowym objawem bezdechu sennego. – W Polsce zapewne jest podobnie. Stanowi to zagrożenie szczególnie w takich zawodach, jak kierowcy autobusów czy kontrolerzy ruchu lotniczego – powiedziała.

Poligrafia oddechowa

.Jej zdaniem bezdech jest jednak wciąż bagatelizowany. – Nawet na studiach medycznych do niedawna prawie o nim nie uczono, więc wielu lekarzy ma niewielką wiedzę na jego temat. Pacjenci również nie traktują go poważnie. Chrapanie wydaje im się zabawne, może lekko kłopotliwe dla rodziny, ale to wszystko – zauważyła specjalistka.

Diagnoza bezdechu sennego rozpoczyna się od wstępnej oceny ryzyka, bazującej na prostych kwestionariuszach wypełnianych np. u lekarza pierwszego kontaktu. Jeśli wskażą na podwyższone ryzyko, pacjent powinien zostać skierowany na badania snu.

– Tutaj mamy dwie możliwości. Pierwszą jest polisomnografia – najbardziej kompleksowe badanie, rejestrujące wiele parametrów (m.in. fale mózgowe, oddech, ruchy mięśni, saturację), niestety kosztowne i trudno dostępne, ponieważ niewiele ośrodków w Polsce je wykonuje. Z tego powodu rezerwujemy je raczej dla tzw. trudnych przypadków i do celów naukowych – wymieniła prof. Helena Martynowicz.

Druga opcja to poligrafia oddechowa – metoda dostępna dla każdego, ponieważ niezbędny sprzęt posiada większość przychodni. Pacjentowi wydawany jest do domu specjalny aparat, w którym musi spać, a następnego dnia na podstawie otrzymanego wyniku stawiana jest diagnoza. Nadanie nie jest refundowane przez NFZ, co tłumaczy fakt, że nadal wykonuje się je zbyt rzadko.

Podstawową metodą leczenia bezdechu sennego są aparaty CPAP, czyli tzw. protezy powietrzne. – Zakłada się je wyłącznie do spania. Pozwalają swobodnie oddychać, obniżają ciśnienie tętnicze, zmniejszają ryzyko zawału i arytmii, a przede wszystkim poprawiają jakość życia – powiedziała prof. Helena Martynowicz.

Aparaty CPAP

.Zaznaczyła, że jeszcze 10–15 lat temu aparaty CPAP były duże i niewygodne, dlatego wiele osób wciąż obawia się ich stosowania. Jej zdaniem niepotrzebnie, bo urządzenia nowej generacji są małe i przyjazne pacjentom. Część chorych z obturacyjnym bezdechem sennym kwalifikuje się również do zabiegów laryngologicznych, np. usunięcia przerośniętych migdałków podniebiennych. Dotyczy to szczególnie dzieci i daje doskonałe efekty – bezdechy znikają, a jakość snu i życia znacząco się poprawiają.

W zeszłym roku na rynku pojawiła się zupełnie nowa opcja terapeutyczna w postaci leku. – To propozycja wyłącznie dla pacjentów z otyłością i bezdechem. Preparat o nazwie tirzepatyt przeszedł pozytywnie badania kliniczne i ma naprawdę rewelacyjną skuteczność. Obniża liczbę bezdechów o 50 proc. w przeciągu 52 tygodni, więc u części stosujących go osób udaje się całkowicie odstawić leczenie aparatem CPAP. To absolutny przełom, który jest dostępny także w Polsce – powiedziała specjalistka.

Alternatywą dla niektórych pacjentów są też aparaty wewnątrzustne, które stosuje się we współpracy ze stomatologami. – Wysuwają one żuchwę do przodu i udrażniają drogi oddechowe, co skutecznie eliminuje chrapanie i jest przydatne w łagodnych oraz umiarkowanych postaciach bezdechu – wytłumaczyła prof. Helena Martynowicz. Jak podsumowała, obturacyjny bezdech senny to jedna z najpowszechniejszych, a jednocześnie najbardziej niedocenianych chorób na świecie. Szacuje się, że łącznie cierpi na nią nawet miliard osób, a w samej Polsce ok. 20 proc. populacji.

Przyjęło się uważać, że częściej dotyka mężczyzn, ale – jak zaznaczyła profesor – to dlatego, że kobiety są niezdiagnozowane, ponieważ ich objawy są mniej charakterystyczne. – Kobiety chrapią ciszej, a przede wszystkim rzadziej się do tego przyznają, np. ukrywają to podczas wizyty u lekarza. U nich choroba może się objawiać nawracającymi bólami głowy, kołataniem serca czy przewlekłym zmęczeniem. Jednak, co bardzo ważne, ryzyko sercowo-naczyniowe związane z bezdechem okazuje się jednak u kobiet nawet wyższe niż u mężczyzn – podkreśliła.

Zdrowie – nikt się nie dowie, jako smakujesz, aż się zepsujesz

.W 2020 roku na całym świecie zdiagnozowano ponad 19 milionów nowych przypadków nowotworów (w tym w Polsce ok. 170 000), a 10 milionów ludzi z tego powodu zmarło. Oczekuje się, według Global Cancer Observatory, że do 2040 roku obciążenie to wzrośnie do około 30 milionów nowych przypadków raka rocznie i 16 milionów zgonów, a nowotwory staną się główną przyczyną śmierci. Tymczasem wiele zachorowań na nowotwory można przypisać potencjalnie modyfikowalnym czynnikom ryzyka. Znajomość tego faktu jest absolutnie kluczowa dla rozwoju skutecznych strategii zapobiegania chorobom nowotworowym.

Niedawno w renomowanym międzynarodowym czasopiśmie medycznym „Lancet” konsorcjum Global Burden of Disease Study 2 opublikowało badania związków między wskaźnikami czynników ryzyka (metabolicznego, zawodowego, środowiskowego i behawioralnego) a nowotworami na całym świecie.

Korzystając z szacunków dotyczących zachorowalności na raka, śmiertelności i danych dotyczących czynników ryzyka z 204 krajów oraz obejmujących czynniki ryzyka, od palenia tytoniu do narażenia na działanie czynników rakotwórczych w miejscu pracy, autorzy stwierdzili, że 4,45 miliona zgonów wynika z wystąpienia wymienionych czynników ryzyka. Stanowi to ogółem aż 44,4 proc. zgonów z powodu nowotworów. Jednocześnie skutkowało to utratą 105 milionów lat życia skorelowanych z niepełnosprawnością. Dane te są alarmujące.

Palenie tytoniu odpowiadało za 36,3 proc. zgonów z powodu raka u mężczyzn i 12,3 proc. u kobiet, spożywanie alkoholu – za 6,9 proc. zgonów z powodu raka u mężczyzn i 2,3 proc. u kobiet. Z kolei otyłość (stwierdzana w oparciu o wysoki wskaźnik Body Mass Index – BMI) odpowiadała za 4,2 proc. zgonów z powodu raka u mężczyzn i 5,2 proc. u kobiet. Odkryto również bardzo niepokojący, ponad 20-procentowy wzrost zgonów z powodu nowotworów w latach 2010–2019, który można przypisać powyższym możliwym do uniknięcia przyczynom. Zauważono także, że czynniki ryzyka metabolicznego odgrywały rosnącą rolę. Rośnie też liczba nowotworów związana z czynnikami dietetycznymi i hormonalnymi, w tym zwłaszcza nowotworów piersi i prostaty.

.Co istotne, wszystkie wymienione wyżej czynniki można kontrolować czy też ograniczać za pomocą stosunkowo prostych interwencji. Ich szkodliwy wpływ jest zresztą znany już od dziesięcioleci. Dlatego tak ważna jest profilaktyka zdrowotna. Można w jej obrębie wyróżnić kilka typów:

– profilaktykę wczesną, polegającą na kształtowaniu prawidłowych wzorców zdrowotnych w oparciu o odpowiednią edukację, w tym również szczepienia ochronne,

– profilaktykę zdrowotną pierwotną, polegającą na kontrolowaniu czynników ryzyka oraz identyfikacji osób, które znajdują się w grupie ryzyka,

– profilaktykę wtórną, skierowaną do osób znajdujących się w grupie ryzyka i nakierowaną na wczesne wykrycie choroby, a tym samym jak najszybsze wdrożenie leczenia,

– profilaktykę III fazy, skierowaną do osób chorych, mającą na celu zminimalizowanie skutków choroby i zapobieganie powikłaniom.

Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejszehttps://wszystkoconajwazniejsze.pl/prof-piotr-czauderna-zdrowie/

PAP/Katarzyna Czechowicz/MJ

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 6 września 2025