Bitwa pod Cecorą – bolesna lekcja historii

Dzieje relacji pomiędzy Rzeczpospolitą Obojga Narodów a Imperium Osmańskim są pełne gwałtownych zwrotów akcji. Jednym z nich była stoczona w dniach 18–19 września 1620 roku bitwa pod Cecorą. Z początku ograniczona pod względem skali i zachowawcza interwencja polska w Mołdawii szybko przeistoczyła się w tragiczną klęskę. Porażce nie było w stanie przeszkodzić doświadczenie wojskowe i poświęcenie hetmana Stanisława Żółkiewskiego. Pomógł jej natomiast chaos w polskich szeregach.

Dzieje relacji pomiędzy Rzeczpospolitą Obojga Narodów a Imperium Osmańskim są pełne gwałtownych zwrotów akcji. Jednym z nich była stoczona w dniach 18–19 września 1620 roku bitwa pod Cecorą. Z początku ograniczona pod względem skali i zachowawcza interwencja polska w Mołdawii szybko przeistoczyła się w klęskę. Porażce nie było w stanie przeszkodzić doświadczenie wojskowe i poświęcenie hetmana Stanisława Żółkiewskiego. Pomógł jej natomiast chaos w polskich szeregach.

Polska, Turcja i Gaspar Grazziani

.Do stosunków polsko-tureckich od dłuższego czasu wkradało się spore napięcie. Podsycały je częste wyprawy zależnych od Imperium Osmańskiego Tatarów na ziemie Rzeczpospolitej oraz eskapady podległych Królestwu Polskiemu Kozaków na Turcję. Problem coraz bardziej narastał, czego wyrazem było zapuszczenie się Zaporożców Piotra Konaszewicza-Sahajdacznego aż do okolic Stambułu w 1615 roku. Dodatkowym utrudnieniem było zaangażowanie polskich magnatów w wewnętrzną politykę trzech pogranicznych, podporządkowanych sułtanom państewek: Siedmiogrodu, Wołoszczyzny i Mołdawii. Ich wyjątkowo często zmieniający się władcy nierzadko szukali oparcia dla swoich rządów w Koronie. Narzędziem dla nich były małżeństwa z polskimi możnowładcami, którzy później z tym większą ochotą interweniowali w razie potrzeby na rzecz swoich krewnych i powinowatych. Tylko na przełomie XVI i XVII wieku zapuszczali się w te strony z prywatnymi wojskami między innymi hetman i kanclerz wielki koronny Jan Zamoyski, pisarz polny koronny Stefan Potocki czy wywodzący się z Wołynia Samuel Korecki.

W takich warunkach na lokalnej scenie politycznej zadebiutował Gaspar Grazziani. Był on pochodzącym z Włoch lub Chorwacji tłumaczem sułtana Osmana II, który w porozumieniu ze stroną polską powołał go na stanowisko hospodara mołdawskiego. Miało to miejsce w 1619 roku. Grazziani nie planował jednak pozostać wiernym poddanym tureckiego władcy. Z nie do końca wiadomych przyczyn niemal natychmiast zaczął szukać wsparcia Rzeczpospolitej Obojga Narodów, licząc na uniezależnienie się od Stambułu. Wieści o tym stosunkowo szybko trafiły do uszu Osmana II, który zaczął szykować wyprawę przeciwko niepokornemu lennikowi. Na przygotowania Turków zareagowała Polska, przeczuwając zagrożenie nadchodzącą zawieruchą dla własnych interesów.

Na tę skomplikowaną sytuację nakładał się wówczas jeszcze jeden problem. W 1618 roku Rzesza Niemiecka pogrążyła się w wojnie trzydziestoletniej. Początkowo uczestnikami tego konfliktu byli z jednej strony Unia Protestancka oraz Królestwo Czech, a z drugiej – Liga Katolicka oraz cesarze z dynastii Habsburgów. Naturalnym przeciwnikiem Habsburgów była rywalizująca z nimi o Węgry Turcja, sojusznikiem zaś – władana przez Zygmunta III Wazę Polska. Choć oba państwa nie chciały brać udziału w wojnie trzydziestoletniej, pośrednio zaangażowały się w nią. Wiedeń zaatakował wówczas bowiem kolejny lennik sułtana – książę Siedmiogrodu Gábor Bethlen. W odpowiedzi na to na Siedmiogród najechali za zgodą Zygmunta III cieszący się renomą awanturników polscy ochotnicy tworzący formację lisowczyków. Nadchodząca wojna polsko-turecka była swego rodzaju przedłużeniem tego konfliktu.

Bitwa pod Cecorą: przygotowania i przebieg

.Strona polska zdecydowała się wyprowadzić natarcie wyprzedzające. Dowódcą kampanii został mający już 73 lata hetman wielki koronny Stanisław Żółkiewski, wielki zwycięzca spod Kłuszyna (1610). Stanął on na czele około siedmiu tysięcy żołnierzy, którzy 2 września 1620 roku wkroczyli do Mołdawii, przeprawiając się przez graniczną rzekę Dniestr. Niebawem do wojsk polskich dołączył Grazziani wraz z niewielkim oddziałem. Ponownie to on miał być inicjatorem dalszej eskalacji, jako że przed wyruszeniem na spotkanie z Żółkiewskim doprowadził do masakry Turków w stolicy hospodarstwa – Jassach.

Przed siłami koronnymi stanął w tym momencie dylemat: podjąć bezpośredni atak na gromadzące się na południu wojska tureckie, czy okopać się w pobliżu Jass? Wydaje się, że większe korzyści przyniosłaby realizacja pierwszej opcji, ale Żółkiewski wybrał tą drugą, zdecydowanie bardziej zachowawczą. Pod Cecorą, w miejscu otoczonym z kilku stron rzeką Prut, wzniesiono szybko warowny obóz. W tym momencie hetmanowi zależało zapewne przede wszystkim na stworzeniu dogodnych warunków do podjęcia skutecznych negocjacji z przeciwnikiem. Tryumf miał przyjść nie w drodze jednoznacznego zwycięstwa na polu walki, ale w wyniku ograniczonych sukcesów militarnych i twardej postawy podczas planowanych rozmów.

Zamierzenia te cechowały się daleko posuniętym realizmem, tym bardziej, że nadchodząca armia turecka Iskandera Paszy okazała się być znacznie większa, niż wcześniej zakładano. Liczyła według różnych szacunków od dwudziestu do nawet czterdziestu tysięcy ludzi. Plan Żółkiewskiego szybko spalił na panewce. 18 września wstępne fazy bitwy zakończyły się strategicznymi sukcesami armii polskiej, ale już dzień później zadane jej zostały duże straty w nierozstrzygniętym do końca boju. W tej sytuacji Żółkiewski zaczął przygotowywać się do rozmów z Turkami.

Bitwa pod Cecorą: rządy chaosu

.W polskich szeregach jednocześnie zapanował chaos. Wśród żołnierzy rozniosła się plotka o tym, że dowództwo zamierza po kryjomu opuścić obóz. Pogłoskę tę według niektórych relacji miał rozpuścić sam Gaspar Grazziani, obawiający się o swój los w przypadku powodzenia polsko-tureckich negocjacji. Korzystając z zamieszania, które wybuchło, uciekł on na drugi brzeg Prutu. Szybko jednak postradał życie przechwycony przez niechętnych mu Mołdawian. Razem z nim obóz opuściła część oddziałów polskich, a obóz pod Cecorą przez jakiś czas pozbawiony był stosownej ochrony. Na szczęście dla żołnierzy koronnych Iskander Pasza nie wykorzystał okazji, prawdopodobnie nie zdając sobie sprawy z tego, co dzieje się za polskimi umocnieniami.

Hetman Żółkiewski przez kilka dni pertraktował bez powodzenia z Turkami, uspokajając w tym czasie rozemocjonowany obóz. Później zaś dał rozkaz odwrotu. 150 kilometrów do granicy z Polską planował pokonać przy pomocy mobilnego taboru – ruchomych fortyfikacji, osłaniających przed atakami nieprzyjaciela. Taktyka ta była słuszna i pomimo ciągłego zagrożenia ze strony armii tureckiej po kilku dniach udało się Polakom znacząco zbliżyć do Dniestru. Na dziesięć kilometrów przed granicą w armii znów wybuchło jednak zamieszanie. Część zbrojnych i czeladzi w sposób zupełnie nieskoordynowany rzuciła się w kierunku rzeki. Tabor został przerwany, co szybko wykorzystały wojska tureckie. Na placu boju do końca pozostawał Stanisław Żółkiewski, przypłacając swoje bohaterstwo śmiercią. Wraz z nim poległo wielu innych zasłużonych polskich dowódców. Do niewoli dostał się natomiast hetman polny koronny Stanisław Koniecpolski.

Bitwa pod Cecorą była dla Polski potężnym ciosem, przede wszystkim ze względu na opisane wyżej straty osobowe. Udało się jednak uniknąć tym razem poważnych reperkusji politycznych. W kolejnym roku obrona Chocimia, podczas której zmarł hetman wielki litewski Jan Karol Chodkiewicz, poskutkowała zawarciem z Imperium Osmańskim traktatu pokojowego. Obie strony zobowiązały się powstrzymywać swoich poddanych przed atakami na terytoria przeciwnika. Ponadto, sułtan zadeklarował, że w przyszłości będzie czynił hospodarami mołdawskimi ludzi przyjaznych względem Polski.

Pięć wieków „wiecznego pokoju”

.O dziejach stosunków polsko-tureckich pisze dla „Wszystko co Najważniejsze” turecki prawnik, rektor Uniwersytetu Handlowego w Stambule, PROF. Yücel OĞURLU.

„Stosunki dyplomatyczne między Polakami a Turkami należą do najstarszych przykładów dyplomacji w Europie – zostały zapoczątkowane w 1414 roku. Według zapisków Jana Długosza, polskiego kronikarza tego okresu, polscy ambasadorowie Jakub Skarbek i Grzegorz Ormianin z Góry zostali przyjęci przez sułtana Mehmeda I w Bursie, która była wówczas stolicą państwa osmańskiego, i byli pierwszymi zachodnimi dyplomatami w osmańskim pałacu. Świadczy to o tym, że Imperium Osmańskie traktowało Polskę w sposób szczególny.” – zauważa PROF. Yücel OĞURLU.

Stwierdza on też, że „w latach 1795–1918, czyli w okresie, gdy ziemie polskie znajdowały się pod dominacją zaborców, wciąż były utrzymywane stosunki osmańsko-polskie. Imperium Osmańskie wspierało polskie ruchy niepodległościowe – powstania z lat 1830–1831 i 1863–1864, które zakończyły się krwawym stłumieniem przez Rosjan – a także otworzyło swoje granice dla polskich uchodźców, którzy uciekali przed egzekucjami, więzieniami i zesłaniami, grożącymi im w odwecie Rosji. W 1842 r. Michał Czajkowski, jeden z dowódców Imperium Osmańskiego, znany jako Sadyk Pasza, po azjatyckiej stronie nieopodal Stambułu założył Adampol (Polonezköy), polską wioskę, która przetrwała do dziś – mieszka w niej około 30 rodzin polskiego pochodzenia.”

„Dla Turcji ważne jest, że nowożytna Polska była pierwszym krajem europejskim, który uznał suwerenność Republiki Tureckiej w momencie jej powstania. Traktat Turcja – Polska podpisany w 1923 roku, który obowiązuje do dziś, jest wyraźnym znakiem 100-letniej przyjaźni między obiema republikami.” – pisze PROF. Yücel OĞURLU.

Oprac. Patryk Kuc

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 18 września 2023
Fot.: Śmierć Stanisława Żółkiewskiego / Walery Eljasz Radzikowski / Wikimedia Commons / domena publiczna