Brak większości przy głosowaniu nad wyborem kanclerza pierwszy raz w historii Niemiec

Kandydat na kanclerza Niemiec Friedrich Merz nieoczekiwanie poniósł dotkliwą porażkę, nie uzyskując w głosowaniu w Bundestagu wymaganej większości. Kandydata trójpartyjnej koalicji CDU, CSU i SPD poparło w tajnym głosowaniu 310 deputowanych, brak większości oznacza, że przeciwko Merzowi głosowali członkowie koalicji. Wymagana większość wynosi 316 głosów.

Czy niemiecka konstytucja przewiduje możliwość kolejnych tur wyboru kanclerza?

.Koalicja dysponuje 328 mandatami, co oznacza, że 18 posłanek i posłów głosowało przeciwko własnemu kandydatowi lub nie wzięło udziału w głosowaniu. Przeciwko Merzowi padło 307 głosów, o pięć więcej niż mają wszystkie partie opozycyjne łącznie.

Przewodnicząca Bundestagu Julia Kloeckner po ogłoszeniu wyniku głosowania przerwała posiedzenie. Zebrały się kluby parlamentarne.

Niemiecka konstytucja przewiduje możliwość kolejnych tur wyboru kanclerza, kolejne głosowanie może odbyć się nawet we wtorek – powiedział politolog Karl-Rudolf Korte w rozmowie z telewizją Phoenix. Z doniesień mediów wynika, że druga tura nie odbędzie się w późniejszym terminie. Poseł Lewicy (Die Linke) Bodo Ramelow potwierdził, że druga tura może odbyć się najwcześniej w środę.

Jeżeli w ciągu 14 dni od pierwszego głosowania nie dojdzie do wyboru większością absolutną, kandydat może zostać wybrany zwykłą większością. Jeżeli wybór nie powiedzie się, prezydent może rozwiązać parlament.

Merz nie zostanie kanclerzem – brak większości po głosowaniu

.Zdaniem stacji Phoenix brak większości przy wyborze kanclerza w pierwszym głosowaniu zdarzył się po raz pierwszy w historii RFN. „To wielkie osłabienie Merza” – oceniła redakcja.

Liderka największej partii opozycyjnej AfD Alice Weidel wezwała Merza do wycofania kandydatury. Jej zdaniem prezydent powinien natychmiast rozpisać nowe wybory. „To dobry dzień dla Niemiec” – powiedział współprzewodniczący tej skrajnie prawicowej partii Tino Chrupalla.

Poprzedni rząd kierowany przez SPD utracił większość pół roku temu – na początku listopada.

Niemcy i Rosja – między zachwytem a nienawiścią

.Złowieszczym cieniem na historii XX wieku kładą się dwa totalitaryzmy – komunizm i nazizm. Czasowo są po części równoległe, choć niestety komunizm trwał o wiele dłużej. W obu historiach można dostrzec analogiczne zdarzenia, który mogły być spowodowane wzajemną inspiracją. I tak przykładowo mamy:

  • rozprawę ze starymi towarzyszami (DE: 1934 noc długich noży / RU: 1934–1939 wielki terror);
  • obozy koncentracyjne (RU: 1923 Wyspy Sołowieckie / DE: 1933 Dachau);
  • ludobójstwo (RU: 1932–1933 Hołodomor / DE: 1941–1945 Holocaust);
  • zbrodnie na Polakach (RU: 1937–1938 polska operacja NKWD / DE: 1939–1940 Intelligenzaktion).

Wymieniłem tylko początek zbrodni na Polakach. Rok 1940 to sowiecki Katyń i niemiecka akcja AB. Obaj najeźdźcy wymieniali doświadczenia. W latach 1939–1940 odbyło się kilka konferencji Gestapo-NKWD. Czy Niemcy byli obecni podczas mordu w Katyniu? Możliwe. W końcu w zniszczeniu polskich elit mieli wspólny cel.

Ciekawy, choć ponury przykład rosyjsko-niemieckiej współpracy podaje białoruski pisarz Sasza Filipenko w powieści Kremulator. Bohaterem jest dyrektor moskiewskiego krematorium na cmentarzu Dońskim w czasach czystek stalinowskich. Kremował zarówno wrogów klasowych, jak i komunistów, którzy wypadli z łask. Z popiołu po ważniejszych ofiarach wyciągał kule dla kolekcjonerów. I tak Gienrich Jagoda, szef NKWD, miał w gablotce kule po Zinowiewie i Kamieniewie. Gdy z kolei zastrzelono Jagodę, jego następca Jeżow przejął kolekcję, dołączając do niej kulę po Jagodzie. Ciekawe zwyczaje. A gdzie tu wątek niemiecki? Otóż wysokowydajne piece moskiewskiego krematorium były produkcji niemieckiej firmy Topf & Söhne, tej samej, która produkowała potem piece dla Auschwitz.

Porównanie komunizmu i nazizmu to temat sporny. Wielu uważa, że niemiecki nazizm (a zwłaszcza Holocaust) jest zdarzeniem jednostkowym w historii ludzkości, którego się nie da porównać z niczym. Inni uważają, że są różne zbrodnicze systemy. W Niemczech ta dyskusja jest znana jako Historikerstreit (spór historyków), z kulminacją w latach 1986–1987. Wielu uważało, że nie chodzi tu o prawdę, lecz o rozwodnienie winy i wymiganie się od odpowiedzialności. Moim skromnym zdaniem, gdy obserwuje się historię w szerszej perspektywie, nie ma zdarzeń absolutnie jednostkowych, choć niektóre są faktycznie ekstremalne. Tu mamy przykład chłodnej eksterminacji, opartej na podstawach „naukowych” i wymagającej systematycznej organizacji i nowoczesnej techniki. Ale dotyczy to obu przypadków, a co do wyrachowania, widzimy w historii wiele przypadków, od wyrzynania całych miast przez Asyryjczyków, poprzez topienie kontrrewolucjonistów w Wandei, po wojnę w Gazie. W tym ostatnim przypadku mamy z jednej strony brutalne działania armii izraelskiej, a z drugiej hasło „From the river to the sea, Palestine must be free”, które zapowiada, że druga strona robiłaby to samo, gdyby tylko mogła.

Dlaczego doszło do wojny niemiecko-sowieckiej? Niemcy i Sowieci mogli razem swobodnie kontrolować Eurazję, z Japonią na wschodzie. Ta piękna współpraca została przerwana w 1941 r. Hitler i Stalin stracili do siebie zaufanie, choć Stalin do ostatniej chwili wierzył, że to jeszcze nie teraz. Wojna była niewiarygodnie brutalna. Niemcy w pełni stosowali się do założenia, że Rosjanie (oraz Ukraińcy, Białorusini i inni) to podludzie, z którymi można i trzeba zrobić wszystko. Jeńcy wojenni byli głodzeni, palone były wioski. Brutalne było 900-dniowe oblężenie Leningradu. Oczywiście systematycznie wyłapywano i mordowano Żydów. Natychmiast rozstrzeliwano schwytanych komisarzy politycznych. Z kolei Armia Czerwona otrzymała rozkaz „Ani kroku wstecz!”, na podstawie którego za ucieczkę przed ogniem wroga groziła śmierć od swoich. Złapani dezerterzy byli wysyłani do karnych batalionów, przeznaczonych do samobójczych zadań. Po sowieckiej stronie cały czas działał terror NKWD.

Nieskrępowani w swoim okrucieństwie Niemcy nie wzięli jednak pod uwagę, że losy wojny mogą się odwrócić. Nacierająca Armia Czerwona wzięła na nich bezwzględny odwet, również na ludności cywilnej – powszechne były rabunki i gwałty. A niemieccy jeńcy – na przykład spod Stalingradu – zostali wysłani do łagrów i ślad po nich zaginął. Dopiero po śmierci Stalina smętne resztki wróciły do kraju. Z kolei jeńcy sowieccy, wychwalani w propagandowych opowiadaniach, zostali potraktowani jako potencjalni szpiedzy. To dotyczyło też tych, którym podczas wojny udało się uciec z niewoli. Żadnego szacunku dla bohaterskich weteranów. Liczy się tylko państwo i jego skuteczność.

Niemcy straciły na rzecz Polski sporą część terytorium, w sowieckiej strefie okupacyjnej powstała Niemiecka Republika Demokratyczna, nasycona sowieckim wojskiem, w tym bronią jądrową. Codziennie kursowały pociągi między Moskwą a Berlinem. Oczywiście przejeżdżały przez Polskę, dlatego też Polska nie mogła sobie pozwalać na eksperymenty ustrojowe. Polska geopolityka ograniczała się do jednej zasady: słuchać rozkazów z Moskwy, inaczej przyjadą czołgi. Co ciekawe, wschodni Niemcy są dziś dość prorosyjscy. Może się przez te lata przyzwyczaili do systemu, działała też propaganda antyamerykańska, zgodna z nastrojami antyamerykańskimi na Zachodzie, np. podczas wojny wietnamskiej.

W Niemczech również obecnie mieszka spora kolonia rosyjska. Są rosyjskie sklepy, gdzie można dostać astrachański kawior, gruziński koniak oraz ptasie mleczko (pticzje mołoko) firmy Rotfront. Są kawiarnie: Pasternak, Woland, Gagarin i Samowar. Jest Russendisko, opisane w powieści Władimira Kaminera, gdzie w postsowieckiej scenerii grają cygański punk, bałałajka rock i muzykę klezmerską. Czasy są jednak mniej wesołe niż kiedyś. Dziś, konsumując śledzia ze stakanem Stolicznej, trudno opędzić się od myśli, co by ci ludzie zrobili, gdyby przyszło co do czego. Mogą tłumem wyjść na ulicę, trudno ich powstrzymać. Czy są to tylko weseli Wania i Grisza, a obok nich tajemnicza Nastia, czy są to wierni żołnierze Putina, czekający na rozkazy? Na czyich usługach są ci, którzy siedzą na wysoko płatnych stanowiskach Rosnieftu i Gazpromu? Ilu parlamentarzystów w Bundestagu i Europarlamencie jest zadaniowanych?

Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/jan-sliwa-niemcy-i-rosja-miedzy-zachwytem-a-nienawiscia/

PAP/MB


Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 6 maja 2025