„Broń jądrowa w Polsce? A dlaczego nie” — François-Xavier Bellamy

Broń jądrowa w Polsce

Na łamach najbardziej wpływowego tytułu prasowego Francji, tygodnika „Le Figaro Magazine”, ukazała się istotna rozmowa dziennikarza Jeana-Dominique’a Mercheta z centroprawicowym europosłem François-Xavierem Bellamym na temat obronności w Europie i nowego podejścia Stanów Zjednoczonych do Starego Kontynentu. Jednym z tematów była broń jądrowa w Polsce.

„Rosja nie stanowi egzystencjalnego zagrożenia dla Francji”

Francja nadal próbuje się odnaleźć w nowej geopolitycznej rzeczywistości po powrocie Donalda Trumpa do Białego Domu i jego dyplomatycznej ofensywie w Europie Wschodniej. Dziennikarz Jean-Dominique Merchet, autor książki Sommes-nous prêts pour la guerre ? („Czy jesteśmy gotowi do wojny?”), rozmawiał na ten temat z europosłem François-Xavierem Bellamy, wiceprzewodniczącym centroprawicowej partii Les Républicains, współtworzącej rząd François Bayrou.

Obydwaj się zgadzają, że Rosja „nie stanowi egzystencjalnego zagrożenia dla Francji”, ale dla krajów Europy Środkowo-Wschodniej już tak. François-Xavier Bellamy dodaje jednak, że większym zagrożeniem jest „kruchość naszej demokracji w świecie, w którym ponownie najważniejszy staje się głos wielkich mocarstw”: „Nasz upadek gospodarczy, nasze zadłużenie, kryzys w naszym szkolnictwie – wszystko to osłabia nas w obliczu powrotu brutalnego i bezkompromisowego podejścia do sprawowania władzy”.

Zarówno Jean-Dominique Merchet i François-Xavier Bellamy są świadomi, że francuskie wojsko nie jest gotowe do wojny o wysokiej intensywności i że obronność kraju polega głównie na odstraszaniu jądrowym. „Trudno sobie wyobrazić scenariusz na nadchodzące lata podobny do ukraińskiego. Nasza sytuacja geopolityczna jest inna z dwóch powodów. Po pierwsze, Francja jest potęgą nuklearną; odstraszanie nuklearne działa, dopóki nie zostanie udowodnione, że jest inaczej. Po drugie, jesteśmy członkiem założycielem Sojuszu Północnoatlantyckiego, który pozostaje solidny pomimo wątpliwości wywołanych przez prezydenturę Trumpa. Ale czy bylibyśmy w stanie przyjść z pomocą zaatakowanemu krajowi? Mam wątpliwości”, wyjaśnia Merchet, sugerując obawy krajów Europy Środkowej co do ewentualnego wsparcia przez kraje NATO w przypadku agresji rosyjskiej.

Europoseł Bellamy chwali starania Polski: „Inne kraje europejskie zdecydowały się zintensyfikować swoje działania. Na przykład Polska wydaje obecnie 5 proc. swojego PKB na obronność, a wielkość jej armii podwoiła się, co sprawia, że jest to największa siła zbrojna na kontynencie. Nie jesteśmy osamotnieni w Europie w inwestowaniu w naszą obronność. Inne kraje europejskie są zdeterminowane, aby bardzo poważnie zająć się swoim bezpieczeństwem”. Zapytany o spowolnioną reakcję Europy odpowiada, że za bardzo opieraliśmy się na NATO: „Na działania trzeba było długo czekać. Powód jest prosty do zrozumienia, ale kluczowy dla europejskiej debaty: większość naszych państw oparła swoje bezpieczeństwo na sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi. Zdecydowały, że gwarancją ochrony ich terytorium będzie członkostwo w NATO”. Z drugiej strony przyznaje, że kraje takie jak Francja nie wydawały wystarczająco dużo na obronność, co było krytykowane zarówno przez demokratów, jak i przez administrację Donalda Trumpa.

Broń jądrowa w Polsce?

Jean-Dominique Merchet wskazuje na wagę odstraszania jądrowego: „Obecnie nie widzę żadnej alternatywy dla NATO, jeśli chodzi o obronę Europy. Oczywiście Trump stanowi problem. Ale dlaczego znaleźliśmy się w takiej sytuacji? Obrona Europy przed Rosją opiera się na broni nuklearnej. Sojusz Północnoatlantycki jest sojuszem nuklearnym”. „Kraje takie jak Niemcy, Polska, Szwecja i Włochy nie mają prawa do posiadania broni jądrowej dla własnej obrony narodowej. Ich obrona jest nierozerwalnie związana z sojuszem ze Stanami Zjednoczonymi: nie mają wyboru. Można by się zastanowić nad rozszerzeniem francuskiego i brytyjskiego parasola nuklearnego, co służyłoby jako gwarancja uzupełniająca, ale nie jako substytut amerykańskiego odstraszania”, proponuje.

O ewentualnym „dzieleniu się” przyciskiem nuklearnym dziennikarz mówi: „W Europie Amerykanie mają broń nuklearną (w Niemczech, Włoszech, Belgii i Holandii). Znajduje się ona pod amerykańskim kluczem, ale może zostać użyta z wykorzystaniem niemieckich, włoskich, belgijskich i holenderskich samolotów. Musimy pomyśleć o podobnym modelu. Dlaczego nie umieścić francuskiej broni jądrowej w Polsce, pod francuską kontrolą, ale używanej we współpracy z Polakami?”.

François-Xavier Bellamy zadaje zasadnicze pytanie: „Odstraszanie nuklearne jest kluczowe, ale nie wystarczy. Jeśli jutro zaatakowane zostanie terytorium w krajach bałtyckich lub w Polsce, to czy spowoduje to uderzenie nuklearne jako odpowiedź?”. Dzisiaj większość Francuzów prawdopodobnie odpowiedziałaby negatywnie na to pytanie. Musimy więc nadal liczyć na środki konwencjonalne.

Europejska armia mrzonką. Zielony Ład szkodliwy

Kolejne pytanie dotyczy potencjalnej armii europejskiej. Centroprawicowy polityk jest przeciwny: „Nasze państwa – i na tym polega piękno Europy – cechuje ogromna różnorodność kultur, w tym kultur wojskowych, odniesień historycznych, organizacji instytucjonalnych, priorytetów geostrategicznych… Dla Francuza zagrożenie rosyjskie jest mniej egzystencjalne niż dla Litwina czy Łotysza. To prawda, że Europa Zachodnia nie słuchała wystarczająco Europy Wschodniej, gdy ta ostrzegała przed Rosją; zmaterializowało się to na Ukrainie. Błędem byłoby jednak, gdyby Europa Wschodnia zaniedbywała Europę Zachodnią, gdy ta ostatnia mówi na przykład o Południu i o tym, co tam jest stawką dla naszych krajów”. „Wojna to już nie tylko walka jednej armii z drugą. Wykorzystuje się inne rodzaje broni, takie jak presja migracyjna, stosowana już przez Rosję, Białoruś i Turcję przeciwko krajom europejskim. Ta sama destabilizacja może nadejść jutro z Afryki. Europejska armia to czysta abstrakcja. Wzmocnienie naszych narodowych sił zbrojnych jest konkretnym imperatywem, od którego zależeć będzie bezpieczeństwo całej Europy” – podkreśla.

Jean-Dominique Merchet nie zgadza się z tym stwierdzeniem: „W Europie jest zbyt wiele armii! Każdy kraj, nawet najmniejszy, ma własną armię. To nieefektywne i kosztowne. Mobilizuje wielu ludzi i wiele gałęzi przemysłu: produkujemy cztery lub pięć rodzajów czołgów, kilkanaście różnych fregat… Tam, gdzie są duże suwerenne masy kontynentalne, jest tylko jedna armia. My, Europejczycy, mamy ich ok. trzydziestu. To nie działa zbyt dobrze”. Nie jest jednak optymistą co do powstania europejskiej armii: „Nie opowiadam się za europejską armią, która oznaczałaby europejską władzę polityczną. Nie byłbym temu przeciwny – byłbym nawet za europejskim prezydentem wybieranym w wyborach powszechnych – ale w obecnej sytuacji wydaje się to niemożliwe. Musimy zastanowić się, jak efektywniej wydawać pieniądze, być może poprzez ożywienie idei nowej Europejskiej Wspólnoty Obronnej”.

Na końcu rozmowy pojawia się temat Zielonego Ładu. „Europa musi przestać zaprzeczać rzeczywistości. Zorganizowała swój własny upadek. Przepisami Zielonego Ładu nasze kraje postanowiły osłabić same siebie”, mówi François-Xavier Bellamy. „Wykorzystywanie żywności jako broni przyczynia się dziś do osłabiania krajów w grze geopolitycznej. Mówienie o energii oznacza mówienie o bezpieczeństwie i suwerenności: dlatego nigdy nie przestałem bronić energii jądrowej. Rozmowa o imigracji to także rozmowa o bezpieczeństwie, ponieważ przywrócenie granic jest koniecznością. Chodzi również o edukację, ponieważ kryzys w szkołach jest bezpośrednim zagrożeniem dla naszej zdolności do decydowania o naszej przyszłości. Europa musi się zastanowić nad sobą, podobnie jak Francja”, dodaje. Jean-Dominique Merchet stwierdza: „Nie można się zbroić bez dobrze prosperującej gospodarki i skutecznej edukacji. Nie można zbudować solidnego potencjału obronnego z chwiejną gospodarką, przerażającym zadłużeniem, upadającym systemem szkolnictwa…”.

„Polska miała rację co do Rosji, ale myli się co do Ameryki”

Debata ta pokazuje, że Francja znajduje się w strategicznej ślepej uliczce. Przez lata stawiała na „autonomię strategiczną” wobec Stanów Zjednoczonych i na dobre relacje z Rosją. Ta koncepcja upadła 24 lutego 2022 roku. Dziś dziennikarze i politycy przyznają, że Polska miała rację co do Rosji, ale dalej utrzymują, że się myli co do Ameryki, i nie proponują jej i innym krajom Europy Środkowo-Wschodniej nic w zamian. Zresztą sami przyznają, że gdyby Rosja zaatakowała, to nie można byłoby liczyć na stanowczą odpowiedź Zachodu. Doskonale wiedzą, że odstraszanie jądrowe nie wystarczy, ale Francja nic dotychczas nie zrobiła, by wzmocnić swoje konwencjonalne siły, twierdząc, że to, co się dzieje na Wschodzie, jej nie dotyczy („Rosja nie jest egzystencjalnym zagrożeniem”). Kraje Europy Środkowo-Wschodniej zaufają Francji tylko wtedy, gdy ta uporządkuje swoje podejście do nich i zaprezentuje im prawdziwe gwarancje bezpieczeństwa.

Nathaniel Garstecka

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 6 kwietnia 2025