Głos Polski w świecie jest coraz lepiej słyszany
Polakom i Bałtom nie jest zarzucana, jak jeszcze było niedawno, rusofobia. Wręcz przeciwnie: to Polacy i Bałtowie, także rosyjska opozycja mieli rację, alarmując, niestety nieskutecznie, europejskie elity, choćby w sprawie Nord Stream czy zmniejszania zdolności obronnych – pisze Eryk MISTEWICZ
Nasz projekt „Opowiadamy Polskę Światu” ma sens szczególny w takim momencie jak teraz, gdy na nowo definiowana jest mapa Europy. Gdy główne siły kontynentu, Niemcy i Francja, wielkie wieloryby Europy, zaczynają być równoważone przez zwinną, sprawną ławicę składającą się z Polski, Ukrainy, Wielkiej Brytanii, krajów bałtyckich, wchodzących do NATO Skandynawów, przy wsparciu Stanów Zjednoczonych. Gdy europejska starszyzna rozdrażniona jest już nie tylko pracowitością, żywotnością, lecz coraz częściej także buńczucznością „nowych krajów w Unii” – „nowych krajów w Unii”, jakby był nie rok 2022, lecz rok 1997 czy 2007.
Pisze o tym Laure Mandeville w „Le Figaro”, w ważnym komentarzu „Gdzie będzie się znajdował nowy środek ciężkości Europy?”: „Ogromne wsparcie Ukrainy ze strony Europy Środkowo-Wschodniej, krajów bałtyckich i skandynawskich pod niezawodnym przywództwem Wielkiej Brytanii, sprzyja wykształcaniu się proukraińskiego i proamerykańskiego obszaru strategicznego, a jednocześnie uwidacznia na zasadzie kontrastu spadek znaczenia tandemu niemiecko-francuskiego, o którym w tych dniach prawie w ogóle już się nie mówi”.
Zdaniem jednej z najbardziej wpływowych komentatorek polityki europejskiej „wraz z wojną na Ukrainie doszło do prawdziwej redefinicji geopolityki Europy i panującego w niej układu sił, czego przejawem jest dość spektakularne przesunięcie jej politycznego i moralnego środka ciężkości na Wschód. Zaciętość oporu Ukraińców stała się kluczowym czynnikiem wojskowym i psychologicznym dla przyszłości naszego kontynentu, który musi mierzyć się z rosyjskim zagrożeniem. (…) Prawda jest taka, że strategiczny dialog francusko-rosyjski, a bardziej jeszcze krótkowzroczna polityka Niemiec względem Kremla na płaszczyźnie energetycznej zostały brutalnie obnażone przez wojownicze zapędy reżimu Putina. Historia przyznała tym samym rację alarmistycznym przestrogom płynącym z krajów bałtyckich i Europy Środkowo-Wschodniej. Dziś bardziej wierzymy sceptykom ze Wschodu i z Północy Europy niż francuskim i niemieckim zwolennikom dialogu za wszelką cenę”.
Nie dziwi więc, że coraz więcej mediów zainteresowanych jest tekstami z Warszawy. Redakcje z całego świata, z którymi nawiązujemy kontakt od kilku już lat, wiedzą coraz więcej i o Polsce, i o całym naszym regionie. Agresja Rosji na Ukrainę, ogrom zbrodni (Bucza, Mariupol, Irpień…), a jednocześnie skala pomocy Polaków, skala polskiej solidarności, budują sympatię do Polski i Polaków. Szczególnie gdy w poprzednich edycjach projektu, w ostatnich pięciu latach, zdobyliśmy już zaufanie wielu redakcji, przekazując im ciekawe teksty o historii Polski i regionu, o naszych sposobach na wzrost gospodarczy czy w miarę bezpieczne przejście przez pandemię. W miejsce pierwszego dystansu dziś w wielu przypadkach możemy mówić o przyjaźni dziennikarzy zagranicznych tytułów i redaktorów „Wszystko co Najważniejsze”.
Za projektem „Opowiadamy Polskę Światu” stoi przemyślana, doprecyzowana strategia komunikacyjna. Teksty publikowane są jednocześnie na naszych łamach i w najbardziej wpływowych, opiniotwórczych tytułach świata. Z wieloma zespołami zagranicznymi realizujemy wspólne kilku- czy nawet kilkunastostronicowe wspólne sekcje redakcyjne, przygotowywane przez ich i naszych dziennikarzy, „Dossier Pologne” z francuskim „L’Opinion”, z czeskim wpływowym tygodnikiem „Echo” czy z weekendowym dziennikiem „The Chicago Tribune” o blisko milionowym nakładzie.
Nie jest przypadkiem wybór tych tytułów. W Czechach wybór padł na tygodnik najbliższy premiera Petra Fiali, we Francji – tytuł plasujący się centralnie w krajobrazie politycznym tego kraju, wpływowy w środowisku Emmanuela Macrona – w Stanach Zjednoczonych postawiliśmy na największą gazetę w mieście z olbrzymią Polonią. Wkrótce będziemy informowali o kolejnych „dziennikarskich sojuszach” i wymianie artykułów z innymi tytułami. Rozwijamy kontakty z włoskimi dziennikami „Il Messaggero”, „La Repubblica”, ale też innymi wiodącymi tytułami w Europie. W Hiszpanii to oczywiście dziennik „El Mundo”, w Belgii „Le Soir”. Cieszą ostatnie publikacje tekstów ze „Wszystko co Najważniejsze” na łamach amerykańskiego, globalnego wydania tygodnika „Newsweek”. Podobnie jak publikacje w Wielkiej Brytanii, Japonii, Korei Południowej, Nigerii, RPA, w dziesiątkach innych krajów, aż po Nową Zelandię. Publikacje, których nie byłoby bez wsparcia wielu osób i instytucji.
Dziennikarze w Europie, ale też poza nią stawiają bardzo często podobne pytania. Polakom i Bałtom nie jest zarzucana, jak jeszcze było niedawno, rusofobia. Wręcz przeciwnie: to Polacy i Bałtowie, także rosyjska opozycja mieli rację, alarmując, niestety nieskutecznie, europejskie elity, choćby w sprawie Nord Stream czy zmniejszania zdolności obronnych. Wojna na Ukrainie, szaleństwo Putina, szantaż energetyczny i gigantyczny wzrost cen prądu, gazu i żywności przekładający się na destrukcję spokoju w Europie, zbrodnie, jakich nie widziano w Europie od 80 lat, masowe groby, strzały w tył głowy, wiązane ręce, gwałcone dziewczynki i kobiety – wszystko to powoduje wzrost uwagi na słowa dobiegające z Warszawy, Kijowa, Wilna, Rygi, Tallina, Pragi i od szczątkowej rosyjskiej opozycji, głównie dziś zresztą na emigracji.
Nagle się okazało, że teksty przekazywane przez nas przed 40. rocznicą „Solidarności”, wówczas publikowane w dużych mediach w blisko 40 krajach, które osiągnęły ponad miliard globalnego zasięgu, pozwoliły teraz dziennikarzom na całym świecie połączyć polskie umiłowanie wolności (czasami do szaleństwa), wspieranie innych, pomoc Żydom w trakcie II wojnie światowej, nie tak dawno Białorusinom, a dziś Ukraińcom szukającym schronienia – właśnie z ideą solidarności. Laure Mandeville z „Le Figaro” nazywa te działania podstawą „polskiej ofensywy dyplomatycznej w Europie, która ma dać Brukseli, Berlinowi i Paryżowi do zrozumienia, że kraj ten ma swoje prawa i swoje nowe miejsce na europejskiej scenie jako poważny gracz, czego dowiodła wojna Putina na ukraińskiej ziemi. Polska jest bowiem jednym z państw najmocniej wspierających Ukrainę. To na terytorium Polski znalazło schronienie niemal 4 miliony uchodźców wojennych, spotykając się z ogromną życzliwością polskiego społeczeństwa i bardzo sprawnie zorganizowanym przyjęciem. Presja Polski ma jej pozwolić wyjść z izolacji, w jaką wepchnęły ją konflikty wokół kwestii praworządności i prymatu polskiej konstytucji nad prawem europejskim”.
O wiele łatwiej jest też wyjaśnić dziennikarzom na całym świecie „nierozliczoną II wojnę światową”, jeśli wcześniej i oni, i ich czytelnicy mieli sposobność przeczytać w tekstach z Warszawy, tekstach ze „Wszystko co Najważniejsze”, o Janie Karskim, rtm. Witoldzie Pileckim, o bohaterstwie polskich lotników, o rozszyfrowaniu Enigmy przez polskich kryptologów, o odwadze polskich żołnierzy na wielu frontach, a jednocześnie o Auschwitz i zbrodniach niemieckich i sowieckich na Polakach w czasie II wojny światowej.
W ponad 70 krajach pojawiły się bowiem w ostatnim czasie teksty z projektu „Opowiadamy Polskę Światu” o nierozliczeniu tej wojny. Oddajmy raz jeszcze głos publicystce „Le Figaro”, która tak interpretuje te publikacje: „Polacy, którzy od lat walczą o to, aby dostrzeżono ogromną rolę, jaką w historii Europy odegrał pakt niemiecko-sowiecki z 1939 r. pomiędzy bliźniaczymi sobie nazistowskim totalitaryzmem niemieckim i totalitaryzmem komunistycznym, zapraszają tym samym Niemcy do rozliczenia się ze swoją przeszłością, jeśli te chcą mieć jakąkolwiek wiarygodność wobec neototalitarnego huraganu, który na nowo zaczął wiać na rosyjskiej ziemi”.
Głos z Polski nie tylko jest coraz lepiej słyszalny, przekłada się też na zwiększenie się sympatii wobec Polaków i innych narodów regionu „między Niemcami a Rosją”. I to chyba największy zysk z zasięgu publikacji „Wszystko co Najważniejsze” w świecie.
Zwiększa się zrozumienie dla całej Europy Środkowo-Wschodniej. To ona – jak napisała Laure Mandeville w „Le Figaro” – stanowi dziś „nowy środek ciężkości Europy”, co rozumie coraz więcej polityków, dyplomatów, wojskowych i ekspertów. „Jeśli Francja chce zachować nie tylko honor, ale i swoje wpływy w Europie po zakończeniu tej wojny, musi jak najszybciej zwiększyć wsparcie militarne Ukrainy” – to ważny apel Jeana-Dominique’a Mercheta na łamach współpracującego z nami dziennika „L’Opinion”. „Wypychając armię rosyjską ze swojego terytorium, Ukraina dowiodła, że potrafi robić dobry użytek z broni i sprzętu dostarczanego przez Zachód. Nadchodzi nowe rozdanie polityczne i nie możemy oddawać Amerykanom, Brytyjczykom i państwom europejskim najbardziej zaangażowanym w pomoc – Polsce, krajom bałtyckim i skandynawskim – płynących z niego korzyści”. Zredukowanie przez Francuzów tego, co dzieje się na wschodzie kontynentu, do prostego języka korzyści, może razić, jednak wcześniej nawet ono, poza naszymi tekstami z Warszawy publikowanymi nad Sekwaną, nie występowało zbyt często we francuskich mediach.
Wpierw pandemia, a następnie atak Rosji na Ukrainę wykazały wszystkie słabości Europy. Kto potrafił wyprowadzić wnioski, już dawno to zrobił. Pokazują to także teksty od naszych partnerów – z zaprzyjaźnionych redakcji z innych krajów. Właściwie od początku wydawania „Wszystko co Najważniejsze” piszemy na łamach i miesięcznika, i portalu o tym, co dalej z bezpieczeństwem strategicznym Europy. Zaczynając dyskusję o sile i słabościach naszego kontynentu w jednym z pierwszych numerów miesięcznika, świadomie umieściliśmy obok siebie dwóch autorów: George’a Sorosa i Viktora Orbána. I gdy czytamy dziś teksty publikowane przez zaprzyjaźnione z nami redakcje w Słowacji, Czechach, Chorwacji, Słowenii, ale i Hiszpanii czy Włoszech, wszyscy się zgadzają z tezą, że Europa potrzebuje wzmocnienia, choć drogi do tego wzmocnienia są, co oczywiste, różne. Jeśli będzie to superpaństwo, jak chcą tego Niemcy, to pod jakim kierownictwem, z jakimi prerogatywami, z jaką wizją i w oparciu o jakie idee? Wbrew pozorom to pytanie jest jednym z ważniejszych pytań, jakie wspólnie zadają sobie dziennikarze, eksperci, politycy wielu krajów.
Patrząc na drogę, jaką przeszliśmy w ostatnich latach, budując relacje z redakcjami i instytucjami, proponując teksty ze „Wszystko co Najważniejsze” do publikacji w największych tytułach świata, osiągając niesamowite zasięgi publikacji, ich wpływ, będąc zapraszanymi do współpracy przez kolejne media, widzimy olbrzymi potencjał takich działań, obejmujących także inne kraje Europy Środkowo-Wschodniej. Już wcześniej, najczęściej przy okazji rocznic ważnych dla całego regionu, zapraszaliśmy do projektu „Opowiadamy Polskę Światu” historyków, polityków, byłych opozycjonistów z naszego regionu Europy. Teraz jednak widzimy wyraźnie, że nadszedł czas zainteresowania regionem, naszą historią, gospodarką, kulturą, tożsamością, tym, jakie wartości są dla nas ważne, co skrupulatnie i profesjonalnie mamy zamiar wykorzystać.
Cieszę się i dziękuję wszystkim, dzięki którym było to możliwe, za przełamanie dekad niemożności. I zapraszam do kibicowania projektowi „Opowiadamy Polskę Światu”, ale i innym projektom wydawniczym Instytutu Nowych Mediów.
Eryk Mistewicz
Tekst opublikowany w nr 45 miesięcznika opinii “Wszystko co Najważniejsze” [LINK].