Chiny, Japonia i Korea Południowa wznawiają współpracę dyplomatyczną
Chiny, Japonia i Korea Południowa wkrótce zorganizują pierwszy trójstronny szczyt od 2019 r., sygnalizując wznowienie współpracy dyplomatycznej – poinformowało południowokoreańskie MSZ we wtorek po spotkaniu przedstawicieli trzech państw. Rozmowy miały na celu uspokojenie obaw Pekinu, związanych z zacieśniającą się współpracą Tokio i Seulu z Waszyngtonem.
Chiny, Japonia i Korea Południowa wznawiają współpracę dyplomatyczną
.Wysocy rangą dyplomaci z trzech krajów osiągnęli porozumienie w sprawie zorganizowania szczytu w „najwcześniejszym dogodnym terminie i niezwłocznego zwołania spotkania ministrów spraw zagranicznych z każdego kraju w celu przygotowania szczytu” – podało południowokoreańskie ministerstwo spraw zagranicznych w komunikacie prasowym.
Wiceminister spraw zagranicznych Korei Południowej Chung Byung-won, jego japoński odpowiednik Takehiro Funakoshi oraz asystent ministra spraw zagranicznych Chin Nong Rong uznali zgodnie, że wtorkowe spotkanie w Seulu było szansą na ożywienie trójstronnej współpracy, która utknęły w martwym punkcie od 2019 r. w wyniku sporu między Koreą Południową a Japonią w sprawie orzeczeń dotyczących odszkodowań za pracę przymusową oraz z powodu pandemii.
Jak podaje japońska agencja Kyodo spotkanie przywódców może odbyć się już w grudniu. Będzie to okazja do omówienia obaw związanych z handlem i bezpieczeństwem w regionie.
Relacje Pekinu z Tokio i Seulem
.Od czasu przejęcia władzy przez administrację prezydenta Jun Suk Jeola w maju ubiegłego roku doszło do ożywienia relacji między Seulem a Tokio. Prezydent Jun i premier Japonii Fumio Kishida podjęli dalsze kroki w celu poprawy stosunków, a w sierpniu odbył się historyczny trójstronny szczyt z prezydentem USA Joe Bidenem, na którym cała trójka zobowiązała się do zacieśnienia współpracy, w tym w zakresie obronności i bezpieczeństwa gospodarczego.
Według obserwatorów to spotkanie rozgniewało władze w Pekinie, które uznały, że jest to celowa próba zasiania niezgody między azjatyckimi sąsiadami.
Jak przypomina japońska agencja Kyodo, stosunki między Tokio a Pekinem stały się jeszcze bardziej napięte, odkąd pod koniec sierpnia Japonia zaczęła wypuszczać do morza uzdatnioną wodę z uszkodzonej elektrowni jądrowej w Fukushimie. Pekin zdecydowanie sprzeciwił się operacji zrzutu i wprowadził całkowity zakaz importu owoców morza z Japonii.
Rzecznik chińskiego ministerstwa spraw zagranicznych Wang Wenbin powiedział w poniedziałek, że Chiny, Japonia i Korea Południowa są bliskimi sąsiadami i ważnymi partnerami do współpracy, a wzmocnienie trójstronnej współpracy służy ich wspólnym interesom.
Nowa japońska szefowa dyplomacji Yoko Kamikawa z zadowoleniem przyjęła informacje o planach, mówiąc, że „to bardzo ważne dla trzech krajów, które dzielą wielką odpowiedzialność za pokój i dobrobyt w regionie, aby omówić sposoby współpracy i regionalne wyzwania”.
Trójstronne szczyty między sąsiednimi państwami, które po raz pierwszy zorganizowano w grudniu 2008 r., tradycyjnie odbywają się z udziałem premiera Chin, ale Korea Południowa naciska również na oddzielną wizytę prezydenta Xi Jinpinga.
Chiny i Azja w kulturowym patchworku
.„Wpływ kulturowy Chin na dalekowschodnią Azję jest (…) bardzo znaczący. Jednak już na wstępie należy wyjaśnić, że choć Chiny chciałyby być dla Azji Wschodniej tym, czym starożytny Rzym był dla Europy, to być może trafniej jest porównać je do starożytnej Grecji. Bo o ile wpływy kulturowe są oczywiste i poniżej zostaną opisane pełniej, to kultura niekoniecznie pokrywa się z wpływami politycznymi czy militarnymi. Historia Chin w tym kontekście jest często przykładem upadku imperium, a nie jego ekspansji” – pisze prof. Michał LUBINA, politolog, adiunkt w Instytucie Bliskiego i Dalekiego Wschodu Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Jak podkreśla, „do XX wieku wykształceni ludzie w Chinach, Japonii, Korei czy Wietnamie mieli pewien wspólny kod. Były to chińskie znaki. Tak więc niemal wszyscy z klas wyższych, niezależnie od pochodzenia, mogli porozumiewać się wspólnym zapisem. Chińskie znaki były więc przez długi czas tym, czym w oświeceniowej Europie była łacina czy francuski, choć w dalekowschodniej wersji tylko na piśmie. Oprócz języka ważny jest też wpływ konfucjanizmu jako starożytnego chińskiego systemu wierzeń. Czy jest to tylko filozofia, czy również religia, to kwestia osobnej debaty, ale z pewnością konfucjanizm wśród wielu filozofii i systemów wierzeń Chin stał się wiodący (chociaż wpływy pozostałych zawsze były silne). Położył podwaliny pod znaczną część chińskiej kultury, choć oczywiście nie tylko (zapomina się o innych systemach synkretycznie zlanych w jedną unikatową chińskość). Tak jak często mówimy o europejskich wartościach wywiedzionych ze starożytnego Rzymu, Grecji i tradycji judeochrześcijańskiej, stanowiących fundament systemu kulturowego Europy, tak w przypadku Azji Wschodniej możemy mówić o istotnym wpływie konfucjanizmu”.
Jak pisze prof. Michał LUBINA, „dziś jednak będzie to nieco mylące. Komunistyczna Partia Chin rządząca Chińską Republiką Ludową oczywiście zdaje sobie sprawę, że Konfucjusz może być przydatny w podtrzymywaniu percepcji tysiącletniej cywilizacji chińskiej, ale system myślowy, który przejawia się w chińskiej polityce i ideach nie będzie tym samym, o którym czytamy w napisanych około 500 r. p.n.e. Analektach, jego najsłynniejszym zbiorze myśli i powiedzeń. Jeśli już na którymś konfucjanizmie Pekin w jakimś stopniu się wzoruje, to raczej na autokratycznym neokonfucjanizmie skupiającym się na posłuszeństwie wobec cesarza, hierarchii i lojalności. Mamy tu więc do czynienia z tradycją polityczną, która jako «unikatowo chińska» może wspierać chiński typ rządów autorytarnych. Dla kulturoznawców jest to oczywiste poważne nadużycie, gdyż Chiny nigdy nie były wyłącznie konfucjańskie, lecz raczej stanowiły amalgamat różnych koncepcji, konfucjanizmu w różnych jego wymiarach, a także na przykład buddyzmu, taoizmu czy legizmu. Jednak wartości wywodzące się z tych wielkich systemów filozoficznych są dziś raczej bardzo wąskim rozumieniem ich dziedzictwa, wykorzystywanym funkcjonalnie, by przekonać społeczeństwo, ale i cały świat, że system, którym chińskie władze tworzą, jest przedłużeniem podobnego systemu politycznego, który Chiny miały od zawsze”.
Jak podkreśla, „podobnie jest z samą koncepcją chińskiego imperium i potęgą. Chiny chciałyby, abyśmy postrzegali je jako swoisty Rzym dalekowschodniej Azji. Jeśli przeanalizujemy karty historii, łatwo dojdziemy do wniosku, że Chiny bardzo rzadko były na tyle silne, by kontrolować wielkie połacie Azji. Zdarzało się, że Chiny były podbijane przez ludy z zewnątrz, takie jak Mongołowie czy Mandżurowie. Wpływy kulturowe w dalekowschodniej Azji nie musiały więc w przypadku Chin oznaczać, że obok nich występowały wpływy polityczne czy militarne. W tym kontekście konstrukcja polityczna współczesnych Chin nie jest wcale dziedzictwem kilku tysięcy lat, ale stosunkowo młodym państwem, którego początek możemy datować na rok 1912 lub 1949”.
Prof. Michał LUBINA zaznacza, że „Chiny prowadzą spory terytorialne z Filipinami, Indonezją, Wietnamem, Japonią, Koreą Południową, Brunei czy Bhutanem. Do tego dochodzą roszczenia na Morzu Południowochińskim oraz oczywiście nieskrywana chęć (re)konkwisty Tajwanu. Do jakiego stopnia chińskie roszczenia są kulturowo uzasadnione?”.
„Jeszcze sto lat temu Korea czy Wietnam dla Chińczyków były chińskimi terytoriami, które potem z różnych powodów oddzieliły się od wspólnego państwa, ale nadal są – na mocy wspólnego mianownika kulturowego – traktowane jako wspólne dziedzictwo. Świat nie jest jednak statyczny. W tym czasie w obu tych krajach, a także w innych bardzo rozwinęły się elementy rdzenne, niechińskie. Dziś na dobrą sprawę Wietnam, Korea czy nawet Tajwan to wyraźnie odrębne państwa. Według badań przeprowadzonych w 2021 roku przez Taiwan New Constitution Foundation 89,9 procent ludności identyfikuje się jako Tajwańczycy, 4,6 procent jako Chińczycy, natomiast 1 procent uważa się za przedstawicieli obu narodowości. Te liczby stanowią oczywiste zagrożenie dla polityki Chin kontynentalnych. Jeśli Chiny nie zdecydują się dziś na inwazję na Tajwan, to z pewnością w ciągu najbliższych 50–100 lat będzie to państwo tak odrębne kulturowo od cywilizacji chińskiej, jak dziś Korea czy Wietnam. Chińska Republika Ludowa chce ten proces powstrzymać politycznie. Jednak transformacja kulturowa, która już się dokonała, jest czymś bardzo trudnym do odwrócenia” – pisze prof. Michał LUBINA.
PAP/WszystkoCoNajważniejsze/SN