Donald Trump coraz bardziej zniechęcony do Władimira Putina

Prezydent USA Donald Trump ocenił przeprowadzone przez Rosję testy rakiety manewrującej o napędzie atomowym jako „niestosowne”. Donald Trump wezwał przywódcę Władimira Putina do skupienia się na zakończeniu konfliktu na Ukrainie. Donald Trump wyraził optymizm w kwestii relacji z Pekinem.
Donald Trump negatywnie o testach Putina
.Powinien zakończyć wojnę (na Ukrainie). Wojna, która miała trwać tydzień, wkrótce wejdzie w czwarty rok. To właśnie powinien robić, zamiast testować rakiety – powiedział Trump dziennikarzom na pokładzie Air Force One w drodze do Japonii.
Reakcja Trumpa dotyczyła niedzielnego komunikatu Kremla o pomyślnym teście rakiety Buriewiestnik, co w języku rosyjskim oznacza ptaka zwiastującego burzę. Putin określił ją jako „unikatową broń, której nikt inny na świecie nie posiada”. Według szefa rosyjskiego sztabu generalnego Walerija Gierasimowa, podczas ostatniej próby pocisk spędził w powietrzu około 15 godzin, pokonując dystans 14 tys. km, co – jak podkreślił – „nie jest granicą” jego możliwości.
Jednocześnie Trump wyraził duży optymizm w sprawie relacji z Pekinem. Zapowiedział, że Stany Zjednoczone i Chiny są na drodze do zawarcia przełomowej umowy handlowej. Prezydent, który w tym tygodniu ma spotkać się z przywódcą Chin Xi Jinpingiem, wyraził przekonanie o sukcesie negocjacji.
– Mam wielki szacunek dla prezydenta Xi i myślę, że wyjdziemy z tego z umową – stwierdził. Dodał, że ostateczne porozumienie w sprawie TikToka może zostać podpisane już w czwartek. Tego dnia ma odbyć się spotkanie przywódców dwóch największych gospodarek świata w kuluarach szczytu Wspólnoty Gospodarczej Azji i Pacyfiku (APEC). Oczekuje się, że dojdzie do sfinalizowania porozumienia handlowego.
Podczas tej samej rozmowy prezydent USA nie wykluczył przedłużenia swojej azjatyckiej podróży w celu spotkania z przywódcą Korei Północnej, Kim Dzong Unem. Trump oświadczył, że „bardzo chciałby” z nim porozmawiać, sygnalizując otwartość na kolejną rundę rozmów dyplomatycznych. Trump w poniedziałek rozpoczął wizytę w Japonii. We wtorek spotka się z premier Sanae Takaichi. W środę uda się do Korei Płd., gdzie spotka się m.in. z prezydentem Li Dze Mjungiem.
Kiedy i jak skończy się wojna na Ukrainie?
.Zamiast usidlić Donalda Trumpa, Putin być może usidlił samego siebie. Europejscy przywódcy muszą szybko przystąpić do działania i przekonać prezydenta Stanów Zjednoczonych, że może przechylić szalę zwycięstwa na stronę Ukrainy – pisze Peter ROUGH
Donald Trump od dawna określa konflikt w Ukrainie mianem „wojny Joego Bidena”. Ale w ciągu ostatnich dwóch tygodni burzliwej dyplomacji obecny szef Białego Domu odcisnął na konflikcie własne piętno.
6 sierpnia skierował swojego specjalnego wysłannika Steve’a Witkoffa do Moskwy. Gdy delegatowi nie udało się doprowadzić do przełomu w rozmowach z Kremlem, Trump zaszokował świat, zapraszając Putina do Anchorage na Alasce.
Po tym, jak prezydent Rosji odrzucił propozycję zawieszenia broni, Trump nacierał dalej, próbując przeforsować kompleksowe porozumienie mające zakończyć konflikt. Trzy dni później, w atmosferze globalnego napięcia, Wołodymyr Zełenski udał się do Waszyngtonu wraz z siedmioma przywódcami europejskimi, by zrównoważyć wpływy Putina i utrzymać Trumpa przy sobie.
To, że Trump przykuwa uwagę całego świata, nie dziwi nikogo. Jego ulubioną metodą działania jest podsycanie napięcia. Jego lekceważący stosunek do konwenansów, swoboda w poruszaniu się pośród niejasności i gotowość do życia w sprzecznościach nie mają sobie równych wśród pozostałych rządzących. A jednak prawdziwym źródłem jego siły jest potęga Stanów Zjednoczonych, która zmienia zarówno sojuszników, jak i przeciwników w petentów. Jedną decyzją Trump potrafi przechylić szalę globalnej równowagi, o czym wszyscy doskonale wiedzą. Przewidywanie jego wyborów i próby wpływania na nie to dziś główne zajęcia światowych liderów, z których większość nigdy nie wie na pewno, po której stronie Trump się opowie ani co postanowi w następnej chwili.
Putin postanowił wykorzystać metody Trumpa przeciwko niemu. Rosyjski przywódca, były agent KGB, usiłował zastawić pułapkę w Anchorage.
W ciągu ostatnich kilku miesięcy wzmożonej dyplomacji Rosja wysuwała rozległe roszczenia terytorialne, których żaden Ukrainiec by nie zaakceptował. Ostatnia oferta Moskwy, sporządzona na piśmie i przedstawiona ukraińskim negocjatorom na początku czerwca, zaczynała się od żądania, by Ukraina zrzekła się czterech obwodów, które Rosja uznaje za swoje: ługańskiego, donieckiego, chersońskiego i zaporoskiego. Rosja wprawdzie opanowała niemal cały obwód ługański, lecz w pozostałych trzech uzyskała jedynie częściową kontrolę.
W Anchorage Putin zaproponował zamrożenie linii frontu w obwodzie zaporoskim, chersońskim i innych rejonach w zamian za wycofanie się Ukrainy z Doniecka – miejsca najbardziej zaciętych walk w ostatnich kilku miesiącach. 1 sierpnia na rosyjskiej wyspie Wałaam, mając u boku białoruskiego dyktatora Aleksandra Łukaszenkę, Putin mówił przede wszystkim o Doniecku. „Odzyskamy go – oświadczył pewnym głosem. – Należy do nas”.
Obwód doniecki ma kluczowe znaczenie dla obrony militarnej Ukrainy. Tamtejsze twierdze, Kramatorsk i Słowiańsk, osłaniają centralne obszary kraju, w tym miasto Dniepr. Prezydent Finlandii Alexander Stubb określił te ufortyfikowane miasta mianem „bastionu przeciw Hunom”, co, jak donoszono, zrobiło wrażenie na Trumpie. Utrata dziesiątków tysięcy kilometrów kwadratowych w obwodzie donieckim byłaby ciosem dla morale w całej Ukrainie, zwłaszcza teraz, gdy rośnie liczba dezercji, a braki kadrowe są wyjątkowo odczuwalne. Co więcej, oddanie Doniecka otworzyłoby w praktyce bramy do Zaporoża i Chersonia. Ukraińskie linie obrony w tych regionach są zwrócone niemal wyłącznie przeciw obecnym pozycjom Rosji, a nie ku własnym umocnieniom w Doniecku. Odbudowa równie silnych pozycji obronnych w Zaporożu i Chersoniu zajęłaby Ukrainie całe lata.
Ta kwestia nie byłaby jednak tak wielkim problemem, gdyby Rosja zgodziła się na realne zachodnie gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy. Moskwa jednak gasi wszelkie takie pomysły w zarodku. W czerwcowym memorandum domagała się ograniczeń militarnych dla Ukrainy na wzór traktatu wersalskiego i wykluczyła obecność zachodnich wojsk na jej terytorium. Kiedy Witkoff przekonywał, że Rosja w Anchorage przystała na „przełomowe” gwarancje bezpieczeństwa, porównywalne wręcz z „ochroną artykułu 5 ze strony Stanów Zjednoczonych”, rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow natychmiast stanął przed kamerami, by zaznaczyć, że w istocie nic się nie zmieniło.
Wyjaśnił, że wszelkie gwarancje nieuwzględniające Rosji to „utopia, droga donikąd”. Przypomniał przy tym projekt traktatu pokojowego negocjowany w pierwszych dniach pełnoskalowej inwazji. Dokument ten, nigdy niesfinalizowany, przewidywał system „państw gwarantów”. Zgodnie z jego zapisami każde z tak zwanych państw gwarantów miałoby prawo weta wobec jakiejkolwiek operacji wojskowej podejmowanej na rzecz Ukrainy. W gronie tych państw znalazła się, co oczywiste, także sama Rosja.
Obecnie wydaje się jasne, że kusząca oferta Putina złożona na Alasce – obwód doniecki w zamian za pokój – skrywała złowrogie zamiary. Wypowiedź Ławrowa wyraźnie je obnażyła. Dla rosyjskiego prezydenta Donieck nie jest celem samym w sobie ani drogą do pokoju, lecz punktem wyjścia do dalszego zawłaszczania terytorium napadniętego kraju.
Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/peter-rough-wojna-na-ukrainie-europejscy-przywodcy/
PAP/ Krzysztof Pawliszak/ LW





