Duchowni libijscy wzywają do walki z rosyjskimi najemnikami

Flaga Libii

Rada Badań i Studiów nad Szariatem w zachodniej Libii wydała fatwę nakazującą walkę z siłami rosyjskimi, w szczególności z najemnikami z Korpusu Afrykańskiego, następcy grupy Wagnera.

Fatwa wzywająca do walki z rosyjskimi siłami

.Wzywając do walki, która „jest religijnym obowiązkiem narodu libijskiego”, Rada zareagowała na obecność w Libii i w sąsiednich krajach rosyjskich najemników. Duchowni wezwali wszystkich, którzy dysponują pieniędzmi, bronią lub mocą decyzyjną, do wsparcia brygad rewolucyjnych w wypędzeniu okupantów oraz tych, którzy ich sprowadzili.

„Zbrojna obecność Rosji na libijskiej ziemi stanowi okupację i inwazję agresywnego niewiernego państwa” – przytoczył w poniedziałek treść fatwy libijski portal Libyaobserver.

Ogłoszony dżihad przeciwko siłom rosyjskim nie oznacza – co podkreślono w wydanej fatwie – poddania się wpływom czy to USA, Unii Europejskiej, czy jakiegokolwiek innego państwa. „Walka z okupantami nie powinna prowadzić do zastąpienia jednego okupanta innym” – zaznacza Rada.

Fatwa to opinia wydawana na piśmie przez wysokiego rangą muzułmańskiego teologa. W islamie szyickim jest traktowana jako prawo obowiązujące wszystkich zwolenników wydającego ją uczonego, natomiast w sunnizmie – przeważającym w Libii – stanowi zalecenie.

Rosyjscy najemnicy w Libii

.Najemnicy rosyjscy w sile około 2 tys. żołnierzy stacjonują we wschodniej części podzielonej Libii, gdzie wspierają Libijską Armię Narodową dowodzona przez generała Chalifę Haftara, który prowadzi z Kremlem politykę „bezpieczeństwo za zasoby”.

Dzięki niej Rosjanie korzystają z libijskich baz morskich, lotniczych i lądowych między innymi w Tobruku, dokąd w ostatnich dniach wysłali tysiące ton zaopatrzenia z dzierżawionego od Syrii portu w Tartus. W przesyłkach tych znalazły się pojazdy i broń, w tym systemy radarowe, czołgi T-72, transportery opancerzone i systemy artyleryjskie, o czym informował w połowie maja amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW).

Opanowany przez Rosję Tobruk może stanowić poważne zagrożenie dla Europy i południowej flanki NATO. Libijska baza umożliwiłaby Rosji natychmiastowe rozszerzenie swojej obecności wojskowej u południowych brzegów Europy i zrównoważyłaby zamknięcie w 2022 r. przez Turcję cieśnin Bosfor i Dardanele, co uniemożliwia rosyjskiej Flocie Czarnomorskiej wspieranie działań na Morzu Śródziemnym i w Syrii.

Rosyjski imperializm

.Na temat historii rosyjskiego imperializmu na łamach „Wszystko co Najważniejsze” pisze prof. Jacek HOŁÓWKA w tekście „Imperialne marzenia Kremla”. Autor zwraca w nim uwagę, iż Rosja nie jest pierwszym imperium, które nie może pogodzić się ze zmniejszeniem swojego terytorium i wpływów.

„Putin twierdzi, że Rosja broni sprawy słusznej i świętej, mimo że to Rosja wywołała wojnę i Rosjanie próbują zagarnąć tereny ukraińskie, a nie odwrotnie. Można by tę noworoczną wypowiedź zbyć prostym komentarzem, że prezydent Rosji postanowił poprzestać na propagandzie i wystarczy mu, jeśli on sam i tysiące jego zwolenników uznają, że Ukraina jest odpowiedziana za wybuch wojny. Tak jednak myśleć i mówić nie wolno. Słowa znaczą to, co znaczą, i przekręcanie ich sensu nie robi prawdy z fałszu ani z agresora nie czyni zwycięzcy. Jawne kłamstwa to nieudolny zabieg polityczny, którym zaślepieni politycy zamazują swoje winy i nawet przed sobą ukrywają prawdę. Są skuteczne tylko na krótką metę.”

„Mieszkańcy imperiów zawsze wierzą, że czas zatrzymał się dla nich na zawsze i że już zawsze wszystko będzie tak, jak w dniu zwycięstwa. Triumf odniesiony na wojnie przypisuje im na wieczność słuszność moralną i historyczną. Potomkowie zwycięzców spod Stalingradu mają być panami Rosji, Ukrainy i jeszcze nie wiadomo czego. Podobnie myśleli obserwatorzy z prawego brzegu Wisły przypatrujący się walkom prowadzonym podczas Powstania Warszawskiego, a także konstruktorzy bomb atomowych i wodorowych, przekonani o tym, że ich kraj prędzej czy później będzie rządzić całym światem. Kto podważa jego historyczną rolę, kto zapomina o czerwonym sztandarze zatkniętym na gmachu Reichstagu, jest nowożytnym faszystą, bo przecież jedyny sprawiedliwy ustrój już dawno został wywalczony i zaprowadzony na terenie rozciągającym się na dwanaście stref czasu, od Cieśniny Beringa po zachodnie granice NRD.”

„Kreml nigdy nie prowadził jawnej, jednolitej polityki, ale też nigdy jawnie polityki nie zmieniał. Zmieniał tylko sposób swego działania – czasem działał jawnie, czasem działał skrycie. A ponieważ chciał zazwyczaj jednocześnie realizować cele światowe i imperialne, to zazwyczaj musiał działać skrycie. „Z tego wypływają rozmaite zjawiska, które są szczególnie irytujące w polityce zagranicznej Kremla: tajemniczość, nieszczerość, zwodzenie, brak zaufania, podejrzliwość wobec przyjaznych propozycji. Te ich tendencje nie ulegną zmianie, jak daleko tylko potrafimy sięgnąć swoją wyobraźnią”. Przywódcy partii komunistycznej zawsze w swym przekonaniu będą musieli mieć rację. Kłamstwa ich nie brzydziły, krętactwa nie zbijały z tropu, morderstwa nie mąciły snu. To stało się absolutnie niepodważalnym dogmatem przynajmniej od czasu, gdy w 1929 roku Stalin sformalizował swą osobistą władzę przez narzucenie wymagania, by decyzje biura politycznego partii podejmowane były zawsze jednomyślnie. Nie miały być konsultowane i nie podlegały rewizji. „To determinuje behawioryzm całego sowieckiego aparatu władzy” – pisał Kennan. W Rosji władza albo jest opresyjna, albo się rozpada. Tak było za Mikołaja II i tak było za Breżniewa. Za pierwszym razem sens rosyjskiej historii ujawnił Lenin, za drugim razem Gorbaczow. Ciągle jednak na darmo.”

PAP/Tadeusz Brzozowski/Wszystko co Najważniejsze/JT

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 21 maja 2024