Gdy koronawirus powstrzymał mocarstwowe aspiracje Ankary i Moskwy
Dyskusja
Konflikt w Idlibie i spory pomiędzy Moskwą a Ankarą zostały zamrożone na czas walki z pandemią. Przyszłość relacji turecko-rosyjskich zdeterminuje to, jak oba kraje poradzą sobie z epidemią COVID-19 – pisze Karolina Wanda OLSZOWSKA
Ćwierć tysiąclecia wojen
.Od stuleci Turcja (wcześniej Imperium Osmańskie) rywalizowała z Rosją o wpływy w rejonie basenu Morza Śródziemnego oraz na Kaukazie. Konflikty osmańsko-rosyjskie zaczęły się w XVI wieku, gdy po zdobyciu przez Rosję Kazania i Astrachania zaczęła ona zagrażać dominacji Imperium Osmańskiego w basenie Morza Czarnego. Po ślubie Iwana III z Zofią Paleoleg (bratanicą ostatniego cesarza Bizancjum) Ruś Moskiewska zaczęła uważać się za spadkobierczynię Cesarstwa Wschodniego. Zdobycie Konstantynopola stało się jej historyczną powinnością. Etapem przełomowym w relacjach osmańsko-rosyjskich było powstanie Chmielnickiego (1648–1657). Na podstawie ugody perejasławskiej Rosja uzyskała kontrolę nad Ukrainą i stała się bezpośrednim sąsiadem Chanatu Krymskiego.
W XVII wieku potęga Wysokiej Porty była niezaprzeczalna, jednak w ciągu kilku lat (szczególnie po zwycięstwie pod Połtawą) państwo carów zaczęło umacniać swoją pozycję, co zaniepokoiło Imperium Osmańskie. Wojna pomiędzy Portą a Kremlem wybuchła w 1711 r. Piotr I liczył na powszechne powstanie ludności prawosławnej zamieszkującej Imperium Osmańskie (do czego nie doszło). Jego armia została okrążona nad Prutem, a on został zmuszony do negocjacji. Warunki pokoju zapewniły Osmanom hegemonię nad Morzem Czarnym (aż do 1774 r.).
Konflikt, który otworzył rosyjskiej żegludze drogę na Morze Czarne, to „wojna polska” (1768–1774).
Wojska sułtana Mustafy III zostały pobite na lądzie i morzu. Na mocy pokoju w Küczük Kajnardży Imperium Osmańskie musiało zrzec się protektoratu nad Chanatem Krymskim, a Rosja otrzymała dostęp do Morza Czarnego. Następna wojna rosyjsko-osmańska zapewne wybuchłaby wcześniej, gdyby nie zaangażowanie Rosji w rozbiory Rzeczypospolitej oraz wsparcie brytyjskie dla Porty (obawiano się zbytniego wzmocnienia Kremla).
Kolejna wojna rozpętała się w 1787 r. Pomimo reform flota turecka na Morzu Czarnym uległa rosyjskiej, a wojska carycy Katarzyny zdobywały kolejne twierdze czarnomorskie. W wyniku tej wojny Rosja umocniła swoje pozycje nad Morzem Czarnym, potwierdziła prawa do Krymu i Kubania. Pomimo reformatorskich ambicji Abdülhamida I czy Selima III próby zreformowania państwa znad Bosforu były niewystarczające, a państwa europejskie popierały istnienie słabego państwa Osmanów.
Granica rosyjsko-osmańska znacznie wydłużyła się po II rozbiorze Polski (1793). Imperium Osmańskie stawało się coraz słabszym przeciwnikiem, kolosem na glinianych nogach. Zgodnie z koncepcją polityki zagranicznej księcia Adama Czartoryskiego Rosja nie powinna pozwolić przejąć państwom europejskim wpływów w Porcie. Przyczynić się do tego miało objęcie kontroli nad cieśninami oraz popieranie ruchów separatystycznych wewnątrz imperium. Sztandarowym przykładem takiej polityki była wojna w obronie Greków (1828–1829). Bez pomocy rosyjskiej powstanie w Grecji zostałoby bez wątpienia stłumione. W wyniku wojny Rosja otrzymała całe ujście Dunaju, Osmanowie potwierdzili autonomię Mołdawii, Wołoszczyzny oraz Serbii, a także uznali autonomię Grecji. W 1833 r. Rosja i Imperium Osmańskie podpisały sojusz, na mocy którego Porta zobowiązała się do zamknięcia – na żądanie Rosji – Morza Czarnego dla innych flot wojennych.
Kolejny spór między tymi krajami dotyczył opieki nad miejscami świętymi. Zarówno Francja Napoleona III, jak i Rosja Mikołaja I żądały od sułtana przekazania zwierzchnictwa nad chrześcijańskimi miejscami kultu. Gdy sułtan odrzucił ultimatum, armia carska zajęła księstwa naddunajskie. Francja i Wielka Brytania nie chciały pozwolić na kolejny wzrost potęgi Rosji, więc przystąpiły do wojny po stronie osmańskiej.
Wsparcie państw zachodnich doprowadziło do zwycięstwa sułtana i otwarcia Morza Czarnego dla wszystkich flot.
Ostatni konflikt osmańsko-rosyjski toczący się przed I wojną światową rozegrał się w latach 1877–1878. Car poparł powstańców słowiańskich na Bałkanach, licząc na wyparcie Imperium Osmańskiego z tego obszaru. Wojska rosyjskie pokonały Osmanów na wszystkich frontach. W konsekwencji pokoju zawartego w San Stefano utworzono księstwo Bułgarii, zwiększono posiadłości Serbii i Czarnogóry, a także przyłączono do Rosji twierdze Ardahan, Batumi i Kars.
W ciągu blisko 250 lat od końca XVII wieku do I wojny światowej Imperium Osmańskie i Rosja stoczyły ze sobą jedenaście wojen. Siedem z nich wygrała Rosja, trzy Imperium Osmańskie.
Nowe państwa, stare układy
.Z Wielkiej Wojny Imperium Osmańskie wyszło przegrane. Sułtan stał się poniekąd więźniem państw zachodnich. W konsekwencji wojny narodowo-wyzwoleńczej (nazywanej również turecką wojną o niepodległość) między Tureckim Ruchem Narodowym na czele z bohaterem spod Gallipoli – Mustafą Kemalem – a państwami zaborczymi (de facto Grecją) alianci opuścili Anatolię i Wschodnią Trację, a Wielkie Zgromadzenie Narodowe Turcji 29 października 1923 roku proklamowało Republikę Turcji, na której czele jako pierwszy prezydent stanął Mustafa Kemal.
Kemaliści w okresie walk mogli liczyć na pomoc Moskwy i to właśnie sojusz z bolszewikami wyprowadził kemalistów z dyplomatycznej izolacji.
Podczas II wojny światowej Republika Turcji starała się utrzymać neutralność i lawirować między stronami konfliktu. Turcja do wojny przystąpiła dopiero w lutym 1945 r., co z jednej strony pozwoliło jej uniknąć strat wojennych, ale z drugiej zniechęciło do niej zwycięzców. Związek Radziecki jeszcze podczas konfliktu nawoływał do wyciągnięcia konsekwencji względem Turcji – jako zwolennika III Rzeszy. Józef Stalin zażądał dostępu do Bosforu i Dardaneli oraz przekazania Karsu i Ardahanu, a komunistycznej Bułgarii części Tracji. Państwo znad Bosforu uratowała zimna wojna. Ze względu na swoje położenie geopolityczne Turcja zaczęła być znowu ważnym sojusznikiem dla Zachodu. W 1952 r. Turcja przystępuje do Paktu Północnoatlantyckiego i staje się bliskim sojusznikiem amerykańskim na Bliskim Wschodzie.
Po przystąpieniu Turcji do NATO i jednoznacznym opowiedzeniu się po stronie zachodniej relacje radziecko-tureckie zostały praktycznie zerwane. Przełom nastąpił dopiero w 1962 r. i wynikał z nieporozumień amerykańsko-tureckich. W 1962 r. bez konsultacji z sojusznikiem USA wycofały z Turcji Jupitery. Następnie Ankara poczuła się zdradzona podczas kryzysu cypryjskiego, gdy nie dość, że jej postulaty dotyczące podziału wyspy nie zostały poparte, to dodatkowo prezydent Johnson wystosował notę, w której zapowiedział, że jeśli sprawa Cypru wywoła atak ZSRR na Turcję, to sojusznicy z NATO nie będą czuć się zobowiązani do udzielenia pomocy. Taka postawa skutkowała nawiązaniem relacji dyplomatycznych między Moskwą a Ankarą i wysłaniem do Rosji ówczesnego ministra spraw zagranicznych Turcji.
Poprawa stosunków turecko-amerykańskich (a tym samym pogorszenie turecko-sowieckich) nastąpiła w latach 80. XX wieku i spowodowana była m.in. rewolucją w Iranie i sowieckim najazdem na Afganistan. Turcja była ponownie wiernym sojusznikiem Zachodu, aż do wybuchu wojny w Iraku w 2003 r., kiedy to Ankara nie zezwoliła na atak amerykański z tureckiego terytorium oraz korzystanie z tureckich baz wojskowych.
W objęciach historii – współczesność
.Ostatnie lata przyniosły znaczne zbliżenie Rosji i Turcji. Z upływem każdego kolejnego dnia zdaje się, że te relacje są coraz bardziej napięte.
W listopadzie 2015 r. turecki myśliwiec F-16 zestrzelił rosyjski samolot SU-24, który miał naruszyć turecką strefę wpływów. Całkowite zerwanie stosunków dyplomatycznych między krajami trwało aż do 27 czerwca 2016 r., gdy prezydent Recep Tayyip Erdoğan wystosował list do prezydenta Władimira Putina, którego wersje różnią się w zależności od strony. Tego samego dnia Gazprom zadeklarował gotowość wznowienia rozmów z Turcją, dotyczących budowy podmorskiego gazociągu. Dwa dni później nastąpiła rozmowa telefoniczna obydwu prezydentów. Zapowiedziano zniesienie sankcji i wznowienie współpracy. 1 lipca w Soczi spotkali się ministrowie spraw zagranicznych Turcji i Rosji w ramach zebrania Organizacji Współpracy Gospodarczej Państw Morza Czarnego.
10 października 2016 r. Władimir Putin złożył wizytę dyplomatyczną w Turcji. Wtedy też została podpisana w Stambule umowa dotycząca budowy gazociągu Turk Stream (wówczas Turkish Stream). Poprawa stosunków turecko-rosyjskich w 2016 r. umożliwiła prezydentowi Erdoğanowi przeprowadzenie wymierzonej w Państwo Islamskie (i kurdyjskie siły Partii Unii Demokratycznej) operacji wojskowej pod kryptonimem „Tarcza Eufratu” celem utworzenia bufora bezpieczeństwa w pobliżu tureckiej granicy.
Sukces operacji Erdoğana „Tarcza Eufratu” nie byłby możliwy bez przyzwolenia Moskwy.
Po ogłoszeniu przez prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa informacji o wycofaniu wojsk amerykańskich z Syrii rozpoczęły się w Turcji przygotowania do operacji militarnej „Źródło pokoju”. Jej oficjalnym celem stało się utworzenie strefy bezpieczeństwa wzdłuż turecko-syryjskiej granicy o długości 30 km i szerokości 480 km. W tureckim założeniu na terenie tej strefy miałyby powstać wsie i miasta, do których można by sprowadzić syryjskich uchodźców z Turcji. Takie rozwiązanie jest ważne dla prezydenta Erdoğana. Według sondaży ponad 80 proc. Turków domaga się powrotu uchodźców do Syrii. Brak reakcji wobec tych nastrojów powoduje ryzyko przegrania kolejnych wyborów.
Od czerwca 2016 roku prezydent Władimir Putin i prezydent Recep Tayyip Erdoğan spotykali się wielokrotnie. Przywódcom tak bardzo zależało na sojuszu, że dobrych relacji nie popsuło nawet zabójstwo ambasadora Rosji Andrieja Karłowa w grudniu 2016 r.
Syria – Libia
.Powodzenie tureckiej operacji w Syrii w dużej mierze zależy od postawy rosyjskiej lub od wsparcia amerykańskiego (natowskiego). W grudniu 2019 r. rozpoczęła się ofensywa wojsk rządowych na miasta syryjskie w prowincji Idlib, co spowodowało kolejną falę uchodźców zmierzających w stronę granicy z Turcją. Tymczasem media tureckie informują o śmierci kolejnych tureckich żołnierzy w Syrii. Do przestrzeni publicznej przedostają się również wypowiedzi Erdoğana podkreślające łamanie przez Kreml warunków umowy z Soczi z 2018 r., zgodnie z którą prowincja Idlib stanowić miała tzw. strefę deeskalacyjną pod kuratelą Turecką.
Do najpoważniejszego incydentu między wojskami turecko-syryjskimi doszło 27 lutego, kiedy zginęło 36 tureckich żołnierzy. W odpowiedzi Turcja rozpoczęła bombardowanie pozycji syryjskich. Prezydent Erdoğan liczył na poparcie NATO oraz UE, do którego uzyskania wykorzystał komunikat szantaż o otwarciu granicy grecko-tureckiej.
Pomimo rozmów rosyjsko-tureckich i złożenia kondolencji przez prezydenta Putina relacje na linii Ankara – Moskwa stają się coraz bardziej napięte. 1 marca rozpoczęła się wymierzona w Asada operacja „Tarcza wiosny”. Po sześciu dniach Turcja i Rosja ogłosiły zawieszenie broni.
Równolegle do konfliktu w Syrii Turcja i Rosja zaangażowane są w Libii. W czerwcu 2019 r. prezydent Recep Tayyip Erdoğan przyznał, że Turcja sprzedaje broń armii w Trypolisie, żeby zrównoważyć wsparcie dla walczących stron. Prezydent Turcji, który de facto prowadzi politykę zagraniczną kraju, coraz bardziej obawia się sojuszu Grecji, Republiki Cypru i Izraela. Gra toczy się o podział Morza Śródziemnego i dostęp do surowców naturalnych. Turcja i Libia (a raczej Rząd Zgody Narodowej), ignorując roszczenia pozostałych państw regionu, podpisały porozumienie o jurysdykcji morskiej. Oczywiście nie spodobało się to pozostałym zainteresowanym stronom, jednak nie da się ukryć, że dzisiaj, w przypadku rozmów o późniejszym podziale terytorium, Ankara będzie musiała być brana pod uwagę.
16 grudnia 2019 r. turecki parlament zatwierdził umowę o bezpieczeństwie i współpracy wojskowej między Libią i Turcją.
Libia stała się kolejną areną rywalizacji (i współpracy) turecko-rosyjskiej. Porozumienie zawarte na kanwie wojny w Syrii przesunęło się również na inne obszary wpływów Moskwy i Ankary. Strona turecka liczyła na to, że ten konflikt da się rozwiązać podobnie jak w Syrii, mocą nacisków na walczące strony i porozumieniem z Rosją. Jednak prezydent Władimir Putin nie ma takiego wpływu na marszałka Haftara, jaki ma na Baszara al-Asada. W dodatku ten pierwszy kontroluje większą część kraju i ma poparcie Egiptu i Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
W obliczu pandemii
.Bez wątpienia interesy Turcji i Rosji są zbyt odległe, aby nie powodować konfliktów. Obydwaj prezydenci chcą udowodnić swoją mocarstwową pozycję. Prezydent Władimir Putin potrzebuje Turcji, a raczej zbyteczny jest mu wróg w postaci Ankary. Jednak postrzega ten sojusz inaczej niż prezydent Erdoğan. Nie uważa Turcji za równorzędnego partnera. Działaniami w Idlibie, a także sposobem potraktowania prezydenta Turcji, gdy ten odbywał wizytę w Moskwie, pokazuje, że sojusz ma szanse przetrwania tylko na jego zasadach. Natomiast prezydent Erdoğan uzyska tyle, ile prezydent Putin mu pozwoli. Z drugiej strony przywódca z Ankary nie ma zbyt wiele możliwości. NATO i Unia Europejska poza słowami poparcia dla Turcji nie chcą angażować się czynnie w konflikt w Syrii. Jednocześnie Ankara nie może wycofać się z walki o prowincję Idlib. Sojusz strategiczny będzie trwać zatem dopóki, dopóty prezydent Erdoğan nie otrzyma wsparcia z Zachodu lub prezydent Putin nie będzie miał dość „tureckiego nieposłuszeństwa”.
Jednak jak to często w stosunkach międzynarodowych bywa cała sytuacja uległa zmianie w jednym momencie z przyczyn niezależnych od zainteresowanych.
10 marca 2020 r. w Turcji odnotowano pierwszy przypadek zachorowania na wirus COVID-19. Wtedy jeszcze liczono, że epidemia nie rozwinie się tak szybko. Kilka dni wcześniej geopolityka wciąż była na pierwszym miejscu kluczowych spraw międzynarodowych w percepcji zarówno Putina, jak i Erdoğana, co dobitnie udowodniło ich spotkanie – na kilka dni przed pierwszym przypadkiem tzw. koronawirsua w Turcji. To wówczas do mediów wyciekły nagrania prezentujące, jak delegacja turecka czeka na spotkanie z Władimirem Putinem. Ustalone wtedy porozumienie prowadziło do zawieszenia broni w Idlibie i odłożyło w czasie przejęcie całej prowincji przez syryjskie wojska Baszara al-Asada, sankcjonując jego zdobycze na jej południu.
Walki w rejonie Idlibu się nie zakończyły, do mediów wyciekają co jakiś czas informacje o kolejnych poległych tureckich żołnierzach, jednak COVID-19 odwrócił uwagę tureckiej opinii publicznej od Syrii. Taką samą zmianę akcentów widać po stronie rosyjskiej, gdzie zainteresowanie konfliktem w Syrii jest dużo mniejsze, a informacje o Turcji częściej pojawiają się w kontekście lotów z tureckich miast, którymi wracać mają do domu Rosjanie.
.Pomimo tego, że walki w Idlibie dalej się toczą, COVID-19 zdominował wszystko. Wirus zmienił akcenty i dynamikę konfliktów międzynarodowych. W krótkim okresie zdezaktualizował obowiązujące paradygmaty i priorytety światowych przywódców. I tak jeśli liczba zachorowań w Turcji będzie rosła w stałym tempie, to będzie to (wraz z jeszcze większym osłabieniem gospodarki) największy problem prezydenta Erdoğana.
Karolina Wanda Olszowska