Bilans klęski. Zachód kontra Rosja
Wojna w Czeczenii była pierwszym sygnałem alarmowym, który, nie licząc reakcji paru intelektualistów, w ogóle nie został zauważony. O zajęciu przez Rosję części Gruzji również zająknęło się niewielu. To, co dzieje się w Syrii – najgorsza wojna eksterminacyjna XXI wieku – obnaża brak sumienia Zachodu. Możemy dziś mówić o trzech formach klęski Europy i wolnego świata: intelektualnej, praktycznej i doktrynalnej – pisze Nicolas TENZER
.Po tym, jak dokonano próby zabójstwa Siergieja Skripala i jego córki, Stany Zjednoczone, Francja, Niemcy i Wielka Brytania wydały jasny komunikat, wskazujący jednoznacznie na rosyjskiego agresora. Jednakże niedługo potem Europa zmieniła front, o czym świadczy zarówno dwuznaczny komunikat Unii Europejskiej, jak i gratulacje dla Putina, zupełnie nie na miejscu, z okazji ponownego wyboru na prezydenta. I nie zanosi się na to, by stanowisko Europy uległo jakiejś zasadniczej zmianie. Brak właściwej oceny zagrożenia powoduje, że niektórzy wciąż żyją mitem appeasementu.
Zagrożenie dla wolnego świata
.Od dawna zagrożenie ze strony Rosji określa się mianem systemowego. Moskwa postawiła sobie za cel zburzenie porządku światowego, zbudowanego na wolności i na prawie. Bardziej niż na obronie rzekomych interesów strategicznych zależy jej na promowaniu kwestii ideologicznych, na co wskazuje wspieranie przez nią partii ekstremistycznych i powrót do ultranacjonalistycznego, a czasem i antysemickiego dyskursu. Interwencja w Syrii i agresja na Ukrainie powinny zostać odczytane bardziej jako próba destabilizacji sama w sobie niż sygnał, że Rosja pragnie poszerzyć strefę wpływów. Świadczy o tym podważanie istniejących granic, dopuszczanie się zbrodni wojennych bez reakcji Zachodu i manifestowanie, że wszystkie zasady porządku międzynarodowego, ustalone tuż po drugiej wojnie światowej, już nie obowiązują. Opowiadania o rzekomym upokorzeniu i zagrożeniu – ani Unia Europejska, ani NATO nigdy Rosji nie groziły – są jedynie pretekstem.
Brak poważnej reakcji Zachodu daje Rosji Putina kolejne narzędzie legitymizacji. Mówi ona tak: „Przyznajecie rację mojej pogardzie”. Równocześnie wprowadzając jako nową zasadę zamęt oparty na brutalnej sile. Na jej celowniku znajduje się Organizacja Narodów Zjednoczonych, której funkcjonowanie zostało zaburzone i zdelegitymizowane przez jej jedenaście wet, a także przez rezolucję z lutego 2018 r., dotyczącą Syrii, którą Rosja sama zaproponowała i od razu złamała. Rosja blokuje, spotykając się jedynie z reakcją słowną, śledztwo w sprawie lotu MH17 oraz w sprawie zbrodni przeciwko ludzkości popełnianych przez reżim Baszszara al-Asada.
Strategiczna klęska na trzech frontach
.Odpowiedź Europy i wolnego świata na to zagrożenie była prawie żadna. Możemy mówić o trzech formach klęski: intelektualnej, praktycznej i doktrynalnej.
Na płaszczyźnie intelektualnej wszystko odbywa się tak, jakby nikt nie zrozumiał lub nie chciał zrozumieć, co się dzieje. Wojna w Czeczenii była pierwszym sygnałem alarmowym, który, nie licząc reakcji paru intelektualistów, w ogóle nie został zauważony. O zajęciu przez Rosję części Gruzji również zająknęło się niewielu. To, co dzieje się w Syrii – najgorsza wojna eksterminacyjna XXI wieku – obnaża brak sumienia Zachodu. Oczywiście były inne ludobójstwa i masowe zbrodnie, na przykład w Kambodży, Bośni, Rwandzie. Oczywiście nie wolno nam umniejszać masakry cywilów w Jemenie ani Rohindżów w Birmie. Ale w Syrii chodzi o systemową i zorganizowaną operację zabijania przede wszystkim cywilów przez reżim Asada popierany przez Rosję i Iran (bez których reżim ten upadłby), a później również przez członka stałego Rady Bezpieczeństwa.
Zachodni przywódcy nie zauważyli także konsekwencji działań Kremla na Ukrainie. Powinni byli usłyszeć słowa byłego czeskiego ministra Karela Schwarzenberga: „Los Europy rozgrywa się na Ukrainie”. Niestety, ich wizja Europy ogranicza się jedynie do kwestii gospodarczych, co sprawia, że nie postrzegają Europy przez pryzmat geopolityki, w której są przyjaciele i wrogowie. Nawet ci, których najmniej moglibyśmy podejrzewać o uległość wobec Kremla, mają problem z tym, żeby dostrzec zagrożenie ze strony Rosji. Do tego dochodzi u niektórych pewna forma romantycznej fascynacji rosyjską sztuką czy też szerzej: słowiańską duszą, utrudniająca im mówienie o zbrodniach rosyjskiego przywódcy.
Drugą klęską Zachodu jest bezczynność. A w szczególności zgoda na nieprzestrzeganie „czerwonych linii”, zdefiniowanych przez Obamę, po masakrach za pomocą broni chemicznej w Ghucie w 2013 r. Oznacza to danie Putinowi swoistej carte blanche dla eskalacji jego działań w Syrii. Stanowcza reakcja, polegająca na przykład na uziemieniu samolotów i helikopterów Asada, zapewne odwiodłaby Putina od agresji na Donbas i zajęcia Krymu. Zdeterminowane działanie w obronie Ukrainy z pewnością powstrzymałoby Rosję przed wysłaniem wojsk do Syrii we wrześniu 2015 r.
Najgorsze jest nie to, że Rosja oszukała Zachód, ale to, że Zachód dał się jej oszukać. Jeszcze dziś mimo jej absolutnego cynizmu, tj. braku rozbrojenia chemicznego Syrii, udawanych rozejmów, rzekomych odwrotów armii rosyjskiej, tolerowania terroryzmu islamskiego, niektórzy wciąż udają, że można oczekiwać czegoś od Putina w kwestii Syrii i że zatrzyma on swoją zbrojną agresję na Ukrainie. Wciąż się uważa, że za nieprzestrzeganie porozumień mińskich odpowiadają solidarnie Ukraina i Rosja (podczas gdy odpowiada za nie jedynie ta ostatnia). Zachód wije się, by nie musieć interweniować militarnie.
Rosja wie, że to ona rozdaje karty w Europie, tak samo zresztą, jak i na Bliskim Wschodzie, a Zachód ją tylko utwierdza w przekonaniu, że mimo zniszczenia rosyjskiej gospodarki przez korupcję, złe zarządzanie i obojętności tamtejszych elit, lokujących swoje fortuny za granicą, nadal jest mocarstwem, z którym trzeba się liczyć. Dzisiejsza reakcja dyplomatyczna wobec Rosji jest niewłaściwa.
Trzecia klęska to klęska doktrynalna. Wielu ludzi w Europie nie rozumie, że aby stawić czoła Rosji, konieczne jest również prowadzenie debaty na idee. Każde zapożyczenie od moskiewskich ideologów ich dyskursu antyliberalnego, nacjonalistycznego, ultrakonserwatywnego, religijnego i oczywiście także ksenofobicznego i antysemickiego jedynie wzmacnia pozycję Rosji. By sączyć swoją ideologię do opinii publicznej, Rosja jest zdolna manipulować wszelkimi możliwymi kanałami. Wie bowiem, że małpując jej ideologię, możemy łatwiej przekonać samych siebie i zrozumieć narrację, która legitymizuje rosyjskie agresje. Ta intelektualna kapitulacja jest na dłuższą metę najbardziej niebezpieczna.
Trzeba w końcu odpowiedzieć!
.Każda forma kompromisu w naszych stosunkach z Rosją byłaby błędem. Nie ma de facto niczego, co moglibyśmy z Rosją negocjować. Nie jest ona naszym sojusznikiem w żadnej sprawie. Polityka ustępstw wobec Rosji Putina nigdy nie przynosiła nam niczego konkretnego. Reset Obamy był ułudą, bo Putin nie przestawał niszczyć partnerstwa z NATO, zapoczątkowanego jeszcze przez Jelcyna. Nie ma dzisiaj w żadnej dziedzinie prawdziwej zbieżności z Rosją.
Zachodni przywódcy muszą przede wszystkim zacząć opowiadać swoim obywatelom prawdę o Rosji. Trzeba wyjaśniać, dlaczego nie można jej ufać, oraz przekonywać, że musimy zaostrzyć wobec niej nasz język. Nie ma sensu odwoływać się do czerwonych linii, ponieważ pierwszy atak na nasze zasady i na naszych sojuszników oznacza już ich przekroczenie. Przestańmy więc twierdzić, że Moskwa mogłaby „wywrzeć presję na Damaszek”, gdyż ma pełną kontrolę nad sytuacją w Syrii i popełnia te same zbrodnie wojenne co reżim Asada. Musimy interweniować w Syrii, stworzyć na przykład strefę zakazu lotów i przeprowadzić punktowe ataki z powietrza. Chodzi nie tylko o względy humanitarne – choć nie wrócimy już życia ponad 500 000 ofiar – ale też o to, czy rzeczywiście mamy zdolność odstraszania. Jest to ważna informacja dla naszych sojuszników poza Europą i Bliskim Wschodem.
Powinniśmy uzgodnić wspólną strategię w relacjach gospodarczych z Rosją. Ręka polityczna powinna wiedzieć, co robi ręka gospodarcza. Każda forma porozumienia ekonomicznego z Moskwą będzie rujnowała fundamenty naszej dyplomacji. Business as usual prowadzi do wybielania Rosji z popełnionych zbrodni. Trzeba nie tylko kontynuować sankcje europejskie związane z nieprzestrzeganiem porozumień mińskich i aneksją Krymu, ale nawet je wzmocnić. Kraje Unii powinny doprowadzić do przyjęcia „ustawy Magnitskiego”. Przykład powinna dać Wielka Brytania, zbyt pobłażliwa dla rosyjskich pieniędzy. Kwestia ta wymaga współpracy Ameryki Północnej z Europą.
Unia Europejska musi w końcu przeciwstawić się budowie gazociągu Nord Stream 2. Będzie on bowiem zagrożeniem dla bezpieczeństwa energetycznego i stanie się narzędziem rosyjskiej propagandy, której jednym z celów jest podzielenie Europejczyków.
Jedną z najważniejszych decyzji byłby bojkot mistrzostw świata w piłce nożnej. Jak można akceptować tak doniosłe wydarzenie sportowe w kraju, który popełnia zbrodnie wojenne? Byłoby to obrazą dla tysięcy ofiar: ich krzyki nic by nie znaczyły. Święto sportowe będzie się odbywać, jak gdyby nigdy nic, gdy tymczasem Moskwa sieje w świecie rozpacz i dramat? Czy można ofiarować ten „dar” Putinowi, skoro on wykorzysta go od razu, tak jak robili to inni dyktatorzy przed nim, do wzmocnienia swojej propagandy?
Sankcje nie wystarczą. Na Ukrainie trzeba zmierzać do stworzenia międzynarodowej siły militarnej zdolnej do przejęcia kontroli nad wschodnią granicą Ukrainy, rozbrojenia sił zwanych „separatystycznymi” i kontroli „wolnych” wyborów w Donbasie. W Syrii trzeba natychmiast powstrzymać dalsze masakry i pokazać, że zasady, których broni wolny świat, nie są czysto retoryczne.
Nie możemy pozwolić, by łamanie prawa i zbrodnie stały się nowym prawem naszego świata.
Nicolas Tenzer
Przekład Andrzej Stańczyk. Tekst ukazał się w wyd.4 magazynu liderów opinii „Wszystko Co Najważniejsze” [LINK].