Andreas UMLAND: Pięć scenariuszy dla Ukrainy

Pięć scenariuszy dla Ukrainy

Photo of Andreas UMLAND

Andreas UMLAND

Niemiecki politolog i historyk. Studiował na Uniwersytecie Stanforda i na Oxfordzie, doktorat obronił w Cambridge. Zajmuje się Europą Wschodnią i obszarem postradzieckim.

Poważna i przedłużająca się intensywna wojna na pełną skalę między Rosją i Ukrainą wzdłuż wybrzeża Morza Azowskiego, w bezpośrednim sąsiedztwie największej w Europie elektrowni jądrowej w obwodzie zaporoskim, paniczna ucieczka kapitału finansowego, upadek państwa ukraińskiego i masowa emigracja na zachód – to jeden ze scenariuszy możliwych dla Ukrainy, jaki kreśli Andreas UMLAND

.Państwo ukraińskie, powstałe między rokiem 1989 a 1991, na skutek stopniowego rozpadu ZSRR, od tamtego czasu znajduje się w stanie niemal stałego kryzysu gospodarczego, społecznego, politycznego. Rozwinęło ono specyficzny, postsowiecki, „patronalistyczny” system polityczny – nieformalny, piramidalny porządek nieoficjalnych relacji patron-klient – typowy dla większości reżimów politycznych jakie wyłoniły się z dawnego imperium rosyjskiego.

Pomimo tego smutnego faktu, rozwój Ukrainy pozytywnie zaskoczył na dwa sposoby. Po pierwsze, Ukraina rozwijała się w oszałamiająco pokojowy sposób, aż do momentu otwartego zajęcia Krymu przez Rosję i ukrytej interwencji w Donbasie w 2014 roku. Po drugie, w przeciwieństwie do swoich kulturowo bliskich „bratnich narodów”, Białorusi i Rosji, Ukraina rozwijała się wyjątkowo liberalnie i pluralistycznie od końca lat 80-tych.

Najważniejsze pytania dotyczące przyszłości Ukrainy nie dotyczą w sposób istotny  kwestii krajowych, transformacji gospodarczej i równowagi społecznej – a więc tematów, które dominują w mediach zachodnich i debatach eksperckich. Zamiast tego, to zapewnienie bezpieczeństwa państwa przed rosyjską wojną hybrydową, a przede wszystkim dalsza, zbrojna interwencja Moskwy będzie najważniejszym strategicznym wyzwaniem dla procesu budowania ukraińskiego narodu, tak jak długo reżim Putina utrzyma się na miejscu. Wpływ polityczny, zasięg operacyjny i geopolityczne skutki pozamilitarnych działań wojennych Kremla (propaganda, ataki cyfrowe, szpiegostwo, sabotaż, sankcje itd.) skierowane przeciw zachodnim sąsiadom są często lekceważone przez Zachód, a nawet częściowo niezauważane.

Głównym zadaniem Ukrainy i jej sojuszników jest zwiększenie systemów odstraszania, ochrony i wytrzymałości tego kraju przed możliwą niejawną lub otwartą agresją wojskową ze strony Rosji.

Moskwa może, na przykład, nie zdołać wybudować lub utrzymać niesławnego mostu, który ma stworzyć fizyczne połączenie między Rosją a Krymem, z powodu niestabilnego dna morskiego i warunków pogodowych w cieśninie łączącej Azów z Morzem Czarnym. W tym wypadku nie można wykluczyć, że Kreml zdecyduje się na utworzenie korytarza lądowego z Donbasu na Półwysep Krymski. Biorąc pod uwagę wysokie znaczenie całego projektu krymskiego dla legitymizacji i stabilności reżimu Putina, jego powodzenie może być wystarczająco istotne dla Kremla, aby zaryzykować kolejny, nawet przeprowadzony otwarcie, wojskowy atak na kontynentalną część Ukrainy.

To zaś oznaczałoby nic innego jak poważną i przedłużającą się intensywną wojnę na pełną skalę między Rosją i Ukrainą wzdłuż wybrzeża Morza Azowskiego oraz w bezpośrednim sąsiedztwie największej w Europie elektrowni jądrowej w obwodzie zaporoskim. W najgorszym scenariuszu może to oznaczać upadek państwa ukraińskiego na skutek kolejnego spadku dopiero co zdewaluowanej waluty krajowej, dalsze zubożenie jego i tak już biednej ludności, paniczną ucieczkę kapitału finansowego i inwestorów bezpośrednich oraz masową emigrację na zachód. Miliony ukraińskich uchodźców napływających do Polski, Słowacji, Węgier i Rumunii, a także inne, różnorakie międzynarodowe reperkusje poważnej rosyjsko-ukraińskiej wojny – w tym kolejny duży konflikt między Moskwą, a Zachodem – szczególnie mocno wstrząsnęłyby bezpieczeństwem wschodnich członków UE i NATO. Te i podobne im organizacje mogą okazać się jedynie w ograniczonym stopniu skuteczne w łagodzeniu faktycznego przebiegu, natychmiastowych wyzwań i różnych falowych skutków podobnego kryzysu po jego rozpoczęciu.

Na tym tle badam pięć możliwych scenariuszy – opcji i strategii rozwoju sytuacji bezpieczeństwa Ukrainy w ciągu najbliższych pięciu do piętnastu lat.

Scenariusz pierwszy: Ukraina pozostaje w obecnej szarej strefie geopolitycznej (wraz z Gruzją i Mołdawią), jednocześnie otrzymując niewielkie wsparcie z Zachodu

.Do pewnego stopnia wszystkie trzy kraje (Ukraina, Mołdawia, Gruzja) są już „państwami upadłymi” (ang. failed states), ponieważ Rosja i/lub wspierani przez Moskwę separatyści kontrolują część ich terytoriów: Krym, Donbas na wschodzie Ukrainy, Naddniestrze w Mołdawii, a także Południową Osetię i Abchazję w Gruzji.

Ten scenariusz dla szarej strefy może przekonać obie zaangażowane strony: Ukraińców, Mołdawian i Gruzinów z jednej strony, oraz ich zachodnich przyjaciół z drugiej  – do pominięcia fundamentalnego faktu istnienia geopolitycznej dziury w samym centrum Europy Wschodniej, przy jednoczesnym wsparciu tej kruchej konstrukcji bezpieczeństwa skazanej, prędzej czy później, na zastąpienie inną lub załamanie się.

Idea, że Ukraina i Gruzja mogą niezależnie stać się wystarczająco silne, by stawić opór rosyjskiej agresji cieszy się popularnością na Ukrainie i w Gruzji. Jednak należy tę myśl uznać czczym marzeniem.

Dyskusje na temat ciągłych zagrożeń, jakie Rosja stawia przed swoimi zachodnimi sąsiadami, toczą się intensywnie w Waszyngtonie, Brukseli i Berlinie; jednak podejścia do ich rozwiązywania w większości pozostają w ramach aktualnie niedokończonego układu instytucjonalnego w Europie.

Nikt nie wyobraża dziś sobie żadnej poważnej restrukturyzacji geopolitycznej Europy Wschodniej, takiej jak włączenie Mołdawii, Ukrainy i Gruzji w jakiś realny i skuteczny system bezpieczeństwa. Ale ryzyka zachowania statusu quo są jasne, biorąc pod uwagę to, co wydarzyło się od 2014 roku:  stałe wykluczanie Ukrainy z jakiejkolwiek ważnej zachodniej organizacji było kluczowym warunkiem wstępnym dla rosyjskiej aneksji Krymu i niejawnej interwencji wojskowej w Donbasie. Słuszności tej tezy dowodzi porównanie zarysowanego kontekstu z obecną sytuacją krajów bałtyckich przyjętych do UE i NATO dziesięć lat wcześniej oraz zapewnienie ich bezpieczeństwa od 2004 roku.

Scenariusz drugi: w ramach wielkiego rosyjsko-zachodniego porozumienia Ukraina zostaje trwale wyłączona z UE i NATO w zamian za hipotetycznie stabilny pokój

.Podczas gdy powyższy przebieg wydarzeń jest najbardziej prawdopodobnym scenariuszem wydarzeń, ten wielki układ między Rosją, a  Zachodem cieszy się największą popularnością wśród wielu polityków, dyplomatów i innych obserwatorów na całym świecie.

Zasadniczo, Ukraina byłaby krajem najbardziej zainteresowanym stabilnym, kompleksowym i sprawiedliwym wielostronnym układem pokojowym z Rosją. Istnieje jednak obawa, że ​​taka umowa – bez fundamentalnych zmian w obecnym systemie politycznym Rosji, a przynajmniej w jego zagranicznych priorytetach politycznych – nie tylko nie uzna suwerenności Ukrainy, ale także nie zapewni trwałego rozwiązania istniejących (choć częściowo zamrożonych) konfliktów w innych krajach postsowieckich. Najprawdopodobniej Moskwa zażądałaby ustępstw od Zachodu, takich jak trwałe wykluczenie Ukrainy z kandydowania do UE i NATO, jednocześnie nie tylko nie oddając Krymu, ale także nie cofając poparcia rosyjskich reżimów satelickich w Naddniestrzu, Południowej Osetii i Abchazji. Taki asymetryczny układ, przy częściowym lekceważeniu stanowiska Kijowa, i któremu towarzyszyłoby domyślne uznanie szczególnych praw Rosji, byłby de facto  rezygnacją Zachodu z Memorandum Budapeszteńskiego o Gwarancjach Bezpieczeństwa dla Ukrainy z 1994 roku, a tym samym dodatkowo osłabiłby już i tak zagrożony układ  o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej.

Scenariusz trzeci: realizując swoje pisemne zobowiązania ze szczytu w Bukareszcie w 2008 roku, NATO ostatecznie przyjmuje Ukrainę i Gruzję

.Podczas gdy wielka umowa między Rosją a Zachodem jest preferowanym rozwiązaniem konfliktu na Ukrainie dla wielu zachodnich i rosyjskich obserwatorów, przystąpienie Ukrainy i Gruzji do NATO jest zdecydowanie najbardziej popularnym rozwiązaniem w Kijowie i Tbilisi (Mołdawia ogłosiła się w 1994 roku krajem niezależnym). Istnieje obecnie relatywnie duże, stabilne poparcie dla przystąpienia do NATO wśród obywateli Ukrainy i Gruzji, a także entuzjastyczne poparcie dla tej strategii wśród politycznych i intelektualnych klas obu krajów.

Ukraina i Gruzja oficjalnie złożyły wniosek o przystąpienie do NATO w 2008 r. Choć wnioski te zostały odrzucone, NATO obiecało w końcowej deklaracji szczytu w Bukareszcie, że oba postsowieckie kraje kandydujące staną się członkami sojuszu – nie mówiąc, jak i kiedy się to stanie. Co dziwne, wygląda na to, Ukraina i Gruzja wejdą zatem do NATO w momencie, gdy tego członkostwa nie będą już tak pilnie potrzebować; innymi słowy, gdy rozwiążą swój konflikt z Rosją.

Scenariusz czwarty: przystąpienie do UE staje się  nie tylko instrumentem do modernizacji kraju, ale także dla poprawy bezpieczeństwa Ukrainy, Gruzji i Mołdawii

.W przeciwieństwie do szeroko rozpowszechnionej zachodniej i rosyjskiej opinii, wejście tych trzech krajów do UE prawdopodobnie nastąpi wcześniej czy później. Ich przyszłe przystąpienie do Unii również nie pozostanie bez znaczenia dla sytuacji bezpieczeństwa tych państw.

Prawdą jest, że Gruzja, Ukraina i Mołdawia nie mają jeszcze nawet nieoficjalnej perspektywy członkostwa i że wszystkie trzy kraje czeka wciąż długa droga, by osiągnąć gotowość do przystąpienia do UE. Jednak Układy stowarzyszeniowe, które te trzy postsowieckie republiki zawarły i ratyfikowały w latach 2014-2017, to wyjątkowo duże i kompleksowe traktaty, które stopniowo będą pogłębiać więzi z Unią w nadchodzących latach. W rzeczywistości są to tak daleko idące umowy, że ich pełne wdrożenie spowoduje, że Ukraina, Gruzja i Mołdawia staną się de facto członkami unijnego obszaru gospodarczego i prawnego jeszcze przed ich formalnym przystąpieniem do Unii. Gdy te gigantyczne traktaty zostaną w pełni wypełnione i praktycznie wdrożone, ostateczny krok Ukrainy, Gruzji i Mołdawii w kierunku pełnego członkostwa w UE będzie stosunkowo niewielki.

Jednak wyjątkowo szczegółowe i kompleksowe Umowy stowarzyszeniowe oznaczają również, że wdrożenie tych trzech traktatów jest o wiele bardziej wymagające niż przygotowanie do przystąpienia do NATO. Oznacza to, że choć przystąpienie do Unii jest politycznie mniej skomplikowane niż przystąpienie do NATO, to kandydatura Ukrainy, Mołdawii lub Gruzji i ewentualne ich członkostwo nadal jest dalekie od realizacji. Pozostaje pytanie, jakie działania podjąć w międzyczasie.

Scenariusz piąty wydarzeń:  Ukraina, Gruzja, Mołdawia i inne postkomunistyczne państwa członkowskie NATO wchodzą do wschodnioeuropejskiej koalicji bezpieczeństwa, która ucieleśnia międzywojenną ideę Międzymorza

.Dzisiejsza sytuacja geopolityczna Kijowa, Kiszyniowa i Tbilisi jest – na poziomie abstrakcji – zbliżona do stanu nowo powstałych państw  Europy Środkowo-Wschodniej, które wyłoniły się z dawnych imperiów po zakończeniu I wojny światowej. Podobnie jak w okresie międzywojennym Polska, Czechosłowacja, Litwa, Estonia i Łotwa, tak dzisiaj Ukraina, Gruzja i Mołdawia znajdują się w geopolitycznej strefie ziemi niczyjej. Ich suwerenność jest zagrożona przez szukające odwetu militarne supermocarstwo. Rosja przekształciła wszystkie trzy kraje w „upadłe państwa”.

Po rozpadzie imperiów: niemieckiego, Habsburgów, carskiego i osmańskiego, politycy z Polski i innych krajów epoki postkolonializmu podnieśli ideę unii ziem między Morzem Bałtyckim, Czarnym, Egejskim i Adriatyckim. Głównym celem Intermarium – Międzymorza  – i podobnych  mu projektów było zwiększenie względnego bezpieczeństwa tych państw, łącząc je w sojusz, który poprawiłby bezpieczeństwo strefy Europy Środkowo-Wschodniej przed potencjalnie rewizjonistycznymi Niemcami i Rosją/ZSRR. Jednak idea Międzymorza nigdy się nie ziściła, a co za tym idzie, nie była w stanie zapobiec II wojnie światowej.

Powstała natomiast GUAM – Organizacja na Rzecz Demokracji i Rozwoju oraz podobna, zrzeszająca na luźnych zasadach organizacja – Wspólnota Demokratycznego Wyboru (założona w 2005 roku). Koalicje te były jednak zbyt słabe, aby odstraszać i oprzeć się rosyjskiemu militaryzmowi i innym „aktywnym krokom” podjętym przez Rosję w obszarze obecnej szarej strefy, między kierowaną przez Moskwę Organizacją Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym na wschodzie, a NATO na Zachodzie.

Bezpośredni zachodni sąsiedzi Ukrainy – Polska, Słowacja, Węgry i Rumunia – oraz inne wschodnie państwa członkowskie NATO mają (lub powinny mieć) szczególny interes w stabilności i bezpieczeństwie państwa ukraińskiego. Także te kraje ucierpiałyby na skutek ewentualnego upadek państwa ukraińskiego w wyniku dalszego zajmowania przez Rosję kontynentalnej części Ukrainy. Niektóre z tych narodów odczuwają bezpośrednie zagrożenie pojawiające się ze strony obecnie rządzących w Rosji,  zbieżne z ukraińskim, mołdawskim i gruzińskim lękiem przed Moskwą. Pomimo tej wspólnoty interesów i punktów widzenia, dotychczas nie miały miejsca żadne zasadnicze działania ze strony Polski czy Rumunii, jako największych krajów Europy wschodniej graniczących z Ukrainą, prowadzące do dalszej budowy antykremlowskiej koalicji, która wykraczałaby poza struktury NATO.

.O ile idea Międzymorza była od czasu do czasu podejmowana przez polskich polityków, w tym przez obecnego prezydenta Polski Andrzeja Dudę, Warszawa nie podjęła dotychczas – przez ostatnie 25 lat – żadnych konkretnych kroków w celu jej realizacji. Jednym z powodów braku poważnej dyskusji na temat wschodnioeuropejskiego sojuszu na rzecz bezpieczeństwa jest oczywisty konflikt zobowiązań, który pojawiłby się dla nowych państw członkowskich NATO wchodzących w ewentualną, nową koalicję przeciw Kremlowi. Bywa i tak, że idea Międzymorza jest postrzegana jako zagrożenie dla ogólnej spójności NATO; czasami zaś jest widziana bardziej konkretnie jako szkodząca  zaangażowaniu NATO w obronę swoich krajów członkowskich na wschodzie.

Andreas Umland
Tłum. Mateusz Zimny

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 20 stycznia 2018
Fot.Shutterstock