Christopher S. CHIVVIS: Za wschodnią granicą NATO. Sojuszników nie można pozostawić samym sobie

Za wschodnią granicą NATO.
Sojuszników nie można pozostawić samym sobie

Photo of Christopher S. CHIVVIS

Christopher S. CHIVVIS

Politolog RAND Corporation. Adiunkt Studiów Europejskich w waszyngtońskiej Wyższej Szkole Zaawansowanych Studiów Międzynarodowych (SAIS).

Są tacy, którzy chcieliby oddzielić wyraźną linią sojuszników NATO w Europie Środkowej i Wschodniej od partnerów za ich granicami. To byłby błąd – pisze Christopher S.CHIVVIS

.Kiedy przywódcy NATO zebrali się na szczycie w Warszawie, wyzwania, przed jakimi stanęli, były większe niż kiedykolwiek od końca zimnej wojny. Dwa lata wcześniej rosyjski najazd na Ukrainę wstrząsnął światem i uwypuklił podatność wschodniej flanki NATO na ciosy. Ukazał przy tym pogardę, jaką Kreml żywi wobec prawa międzynarodowego.

Dziś wyzwanie wschodnie ze strony prezydenta Władimira Putina jest przyćmione przez masowy exodus z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej oraz brutalne zamachy terrorystyczne we Francji, Belgii i gdzie indziej. Zagrożenia ze wschodu i południa poważnie zagrażają osiągnięciom politycznym i w zakresie bezpieczeństwa w Europie pozimnowojennej. Tak, jak podczas dekady poprzedzającej II wojnę światową, kiedy ruchy socjalistyczne i faszystowskie wzmacniały się nawzajem, osłabiając umiarkowane centrum Europy, tak dziś wyzwania ze Wschodu i Południa nakładają się na siebie, szkodząc Sojuszowi. Kryzys migracyjny napędza w Europie siły populistyczne, które atakują Unię Europejską i podają w wątpliwość wartość jej porządku liberalnego i demokratycznego. To z kolei zagraża samym wartościom, dla obrony których powołano NATO.

Kreml manipuluje masowym kryzysem migracyjnym w Europie, by dalej dzielić Europę i ją osłabiać.

Podsyca nastroje antyimigranckie poprzez telewizję Russia Today i inne narzędzia operacji informacyjnych, nasilając zarazem napływ migrantów poprzez bombardowanie na oślep obszarów cywilnych w Syrii. Moskwa finansuje siły antyukraińskie i antyunijne, prowadzi podstępną grę polityczną w wielu stolicach Europy. Te manipulacje wzmagają istniejące rysy w Europie, gdzie Grecja i Węgry skłaniają się ku Moskwie, Włochy i Francja zabiegają o praktyczną współpracę z Rosją w sprawie Syrii kosztem postępu na Ukrainie (rozjuszając tym Polskę i innych sojuszników w Europie Środkowej), Wielka Brytania zmierza do wyjścia z UE, a Niemcy ugrzęzły w środku.

Zagrożeń dla bezpieczeństwa europejskiego i europejskiego braku jedności nie można rozpatrywać oddzielnie. Ta kombinacja może zastraszać, ale odpowiedzią nie może być bojaźń.

Odstraszanie na Wschodzie

NATO musi robić więcej dla wzmocnienia odstraszania na flance wschodniej. Stare powiedzenie, że dobre płoty czynią dobrych sąsiadów, pasuje lepiej niż kiedykolwiek do stosunków Europy z Rosją. Znaczącą poprawę stosunków NATO-Rosja można będzie osiągnąć tylko w środowisku, gdzie ryzyko ataku Rosji na państwo NATO stanie się mniejsze.

Jak w przypadku Niemiec w pierwszych dekadach zimnej wojny, NATO musi stawiać czoło Rosji z pozycji siły, a nie słabości. Podczas szczytu w Walii (wrzesień 2014 r.) niektórzy sojusznicy wciąż jeszcze wahali się, czy przyjąć do wiadomości nową rzeczywistość, ale od tego czasu znacznie umocnił się konsens co do złej woli Rosji.

Poszerzona analiza RAND Corp. w ostatnich dwóch latach ukazała znaczące wyzwania, przed jakimi NATO stanęłoby w obecnej sytuacji przy odpieraniu rosyjskiego ataku na państwa bałtyckie.

Nawet jeśli możliwość ataku rosyjskiego jest obecnie bardzo mała, rozwój wydarzeń wewnętrznych i przyszłość Rosji pozostają bardzo niepewne. Nie jest nieprawdopodobne, że przyszli przywódcy Rosji mogą znaleźć się w położeniu, w którym postawienie na wojnę z NATO może wydawać się im godne zainteresowania. Dziś tak to wygląda, że NATO w ostatecznym rachunku wyrzuciłoby z państw bałtyckich rosyjskie siły najeźdźcze, ale dopiero po długim konflikcie, przy wysokim ryzyku przerodzenia się w konflikt jądrowy – ryzyku, które powinno budzić najpoważniejszy niepokój. NATO musi podjąć teraz kroki osłabiające prawdopodobieństwo takiego scenariusza.

Analiza Randa pokazała także konwencjonalne wymogi obrony państw bałtyckich wobec takiego ataku i zaleciła stworzenie przez Bałtów kilku brygad lekkich i średnich w celu uzyskania zdolności do szybkiej odpowiedzi na rosyjski bąbel A2/AD.

Nie należy oczekiwać w bliskim czasie większej rozbudowy sił w regionie, NATO musiałoby zatem polegać na innej strategii wzmacniania odstraszania. Zawierałaby ona rozmieszczenie sił konwencjonalnych, ale powinny się na nią składać również siły nieregularne, usprawniona cyberobrona i zmiany w postawie wobec broni jądrowej. Połączenie takich zmian podniesie ogólne możliwości Sojuszu w regionie, a dla Kremla – znacząco zwiększy ryzyko związane z podjęcia ukrytego ataku na terytorium NATO.

Wzmacnianie odstraszania wzdłuż wschodniej flanki będzie również wymagać znacznych wysiłków ze strony krajów, które są najbardziej bezpośrednio zagrożone. Państwa bałtyckie zwiększają budżety obronne, ale muszą zrobić więcej – ze względów wojskowych i politycznych. Pod względem wojskowym, sojuszników tych stać na większy wkład do NATO-wskiej polityki odstraszania w regionie niż to robią dziś. Na przykład – poprzez rozmieszczenie bardziej rozwiniętego systemu obrony powietrznej i wzmocnienie infrastruktury wojskowej.

Kampania prezydencka w USA coraz bardziej wyraziście dowodzi, że polityka wydatków obronnych USA na rzecz tych krajów będzie przedmiotem sporów. Jeśli państwa bałtyckie, ich partnerzy i sojusznicy regionalni nie wyłożą więcej na swoją obronę, prawdopodobnie pojawi się kwestia podziału obciążeń, utrudniając Stanom Zjednoczonym maksymilizację swych sił odstraszania w regionie.

Państwa subregionu, wraz z podnoszeniem wydatków obronnych, powinny zabiegać o wzmocnienie współpracy subregionalnej, na przykład między państwami nordyckimi i bałtyckimi.

Bliższe związki wojskowe między państwami frontowymi w regionie mają wartość odstraszania zarówno politycznego, jak i wojskowego. W szczególności należy mocno zachęcać państwa bałtyckie, aby dużo bardziej integrowały swoje systemy obronne – pojedynczo są małe, wspólnie mogą jednak stworzyć znaczącą siłę odstraszania. Pomogłoby to wzmocnić ich, a tym samym NATO-wskie bezpieczeństwo. Finlandia i Szwecja powinny tymczasem dać sygnał, że nawet jeśli nie są członkami NATO, dalsza agresja rosyjska niewątpliwie doprowadzi do ich wstąpienia do NATO w celu ochrony swoich interesów. To samo w sobie może wzmocnić odstraszanie.

W chwili wzmacniania swojej pozycji odstraszania w Europie Środkowej, Sojusz musi utrzymać wysoką jakość w obliczu agresywnej polityki Kremla. Byłoby niemądrze iść za rosyjskim przykładem uprzedzającego porzucania porozumień traktatowych, na których odpierało się bezpieczeństwo w Europie przez kilka minionych dziesięcioleci (takich jak Akt Założycielski NATO-Rosja, Traktat o Siłach Jądrowych Średniego Zasięgu, Traktat o Siłach Konwencjonalnych w Europie). Wzmocnienie odstraszania w Europie jest możliwe bez porzucania tych zobowiązań. Ponadto może być sposobem na sprowadzenie Rosji z powrotem do stołu dla rozważenia nowych porozumień regionalnych i subregionalnych, zwłaszcza dotyczących Kaliningradu i państw bałtyckich.

Kluczowi partnerzy NATO: Gruzja, Mołdawia, Ukraina

Nacisk Rosji na Ukrainę, Gruzję i Mołdawię rośnie coraz bardziej. Wojska rosyjskie okupują Gruzję, Osetię Południową i Naddniestrze, stopniowo poszerzają swoje terytorium przez przesuwanie płotów granicznych. W Mołdawii Kreml wywiera presję gospodarczą na władze w Kiszyniowie poprzez fortele polityczne. Na Ukrainie wojskowa, polityczna i gospodarcza polityka Moskwy nadal destabilizuje region, nasila cierpienia ludzkie i komplikuje politykę wewnętrzną. Są jednak tacy, którzy chcieliby oddzielić wyraźną linią sojuszników NATO w Europie Środkowej i Wschodniej od partnerów za ich granicami. To byłby błąd.

Wzmacnianie odstraszania u sojuszników NATO w Europie Środkowej wymaga działań dalej na wschód wzdłuż peryferii Rosji w Gruzji i Mołdawii, a zwłaszcza na Ukrainie. Formalne i domniemane zobowiązania art. 5 muszą być ograniczone do samego Sojuszu, lecz sposób, w jaki NATO odpowie na agresję Rosji na Ukrainie lub w każdym innym kraju, z którym łączy go bliskie partnerstwo, niewątpliwie poinformuje Kreml o interpretacji zbiorowej siły i woli NATO – będzie to mieć następstwa dla skutecznego odstraszania w samym NATO. Innymi słowy, odstraszanie w Europie Środkowej jest nierozwiązalnie połączone z polityką NATO wobec Ukrainy, Mołdawii i Gruzji, zgodnie z zobowiązaniami, jakie NATO poczyniło wobec tych krajów w przeszłości (nade wszystko wobec Gruzji i Ukrainy na szczycie w Bukareszcie w 2008 r.).

Ani bezpieczeństwu NATO, ani europejskiemu nie służy słabość państw położonych na peryferiach Rosji, będących często obiektem mieszania się Kremla w ich sprawy.

Bezpieczeństwo europejskie nie poprawi się poprzez akceptację rosyjskiej podwójnej linii obrony granic. Nie będzie dla niego korzystna zamiana Donbasu drugie Naddniestrze, a tym bardziej sytuacja, w której polityka Kremla wobec Ukrainy doprowadziłaby do dalszej destabilizacji regionu. Przeciwnie, bezpieczeństwo regionu wymaga regionalnej równowagi sił, opartej na silnych niepodległych państwach.

Wzmocnienie państw leżących między Rosją i NATO jest w pierwszym rzędzie zadaniem dla samych nich samych. To zadanie przede wszystkim polityczne i gospodarcze. Przy braku postępu w walce z korupcją, we wdrażaniu reform instytucjonalnych, politycznych, gospodarczych i prawnych – kraje te nigdy nie spełnią ambicji przystąpienia do wspólnoty północnoatlantyckiej i będą zawsze pod butem Rosji. Jednak postępy w tych dziedzinach zabiorą czas – liczony nawet w pokoleniach – i mogą zostać z łatwością podważone, jeśli ci partnerzy NATO nie będą w stanie obronić się wojskowo przed trwającą rosyjską dywersją i presją. Jeśli pozwoli się leżeć odłogiem obronie, ucierpi na tym polityka tych państw, utrudni się postęp na drodze ku ustanowieniu silnych instytucji politycznych niezbędnych dla uzyskania w końcu członkostwa w NATO, Unii Europejskiej czy innych instytucjach bezpieczeństwa euroatlantyckiego.

Wyraźnie to widać po doświadczeniach Gruzji i Ukrainy od czasu ich wojen z Rosją. NATO powinno wspomagać ich wysiłki na rzecz wzmacniania zdolności obronnych, aby mogły się wzmocnić politycznie i gospodarczo i osiągnąć niezależność. Krótko mówiąc, ostatnie wysiłki na rzecz budowania politycznej i gospodarczej odporności wobec agresji Rosji mogą pójść na marne, jeśli tym krajom będzie brakować zdolności obronnych.

Ze względów praktycznych, dalsze poszerzenie NATO nie leży teraz na stole jako sposób zapewnienia tym państwom ochrony. Sojusz już znajduje się pod poważnym naciskiem, aby wzmocnić odstraszanie z powodu istniejących zobowiązań płynących z art. 5. Nie jest zatem w stanie podjąć dodatkowych zobowiązań. Podjęcie ich byłoby skrajnie ryzykownym zaproszeniem do nadużycia przez Rosję siły, potencjalnie zachęcałoby ją do otwartego ataku, na który NATO nie byłoby dobrze przygotowane. Ponadto – chęć poszerzenia Paktu o te kraje jest we wszystkich najważniejszych stolicach sojuszniczych skrajnie słaba.

Niemniej jednak Stany Zjednoczone i Europa mogłyby pomyśleć, co zrobić więcej dla tych ważnych partnerów celem uzupełnienia istniejących zobowiązań w zakresie pomocy przy obronie. Konkretnie – NATO powinno zaoferować dalsze finansowanie i szkolenie dla wzmocnienia dowództwa i kontroli, wywiadu, nadzoru rozpoznania, sił specjalnych oraz lotnictwa i obrony przeciwrakietowej, zabiegając przy tym o podniesienie ogólnej przejrzystości oraz kontrolę cywilną nad wojskiem w regionie. Pozytywnym krokiem NATO jest otwarcie ośrodka szkoleniowego w Gruzji. NATO może dalej zwiększyć finansowanie, jakie dostarczało dotychczas przez fundusze powiernicze na Ukrainie. Może także pomóc ograniczyć wpływ rosyjskich służb bezpieczeństwa wśród sił zbrojnych i zakładów obronnych we wszystkich trzech państwach. Pożądane są także częstsze wizyty wyższych urzędników NATO i sprzymierzonych państw.

Nie może być jednego wzorca podejścia do krajów Europy Wschodniej czy Kaukazu. Gruzja, Ukraina i Mołdawia różnią się strukturą wewnętrzną, geografią i poziomem zainteresowania współpracą z NATO. Budowanie odporności tych państw wymaga jednak środków zarówno politycznych, jak i wojskowych, a dla NATO jest to kwestia interesu i powołanie.

Od szczytu w Walii, na którym słusznie przyznano najwyższą uwagę odrodzeniu wyzwań wschodnich NATO, Sojusz wstąpił już dobrze na drogę ku wypracowaniu skutecznej strategii wzmacniania odstraszania na flance wschodniej. Jednakże masowy napływ migrantów i ataki terrorystyczne w Europie zagrażają wolnościom europejskim bezpośrednio i pośrednio, napędzają obywatelom Europy strachu i wzmacniają pozycję Moskwy. Jeśli NATO nie da rady podjąć działań dla ochrony swej ludności prze tymi atakami, dla obrony swoich ustrojów politycznych i wzmocnienia wartości politycznych, za którymi się opowiada – mogą nie powieść się wysiłki w sprawie dania odpowiedzi wyzwaniom na flance wschodniej. Wysiłki NATO na rzeczy wzmocnienia Gruzji, Mołdawii i Ukrainy, ucierpią, być może nieodwracalnie. Wybór między frontem południowym i wschodnim jest wyborem Hobsona (kiedy można dostać tylko to, co dają, albo nic). Nie można dopuścić do ostrego podziału, kiedy niektóre państwa będą skupiać się wyłącznie na zagadnieniach Południa, a inne – Wschodu.

W sposób naturalny poszczególne kraje będą mieć swoje priorytet,y odzwierciedlające ich interesy, lecz ostry podział Wschód-Południe zagroziłby solidarności sprzymierzonych i podkopał ich ogólną siłę.

Kreml z powodzeniem manipulował zagrożeniami na Południu, służąc swoim interesom na Wschodzie.

Interwencja Putina w Syrii i trwające wysiłki, by wzmocnić sojuszników na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej, obrazują, że jasno rozumie połączoną naturę obu frontów. NATO też musi ją rozumieć.

Wyzwania, przed którymi stoi Sojusz, są wielkie, ale takie są jego możliwości – wojskowe, gospodarcze, polityczne. NATO jest najpotężniejszym sojuszem w świecie. Przetrwał zimną wojnę, ustabilizował Bałkany, znacząco poszerzył liczbę członków, toczył bardzo złożoną wojnę w Azji Południowej i prowadził interwencję w Libii, która była (początkowo) uderzającym sukcesem. Dla porównania, budżet wojskowy Rosji jest tylko niewiele większy niż Francji. Jej gospodarka jest mniejsza niż Włoch. Możliwości wojskowe samozwańczego Państwa Islamskiego są w tej proporcji miniaturowe. Zastanawiając się nad wyzwaniami, przed którymi stoją ich kraje, przywódcy państw NATO powinni mieć to na uwadze. Ochrona bezpieczeństwa będzie w przyszłości wymagać śmiałych inicjatyw. NATO musi być gotowe.

Christopher S.Chivvis

Zrzut ekranu 2017-01-19 (godz. 14.42.29)Tekst pochodzi z najnowszego wydania Niezależnego Magazynu Strategicznego PARABELLUM. Promocyjne egzemplarze dla Czytelników #KontoPREMIUM [LINK]. Zainteresowanych prosimy o zgłoszenie: redakcja@wszystkoconajwazniejsze.pl z podaniem identyfikatora/loginu #KontoPREMIUM oraz adresem pocztowym.

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 6 kwietnia 2017