Magdalena EL GHAMARI: Cool jihad

Cool jihad

Photo of Magdalena EL GHAMARI

Magdalena EL GHAMARI

Wykładowca w Instytucie Historii i Nauk Politycznych, Zakład Bezpieczeństwa Międzynarodowego, Uniwersytetu w Białymstoku. Wiceprezes Fundacji Po.Int. Członek European Security Association, Stowarzyszenia Kombatantów Misji pokojowych ONZ. Szkoleniowiec Centrum Szkolenia na Potrzeby Sił Pokojowych w Kielcach, UNESCO, CCOE NATO.

Cool jihad to termin, który oddaje nastroje młodych muzułmanów. Dla nich symbolika Daesh stała się modą, którą z dumą naśladują. Termin ten został  użyty po raz pierwszy przez amerykańskich ekspertów bezpieczeństwa. Miał opisywać zjawisko określane w świecie reklamy mianem „rebrandingu”. Oto bowiem ponure i straszne w istocie rzeczy zjawisko, młodzież zaczęła postrzegać jako stylowe, pożądane i modne.

.Cool jihad zawojował media społecznościowe, czasopisma, rapowane teledyski, filmy propagandowe, odzież, zabawki i wszystko, czym posługują się producenci, wprowadzający na rynek nową jakość. Jest traktowany przez młodzież z najbardziej rozwiniętych krajów jako kolejna subkultura, którą z bogatej oferty można wybrać w ramach buntu. Nie zdają sobie sprawy, że jest im ona precyzyjnie aplikowana przez rekruterów Daesh. Pierwszy publiczny raport o tym zjawisku opublikowało amerykańskie NPR (National Public Radio), które uznało, że w analizowanych materiałach propagandowych więcej jest z MTV niż z radykalnego meczetu.

6354107749_88d0e15b81_o

Mordercza moda

.Religijno-kulturowy zwrot, którego przejawem jest cool jihad, to jednocześnie propaganda Daesh i instrumentalne wykorzystanie religii. Wyraz tych zmian widać w ruchach społecznych, wzorujących się na religijnej utopii wczesnego Islamu. POBOŻNOŚĆ oraz powrót do korzeni stały się sztandarem dżihadystów. Dostrzegli w nich narzędzie, które nauczyli się profesjonalnie wykorzystywać.

Powstanie koncepcji cool jihadu idealne wpisało się w ich politykę oraz metody. Jihad nierozerwalnie łączy się z ideą świętej wojny, wielkiego kalifatu, jak i społeczeństwa muzułmańskiego (ummy). Jednak wymiar społeczny zjawiska jest zupełnie inny. Cool jihad oznacza modę i ATRAKCYJNOŚĆ przystąpienia do świętej wojny, chęć oraz możliwość wyszkolenia się na bojownika Państwa Islamskiego. Przez mitologizację religii młode pokolenie wierzy, że bierze udział w sprawie, dla której warto zamordować i poświęcić życie.

Cool jihad to termin, który oddaje nastroje młodych muzułmanów. Dla nich symbolika Daesh stała się modą, którą z dumą naśladują. Wojna i możliwość udziału w konflikcie między światem Zachodu a Islamem jest dla nich szansą na odmianę życia, przejawem buntu, sposobem odreagowania frustracji, niezgodą na rzeczywistość.

To pochodna dostosowania działań organizacji terrorystycznych do zglobalizowanego świata, opartego na konsumenckim stylu życia i funkcjonowania całą dobę online. Fundamentalizm islamski nabrał zupełnie nowego znaczenia. Sam termin sugeruje powrót do podstaw i pierwotnych zasad. Używa się go dla interpretacji wersetów Koranu, Sunn, Hadisów, które są zbiorem czynów Proroka Mahometa oraz analizy prawa szariatu. Jednak fundamentalistyczna ideologia Al-Kaidy, Ansar Al-Sharia, Boko Haram, Al-Shabab lub Daesh (ISIS), jest dużo groźniejsza. Struktura, jaka powstała pod nazwą Daesh, jest ewenementem. Choć pewne jej posunięcia są tylko doprecyzowaną kopią działań manipulacyjnych mniejszych organizacji terrorystycznych.

Obcujemy nie tylko z końcem epoki, ale i z powrotem barbarzyństwa. Niezbędna stała się potrzeba przywołania wydarzeń historycznych, których echem i kontynuacją są gwałtowne czasy, które przeżywamy. Przypomnienie przeszłości potwierdza smutną prawdę o naszej bezgranicznej skłonności do samooszukiwania się.

4399177512_a4b11f8545_o

Szaleńcza epopeja

.Są chwile, kiedy można spojrzeć poza linię horyzontu i dostrzec nadchodzące. Tak było w 1905 roku, kiedy zaistniały już wszelkie składowe procesu, który miał niebawem wstrząsnąć Europą. Tamte sekwencje można ujrzeć i dziś, mimo niekończącej się dyskusji o zagrożeniach, o asymetryczności, o prawach człowieka, o zasadach, sojuszach czy porozumieniach. Ludzki potencjał zniszczenia nigdy nie był większy. To jednak dziś przywódcy światowych mocarstw nie mają planu, nie wykazują woli zrozumienia i zmierzenia się z Armagedonem. Czy, w takich okolicznościach, można oczekiwać czegoś, poza narastającą falą przemocy? Jeśli dojrzejemy do tej smutnej konkluzji, być może wzrośnie nasza zdolność do odwrócenia fatalnego biegu wydarzeń.

Lew Tołstoj w „Wojnie i pokoju” pisał, że historia nowożytna podobna jest do głuchego człowieka, odpowiadającego na pytania, których nikt nie zadawał… Ukształtowało nas swoiste PRZYŚPIESZENIE historii, które zaczęło się przed dwoma wiekami. Patrząc z perspektywy, można odnieść wrażenie, że ludzkość uczestniczy w szaleńczej epopei, której film przewijany jest coraz szybciej, a której bieg coraz mniej każdy z nas rozumie…

Każdej epoce towarzyszy dyskurs między przewidywaniami, oczekiwaniami i antycypacjami ludzi a bezmiarem zdarzeń, których nikt się nie domyślił. Historia odpowiada na pytania, których człowiek nie zdążył zadać, zaś ludzie miotają się w poszukiwaniu właściwej analizy przeszłości. Bywa też tak, że znajdowane uzasadnienia stają się użyteczne z punktu widzenia konkretnych potrzeb, jak racja stanu czy wola przywódcy.

Historia, prawdziwa historia, jest nieprzewidywalna. I to właśnie tłumaczy zamiłowanie kancelarii dyplomatycznych do STABILNOŚCI, która jest głównym celem stosunków międzynarodowych, zwłaszcza, kiedy dynamika zdarzeń wzmaga lęk. Okazuje się, że człowiek i historia coraz bardziej się od siebie oddalają. Stało się to dziś tak symptomatyczne, że można ową sentencję podnieść do rangi jednej głównych cech naszych czasów. Czy to możliwe, że człowiek stracił zdolność rozumienia tego, co się wokół niego dzieje, a chaos idei, obyczajów i wolności przewyższył zamęt wydarzeń? Z tego punktu widzenia „Rok 1984” George’a Orwella jest dziełem realistycznym, bowiem wojna to pokój, wolność to niewola, a ignorancja to siła. Intensyfikacja ruchów ekstremistycznych i fundamentalizmu są tylko ich pochodną.

Nasi przodkowie w XX wieku tak samo jak my byli nieświadomi groźnego dysonansu między człowiekiem a rzeczywistością historyczną. Zdawali sobie sprawę, że coś NIEPRZEWIDYWALNEGO może się wydarzyć, dziwili się temu, tak samo jak my się dziwimy, ubolewali nad tym, tak samo jak my ubolewamy nad współczesnymi wydarzeniami.

7743971630_15ac53a4f1_o

Globalizacja przemocy

.Zamachy terrorystyczne pozbawiły życia wielu obywateli. Najczęściej były podejmowane dla skłonienia atakowanego kraju do zmiany decyzji politycznych. Informacje o zamachach szybko są udostępniane w mediach, szczególnie jeśli dotyczą bliskich nam krajów. Najmniej wiadomości można znaleźć o atakach w Afryce, której los widać niewiele nas zaprząta.

Machina wojenna została puszczona w ruch i wciąga wszystkie kontynenty. Już na początku XX wieku doszło do globalizacji przemocy. Współcześnie poznajemy jej kontynuację i rozwinięcie. Sto lat później, w czasach, kiedy ludzie i rzeczy są ze sobą powiązane bardziej niż kiedykolwiek, ci, którzy wierzą, że ktoś nas uchroni przed dalekimi konfliktami Bliskiego Wschodu czy Azji, są ignorantami. Należy przypomnieć rok 1914. Wówczas wciągnęliśmy cały świat w nasze wojny. Dziś świat wciągnie nas w swoje…

Ze względu na tempo życia, nowe technologie, potęgę środków bojowych, błyskawiczny obieg informacji i nowe formy terroryzmu, NIEPRZEWIDYWALNOŚĆ stała się naszym żywiołem. Jest cechą stosunków geostrategicznych epoki. Bieg wydarzeń jest determinowany wybuchami, rzeziami i katastrofami. Pojawiają się, by właśnie przypomnieć co jakiś czas tragedie historyczne, o których wolelibyśmy zapomnieć. Skoro nie potrafimy wyciągać wniosków, to mieszanina gwałtowności i nagłości, NIESTABILNOŚCI i zamętu warunkuje nasze działania, a co więcej – całe nasze życie.

Przekazywanie wartości, idei, kultury, obyczajów, ciągłość pokoleń czyli wszystko, co łączy ludzi, jest zagrożone ową NAGŁOŚCIĄ i tymczasowością. I otaczającym nas chaosem. Zmienia się więc podejście do czasu, który staje się synonimem LĘKU.

Nie można zapomnieć również o przemianach wynikających z rewolucji technologicznych postępujących w zbyt szybkim tempie, by ludzki umysł mógł za nimi nadążyć. Człowiekowi pozostaje rola widza, obserwatora widowiska śmierci, który od historii oczekuje jedynie tego, by trwała. Powrót do zbrodni, spektakli terrorystycznych jest niczym innym jak trywializacją przemocy. A więc wraca banalne zło. Budzi to w nas niepokój tym większy, że oglądamy to widowisko nie na placach publicznych lub w amfiteatrze, lecz w wygodnych fotelach, w zacisznych salonach.

.Skoro jednak nie chcemy od historii niczego więcej, to nie mamy prawa skarżyć się, że traktuje nas tak brutalnie. Winna jest nie tylko historia, ale i jej uczestnik – człowiek. Głuchota historii jest także głuchotą człowieka, którego poruszyć potrafią tylko straszliwe wybuchy. Tym, co przeraża nas w bezinteresownych okrucieństwach, które oglądamy seryjnie na ekranach telewizorów jest sposób, w jaki terror i barbaria przenikają obrazem do każdego domu, a także, że owe rytuały wyrażają rodzaj zwizualizowanej normy skrajnej przemocy wypełniającej świat.

Doświadczenia ostatniej dekady, a także czas po I i II wojnie światowej oraz po wszystkich konfliktach, jakie miały miejsce po 1945 roku, świadczą, że pozostały w nas urazy. Nigdy nie doszło do katharsis. Przeszłość dalej odzywa się w społeczeństwach o niezwykle silnej pamięci historycznej. Nigdy nie spłacono długu pamięci, nie przepracowano żałoby wobec milionów ofiar przemocy państwowej.

Ostatnie dwie dekady stworzyły niezwykły agregat BEZSILNOŚCI i brutalności. Jedno wynikające z drugiego. Jedno karmiące się drugim. Co więcej, naszą epokę cechuje ZNIECHĘCENIE. Mimo wszystkich patetycznych przemówień o wartościach europejskich, widzimy w towarzystwie szefów państw, udających się w zagraniczne delegacje, reprezentantów wartości giełdowych. Chaos intelektualny i duchowy, brak łatwych dróg, upadek wartości, „wygłodzenie duchowe”, egoizm, utylitaryzm, brak nadziei, ale zwłaszcza kryzys wiary oraz pozorny triumf rozumu – wszystko to sprowadza skrajne zachowania.

Słowa Stalina „bardziej niż maszyn, czołgów i samolotów, potrzebujemy ludzkich dusz”, doskonale oddają idee i wartości rozbudzonych społeczności, które deklarują prostą drogę powrotu do korzeni.

.To swoisty zew historyczny. Dodatkowo, „usuwanie śmierci” ze świadomości społeczeństw zachodnich jest tym, co niezwykle przykuwa uwagę ich przeciwników. „Wy, którzy kochacie życie, wiedzcie, że my nie boimy się śmierci.” Przesłanie to daje nie lada przewagę.

Współczesne rządy chcą być legalnymi, chcą by wybory zapewniały legitymizację władzy. Ale są kraje, gdzie jest to niemożliwie. Gdzie sacrum miesza się z profanum. Każda religia, nie wyłączając islamu, jest przecież tajemnicą. Zaspokaja pożądanie, których świat odmawia. Takim pragnieniem jest marzenie, by istniało życie po śmierci, życie wieczne. Nowoczesność zmieniła życie ludzkie. Wymagania, jakie ma człowiek wobec religii, też uległy zmianie. Powoływanie się na religie tam, gdzie odpowiedzi dostarcza nauka, jest uważane za niewłaściwe. Dziś rodzice modlą się o zdrowie dzieci, ale jednocześnie prowadzą je do lekarza.

4630614011_6d249ecbc2_o

Totalne konsekwencje

.W ostatnich dwóch dekadach doszło do licznych zmian w Europie Zachodniej i Afryce Północnej. Wielkie zmiany dotknęły również Bliski Wschód, lecz nie są one tożsame, szczególnie w przestrzeni sacrum. Mieszkańcy Bliskiego Wschodu i Europy Zachodniej są poddawani procesom sekularyzacji, odrodzenia i tworzenia nowych kultur. Jednakże ich konsekwencje są totalnie odmienne. Wspominane ZNIECHĘCENIE oraz problemy natury egzystencjalnej przybrały na Bliskim Wschodzie zupełnie inny kierunek. Odpowiedź świata arabsko-muzułmańskiego okazała się „zdumiewająca”, chociaż, w kontekście historii użycie tego słowa byłoby ignorancją.

Kontekst religijny i polityczny nie działa tam na wolnym rynku. Odejście od religii jest społecznie niemożliwie albo prawnie zakazane, albo jednocześnie jedno i drugie. Mimo upadku reżimów wolność polityczna pozostaje marzeniem. Pojawienie się kalifatu, to poniekąd konsekwencja wykorzystania chaosu. To gra polityczna, ale i ekonomiczna. To udowodnienie siły w przestrzeni wartości oraz kreacji autorytetów.

W pewnych kwestiach elity, masy i fundamentaliści są jednomyślni. Ekstremiści muzułmańscy nie ubolewali po upadku komunizmu. Dla pobożnych muzułmanów upadek Związku Radzieckiego potwierdził jedynie wiarę, że wrogowie Boga nie mogą żyć w pokoju i dostatku. Powoływali się wówczas na zapis w Koranie, który zapewnia wyznawców, iż już na tym świecie wrogowie islamu staną się bezwartościowi, a kiedy to się wydarzy, jest w zasadzie bez znaczenia.

Najważniejsze w tej retoryce jest zaprowadzenie rządów islamu oraz likwidacja miejscowego tyrana. W propagandowych broszurach i kazaniach z lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XX wieku, komunizm brany był za takie samo zagrożenie, jak wolnomyślicielstwo, darwinizm czy egzystencjalizm. W czasie wojny w Kuwejcie, pod koniec 1990 roku, w arabskich gazetach pojawiały się liczne spekulacje o początkach ery demokracji i wolności obywatelskich na Bliskim Wschodzie. Dostrzegając podobieństwa, należy podkreślić, że wówczas religia nie odgrywała tak znaczącej roli w tych spekulacjach. Można to tłumaczyć zupełnie inną kondycją społeczną, wartościami kulturowymi oraz duchowymi „tamtego” świata. Analizując arabskojęzyczne dzieła, traktujące o koncepcjach „atrakcyjnej ideologii”, która pociągnie za sobą masy, można jednak bez trudu odnaleźć analogie między szariatem, Koranem a prawami człowieka.

Fuad Zakarijja pisał o poglądach fundamentalistów islamskich. Za istotną kwestię uznał ograniczenie roli czynnika państwowego. Wielu mieszkańców, mimo niejednokrotnych prób ustabilizowania sytuacji w rejonie, cierpi, kiedy panujący reżim nie uznaje żadnych ograniczeń swej władzy. Z taką sytuacją mamy do czynienia w Afryce Północnej (mimo upadku dyktatur w Libii, Tunezji i Egipcie) oraz na Bliskim Wschodzie – wobec chaosu oraz powstania kalifatu. Stare reżimy zostały zastąpione nowymi, brutalniejszymi i NIEPRZEWIDYWALNYMI.

Okazuje się wówczas, że szariat jest jedynym wyjściem i szansą na ograniczenie władzy państwowej. Szariat w tym kontekście staje się dobrą i mocną stroną systemu prawa islamskiego. Oczywiście mowa tu o czystym prawie, nie zaś zradykalizowanych poglądach. Gdybyśmy w poszukiwaniu społeczności czystej wiary, wolnej od przyziemnych ambicji, przestudiowali historię Islamu, musielibyśmy bezskutecznie cofnąć się w czasie. Dotarlibyśmy do czasów prawowiernych kalifów. Ale realia historyczne w sposób nieunikniony przekonują nas, że częste zamachy, krwawe potyczki są dowodem, że i tamten świat nie był wolny od ambicji i interesów. Wielu badaczy świata arabskiego starało się rozwiązać te problemy, cofając się jeszcze dalej; do czasów Proroka i dwóch pierwszych kalifów Abu Bakra i Umara. Inni ograniczali się do czasu, kiedy Muhammad był w Mekce, a potem w Medynie, uznając to za złoty wiek Islamu. Jeszcze inni ograniczają ów czas jedynie do pobytu proroka w Mekce, bowiem tylko wtedy Islam nie używał przemocy. Czy w ogóle jest możliwe pogodzenie historycznego i doczesnego punktu widzenia dotyczącego czyjejś religii z żądaniami tradycyjnej wiary, która jest nie z tego świata?

Dokonawszy analizy dzieł powstałych w świecie arabskim, zarówno akademików, jak i fundamentalistów, włączywszy materiały propagandowe organizacji terrorystycznych, mam nomen omen fundamentalne obawy o los świata arabsko-muzułmańskiego. Różne państwa tego świata, do czasów współczesnych, tworzyły zazwyczaj konstrukcję reżimów, w których mieszały się rządy jednej rodziny, wojskowej junty, semiliberalnej lub bezwzględnej dyktatury. Trudno się dziwić, że taką samą konstrukcję przyjęło Państwo Islamskie.

.Dziennikarze, dyplomaci, naukowcy i sędziowie, którzy doskonale zdają sobie sprawę ze złego kierunku, jakim podążają niektórzy muzułmańscy teologowie, rzadko uczestniczą w debacie, godząc się na nikły wpływ na kształtowanie jakichkolwiek zmian. Nie podejmują próby zaprojektowania sensownego modelu. Mogą bowiem łatwo ściągnąć gniew fundamentalistów. Wielu reformatorów zabito właśnie za publiczne mówienie o wolności. Wielu z nich uważa, iż zawężanie celów religijnych do kamienowania cudzołożników, ucinania dłoni złodziejom czy chłosty za pomniejsze przewiny nie oddaje istoty szariatu i objawienia. Mówią o wypaczaniu interpretacji islamu, o gwałcie na rzeczywistości i jej lekceważeniu.

Okazuje się, że wypuszczenie w połowie lat siedemdziesiątych w Egipcie fundamentalistów, pojawianie się małych ugrupowań islamskich, upadek reżimów, brak decyzyjności były tylko glebą dla kalifatu. A Daesh, w rzeczy samej, nie jest buntem przeciw nowoczesności. Nie zaatakował technologii, lecz ją wykorzystał. Odwołał się do Zachodu, przeżywającego kryzys wartości i upadek moralny, którego społeczeństwa są właśnie ZNIECHĘCONE, tak samo jak zniechęcone i BEZRADNE są arabskie i muzułmańskie społeczeństwa w dobie chaosu, jaki nastał po operacjach w Iraku, Afganistanie, po upadku reżimu w Tunezji, Libii i Egipcie, w cieniu konfliktu palestyńsko-izraelskiego, upadającej gospodarki oraz wielu innych „historycznych rys”. Wszystko to są fundamenty Daesh, kalifatu, potocznie nazywanego Państwem Islamskim.

.Pierwsze ślady zmagań wojennych odkryto tam dziewięć tysięcy lat temu. Jerycho zostało zrabowane przez sąsiednie plemiona. Bliski Wschód to najbardziej niespokojny w dziejach rejon świat, jak powtarzał brytyjski historyk John Keegan.

Magdalena El Ghamari
zrzut-ekranu-2016-12-01-godz-21-28-55Tekst pochodzi z wyd.6 Niezależnego Magazynu Strategicznego PARABELLUM. Promocyjne egzemplarze dla Czytelników #KontoPREMIUM [LINK]. Zainteresowanych prosimy o zgłoszenie: redakcja@wszystkoconajwazniejsze.pl z podaniem identyfikatora/loginu #KontoPREMIUM.

 

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 2 grudnia 2016
Fot Eduardo Soriano-Castillo/Flickr