Ekshumacja ofiar rzezi wołyńskiej - brak postępu - Radosław Sikorski
Jestem rozczarowany, szef MSZ Ukrainy obiecywał mi postęp w sprawie ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej do Wszystkich Świętych, a postępu brak – powiedział 4 listopada szef MSZ Radosław Sikorski.
Ekshumacja ofiar rzezi wołyńskiej – brak postępu
.Radosław Sikorski był pytany w TVN24, czy z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim „da się” dogadać w sprawie ekshumacji wołyńskich. „Muszę powiedzieć, że jestem rozczarowany, bo minister spraw zagranicznych Ukrainy obiecywał mi postęp w tej sprawie do Wszystkich Świętych (…) Wszystkich Świętych minęło, a postępu brak” – podkreślił minister.
Zaznaczył, że „dla polskiego rządu, częścią europejskiego kodu kulturowego jest to, by ciała, nawet wrogów, pochować zgodnie z chrześcijańskim obrządkiem”. „I Ukraina zdaje się, że się z tym zgadza, bo zezwoliła na ekshumacje 100 tysięcy żołnierzy Wehrmachtu, którzy tam przybyli jako najeźdźcy” – powiedział Sikorski. Szef MSZ podkreślił, że Polska przeprowadzi ekshumacje na własny koszt, „a jedyne czego potrzebuje, to zgody na powrót do ekshumacji, które zostały zawieszone w 2017 roku”.
Między Warszawą i Kijowem od wiosny 2017 r. trwa spór wokół zakazu poszukiwań i ekshumacji szczątków polskich ofiar wojen i konfliktów na terytorium Ukrainy, wprowadzonego przez ukraiński IPN. Zakaz został wydany po zdemontowaniu pomnika UPA w Hruszowicach, do którego doszło w kwietniu 2017 r. Polski IPN informował na przełomie września i października, że nadal czeka na pozytywne rozpatrzenie przez władze Ukrainy swoich wniosków, by rozpocząć prace poszukiwawcze i ekshumacyjne ofiar zbrodni. Ukraiński IPN podał, że od 2019 r. strona ukraińska co najmniej trzykrotnie udzieliła zgody stronie polskiej na prowadzenie prac i badań w polskich miejscach pamięci na Ukrainie, ale prośba Ukrainy o przywrócenie tablicy pamiątkowej w miejscu pochówku żołnierzy UPA na górze Monastyr pozostaje niespełniona.
„Polska powinna otrzymać zgodę na ekshumacje” – Anton Drobowycz
.Na początku października szef ukraińskiego IPN Anton Drobowycz poinformował, że zwrócił się do rządu Ukrainy, aby przeznaczył on co najmniej 1 mln hrywien (ok. 95 tys. zł) na program poszukiwań szczątków i miejsc pochówku w Ukrainie, również tych, o które proszą obywatele Polski. Pod koniec października Drobowycz podkreślił, że Polska powinna otrzymać zgodę na przeprowadzenie prac poszukiwawczych i ekshumacji na Ukrainie dodając, że powinna też jednak wywiązać się ze swoich zobowiązań. Poinformował, że zwrócił się do polskich władz o informacje, gdzie chcą przeprowadzić prace.
Polskę i Ukrainę od wielu lat różni pamięć o roli Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii, która w latach 1943-45 dopuściła się ludobójczej czystki etnicznej na ok. 100 tysiącach polskich mężczyzn, kobiet i dzieci. O ile dla polskiej strony była to godna potępienia zbrodnia ludobójstwa (masowa i zorganizowana), o tyle dla Ukraińców był to efekt symetrycznego konfliktu zbrojnego, za który w równym stopniu odpowiedzialne były obie strony. Dodatkowo Ukraińcy chcą postrzegać OUN i UPA wyłącznie jako organizacje antysowieckie (ze względu na ich powojenny ruch oporu wobec ZSRS), a nie antypolskie.
W latach 2017-2024 IPN wystosował do organów ukraińskiej administracji 9 oficjalnych wniosków ogólnych, które obejmowały uzgodnienie możliwości prowadzenia prac poszukiwawczych i ekshumacyjnych łącznie w 65 lokalizacjach (miejsca powtarzały się w związku z koniecznością ponawiania wniosków). Część z nich została rozpatrzona pozytywnie i przeprowadzone zostały prace, w innych miejscach nie wyrażono zgody na prace, niektóre wnioski pozostały bez odpowiedzi.
Pamięć o Wołyniu
.List Trzynastu wybitnych Ukraińców zaczynał się od szlachetnej „prośby o wybaczenie za popełnione zbrodnie i krzywdy”. Zwracali się do nas z prośbą, byśmy nazbyt pryncypialnie nie podejmowali „jakichkolwiek niewyważonych deklaracji politycznych” w kolejną rocznicę Rzezi Wołyńskiej – pisze na łamach „Wszystko co Najważniejsze” Jan ROKITA.
W tekście pod tytułem „Pamięć o Wołyniu” filozof polityki przypomina „osiemdziesiąt lat temu bojownicy Ukraińskiej Powstańczej Armii przystąpili do akcji masowego zabijania Polaków żyjących na Wołyniu. W krótkim czasie spalono setki polskich wsi, zabijając mężczyzn, kobiety i dzieci. Nowe badania historyczne, w tym zwłaszcza prowadzone z wielką dbałością o historyczny szczegół śledztwo IPN, nie pozostawiają wątpliwości, że w 1943 roku część spośród ówczesnych przywódców ukraińskich zaplanowała i zarządziła wykonanie czystki etnicznej na Polakach, zamieszkujących od stuleci na ukrainnych kresach. Plan ów był wzorowany nie na czym innym, jak na równolegle prowadzonym „ostatecznym rozwiązaniu” kwestii żydowskiej przez Niemców, a moment został wybrany z politycznym rozmysłem, gdy po Stalingradzie siły niemieckie znalazły się w rozsypce, ustępując z obszaru Ukrainy. Tak właśnie precyzował cel owej akcji, w znanym historykom rozkazie, dowódca UPA na Wołyń i Polesie – osławiony Kłym Sawur – nakazywał „wykorzystać dogodny moment odchodzenia wojsk niemieckich”, aby „przeprowadzić wielką akcję likwidacji polskiego elementu”.
.”Wiek XX aż niemal po sam swój koniec był dla Europy Środkowej i Wschodniej stuleciem demonów. Ale w ciągu tego demonicznego wieku Polacy i Ukraińcy zgotowali sobie jeszcze swoje własne pobratymcze piekło. Na samym początku stulecia wzięły w łeb wysiłki namiestnika Michała Bobrzyńskiego, dążącego do trwałego porozumienia Polaków i Ukraińców w Galicji (skądinąd sprawcami owego fiaska byli katoliccy biskupi, nierozumiejący się ni w ząb na polityce). Na konsekwencje nie trzeba było długo czekać – krwawe walki o Lwów utrwaliły wrogość po obu stronach, ale wytworzyły też poruszającą patriotyczną legendę Orląt Lwowskich. Antysowieckie przymierze Piłsudskiego i Petlury było niczym błysk nadziei na przełamanie fatum wzajemnej wrogości, jednak okazało się iluzją, a Polska zdradziła przegranych i zrozpaczonych sojuszników. A potem nastała iście obłąkana polityka narodowościowa II RP na kresach, której efektami stały się pacyfikacje wsi przed wyborami brzeskimi, a w odwecie – terroryzm ukraińskich nacjonalistów. Wspominając Rzeź Wołyńską, trzeba pamiętać, że była ona kulminacją tego przeklętego ciągu XX-wiecznych zdarzeń. Na koniec był jeszcze krwawy epilog walk w Bieszczadach i zarządzona przez komunistów odwetowa akcja masowych deportacji ludności ukraińskiej. Po czym na niemal pół wieku nad Polakami i Ukraińcami zapadła sowiecka tyrania” – pisze Jan ROKITA.
PAP/WszystkocoNajważniejsze/MJ