Eryk MISTEWICZ we „Wszystko co Najważniejsze”
Dnia 21 sierpnia 1967 r. urodził się Eryk MISTEWICZ, dziennikarz, publicysta, konsultant strategii marketingowych, prezes Instytutu Nowych Mediów – wydawcy portalu i miesięcznika opinii „Wszystko co Najważniejsze”. Redakcja przypomina z tej okazji wybrane teksty jego autorstwa, które ukazały się na łamach portalu WcN.
Polacy się wyprostowali. I co dalej?
.„W tym miejscu przed wyborami w październiku 2023 r. napisałem, że nie wiem, jaki będzie ich wynik, ale wiem, że obserwować można w Polsce coś ważnego: Polacy się wyprostowali. Ostatnie lata sprawiły, że zwiększyły się ich aspiracje, oczekiwania wobec politycznych liderów, także oczekiwania wobec państwa” – pisze we „Wszystko co Najważniejsze” Eryk MISTEWICZ.
Jak podkreśla, „pozbycie się kompleksów przez wyprostowanych Polaków (albo: przez Polaków, którzy się wreszcie wyprostowali) to jedno z największych osiągnięć epoki, którą opisywałem w drugiej połowie 2023 roku. Wówczas też wszystkie wskaźniki, tak uważnie obserwowane przez świat, w którym słowa kryzys, recesja, spowolnienie odmieniane są przecież przez wszystkie przypadki, w odniesieniu do Polski pokazywały świetnie rozwijającą się gospodarkę, niskie bezrobocie, zwiększające się oszczędności obywateli. Polityka nie miała w tym wielkiego znaczenia. Państwo spełniało swoją rolę, Polacy odzyskali pion i z nadzieją patrzyli w przyszłość. I znów – jeśli posłużymy się klasyczną oceną ze szkoły podstawowej przed reformami: czwórka, może czwórka plus dla państwa i jego liderów. Pamiętać przy tym trzeba, rzecz jasna, o wszelkich błędach, potknięciach i działaniach radykałów, które to działania odrzucali przeciętni Polacy (finalnie: radykałów odrzucili także wyborcy)”.
Eryk MISTEWICZ dodaje, że „wyprostowanym Polakom nie wystarcza już CWK (Ciepła Woda w Kranie). Chcą CPK. To jedno z ciekawszych zjawisk, daleko wychodzących poza wszelkie podziały społeczne i polityczne”.
„Dziś nie widzę w protestach wobec skasowania CPK (Centralnego Portu Komunikacyjnego) polityki, widzę wkurzenie. I to wkurzenie z gatunku tych, jakie wyraża lud i którego nie można bagatelizować (co nie znaczy, że trzeba – w ostatecznym działaniu – spełniać jego oczekiwania). Jeśli już jest to do czegoś porównywalne, to do zapomnianego już ruchu młodych przeciwko Acta II w dawnych czasach. W wyniku masowych protestów głównie młodych ludzi rząd Donalda Tuska (podobnie jak rządy innych krajów, także pod wpływem presji społecznej) zrobił krok w tył, wycofał się z Acta II. Dziś takiego kroku w tył rząd Donalda Tuska zrobić nie może, nie w sprawie CPK. Tymczasem CPK stał się symbolem godności odbudowywanego wciąż i stającego na nogach kraju. CPK stał się symbolem suwerenności, symbolem odpowiednim do możliwości Polski i Polaków. Projektem rozpędzonym, któremu nie należy przeszkadzać, a dokładniej: któremu politycy nie powinni przeszkadzać. CPK stał się symbolem ambicji. Tak, ambicji – choć oszczędzę Państwu przywoływania cytatu z Kadena-Bandrowskiego – odzyskanego kraju” – pisze Eryk MISTEWICZ.
Jak twierdzi, „modernizacyjna szansa nie tyle dziś przed Polską, ile przed kilkoma politykami i kilkoma partiami na wpisanie się w oczekiwania. O ile ich radar jeszcze działa”.
To emocje decydują o wygraniu wyborów
.W artykule „To emocje decydują o wygraniu wyborów” Eryk MISTEWICZ pisze: „Nie jestem w stanie podać definicji najważniejszego czynnika decydującego o wyniku wyborczym, ale też każdy, kto usłyszy to określenie, intuicyjnie wie, o co chodzi. Nazwałem to kiedyś »wektorem obciachu«”.
„To działania, które nie przystoją. Brzydkie, brudne, złe, nieetyczne i niemoralne (chcemy bowiem, aby polityka była czysta, etyczna, moralna, także bez zgniłych kompromisów; tak sobie ją wyobrażamy, szczególnie jeśli nigdy nie mieliśmy z nią do czynienia w praktyce, choćby na poziomie lokalnym), poniżające innych (szczególnie najsłabszych, np. osoby schorowane, starsze, niepełnosprawne). Działania uwidaczniające wyższość klasy politycznej czy też polityków, których wskazuje »wektor obciachu«, oderwanie się ich od problemów wyborców (a więc np. osławione ośmiorniczki czy rozpędzająca się już afera »dla nas pola golfowe, dla was bieda z nędzą«, przecięta twardą polityczną decyzją)” – pisze Eryk MISTEWICZ.
Dodaje, że „»wektor obciachu« jest szczególnie zabójczy dla partii politycznej »au pouvoir«, dla rządzących. Od tych, którzy są w opozycji, z reguły nie wymaga się za dużo. Mogą składać obietnice bez pokrycia, mogą inwestować w postpolityczne teatrzyki dla gawiedzi. Rządzącym to nie przystoi. »Od rządzących wymagamy więcej«”.
„»Wektor obciachu« to emocje w najczystszej postaci. To wrzutki, których mnóstwo w każdej kampanii wyborczej, ale też (niejako testowo) historie, historyjki (zwane niepoprawnie narracjami) pojawiające się pomiędzy okresami kampanii wyborczych – w wykonaniu tych, którzy lepiej rozumieją, że to właśnie emocje, a nie działania bądź zaniechania zadecydują o wygraniu bądź przegraniu wyborów” – pisze Eryk MISTEWICZ.
Podkreśla przy tym, że „polityka to sztuka rozumienia tych właśnie emocji. Otoczenia się ludźmi, którzy mają prawo wejść do polityka o każdej porze dnia i nocy i przestrzec: »Idziemy na zderzenie z górą lodową. Nasz misio właśnie wszedł w szkodę«. Jeśli ona czy on głoszą tak idiotyczne tezy (»nasze pola golfowe, wasza bieda«, »dzieci z in vitro są gorszej jakości«, »jesteśmy lepszą rasą niż wy«, »mam prawo się odstresować tak, jak uznaję za stosowne, bo mam ważną, państwową, stresującą pracę« etc.), jest niewiele czasu na reakcję. Ten czas pozostawiony politykom do namysłu i reakcji radykalnie się zresztą w ostatnich latach skraca. Także na skutek istnienia mediów społecznościowych, coraz pełniejszego podłączenia populacji do smartfonów, ale także na skutek coraz lepszego opanowania gry emocjami przez wszystkich aktorów sceny politycznej. Bo »wektor obciachu« to siłowanie się na emocje. Im bliżej daty wyborów, tym większa moc siłowania się”.
Pudełko ptasiego mleczka
.„Metalowe, pobłyskujące srebrem pudełko mieści w sobie kilka pięterek ptasiego mleczka. Ale też okazja była niezwykła. Spotkanie przyjaciół, podczas którego chciałem po tym, gdy na koniec Francuzi zaserwują sery, prezentując każdy z nich z wielkim pietyzmem, opowiadając o regionie i sposobie przygotowywania, zaproponować polski deser. Najprostszy dla mnie, kupiony tuż przed wylotem z Warszawy” – pisze Eryk MISTEWICZ w tekście „Pudełko ptasiego mleczka”.
Dodaje, że „na opakowaniu pudełka ptasiego mleczka Zamek Królewski, dumny król Zygmunt III Waza, widok z góry na plac Zamkowy. »Wiecie, że wszystko to zostało odbudowane przez Polaków? Nie było tu nic, jedna wielka ruina, zgliszcza…«. Zapada cisza. Wyjaśniam, że to tutaj, na Zamku Królewskim, przyjęto pierwszą w Europie konstytucję (dobrze, równolegle z Korsyką, punkt dla przyjaciół z Francji), drugą po amerykańskiej. Dodaję od niechcenia, że demokracja jest dla nas bardzo ważna, prawa wyborcze kobietom przyznano o wiele, wiele wcześniej niż w innych krajach, także wcześniej, niż przyznano prawa wyborcze kobietom we Francji”.
„Obracam w rękach opakowanie. Wracam do opowieści o Zamku Królewskim. Wracam do Warszawy bombardowanej, palonej, plądrowanej przez Niemców, przy biernej postawie Rosjan stojących po drugiej stronie Wisły. Do niewinnych ofiar cywilnych, do rzezi Woli. Zdjęcia z Mariupola z wiosny 2022 roku – o czym pisałem w dzienniku „Le Figaro”, przyjaciele czytali ten tekst i zrobił na nich wrażenie – niczym się nie różnią od zdjęć z Warszawy z jesieni roku 1944. Niczym” – pisze Eryk MISTEWICZ.
Podkreśla on, że „to pudełko ptasiego mleczka z Zamkiem Królewskim pokazuje jakąś niesamowitą siłę Polaków. Wiecie, jak wygląda taka wańka-wstańka? My tak od kilkuset lat, co któreś pokolenie. Jedno pokolenie spokoju, czasami dwa, i znów przychodzą – albo ze wschodu, albo z zachodu”.
Eryk MISTEWICZ zauważa ponadto, że „pudełko ptasiego mleczka to także historia polskiego kapitalizmu. Ostatnich kilkudziesięciu lat. Kiedyś przez dziesięciolecie, pewnie na przełomie XIX i XX wieku, była to firma rodzinna, rzemieślnicza, cukiernicza, Wedel. W międzywojniu zapewne się rozwinęła. Zastrzegam, że nie znam dokładnie jej historii. Po wojnie Polska znalazła się w rosyjskiej strefie wpływów i zapanował socjalizm. Tak, wiem, żałujecie, że nie mogliście tego doświadczyć we Francji, sporo Francuzów z nostalgią wspomina Edwarda Gierka, budowę systemu sprawiedliwości społecznej w Polsce. Ale uwierzcie, nie ma czego żałować. Z daleka wyglądało to inaczej, my musieliśmy w tym żyć”.
Po socjalizmie przyszedł kapitalizm, „strasznie agresywny, ale też nie wiedzieliśmy, jakie modele przemian przyjąć. Jak połączyć prawa pracownicze z prawem kapitału, jak ustawić nożyce nierówności społecznej, jak rozwijać Polskę czy też jak lepiej ją wyprzedawać i zwijać” – pisze Eryk MISTEWICZ.
Przypomina również, że „w czasie gdy sprzedawano wszystko, sprzedano też producenta ptasiego mleczka. Dziś to już duża międzynarodowa korporacja. Na szczęście od kilku już lat Polska zmieniła politykę i powoli odwojowujemy to, co wtedy błędnie zadecydowaliśmy. Odżywa prowincja. W małych miasteczkach powstają ośrodki zdrowia, na nowo kursują pociągi, są nie tylko teatry, biblioteki, kina, ale i muzea, a nawet filharmonie w zupełnie małych miejscowościach. W wyborach decydują nie tylko ludzie z dużych miast. Co ważne, wiemy, gdzie popełniliśmy błędy. Mądrzej budujemy elity. Stawiamy na mądrość, propaństwowe myślenie. Jakoś to wszystko idzie już inaczej. Polacy podnieśli głowy, są dumni ze swojego kraju. Dokładnie tak: wyprostowali się. To chyba jest najważniejsze. Polacy się wyprostowali. Suwerenność, zrównoważony rozwój, demokracja, równość, wolność, solidarność… Polskie DNA… Polska historia. Trudna, ale nas zahartowała”.
WszystkoCoNajważniejsze/SN