Europie grozi kolejna wojna - ostrzeżenie niemieckiego ministra obrony
Niemiecki minister obrony Boris Pistorius ostrzegł 30 października przed niebezpieczeństwem wojny w Europie i wezwał do dalszej modernizacji Bundeswehry. „Musimy być gotowi do obrony. A także przygotować do tego Bundeswehrę i społeczeństwo” – oświadczył minister w rozmowie ze stacją ZDF.
Europie grozi wojna – Boris Pistorius
.Jak twierdzi Boris Pistorius (SPD), skutki konfliktu na Bliskim Wschodzie i wojny Rosji z Ukrainą odczuć może też społeczeństwo niemieckie. „Musimy przyzwyczaić się do myśli, że w Europie może grozić wojna” – podkreślił minister w programie ZDF „Berlin Direkt”. „Niemcy muszą nastawić się na defensywę; dotyczy to zarówno Bundeswehry, jak i społeczeństwa. Musimy być gotowi do wojny” – dodał minister, zapewniając, że Niemcy robią wszystko co możliwe, aby w konflikcie bliskowschodnim nie doszło do dalszej eskalacji.
Zbyt powolna modernizacja Bundeswehry?
.Pistorius odrzucił przy tym zarzuty, że rząd federalny zbyt wolno wprowadza zmiany, związane z tzw. punktem zwrotnym Bundeswehry. „Nie da się tego dokonać już szybciej” – ocenił i wyjaśnił, że od początku wojny Rosji z Ukrainą nie tylko utworzono specjalny fundusz dla Bundeswehry o wartości 100 mld euro, ale dokonano zmian w jej strukturach. Minister przyznał, że armia była przed długi czas zaniedbywana. „Wszystkiego, co przez 30 lat zepsuto i zniszczono, nie da się naprawić w 19 miesięcy” – podkreślił, zapewniając jednocześnie, że „pod koniec tej dekady Niemcy znajdą się w zupełnie innym położeniu”.
Gotowość do walki za własną ojczyznę wśród mieszkańców UE
.Na temat tego jaki procent obywateli państw członkowskich Unii Europejskiej byłby gotów walczyć za swój kraj w przypadku wybuchu wojny, na łamach “Wszystko co Najważniejsze” pisze Dariusz LIPIŃSKI w tekście “Gotowość do umierania za Unię Europejską“.
“Przed kilku laty opublikowano wyniki badań Instytutu Gallupa dotyczących odpowiedzi na pytanie: „Czy byłbyś gotów walczyć za swój kraj?”. Wśród państw członkowskich Unii Europejskiej Polska znalazła się na czwartym (a więc względnie niezłym) miejscu z wynikiem 47 proc., wyprzedzona przez Finlandię (74 proc.), Szwecję (55 proc.) i Grecję (54 proc.). (Przy okazji warto zauważyć, że przystępujące właśnie do NATO Finlandia i Szwecja wniosą do Sojuszu nie tylko swój wkład materialny, ale i wysokie morale). Na drugim końcu tabeli (wciąż ograniczamy się do krajów należących do Unii) uplasowały się: Holandia (15 proc.), Niemcy (18 proc.), Belgia (19 proc.), Włochy (20 proc.) i Hiszpania (21 proc.). Z szóstki państw, które zainaugurowały proces integracji europejskiej, danych dla Luksemburga nie opublikowano, natomiast trochę, ale tylko trochę od pozostałych lepszy okazał się wskaźnik w przypadku Francji (29 proc.). Z kronikarskiej ścisłości odnotujmy, że w skali całego świata najdzielniejsi okazali się Marokańczycy i mieszkańcy wysp Fidżi, z imponującym w obu przypadkach wynikiem 94 proc.”.
”Oczywiście mówimy o pojedynczym badaniu, w dodatku sprzed paru lat, więc w międzyczasie szczegóły mogły ulec korektom. Ale tylko szczegóły. Długofalowe trendy nie zmieniają się przecież tak sobie, z dnia na dzień. Przytoczone wyniki są zgodne z intuicyjnymi oczekiwaniami, które mówią, że nikt przy zdrowych zmysłach nie oczekiwałby ze strony Niemców, Holendrów czy Belgów specjalnej waleczności. (Zresztą zgodnie nie tylko z intuicją, także z historią: skandaliczna bierność holenderskiego – przypomnijmy: 15 proc. gotowych walczyć za swój kraj, a co dopiero za jakąś tam Bośnię – batalionu umożliwiła dokonanie masakry mieszkańców Srebrenicy w 1995 r.). Skalę „zapału” militarnego tych bardzo przecież bogatych krajów widać po zawstydzająco skromnych rozmiarach pomocy udzielanej przez nie walczącej Ukrainie” – pisze Dariusz LIPIŃSKI.
Oś Pekin-Moskwa
.Na temat pogłębiającej się strategicznej współpracy pomiędzy Moskwą a Pekinem na łamach “Wszystko co Najważniejsze” pisze Jens STOLTENBERG w tekście “Wojna na Ukrainie wyszła daleko poza kryzys w Europie“. Zdaniem obecnego sekretarza generalnego NATO w niedalekiej przyszłości Azji Północno-Wschodniej grozi wybuch podobnego konfliktu, co wojna na Ukrainie.
“To, co dziś dzieje się w Europie, jutro może stać się w Azji Wschodniej. Chiny nie są przeciwnikiem NATO. Ale ich rosnąca asertywność i polityka przymusu mają swoje konsekwencje. Pekin znacząco rozbudowuje swoje siły wojskowe, w tym broń jądrową – bez żadnej przejrzystości. Próbuje przejąć kontrolę nad Morzem Południowochińskim i grozi Tajwanowi. Próbuje przejąć kontrolę nad infrastrukturą krytyczną w krajach NATO. Represjonuje własnych obywateli za pomocą zaawansowanej technologii i pomaga w rozpowszechnianiu rosyjskiej dezinformacji na temat NATO i wojny na Ukrainie”.
.”Moskwa i Pekin pogłębiają swoje strategiczne partnerstwo. Oba kraje przeprowadzają wspólne ćwiczenia. Prowadzą wspólne patrole morskie i powietrzne. Zacieśnia się też ich współpraca gospodarcza. Chiny nie potępiły inwazji Rosji na Ukrainę. Rok temu, po raz pierwszy w historii, Chiny poparły żądanie Rosji, by NATO zamknęło swoje drzwi dla nowych członków. Ale drzwi NATO pozostają otwarte. Wkrótce do Sojuszu dołączą dwa nowe kraje – Finlandia i Szwecja. To potężny komunikat” – pisze Jens STOLTENBERG.
PAP/WszystkoCoNajważniejsze/MJ