Flota cieni Putina pod osłoną krajów Afryki

Eswatini, afrykańska monarchia pozbawiona dostępu do morza, zaoferowało swoją banderę rosyjskiej flocie cieni, transportującej ropę naftową objętą międzynarodowymi sankcjami.

Monarchia Eswatini pomaga Kremlami wymykać się sankcjom

.Międzynarodowa Izba Żeglugi (ICS), organizacja zrzeszająca 80 proc. światowej floty handlowej, opublikowała właśnie raport opisujący, jak radzą sobie państwa udzielające przewoźnikom morskim swojej bandery. Na liście po raz pierwszy znalazło się śródlądowe Eswatini – dawniej m.in. Królestwo Suazi oraz Swaziland – i od razu z uwagą, że jego bandera pomaga ominąć sankcje nałożone na Rosję.

Południowoafrykańskie królestwo znalazło się w towarzystwie Kambodży, Gabonu i Gwinei Bissau, krajów które zastąpiły Liberię i Wyspy Marshalla, których bandery przez lata były najchętniej wykorzystywane w handlu morskim, a z których korzystała również rosyjska flota cieni. Liberia i Wyspy Marshalla zrezygnowały ze wspierania Rosji, gdy Stany Zjednoczone zorientowały się, że firmy administrujące tymi banderami mają siedziby nie w swoich krajach ojczystych, ale w Wirginii, nieopodal Waszyngtonu.

Zaoferowanie przez Eswatini swojej bandery Rosji jest o tyle zaskakujące, że kraj ten nie tylko jest pozbawiony dostępu do morza, ale nie jest nawet członkiem Międzynarodowej Organizacji Morskiej (IMO), agendy ONZ zajmującej się bezpieczeństwem na morzu, która uznała administrację tej bandery za „oszukańczą”.

Determinacja Rosji do utrzymania płynności eksportu objętej sankcjami ropy spowodowała wysyp państw oferujących jej swoje bandery, głównie z Afryki. Według World Fleet Monitor kraje tego kontynentu odnotowały w ciągu minionych 12 miesięcy gigantyczne wzrosty liczby statków pływających pod ich banderą. Flota Sierre Leone wzrosła o 105 proc., Komorów o 104 proc, Gwinei Bissau o 340 proc., a co najbardziej niezwykłe, Gwinei aż o 99 094 proc.

Te bandery są bardzo tanie, najczęściej nieubezpieczone, a co dla Rosji istotne, oferują możliwość „przeskakiwania z bandery na banderę”, czyli częste zmiany rejestrów utrudniające śledzenie jej floty cieni.

Od czasu inwazji Rosji na Ukrainę, ta łamiąca prawo rosyjska flota rozrosła się do około 1,4 tys. statków. Ich obecność stwarza znaczne ryzyko dla innych statków, dla środowiska i dla krajów doświadczających wypadków morskich z jej udziałem. Z tego właśnie powodu w ubiegłym roku władze Zjednoczonych Emiratów Arabskich zakazały wszystkim statkom płynącym pod banderą Eswatini wchodzenia do swoich portów.

W Unia Europejska zgodziła się na nałożenie kolejnych sankcji na „flotę cieni Putina”. Obejmą one 73 statki.

Rosja sabotuje podmorską infrastrukturę państw NATO

.Kolejny miesiąc, kolejny kabel. Tym razem poważnemu uszkodzeniu uległo łącze danych między Łotwą a Szwecją. Jeden z podejrzanych, masowiec Vezhen pływający pod maltańską banderą, został odeskortowany na szwedzkie wody. Fińskie i estońskie okręty marynarki wojennej obserwują Psków, powiązany z Rosją transportowiec skroplonego gazu ziemnego (LNG). Co dziwne, statek ten wyłączył swój transponder dokładnie w chwili, gdy mijał kabel.

Zanosi się na poważny impas. Czy Rosja wyśle okręt wojenny, by eskortował jej statek handlowy w bezpieczne miejsce? Co zrobią okręty NATO, by zmusić Psków do zatrzymania się i współpracy przy dochodzeniu?

Ostatni incydent miał miejsce po serii zdarzeń, które udowodniły, że Rosja może bezkarnie sabotować podmorską infrastrukturę państw NATO. W 2023 roku kontenerowiec New Polar Bear uniknął kary za uszkodzenie gazociągu. W październiku kolejnego roku Niemcom nie udało się wyciągnąć konsekwencji wobec masowca Yi Peng 3, który za pomocą kotwicy uszkodził kable zasilające i transmisyjne.

Sytuacja zmieniła się, gdy Finlandia zaangażowała siły specjalne do przejęcia okrętu Eagle S, który przeciął kable w Boże Narodzenie. Sojusznicy NATO w regionie bałtyckim zainicjowali wówczas projekt „Wartownik Bałtyku” (Baltic Sentry), łącząc siły w celu monitorowania Morza Bałtyckiego i zapobiegania dalszym sabotażom. Ostatni atak sugeruje jednak, że Rosja wcale się nie przestraszyła – odzyskanie wiarygodności wymaga czasu i wiąże się z ryzykiem. Lepiej jej więc nie tracić.

Tymczasem to właśnie robił Zachód przez ostatnie dziesięciolecia bezczynności w obliczu rosyjskiej agresji na każdym polu: w cyberprzestrzeni, na lądzie, morzu i w powietrzu. Na przykład samolot lecący z Londynu do Wilna na początku stycznia 2025 r. musiał awaryjnie lądować w Warszawie z powodu problemów z nawigacją GPS. Eksperci obwiniają za to działania wojny elektronicznej w rosyjskiej eksklawie królewieckiej. Według raportu Barents Observer rosyjskie służby na dalekiej północy nie tylko zagłuszają sygnały nawigacji satelitarnej, ale także je modyfikują. Może to zepchnąć nieostrożne samoloty z kursu, dlatego komercyjne linie lotnicze podejmują dodatkowe środki ostrożności podczas lotów w pobliżu granicy norwesko-rosyjskiej.

PAP/WszystkocoNajważniejsze/MB

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 20 lutego 2025