Jak postrzegano dzieciństwo i wychowanie w średniowieczu? [Didier LETT w „Le Figaro”]

Didier Lett jest profesorem historii średniowiecza na uniwersytecie Paris-Cité i autorem książek, m.in. „Enfants au Moyen Âge (XIIe-XVe siècle)”. W wywiadzie dla dziennika „Le Figaro” analizuje postrzeganie wychowywania dzieci w średniowieczu.
„Ludzie, żyjący w średniowieczu, przywiązywali dużą wagę do symbolicznych etapów życia. Na przykład liczba 7 była bardzo obecna w społeczeństwie chrześcijańskim – wiek rozumu, od 7. roku życia, jeszcze dziś pozostaje punktem odniesienia. Jest on również zbliżony do wieku, w którym rozpoczyna się naukę w szkole, czyli kluczowego etapu w procesie edukacji. Średniowieczne traktaty pedagogiczne, których z czasem, zwłaszcza pod koniec średniowiecza, przybywało, poświęcały tym etapom szczególną uwagę. Nie były one już tworzone wyłącznie przez duchownych czy mnichów, ale również przez osoby świeckie, ojców rodzin, a więc osób, obserwujących dzieci na co dzień. Każdy etap rozwoju dziecka był analizowany” – tłumaczy Didier Lett w „Le Figaro”.
„Największe lęki rodziców w tamtych czasach to przede wszystkim wypadki i śmierć. Śmiertelność u małych dzieci była w średniowieczu niezwykle wysoka. Najmniejszy katar, najmniejsza angina – które dziś wydają się niegroźne – mogły być wówczas śmiertelne. Rodzice starali się więc chronić dziecko przed tymi zagrożeniami. Obawiano się również wypadków, choć w rodzinach chłopskich, gdzie było pięcioro czy sześcioro dzieci, nadzór nad nimi nie był siłą rzeczy równie intensywny, jak współcześnie” – stwierdza.
Jak ocenia historyk, tym, w czym współcześni rodzice są podobni do rodziców w średniowieczu, jest miłość do swoich dzieci. „Poczucie szczególnej wartości dzieciństwa istnieje we wszystkich społeczeństwach. Tu, gdzie historyk Philippe Ariès, który mówił o narodzinach nowoczesnego postrzegania dzieciństwa, się pomylił, to fakt, że zapomniał, że już wcześniej istniało silne przywiązanie. Oczywiście uczucie to nie wyrażało się w taki sam sposób w każdej epoce. Gdy dziś rodzic powie dziecku kocham cię, nie znaczy to tego samego co w XIII czy XIV wieku. W średniowieczu co trzecie dziecko umierało przy porodzie. Miłość rodzicielska była więc przeżywana w stanie ciągłego napięcia. W głęboko chrześcijańskim społeczeństwie istniała również ogromna różnica między tym, czy dziecko umierało przed czy po chrzcie” – zauważa.
„W gruncie rzeczy punktem wspólnym jest uczucie, ale przejawia się ono w różny sposób w zależności od epoki. Rolą historyka jest właśnie kontekstualizacja, pokazanie, że uczucia istnieją, ale nie wyrażają się w taki sam sposób. Przez długi czas średniowiecze oceniano jako ciemną epokę, także w odniesieniu do dzieciństwa. Tymczasem najnowsze badania pozwalają ukazać złożoność i bogactwo postrzegania dzieciństwa w średniowieczu” – zaznacza Didier Lett.
oprac.JD



