Jeśli Francuzi zbudują w Polsce elektrownię jądrową, będzie to decyzja polityczna

Nie wykluczamy zaangażowania partnerów francuskich, ale nie wykluczamy również zaangażowania partnerów amerykańskich dla trzeciej lokalizacji elektrowni jądrowej – powiedział premier Mateusz Morawiecki. Dodał, że ta kwestia jest przedmiotem analiz, będąc związaną z przemyśleniami politycznymi. Jak podkreślił, polska elektrownia jądrowa to projekt, w który bardzo wierzy.
Polska elektrownia jądrowa
.Podczas rozmowy z Jakubem Wiechem mającej miejsce w środę na podcaście Elektryfikacja, Mateusz Morawiecki podkreślił, że bardzo wierzy w projekt polskiej elektrowni jądrowej. „Dlatego ruszyliśmy z kopyta z tym projektem i nie tylko w jednej odsłonie, ale w trzech, a wkrótce może nawet w czwartej” – powiedział.
Przypomniał, że pierwszy projekt, państwowy, będzie realizowany razem z amerykańskim Westinghouse i „prawdopodobnie Bechtel, który jest w kooperacji z Westinghouse”. Drugi projekt będzie realizowany przez partnera koreańskiego z podmiotami prywatnymi: ZE PAK oraz PGE. Trzeci – wymienił premier – to projekt SMRów, czyli małych reaktorów jądrowych, rozwijany przez GE Hitachi i Orlen Synthos Green Energy.
„Jest pełne wsparcie regulacyjne ze strony państwa polskiego w realizacji tych projektów” – zapewnił premier.
Zaznaczył, że jest gorącym zwolennikiem atomu. „Uważam, że gaz może być tylko źródłem przejściowym, to nie może być stabilizator jedyny, oczywiście węgiel na tak długi czas, na jaki będzie potrzebny, ale również musimy mieć atom. Stawiam bardzo mocno na atom. Sam mocno nadzoruję wszystkie projekty atomowe, by mogły być jak najszybciej realizowane” – powiedział Mateusz Morawiecki.
Elektrownia jądrowa w Polsce: Korea, USA, Francja partnerami
.Premier pytany, dlaczego jest tak wielu partnerów przy polskim programie energetyki jądrowej, premier odpowiedział: „czasami dzieje się tak dlatego, że inicjatywa poszczególnych partnerów jest tak wiarygodna i jednoznaczna, że ona uprawdopodabnia powstanie tych projektów w kilku obszarach”.
Mateusz Morawiecki zwrócił też uwagę, że stopień zaawansowania poszczególnych projektów jest inny u różnych partnerów. „Np. partnerzy francuscy też rozwijają SMRy, ale nie są tak zaawansowani jak GE Hitachi, który ma technologię 3+. Ten projekt nie jest tylko projektem na deskach kreślarskich, ale projektem, który w 2029 r. ma szansę ujrzeć światło dzienne, już pierwszy reaktor ma szansę powstać na świecie, a wkrótce potem będą powstały takie reaktory w Polsce. Potrzebujemy takich reaktorów kilkadziesiąt” – wskazał szef rządu.
„Podobnie jest z partnerem koreańskim, który w Zjednoczonych Emiratach Arabskich wybudował elektrownie jądrowe, o czasie, w budżecie przyzwoitym, podczas gdy – niech się nie gniewają na mnie partnerzy francuscy – (…) elektrownia francuska w Olkiluoto w Finlandii czy Flamanville w Normandii była budowana o wiele dłużej niż założenia pierwotne i budżet był wielokrotnie przekroczony. I wreszcie partner amerykański, Westinghouse – to przecież jeden z największych dostawców rozwiązań dla energetyki jądrowej na świecie, bardzo wiarygodny partner, z którym rozmawialiśmy od 6 lat” – powiedział premier.
Dopytywany, czy uwagi o partnerze francuskim należy traktować jako deklaracje, że nie będzie zaangażowany do trzeciej elektrowni, premier zapewnił, że tak nie jest i ta sprawa jest otwarta. „Nie wykluczamy zaangażowania partnerów francuskich, ale nie wykluczamy również zaangażowania partnerów amerykańskich dla trzeciej lokalizacji elektrowni jądrowej. Ta kwestia jest cały czas jeszcze przedmiotem analiz technicznych, biznesowych, energetycznych, ale z drugiej strony – powiem bardzo jednoznacznie – jest również związana z przemyśleniami politycznymi” – stwierdził premier Morawiecki.
Szybki zysk czy tania energia dla następnych pokoleń?
.„Polski sektor energetyczny czeka transformacja. Możemy ją przeprowadzić, wprowadzając nowe źródło – energetykę jądrową, która zapewni nam prąd po przewidywalnej cenie nawet przez 80 lat. Ale możemy też patrzeć przez pryzmat zysku tu i teraz, obarczając każde kolejne pokolenie kosztami transformacji energetycznej” – pisze Tomasz NOWACKI, Dyrektor Departamentu Energii Jądrowej Ministerstwa Energii, wcześniej m.in. dyrektor Państwowego Instytutu Geologicznego, radca prawny, doktor nauk prawnych.
Jak podkreśla, „energetyka jądrowa to pewne źródło energii w długiej perspektywie. Zapewnia stabilną podstawę systemu energetycznego, wykorzystując swoje moce w 90 proc., co sprawia, że jest najefektywniejszym źródłem wytwarzania. Z tego względu należy traktować inwestycje w elektrownie jądrowe jako wkład w bezpieczeństwo energetyczne naszego kraju. Nie tylko w wymiarze gospodarczym (nieprzerwane dostawy prądu to stabilność dla biznesu), ale i geopolitycznym”.
„Warto pamiętać, że podczas konfliktu rosyjsko-ukraińskiego w Donbasie to elektrownie jądrowe uratowały Ukrainę od kryzysu energetycznego – dzięki zapasom paliwa jądrowego w elektrowniach, które można zgromadzić nawet na kilkanaście lat pracy. Ukraina wytwarza ponad 50 proc. energii elektrycznej w siłowniach jądrowych, a dzięki zdywersyfikowanemu rynkowi paliwa jądrowego kupuje dziś coraz mniej paliwa z Rosji, a więcej np. z USA” – pisze Tomasz NOWACKI.
Jak twierdzi, „polskim sektorze energetycznym w długiej perspektywie energetyka jądrowa zapewni nam nie tylko stabilne źródło energii, bezpieczeństwo energetyczne i redukcję emisji dwutlenku węgla, lecz przede wszystkim tanią energię dla następnych pokoleń. To projekt na miarę budowy portu morskiego w Gdyni czy uniezależnienia się od rosyjskich dostaw gazu. Za jego realizację podziękują nam nasze wnuki”.
PAP/WszystkoCoNajważniejsze/PP