Jest coraz drożej - najnowszy raport o polskiej drożyźnie
Artykuły codziennego użytku w sklepach zdrożały w grudniu o 5,6 proc. rok do roku, a dynamika wzrostu utrzymuje się na poziomie zbliżonym tego w poprzednich miesiącach – przedstawia raport UCE Research i Uniwersytetu WSB Merito. Najbardziej podrożała chemia gospodarcza, najmniej karma dla zwierząt.
Ceny nadal rosną – najnowszy raport
.Ceny artykułów codziennego użytku w sklepach dalej rosną, ale dynamika wzrostu utrzymuje się na stałym poziomie – wynika z raportu opracowanego na podstawie badań cen 17 kategorii produktów obejmujących żywność, napoje bezalkoholowe i alkoholowe oraz pozostały asortyment, w tym m.in. chemię gospodarczą, artykuły dla dzieci i środki higieny osobistej. Raport przedstawia, że w grudniu ub.r. codzienne zakupy zdrożały o 5,6 proc. r/r, czyli tylko nieznacznie więcej niż w listopadzie czy w październiku, kiedy ceny w ujęciu rocznym wzrosły odpowiednio o 5,5 i 5,4 proc.
Podobnie jak w poprzednich miesiącach podrożały artykuły we wszystkich analizowanych kategoriach. W grudniu najbardziej wzrosły ceny chemii gospodarczej – o 10,3 proc. Tłuszcze (masło, margaryna, olej itd.) podrożały o 8,8 proc. r/r, warzywa – o 8,6 proc., słodycze i desery – 8,4 proc., a owoce – o 8,2 proc. Najmniej zdrożały karmy dla zwierząt, produkty sypkie i środki higieny osobistej, odpowiednio – o 0,2, 0,3 i 0,4 proc. r/r.
„Wprawdzie ceny kolejny miesiąc z rzędu rosną, ale bardzo nieznacznie. I jest to zgodne z ogólnym trendem inflacyjnym. Na wyhamowanie dynamiki wzrostu duży wpływ ma spadek popytu konsumpcyjnego, co odzwierciedlają słabe dane na temat sprzedaży detalicznej w Polsce. Dodatkowo podwyżki w okresie przedświątecznym zostały złagodzone przez promocje i utrzymującą się konkurencję cenową sieci handlowych” – wskazał dr Tomasz Kopyściański z Uniwersytetu WSB Merito.
Analitycy z UCE Research dodali, że grudniowy wzrost cen został wyhamowany również dzięki obniżeniu przez sieci marży na niektórych produktach oraz zwiększeniu liczby akcji rabatowych, bez czego wzrost byłby większy o ok. 0,5-0,8 proc. r/r. Jak wskazano w raporcie, każda z 17 monitorowanych kategorii podrożała od 0,2 do 10,3 proc. r/r.). W listopadzie rozpiętość podwyżek była nieco większa – ceny w poszczególnych kategoriach wzrosły od 0,2 do 16,6 proc. r/r.).
„Zmniejszenie górnej wartości pomiaru i zbliżenie jej do dolnej w grudniu wynikało bezpośrednio z ustabilizowania się cen warzyw. W listopadzie ub.r. zdrożały one aż o 16,6 proc. r/r” – przypomniał Kopyściański.
Drogie masło, warzywa i chemia gospodarcza
.Chemia gospodarcza, która w grudniu podrożała najbardziej, zajęła w listopadzie jedną o ostatnich pozycji w zestawieniu poszczególnych kategorii z podwyżką o 0,6 proc. r/r. „Przed świętami sprzedaż chemii gospodarczej rośnie o kilkadziesiąt procent. Handlowcy wykorzystują więc tę sytuację, by zwiększyć zyski – skomentował dr hab. Sławomir Jankiewicz, prof. Uniwersytetu WSB Merito. Dodał, że wpływ na podwyżki cen produktów w tej kategorii miał również wpływ wzrost cen energii elektrycznej i gazu, które w istotny sposób kształtują koszty produkcji.
Podwyżki cen w drugiej w zestawieniu kategorii produkty tłuszczowe wynikały z kolei głównie z gwałtownie rosnących cen masła. „W drugiej połowie grudnia sytuację nieco poprawiła zapowiedź uruchomienia zasobów tego produktu przez Rządową Agencję Rezerw Strategicznych. Duży wpływ na poziom cen ma też globalny spadek produkcji roślin oleistych. Na światowych rynkach drożeje zwłaszcza olej słonecznikowy i rzepakowy” – zauważył Kopyściański.
Ceny warzyw – trzeciej w grudniowym, a pierwszej w listopadowym rankingu kategorii, zostały ograniczone przez zwiększony przed świętami import. Podwyżki cen w czwartej w zestawieniu kategorii słodyczy i deserów były nieco niższe niż w listopadzie. „Zmniejszenie dynamiki wzrostu cen tych produktów wynika z dobrych perspektyw w produkcji cukru w Brazylii, Indiach i Tajlandii, a także ze spadku popytu. Do negatywnych czynników należy natomiast zaliczyć wzrost cen kakao, wyższe koszty energii oraz rosnące płace – wskazał Jankiewicz.
Piątą pozycję utrzymały w grudniu owoce. Do wzrostu ich cen przyczyniła się ograniczona podaż wynikająca m.in. ze szkód w zagranicznych uprawach, np. pomarańczy.
Kolejne miejsca zajęły napoje bezalkoholowe z podwyżką 7,7 proc r/r, używki – 5,6 proc., ryby – 5,6 proc., art. dla dzieci – 5,1 proc. i pieczywo z podwyżkami 4,9 proc.
Podwyżki cen mięsa i wędlin
.Stosunkowo niewielkie okazały się grudniowe podwyżki cen mięsa i wędlin, wynoszące – odpowiednio 3,4 i 3,1 proc. r/r. „Sytuacja na rynku mięsa ustabilizowała się w ostatnich miesiącach głównie z uwagi na niewielkie zmiany cen skupu żywca. Dodatkowo drugi rok z rzędu odnotowano słabszy, niż oczekiwano, przedświąteczny popyt na te produkty – zauważył Kopyściański.
Nieznaczne podwyżki karm dla zwierząt, środków higieny osobistej czy dodatków spożywczych wynikają z kolei z efektu bazy. „W 2023 roku kategorie te były przez wiele miesięcy liderami rankingu drożyzny. Dodatkowe znaczenie w przypadku relatywnie niewielkich wzrostów cen karm dla zwierząt ma ustabilizowanie w ostatnich miesiącach cen mięsa i jego pochodnych, będących składnikami tych produktów” – podsumował Kopyściański.
W opinii Roberta Biegaja, eksperta rynku detalicznego z Grupy Offerista w styczniu ceny w sklepach wzrosną o 5,7-5,9 proc. r/r. „Prognozuję, że od połowy marca br. dynamika wzrostu cen w sklepach będzie lekko spadać” – dodał, zastrzegając, że sytuacja na rynku jest dość dynamiczna.
Raport „Indeks cen w sklepach detalicznych” UCE Research i Uniwersytetu WSB Merito (dawniej Wyższych Szkół Bankowych) pokazuje średnią wartość cenową notowaną miesiąc do miesiąca i rok do roku. Porównano ceny 100 najczęściej wybieranych przez konsumentów produktów codziennego użytku w 17 kategoriach. Łącznie zestawiono ponad 74,5 tys. cen detalicznych z blisko 35 tys. sklepów należących do 61 sieci handlowych. Badaniem objęto wszystkie na rynku dyskonty, hipermarkety, supermarkety, sieci convenience oraz cash&carry docierające ze swoją ofertą do większości konsumentów w Polsce.
Kto odpowiada za gwałtowny wzrost cen?
.Aby ustabilizować gospodarkę, rządy muszą położyć kres nadmiernej władzy nielicznych, zyskiwanej w politycznym procesie tworzenia „papierowego” bogactwa i taniego długu. Ale ci nieliczni nie oddadzą władzy bez walki, nawet jeśli będzie to oznaczało śmierć w płomieniach nie tylko dla nich, ale i dla całego społeczeństwa – pisze na łamach „Wszystko co Najważniejsze” Janis WARUFAKIS.
Toczy się gra w obarczanie winą za gwałtowny wzrost cen. Czy za wzrost inflacji odpowiada pompowanie przez banki centralne zbyt dużej ilości pieniędzy przez zbyt długi czas? Czy winne temu wzrostowi są Chiny, do których przeniesiono większość fizycznej produkcji, zanim pandemia zamknęła kraj i zakłóciła globalne łańcuchy dostaw? A może Rosja, której inwazja na Ukrainę zablokowała sporą część globalnej podaży gazu, ropy, zbóż i nawozów? Czy w końcu było to jakieś ukradkowe przejście z przedpandemicznych ograniczeń ekonomicznych na nieograniczoną hojność fiskalną?
Prawdziwa odpowiedź nie występuje w ankietach, a brzmi: wszystkie z powyższych i żadne z nich.
Kluczowe kryzysy gospodarcze często mają wiele wyjaśnień, z których wszystkie są właściwe, ale żadne nie trafia w sedno. Kiedy w 2008 roku krach na Wall Street wywołał globalną recesję, proponowano różne wyjaśnienia: przejęcie kontroli nad organami regulacyjnymi przez finansistów, którzy zastąpili przemysłowców w kapitalistycznej hierarchii ważności; kulturowa skłonność do ryzykownych działań finansowych; niezdolność polityków i ekonomistów do odróżnienia nowego paradygmatu od ogromnej bańki i inne. Wszystkie teorie były słuszne, ale żadna nie oddawała istoty sprawy.
To samo dzieje się dzisiaj. Monetaryści, którzy przewidywali wysoką inflację od czasu, gdy banki centralne w 2008 roku masowo rozszerzyły swoje zestawienia bilansowe, a dziś powtarzają: „A nie mówiliśmy?”, przypominają mi rozradowanych wówczas lewicowców (takich jak ja), którzy konsekwentnie „przewidują” rychłą śmierć kapitalizmu. Oczywiście prowadząc ogromne debety dla bankierów w złudnej nadziei, że pieniądze trafią do gospodarki realnej, banki centralne spowodowały epicką inflację cen aktywów (boom na rynkach akcji i mieszkań, szał na kryptowaluty i tym podobne) – cały tekst [LINK].
PAP/ WszystkocoNajważniejsze/ LW