Joe Biden nawet przy niewielkich spotkaniach mówi już wyłącznie z promptera – Washington Post

Historyczne przekazanie sprzętu obrony powietrznej dla Ukrainy - Joe Biden na szczycie NATO w Waszyngtonie

Nawet podczas kameralnych spotkań z darczyńcami Joe Biden posługuje się od pewnego czasu teleprompterem. Personel Białego Domu ograniczył dystanse, jakie prezydent musi przejść, aby sposób w jakich chodzi wydawał się bardziej energiczny – pisze w czwartek „Washington Post”.

Joe Biden nie rozstaje się z teleprompterem

.Teleprompter należy do akcesoriów, z którymi Joe Biden się nie rozstaje nawet podczas zbierania funduszy na kampanię wyborczą organizowanych w rezydencjach darczyńców. To jedna z metod jaką od roku personel Białego Domu wykorzystuje, by ułatwić mu życie. O ile jednak takie rozwiązania jak obniżanie stopni, po których prezydent wchodzi na pokład Air Force One, aby się nie potknął, czy eskortowanie go przez żonę na schodach, ma być odpowiedzią na fizyczne ograniczenia, to teleprompter ma pomóc mu uniknąć sytuacji, w których traci wątek podczas wystąpienia – relacjonuje dziennik.

Podczas ostatnich spotkań z zamożnymi darczyńcami Partii Demokratycznej zaproszeni goście byli poważnie zaniepokojeni tym, że Joe Biden korzysta z telepromptera, zapewne po to, by uniknąć gaf, jakie przydarzyły mu się podczas debaty telewizyjnej z Donaldem Trumpem.

Od roku prezydent prawie nigdy nie występował publicznie bez wsparcia telepromptera, do wyjątków należały konferencje prasowe, które były organizowane wyjątkowo rzadko, za to coraz częściej personel Białego Domu starał się wcześniej wysondować jakie pytania mają zamiar zadać dziennikarze. Joe Biden zdawał się też unikać wywiadów.

Sztab wyborczy musiał walczyć ze szczególnym zaniepokojeniem osób wspierających finansowo kampanię prezydenta Bidena, gdy w kwietniu wystąpił on podczas kameralnego spotkania w domu Michaela Sachsa, ważnego sponsora Demokratów. Mimo wsparcia telepromptera prezydent miał problemy z wygłoszeniem swojego przemówienia, mówił tak cicho, że goście go nie słyszeli, a ponadto nie mieli okazji, by zadać mu pytania – pisze „WP”, powołując się na uczestników takich spotkań, którzy chcą pozostać anonimowi.

Demokraci tracą sponsorów kampanii

.Rozmówcy dziennika przyznają, że ostatnio ze wspierania kampanii wyborczej wycofała się część darczyńców. Jeden z nich powiedział, że już wcześniej zdawali sobie sprawę, iż prezydent nie jest już w takiej formie jak dawniej, ale przebieg debaty z Trumpem ich zaszokował, a kolejne wystąpienia nie przywróciły im wiary w dobrą kondycję Joe Bidena.

Dwa opublikowane w środę badania „New York Timesa” i „Wall Street Journal” pokazały największą jak dotąd przewagę Trumpa nad Bidenem, od 6 do 8 punktów procentowych. Przytłaczająca większość respondentów uważa też, że prezydent jest zbyt stary, by pełnić swoją funkcję.

Joe Biden mierzy się też z coraz otwarciej wyrażanymi obawami co do jego szans ze strony polityków własnej partii. Mimo tych nawoływań, prezydent miał w środę podczas telekonferencji ze swoim sztabem jasno zadeklarować, że zamierza nadal kandydować.

Dwanaście lat trumpizmu przed nami

.”Donald Trump ma największe szanse na wygranie wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych” – pisze politolog Adam DĄBROWSKI na łamach „Wszystko co Najważniejsze”.

Jak przekonuje, „jeśli Donald Trump wygra w listopadowych wyborach prezydenckich, a w trakcie swojej drugiej kadencji skutecznie odpowie na dominujące oczekiwania społeczne, realny stanie się scenariusz, w którym wybory w roku 2028 wygrane zostaną przez kolejnego republikanina. Kolejny kandydat republikanów, który zapewne ogłosi się nowym przywódcą ruchu MAGA oraz kontynuatorem polityki Donalda Trumpa,  będzie miał przed sobą potencjalnie dwie kadencje – osiem lat rządów”. 

„Przed I wojną światową Stany Zjednoczone spędziły całe stulecie, praktykując politykę izolacjonizmu. Polskim elitom politycznym, pielęgnującym obraz Ameryki stworzony przez pryzmat wspaniałej dekady Ronalda Reagana i George’a Busha seniora, zalecam ćwiczenie z wyobraźni strategicznej, w którym w 2025 r. rozpocznie się okres 12 lat nowego amerykańskiego izolacjonizmu. USA zajmą się przede wszystkim sobą, zabezpieczając jedynie swoje rudymentarne interesy na świecie. Pytanie, czy w wersji minimum kończą się one na Odrze, na Wiśle czy na Bugu” – pisze Adam DĄBROWSKI.

WszystkoCoNajważniejsze/SN

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 5 lipca 2024