Keen Sword - Japonia i USA rozpoczęły ćwiczenia wojskowe na szeroką skalę
Blisko 33 tys. żołnierzy japońskich i 12 tys. amerykańskich rozpoczęło 23 października zakrojone na szeroką skalę ćwiczenia, mające na celu zwiększenie gotowości bojowej i interoperacyjności w obliczu nasilającej się aktywności wojskowej Chin w regionie Indo-Pacyfiku – poinformowała agencja Kyodo.
Keen Sword – wielkie ćwiczenia wojskowe Japonii i USA
.Zapoczątkowane w 1986 r. i odbywające się co dwa lata ćwiczenia Keen Sword potrwają do 1 listopada. W tegorocznej edycji (KS25) weźmie udział łącznie 40 okrętów i około 370 samolotów z obu państw. W części manewrów uczestniczyć będą również żołnierze z Kanady i Australii. Jak poinformowało wcześniej japońskie ministerstwo obrony, uczestnicy przedsięwzięcia skoncentrują się m.in. na ćwiczeniu interoperacyjności, wspólnych operacjach powietrznych i desantu morskiego oraz kompleksowej obronie przeciwlotniczej i przeciwrakietowej.
„Mamy silne poczucie pilności, biorąc pod uwagę (fakt), że nie możemy wykluczyć wystąpienia poważnej sytuacji, podobnej do tej na Ukrainie, w pobliżu naszego kraju” – powiedział na wtorkowej konferencji prasowej gen. Yoshihide Yoshida, najwyższy rangą oficer japońskiej armii. „Musimy zrobić wszystko, aby temu zapobiec” – dodał. „To ćwiczenie i inne podobne są okazją do zademonstrowania światu naszej woli obrony Japonii i żelaznego charakteru sojuszu amerykańsko-japońskiego, który trwa od ponad 70 lat” – napisano w oświadczeniu amerykańskiej armii.
Wojsko zaznaczyło, że scenariusz KS25 nie ma związku z wydarzeniami regionalnymi ani nie jest skierowany przeciwko żadnemu konkretnemu państwu. Japońska agencja Kyodo zwróciła uwagę na niedawne naruszenia przestrzeni powietrznej kraju przez wojska Rosji i Chin oraz „inne działania wojskowe w pobliżu państwa”, które wpływają na obniżenie poziomu bezpieczeństwa.
Hegemonistyczne plany Pekinu
.Na temat chińskiego dążenia do zniszczenia obecnego ładu międzynarodowego, opierającego się na dominacji USA, na łamach “Wszystko Co Najważniejsze” pisze Michał BOGUSZ w tekście “Podkopując system międzynarodowy, Chiny szkodzą samym sobie“.
“Jednym z najważniejszych strategicznych celów Chin jest przekształcenie obowiązującego obecnie systemu międzynarodowego. ChRL dąży do zdetronizowania Stanów Zjednoczonych i zastąpienia ich w roli pierwszego mocarstwa świata. Ten nowy subsystem miałby opierać się przede wszystkim na Chinach i chińskiej gospodarce oraz na konsumpcji wewnętrznej. W interesie Państwa Środka jest w tym kontekście wspieranie rządów myślących w podobny, autorytarny sposób. Stworzenie międzynarodowej sieci, złożonej z takich podmiotów, byłoby znakomitym suplementem dla samych Chin. Pytanie, na które trudno w tym momencie znaleźć odpowiedź, brzmi: na ile taki plan jest realny, a na ile określić go można jako formę wewnętrznej mobilizacji do zmiany chińskiego modelu gospodarczego?”.
.“Sprowadzenie państw Zatoki Perskiej do roli suplementu ChRL jest jednak nierealne. Kraje te dążą bowiem do większej samodzielności i uzyskania statusu jednego z centrów światowej gospodarki. Same mają swoje ambicje i niekoniecznie są one w pełni kompatybilne z ambicjami Pekinu. Dobrym przykładem na zobrazowanie tej sytuacji jest kwestia renminbi jako potencjalnej waluty rozliczeniowej w kontaktach handlowych państw Zatoki Perskiej z Chinami. Przyjęcie takiego modelu byłoby nieopłacalne z perspektywy eksporterów, mających ograniczone możliwości dalszego inwestowania kapitału pozyskanego od Chińczyków. Renminbi jako waluta niepewna – niewymienialna na rynkach innych niż chiński – mogłaby pełnić co prawda rolę środka rezerwowego, służącego eksporterom ropy znad Zatoki Perskiej do kupowania towarów w Chinach, jednak sami Chińczycy nie są tym w rzeczywistości zainteresowani. Za sprzedaż swoich produktów otrzymywaliby wtedy swą własną walutę, której nie mogliby zainwestować w krajach trzecich. Nagromadzony w ten sposób kapitał byłby bezużyteczny” pisze Michał BOGUSZ.
PAP/WszystkocoNajważniejsze/MJ