Konwencja ottawska. Kolejny kraj wycofuje się z zakazu min przeciwpiechotnych

Parlament Finlandii zdecydował, że konwencja ottawska, zakazująca m.in. używania i produkcji min przeciwpiechotnych, zostanie wypowiedziana przez ten kraj. Wcześniej na taki krok zdecydowały się kraje bałtyckie.
Długa granica lądowa z Rosją sprawia, że Finlandia jest szczególnie podatna na ataki
.Rządowy projekt w sprawie wystąpienia kraju z międzynarodowego porozumienia o zakazie stosowania min przeciwpiechotnych poparło 157 deputowanych w liczącym 200 miejsc, jednoizbowym parlamencie. Przeciwni wypowiedzeniu umowy byli przede wszystkim posłowie lewicowej opozycji – głównie politycy Sojuszu Lewicy (VAS) oraz Zielonych (VIHR) – argumentujący, że taki ruch Finlandii to „podważenie międzynarodowego systemu traktatowego”.
Parlamentarna komisja obrony narodowej argumentowała jednak, że w ocenie fińskich sił zbrojnych przywrócenie min przeciwpiechotnych do podstawowego katalogu uzbrojenia armii nie jest dla kraju „wyborem technicznym, ale strategicznym narzędziem wzmacniania obronności, zaś efektu psychologicznego, tj. odstraszania, związanego z minami nie da się zastąpić innymi systemami”.
„Długa granica lądowa z Rosją sprawia, że Finlandia jest szczególnie podatna na ataki na dużą skalę” – podkreśliła komisja w oświadczeniu. Przypomniała przy tym, że już podczas rozpatrywania przystąpienia kraju do konwencji ottawskiej wojsko nie zalecało odejścia od min przeciwpiechotnych.
Finlandia jako pierwszy kraj na flance wschodniej NATO jesienią ub.r. podjęła dyskusję na temat wycofania się z konwencji ottawskiej i przywrócenia min przeciwpiechotnych jako podstawowego środka uzbrojenia. Dowództwo fińskich sił zbrojnych zwróciło wówczas uwagę, że Rosja stosuje miny przeciwpiechotne na froncie ukraińskim.
Fińska granica lądowa z Rosją liczy ok. 1,3 tys. km i jest najdłuższa w UE i NATO. Finlandia przystąpiła do konwencji ottawskiej jako jeden z ostatnich krajów w UE. Od 2012 r. kraj zniszczył łącznie ponad 1 mln sztuk min zakazanych traktatem, które miał na stanie. Na początku lat 2000. pojawiły się jednak głosy, że miny są przydatne pod względem militarnym i nadają się do obrony opartej na poborze, a także że nie ma innych sposobów na spowolnienie ruchów wroga.
Konwencja Ottawska jest coraz częściej wypowiadana
.Konwencję ottawską z 1997 r. o zakazie użycia, składowania, produkcji i przekazywania min przeciwpiechotnych oraz o ich zniszczeniu ratyfikowało ponad 160 państw, z wyjątkiem m.in. USA, Rosji i Chin.
W połowie marca wypowiedzenie konwencji rekomendowali ministrowie obrony Polski, Estonii, Łotwy i Litwy. Szefowie resortów obrony argumentowali, że od czasu ratyfikowania konwencji „sytuacja bezpieczeństwa w naszym regionie uległa zasadniczemu pogorszeniu”. Jako pierwsza w kwietniu zatwierdziła ten krok Łotwa, na początku maja zrobił to parlament Litwy, a miesiąc później parlament Estonii.
W Polsce pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy o wypowiedzeniu tej umowy odbyło się na posiedzeniu Sejmu pod koniec maja. Kluby: PiS, KO, PSL, Polska 2050 i Konfederacja opowiedziały się wtedy za tym krokiem. Na początku czerwca projekt ustawy przyjęły sejmowe komisje obrony narodowej oraz spraw zagranicznych.
Przedstawiając założenia projektu, wicepremier, minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz podkreślił, że wypowiedzenie traktatu ma na celu odstraszenie przeciwnika. Zapewnił, że Polska będzie przestrzegać zasad humanitarnych. Wypowiedzenie traktatu przez wszystkie graniczące z Rosją państwa Europy uznał za „absolutny sukces polskiej strategii połączenia tych wszystkich wysiłków”.
Polska została sygnatariuszem konwencji 4 grudnia 1997 roku, ale ratyfikowała ją dopiero w 2012 roku.
Domek z kart. Jak Ukraina zaatakowała Rosję
.Najbardziej zuchwały atak od rozpoczęcia konfliktu całkowicie zmienił reguły gry – pisze Edward LUCAS.
Ten atak nie odwrócił przebiegu wojny. Ale może przyspieszyć jej koniec. Już w tej chwili oszałamiające uderzenie Ukrainy na rosyjskie bazy lotnicze zmieniło nasze myślenie o putinowskiej inwazji i w rzeczy samej o wszystkich przyszłych konfliktach zbrojnych. Sponiewierani, osaczeni, zmęczeni i mniej liczni Ukraińcy minimalnymi kosztami, w całkowitej tajemnicy i pokonując ogromne odległości, zniszczyli lub uszkodzili co najmniej kilkadziesiąt bombowców strategicznych przeciwnika.
Te ogromne, warte 100 milionów dolarów samoloty i przenoszone przez nie pociski manewrujące stanowiły trzon nocnych ataków Rosji na Ukraińskie miasta. Posowieckich bombowców nie da się szybko zastąpić. „Celuj w łucznika, nie w strzałę” to naczelna idea obrony powietrznej. Ukraińcy właśnie wcielili ją w życie.
Niektórzy porównują te działania do niespodziewanego ataku na bazę amerykańskiej marynarki wojennej przeprowadzonego przez Japonię w grudniu 1941 roku. Ale tym razem korzyści są znacznie większe. Przed atakiem na Pearl Harbor Stany Zjednoczone nie były zaangażowane w działania wojenne. Rosja zaś trwa w stanie najwyższej gotowości. Warte 600 dolarów drony zostały ponoć ukryte w małych drewnianych skrzyniach i przewiezione ciężarówkami przez niczego nieświadomych kierowców. Baza logistyczna znajdowała się w magazynie przy granicy z Kazachstanem, w bliskim sąsiedztwie siedziby Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB). Ukraina mogła więc przeprowadzić skomplikowaną akcję sabotażową w głębi doskonale chronionego obszaru na terytorium wroga.
Wedle doniesień operacja była planowana od osiemnastu miesięcy (możliwe, że w planach jest więcej niespodzianek). Rosjanie będą naprędce szukać wzmacnianych bunkrów, w których mogliby ukryć pozostałe samoloty bojowe. Warto jednak pamiętać, że spora część współczesnego życia toczy się w przestrzeni powietrznej. Co zatem z cywilnymi samolotami stojącymi na lotniskach? Co z infrastrukturą krytyczną? Albo z kremlowskimi willami (i bandytami, którzy w nich mieszkają)? Żołnierze walczący na linii frontu przyzwyczaili się do świstu śmiercionośnych dronów. Teraz przyzwyczają się pozostali. Nawet FSB nie zdoła sprawdzić każdej ciężarówki i każdej przesyłki.
Rosyjscy stratedzy z całą pewnością wyciągną z tej sytuacji wnioski i spróbują odpowiedzieć podobnymi atakami – przeciwko Ukrainie albo później przeciwko NATO. Zachodni decydenci powinni mieć to na względzie. Na razie jednak rosyjscy mistrzowie propagandy wiją się i plączą, usiłując jakoś wyjaśnić tę zuchwałą i skuteczną operację. Jej sukces zapewne zaimponuje też szefowi Białego Domu. Donald Trump zdecydowanie lubi zwycięzców. Tymczasem Putin jawi się jako przegrany, poniżony przez mniejszy, słabszy kraj.
Różnica jest uderzająca. Kiedy Rosja ignoruje nawoływania do zawieszenia broni i wzmaga ofensywę, zabija cywilów. Gdy Ukraina kontratakuje, niszczy część rosyjskiej triady nuklearnej, której ostatecznym celem są Stany Zjednoczone i ich sojusznicy.
Zamiast prowadzić nieustające dyskusje o przystąpieniu Ukrainy do NATO, zachodni przywódcy powinni czym prędzej zwrócić się z prośbą do przyjaciół z Kijowa o ochronę przed Rosją. W międzyczasie powinni słać im pieniądze. Ukraińcy dowiedli, że potrafią w kilka miesięcy tanio i skutecznie wytworzyć zasoby, których kraje Zachodu, mimo ogromnych inwestycji, nie są w stanie zapewnić sobie od dziesięcioleci. Skoro Ukraina może zrobić to samodzielnie, o ile więcej zdołałaby osiągnąć z pomocą Zachodu?
Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/edward-lucas-domek-z-kart-jak-ukraina-zaatakowala-rosje/
PAP/MB