Kto finansuje Hamas?
Hamas – palestyńską organizacje terrorystyczną – finansuje Iran, Katar i prywatni sponsorzy. Organizacja ta nadużywa też wsparcia kierowanego do kontrolowanej przez siebie Strefy Gazy, ściąga na obszarze podatki i prowadzi różne biznesy w regionie Bliskiego Wschodu – powiedział Michał Wojnarowicz z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM), komentując źródła finansowe palestyńskiego Hamasu.
Finansowe zaplecze palestyńskich bojówek
.„Źródła finansowania Hamasu są złożone i można podzielić je na zewnętrzne i wewnętrzne. Organizacja czerpie środki od swoich sojuszników, przede wszystkim Iranu. Różne zagraniczne szacunki sugerują kwotę do 100 mln dol. rocznie przekazywanych Hamasowi przez Teheran” – zaznaczył ekspert.
Przywódca Hamasu Ismail Haniyeh przyznał w 2022 roku że „rakiety dalekiego zasięgu (którymi dysponuje organizacja) pochodzą z zagranicy: z Iranu, Syrii i innych krajów, z których trafiają do Gazy przez Egipt”. O dostarczaniu organizacja wojskowego wsparcia przez Teheran informowało również amerykańskie CIA.
Izraelskie źródła bezpieczeństwa szacują, że Iran znacząco zwiększył w ubiegłym roku finansowanie wojskowego skrzydła Hamasu ze 100 mln dolarów do około 350 mln dolarów rocznie.
„Po uzyskaniu zgody Izraela do Strefy Gazy były też transferowane środki z Kataru. Miały być oczywiście przeznaczane docelowo na wydatki cywilne i krok ten miał skłonić Hamas do rozmów i odejścia od ścieżki militarnej” – wskazał Wojnarowicz. „Do tego dochodzą dotacje wszystkich innych zwolenników tego ruchu, w tym od indywidualnych sponsorów” – dodał.
„Hamas oczywiście nadużywa też wsparcia kierowanego do Gazy jako pomoc humanitarna m.in przez społeczeństwa zachodnie” – zauważył analityk PISM. „W ostatnim czasie zauważalnym źródłem dochodów stało się też wykorzystanie kryptowalut” – przypomniał.
Mówiąc o źródłach finansowych Hamasu eskpert podkreślił znaczenie kontroli, jaką organizacja sprawuje od 2007 roku nad Strefą Gazy. „Inne źródła wiążą się ściśle z tym, że Hamas jest organizacją posiadającą kontrolowane przez siebie zaplecze terytorialne – ma wpływ na pobór podatków w Strefie Gazy. Prowadzi też w Gazie swoje biznesy – za pieniądze otrzymywane od sponsorów kupuje towary za granicą – np. wedle źródeł izraelskich zabawki – które potem z zyskiem sprzedaje w Strefie Gazy, kosztem jej mieszkańców” – wskazał ekspert.
„Organizacja pozyskiwane środki inwestuje; w regionie działają powiązane z nią firmy, członkowie ruchu kupują też na przykład nieruchomości. Szczególnie obecnie zasoby gromadzone są poza Strefą Gazy, a nie w jej granicach” – wyjaśnił Wojnarowicz, wyjaśniając gdzie idą środki po tym, jak Katar finansuje palestyńską organizację.
Hamas nie finansuje opieki nad cywilami, woli atakować Izrael
.Zauważył, że „Hamas nie przeznacza funduszy tylko na skrzydło zbrojne i walkę z Izraelem”. „Ruch odpowiada w końcu za funkcjonowanie i administrację całej Strefy Gazy, a ideami żadnego brzucha napełnić się nie da. Ostatnie wydarzenia udowodniły jednak, że priorytet miały zbrojenia i cele militarne; przygotowanie operacji terrorystycznej z 7 października mogło pochłonąć znaczną część posiadanych przez Hamas środków. Ocenia się, że operacja mogła kosztować nawet miliard dolarów” – oświadczył rozmówca.
„Gdyby środki te zamiast na wojnę, trafiały do ludzi, życie w Strefie Gazy mogłoby wyglądać zupełnie inaczej. Paliwo kupowane do celów militarnych mogłoby trafiać do szpitali, władze Hamasu mogłyby obniżyć obowiązujące w enklawie podatki” – stwierdził analityk PISM.
„Izrael liczył na to, że im dłużej Hamas będzie rządzić i odpowiadać za dobrobyt swoich ludzi, tym bardziej skłonny będzie do porzucenia walki i podjęcia rozmów. Przeważyło jednak najbardziej radykalne skrzydło w Hamasie” – podsumował Michał Wojnarowicz.
Iran finansuje i wspiera także Rosję, nie tylko Hamas
.Iran dostarcza Rosji bomby szybujące i prawdopodobnie szykuje się do przekazania jej pocisków balistycznych krótkiego zasięgu – poinformował w najnowszym opracowaniu amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Eksperci z ISW przekazali, że siły rosyjskie coraz częściej używają bomb szybujących, m.in. zmodyfikowanych bomb lotniczych FAB-500, KAB-500 i RPK-500 wyposażonych w elementy bomb szybujących. Najczęściej stosowane są one na łymańskim i chersońskim odcinku frontu.
Analitycy think tanku przypomnieli również wtorkowe oświadczenie rzecznika Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA Johna Kirby’ego, który powiedział, że Iran dostarcza i finansuje Rosji bomby szybujące i może przygotowywać się do przekazania jej pocisków balistycznych krótkiego zasięgu. ISW zastrzegł w raporcie, że nie jest jasne, czy Kirby miał na myśli, że Iran dostarcza Rosji jedynie komponenty bomb szybujących, czy gotowe bomby.
Bomba szybująca (zwana też dystansową), którą finansuje Iran, to broń wyposażona w powierzchnie sterowania lotem, które nadają jej bardziej płaski, szybujący tor lotu, niż w przypadku konwencjonalnej bomby. Pozwala to na zrzucenie jej w pewnej odległości od celu, a nie tuż nad nim, co umożliwia udany atak bez narażania samolotu wypuszczającego bombę na zestrzelenie przez siły obrony przeciwlotniczej..
Starcie na Bliskim Wschodzie to wojna na wykończenie
.Jednym z największych wyzwań wojny w strefie gazy, jest dla społeczności międzynarodowej fakt, że nie wiadomo, kto z kim walczy, kto podejmuje decyzje i kto nadzoruje ich wykonanie. Nie można powiedzieć przecież, że wojna toczy się między Izraelem i Palestyną, ponieważ państwo palestyńskie nie istnieje. Nie jest to też wojna pomiędzy ugrupowaniem militarnym Hamas i siłami zbrojnymi Izraela, ponieważ ani Hamas, ani armia izraelska nie są autonomicznymi podmiotami prawa międzynarodowego.
„Jest to wojna widmo lub wojna, której nie ma, co utrudnia negocjacje na temat pokoju. Z obu stron prowadzą ją ludzie uzbrojeni, którzy kierują swe pistolety maszynowe przeciw nieuzbrojonej ludności. Czyli masakra w biały dzień” – podsumowuje ze smutkiem Jacek HOŁÓWKA filozof i etyk, profesor nauk humanistycznych związany z Uniwersytetem Warszawskim, który na łamach Wszystko co Najważniejsze analizuje ten konlikt.
Ekspert uważa, że argument, według którego każda wojna jest tak okrutna i nieprzewidywalna, to pusty wykręt. Nie każda wojna wynika z celowego gmatwania relacji politycznych i administracyjnych przez wiele lat. To nie jest jedna z tych wojen, której w zasadzie nikt nie chce, ale których efekty dadzą się przewidzieć i ścierpieć. Większość tradycyjnych starć militarnych to wojny na odstraszenie i wyczerpanie przeciwnika. Od dawna taka walka uznawana jest wprawdzie za działanie budzące lęk, ale pozostające na jakimś poziomie racjonalności. Ktoś coś traci, ktoś coś zyskuje, później następuje pokój. Obecne starcie na Bliskim Wschodzie to zupełnie coś innego. To nie wojna na przechytrzenie, usidlenie i zniechęcenie przeciwnika do walki. Ta wojna ma wyzerować przeciwnika, odciąć go od sojuszników i zadeptać jak pustynną żmiję.
Tworzenie stanów splątanych i mętnych pod względem prawnym uznawane jest czasem za sprytny zabieg polityczny, podobny w stylu do misternej partii szachowej. Mnożenie wątpliwości, tworzenie sytuacji niezwykłych i niedających się rozplątać daje nadzieję na znalezienie nieznanych wcześniej rozwiązań, może lepszych niż wszystkie inne dotąd.
„Na Bliskim Wschodzie nikt nie ma pomysłu na zawarcie pokoju. Albo ma zniknąć Izrael, albo ma zniknąć arabska Palestyna” – zaznacza profesor Jacek HOŁÓWKA.
Na co więc można liczyć według eksperta Wszystko co Najważniejsze? Przede wszystkim na powrót do racjonalnego myślenia na temat przebiegu wojny. Wojnę można łatwo wywołać, ale trudno ją zakończyć. A jeśli nie wprowadzi się pokoju, trzeba będzie zarządzać krajem przy użyciu armii. To jest absurdalne zadanie, choć uparcie podejmowane przez wiele autorytarnych reżimów. Wojsko odsuwa zagrożenie ze strony wroga, ale nie nadaje się do zarządzania ludnością cywilną. Wbrew swym zamiarom skłania ją do tworzenia lub tolerowania rozmaitych sił partyzanckich. Jeśli ani Netanjahu, ani Hamas nie zechcą myśleć o pokoju, to w Izraelu nie będzie pokoju i nie będzie go także, jeśli żadna ze stron nie nauczy się wycofywać z niefortunnie podjętej walki.
PAP/WszystkocoNajważniejsze/MB